180 sekund
Tytuł oryginalny: | 180 seconds |
---|---|
Inne tytuły: | Sto osiemdziesiąt sekund |
Autor: | Jessica Park |
Tłumacz: | Katarzyna Agnieszka Dyrek |
Wydawcy: | Wydawnictwo Filia (2018) Legimi (2018) |
ISBN: | 978-83-8075-407-2, 978-83-8075-455-3 |
Autotagi: | beletrystyka dokumenty elektroniczne druk e-booki książki powieści proza |
2.7
(3 głosy)
|
|
|
|
-
Mam niezwykle mieszane uczucia co do tej książki. Wprawdzie ostatnie kilka rozdziałów mnie wciągnęło, ale dotrzeć do nich nie było łatwo - ta historia jest po prostu nudna, bezbarwna. Ratują ją tak naprawdę dwie postacie. Poniżej recenzuję z opisem fabuły. • Zacznę od pozytywów, do których na pewno należy relacja głównej bohaterki z przyjaciółką oraz ojcem. Ta pierwsza była tak mało rozwinięta... Naprawdę szkoda, że autorka nie poświęciła więcej czasu na pokazanie tej bohaterki, szczególnie że odegrała główną rolę w punkcie kulminacyjnym historii. Sceny, w których Allison i Esben próbują dotrzeć do umierającej Steffi są zdecydowanie najlepsze w całej książce, wraz z wzruszającym momentem jej śmierci, który sprawił że uroniłam kilka łez. • Drugim pozytywem jest ojciec Allison, który był momentami jedynym powodem, dla których warto było przebrnąć przez nudne rozdziały. Widać, że ta postać jest świetnie rozpisana, nie jest nudna, i działa zarówno jako "rozrywkowy" zapychacz, jak i powód do głębszych rozmyśleń bohaterki. • I na tym w zasadzie zakończyłabym wymienianie pozytywów. Cała reszta, na czele z Allison i jej ukochanym, to tragedia. Ich relacja jest przerysowana, pełna klisz i żenujących momentów. Sam Esben to chłopak wyraźnie wyidealizowany w oczach głównej bohaterki (i autorki), nie mający żadnych wad, będący po prostu tym popularnym, przystojnym, lubianym chłopakiem który wyciągnie Allison - szarą myszkę z jej depresyjnych myśli. Moment ich drugiego w zasadzie spotkania, czyli tytułowe "180 sekund", dla mnie w ogóle nie był romantyczny, a myślę że w to cełowała autorka. Allison i Esben padają sobie w ramiona po trzech minutach, po czym po dwóch następnych rozdziałach są już zakochana parą wyznająca sobie miłość? Brakowało mi tu jakiegokolwiek budowania relacji między nimi. • Kolejnym dużym problemem był natłok spraw, które autorka próbowała poruszyć. Mamy tutaj gwalt, próbę gwałtu, nowotwór, osierocenie, rodziny zastępcze, odrzuconego ojca-geja, depresję i wiele innych problemów, które autorka dosłownie "wrzucała" do książki, mając nadzieję moim zdaniem zapchać strony, bo chyba nie miała pomysłu co z tą książką zrobić. Ten sam problem mam z postaciami drugoplanowymi, które w większości znamy tylko po imieniu, takie jak Carmen czy koledzy Esbena. • Przeczytałam, a raczej przemeczyłam tą książkę. Końcowe rozdziały sprawiły, że nawet ją doceniłam. Ale czy to jest warte przebrnięcia przez te 200+ stron? Nie sądzę. Dlatego też nie polecam.