Żony polarników:
siedem niezwykłych historii
Tytuł oryginalny: | Heart of the hero the remarkable women who inspired the great polar explorers, |
---|---|
Autor: | Kari Herbert |
Tłumacz: | Maciej Miłkowski |
Wydawcy: | Carta Blanca - Grupa Wydawnicza PWN (2010-2012) Dom Wydawniczy PWN |
Wydane w seriach: | Bieguny Bieguny (Carta Blanca) |
ISBN: | 978-83-7705-133-7 |
Autotagi: | biografie druk książki |
3.0
(2 głosy)
|
|
|
|
-
Jedyny pożytek z wielorybników • Najpierw uwagi techniczne. Obiecuje się nam siedem historii, ale jedyną zasługą Eleonor Franklin jest zejście na zapalenie płuc w młodym wieku i tym samym zrobienia miejsca u boku odkrywcy Johna Franklina dla przebojowej Jane. Śledzimy więc losy sześciu par. • Śledzimy z niejakim trudem, bo autorka straszliwie poszatkowała te historie. Nieustanne skoki czasowe między Franklinami, żyjącymi na przełomie XVIII i XIX w., a 100-150 lat późniejszymi historiami pozostałych rodzin wprowadziły w mojej głowie kompletny mętlik. Ratowałam się dołączonym do książki kalendarium, ale dla was mam lepszy sposób, na który wpadłam niestety dopiero w połowie lektury. Proponuję - niczym w Cortazarowskiej Grze w klasy - alternatywne czytanie Żon polarników: śledzenie losów każdej pary z osobna, poprzez przeskakiwanie do dalszych rozdziałów na ich temat. • Ostatnia kwestia która utrudnia lekturę to zupełnie niezrozumiały brak choćby najprostszych mapek. Choć teoretycznie każdy powinien rozróżniać Arktykę od Antarktydy i pamiętać, gdzie jest sam lód, a gdzie pod lodem ląd, to obstawiam, że zdecydowana większość z nas będzie zmuszona zajrzeć do Wiki, by komfortowo śledzić zmagania odkrywców. Zróbcie to przed otwarciem książki. Wiem, gdzie jest skała Dupa Słonia (w okolicy), ale niech nikt nie oczekuje, że będę wiedzieć, gdzie jest Wyspa Słoniowa! • Jo Peary, Eva Nansen, Jane Franklin, Emily Shackleton, Kathleen Scott i Marie Herbert - wśród sześciu żon najsłynniejszych polarników na dobrą sprawę nie ma jednej normalnej. (Swoją drogą, czy Amundsen był gejem? Bo wydaje mi się najsłynniejszy, a w książce jest tylko wzmiankowany.) Jo rodzi swoje pierwsze dziecko w Arktyce. Eva, śpiewaczka operowa i zapalona narciarka, jako pierwsza kobieta zaczyna szusować w spodniach. Jane, choć kompletnie nie wypadało tego robić damie, zwiedza pół świata (i to nie rozstając się ze swoim żelaznym łóżkiem z baldachimem). Kathleen - ta była równo postrzelona - rzeźbiarka potrafiąca z dnia na dzień rzucić Paryż, by jako siostra miłosierdzia uczestniczyć w okrutnej (innych nie ma) wojnie na Bałkanach, a zaraz potem czerpać z życia pełnymi garściami na wakacjach we Włoszech. • Niemal wszystkie panie najchętniej podążyłyby ze swymi mężami za koła podbiegunowe, a dwie nawet to zrobiły. I nie ma co się dziwić, bo ich dzielni faceci zostawiali je na kilka samotnych lat, z reguły w ciąży, bez środków do życia, z dziećmi i obowiązkowo chorymi teściowymi oraz z przykrymi zadaniami zdobywania sponsorów dla ich wyczynów oraz bronienia ich dobrego imienia. Dodatkowym brzemieniem był ciągły niepokój, że chłop na czubku tudzież u stóp świata być może właśnie jest rozsmarowywany między dwiema górami lodowymi, rozszarpywany przez morsa, zjadany przez współtowarzyszy (heroizm heroizmem, ale czasem człowieka naprawdę przyciśnie) lub - w najlepszym wypadku - pleśnieje od pół roku w śpiworze w oczekiwaniu na koniec polarnej zimy. • Życie tych ludzi było pełne namiętności i skrajnych emocji. Od ekstazy triumfu, przez rozpacz ciągłego wyczekiwania i samotności, wybuchy miłości po powrocie z wyprawy, po rozczarowanie wytęsknionym wspólnym życiem. Ich uczucia znamy z pierwszej ręki, bo zachowały się całe zaspy listów. Chociaż ci mężczyźni, ogarnięci obsesją zdobycia bieguna, byli rzecz jasna dziadowskimi mężami, to choć w części wynagradzali to swoim kobietom miłosną epistolografią. Żony rewanżowały się listami pełnymi wsparcia, wysyłanymi statkami wielorybniczymi. Korespondencja najsympatyczniejszej pary, Fridtjofa i Evy Nansenów, jest wspaniała i choćby dla niej warto przeczytać tę książkę. • Książkę wypożyczyłam z mojej ulubionej, wyjątkowej biblioteki w Wielkiej Wsi [Link] tam zawsze dostaję coś wartościowego. • Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu. [Link]