Droga do Misty

Tytuł oryginalny:
Misty falls
Autor:
Joss Stirling
Tłumaczenie:
Emilia Kiereś
Julia Chimiak
Wydawca:
Wydawnictwo Akapit Press (2016)
Wydane w seriach:
Saga o braciach Benedictach
ISBN:
978-83-65345-24-0
Autotagi:
beletrystyka
druk
książki
powieści
proza
4.0 (2 głosy)

Misty to dziewczyna-katastrofa, obdarzona sawanckim „darem”, który sprawia, że nie potrafi kłamać. W wyniku tej niekontrolowanej prawdomówności na każdym kroku pakuje się w kłopoty. Kiedy poznaje Alexa - przystojnego, pewnego siebie i nieprawdopodobnie czarującego chłopaka, Misty w jednej chwili postanawia zachować bezpieczny dystans… Z pewnością ktoś tak doskonały jest poza jej zasięgiem? Tymczasem na całą sawancką społeczność pada strach: seryjny morderca tropi młodych ludzi obdarzonych niezwykłymi mocami. Wkrótce kolejna ofiara zostanie przez niego doprowadzona na granicę życia i śmierci… i jeszcze dalej. (Z okładki).
Więcej...
Wypożycz w bibliotece
Dostęp online
Brak zasobów elektronicznych
dla wybranego dzieła.
Dodaj link
Kup
Brak ofert.
Recenzje
  • Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Z wielką niec­ierp­liwo­ścią­ czekałam na ukazanie się kolejnego tomu Sagi o braciach Benedictach. Serię tą pokochałam już od pierwszej strony Kim jesteś Sky? i z każdą kolejną powieścią zatracałam się w niej coraz bardziej. Cały czas myślałam jednak, że w Drodze do Misty, to właśnie ów Misty okaże się być tajemniczą przeznaczoną Uriego (czyli tak, jak to autorka czyniła do tej pory), a tu proszę! Choć oczywiście bracia Benedictowie nadal występują w powieści i to nawet bardzo często, to jednak tym razem autorka postanowiła poświęcić swoją książkę komuś całkiem innemu. • Główną bohaterką powieści jest niejaka Misty - sawankta, która przez swój dar ma wiecznie same problemy. Otóż nie potrafi ona kłamać, a gdy nie pilnuje swoich umiejętności wszyscy, którzy przebywają z nią w jednym pomieszczeniu, momentalnie zaczynają wyznawać najbardziej skrywaną prawdę. Już od pierwszych stron książki bardzo polubiłam Misty i choć mocno współczułam jej wszystkich tych jej wtop, to mimo wszystko na prawdę mocno uśmiałam się z niektórych jej wpadek. Przez cały czas mocno ciekawiło mnie to, jaką rolę przeznaczyła dla niej autorka książki. Z początku myślałam, że może okaże się być ona przeznaczoną dla jednego z braci Benedictów, jednak tak jak wspomniałam, tym razem grali oni raczej boczne skrzypce. Trochę się tym zawiodłam, gdyż przyzwyczajona byłam już do starego schematu - koniec końców mogę śmiało powiedzieć, że później w ogóle mi to nie przeszkadzało i całą historię śledziłam z zapartym tchem. • Gdybym jednak miała być szczera tak w stu procentach, muszę powiedzieć, że poprzednie części Sagi... podobały mi się znacznie mocniej. Nie chodzi tutaj już o tą całą Misty, czy brak Benedictów - zwyczajnie odnoszę wrażenie, że tej części zabrakło tego char­akte­ryst­yczn­ego klimatu, który można było dostrzec w poprzednich częściach sagi. Choć, tak jak mówię, historia mi się podobała, to jednak miejscami trochę się przy niej nudziłam. Dużo w tym przypadku ratowała Misty, dzięki swojemu humorowi, jednak chciałabym, żeby historia przedstawiona była nieco inaczej. • Miejscami bardzo mocno denerwowała mnie postać Alexa. Odkąd zaczęłam przygodę z książkami Joss Stirling wydawało mi się, że gdy przeznaczeni już się odnajdą, nic nie jest dla nich bardziej ważne, niż jego partner. W przypadku Alexa sprawy miały się jednak nieco inaczej i momentami swoją postawą po prostu strasznie mnie wkurzał. Dotychczas bardzo lubiłam wszystkich bohaterów poznanych w tej serii, jednak Alex zdecydowanie do tego grona nie trafił. • Przechodząc więc już do podsumowania, powiem po prostu, że choć całość mi się podobała, to jednak jestem nieco rozczarowana tym, co Joss Stirling tym razem dla nas przygotowała. Spodziewałam się historii, której bohaterem będzie kolejny z braci Benedictów, a otrzymałam tylko namiastkę swoich oczekiwań. Miejscami miałam wrażenie, że autorka na siłę napisała Drogę do Misty, by była to tylko kolejna część - taka zapchajdziura. Z tego co widziałam, kolejna część Sagi... również nie ma trzymać się sztywno braci Benedictów, co mnie bardzo smuci, jednak mam nadzieję, że wyjdzie ona autorce o niebo lepiej, niż właśnie Droga do Misty. Powiem więc tak - jako, że poprzednie części serii mam już za sobą, cieszę się, że przeczytałam i tą, jednak nic nie wniosła ona do historii i zdecydowanie można by się bez niej obejść.
Dyskusje

Brak wątków

Przejdź do forum
Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła.
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo