Moja "dwójka" 1935-1976

Autor:
Witold Serek
Redakcja:
Leszek Żmijewski
Wydawcy:
PU Compus (2011)
Towarzystwo Przyjaciół Starachowic (2011)
ISBN:
978-83-89714-61-9
Autotagi:
druk
historia
literatura
Źródło opisu: Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w Kielcach - Katalog zbiorów

Witold Serek zrobił frajdę starachowiczanom starszego pokolenia, wydając drukiem monografię "Moja dwójka 1935 - 1976". Przynajmniej tym, którzy uczyli się w podstawówce na Bugaju. Jeszcze pachnącą drukarską farbą kupiła ją moja bliska znajoma. To jednak nie jej egzemplarz przeglądałam, lecz inny - w domu, którego gospodarz tylko przez chwilę się tam edukował. Ale i jego zaciekawiły dzieje nieobecnej już w krajobrazie Starachowic szkoły. Nota bene, całkiem sprawnie opowiedziane. Zgodnie z zasadą: minimum słów - maksimum treści. Być może to ona sprawiła, że i ja, nie mając z "dwójką" nic wspólnego, zajrzałam między zielonkawe okładki. Znalazłam parę znajomych nazwisk, m.in. Ireny Szary, przedostatniego dyrektora SP nr 2. Podobnie jak pani Wiesława Kalista uważam, że drugiego takiego nauczyciela z prawdziwego zdarzenia ze świecą szukać. Gdyby wszyscy pedagodzy byli tacy jak ona, w szkolnictwie działoby się lepiej. Z zaciekawieniem przeczytałam fragmenty dotyczące powojennego trzydziestolecia. Pomijam zapał towarzyszący tworzeniu szkoły od podstaw, z nastaniem pokoju w 1945 roku. Wiadomo, było ciężko, bo wszystkiego brakowało: podręczników i zeszytów. Ale już organizowano bibliotekę i dożywiano dzieci. No i uspołeczniano je. Powstawały organizacje szkolne, czyli spółdzielnia uczniowska, harcerstwo, liga morska, PCK itp. Wszystkie podporządkowane nadrzędnemu celowi wychowawczemu: kulturze codziennego życia. Kto dziś dba o wyrabianie nawyku stosowania form grzecznościowych, uczy punktualności, organizuje przerwy lekcyjne... Łza się w oku kręci na wspomnienie hasła roku szkolnego 1950/1951, które brzmiało: "Praca jest nie tylko obowiązkiem, ale sprawą honoru, czci i bohaterstwa". Co ciekawe, mimo tylu szczytnych ideałów, nie brakowało problemów wychowawczych z ówczesną młodzieżą. Czyli różnice pokoleniowe były, są i będą. Tyle że przybierają postać adekwatną do rzeczywistości. Jedno nie ulega wątpliwości - młodzież więcej czytała. W 1959 roku na jednego ucznia przypadały przeciętnie 22 książki. Ale wtedy media oferowały najwyżej niedzielny teatr radiowy dla dorosłych i śpiewane audycje dla dzieci. Wygrywało zatem z tą ofertą podwórko. Czasy tamtej kreatywności już nie wrócą. Powszechne stało się odwzorowywanie. Prawie połowa publikacji to zdjęcia. Zaświadczają o świetności dzielnicy Bugaj, z kościołem p.w. Wszystkich Świętych. Ton okolicy nadawało - dziś zdegradowane do roli mieszkalnictwa zastępczego - osiedle robotnicze. Nic dziwnego, że tu sytuowały się również szkoły. Poza "dwójką", I Liceum Ogólnokształcące. Nie to pewnie było intencją autora, lecz wypłynęło tak jakoś samo, że w okresie głębokiego stalinizmu starachowicka oświata miała bardzo po drodze z Kościołem katolickim. Na klasowych grupowych fotografiach, obok nauczycieli - księża. Nie inaczej, wszak do pewnego momentu religia była w planie lekcyjnym. Pod datą 15 września 1959 roku znalazłam jednak kronikarski wpis, że o jej nauczaniu poza szkołą (!) przesądził ... plebiscyt przeprowadzony wśród rodziców dzieci. "Za nauką religii wypowiedziało się, składając odpowiednie deklaracje, 38 proc. rodziców. Wobec tego w tym roku szkolnym nauki religii jako przedmiotu nadobowiązkowego w naszej szkole nie będzie" - odnotowano w kalendarium. Niedoszła IV Rzeczpospolita z chęcią odesłałaby w niebyt czasy poprzedniego ustroju, jako zmarnowane ponad cztery dekady. III RP uczyniła z transformacji grubą kreskę. Nie wiem, jakie byłyby Starachowice bez epok Bieruta, Gomułki i Gierka. Czy też stałyby się kolebką polskiej motoryzacji, dziś, niestety, w zaniku. Czy dałyby szansę na życiowy start kolejnym pokoleniom z wielotysięcznych starachowickich osiedli mieszkaniowych? To tak łatwo powiedzieć: niechciany czas, zmarnowany potencjał, zmącone umysły, zmanipulowane społeczeństwo, zły system, totalitarny obóz. Tego się jednak już nie zmieni i nie wytrze gumką. Ba, każdy bez wyjątku nosi w sobie kawałek powojennej historii z całym jej bagażem. Również dobrodziejstwem, czego najlepszym dowodem jest dokument W. Serka."Gazeta Starachowicka"
Więcej...
Wypożycz w bibliotece
Dostęp online
Brak zasobów elektronicznych
dla wybranego dzieła.
Dodaj link
Kup
Brak ofert.
Recenzje

Brak recenzji - napisz pierwszą.

Dyskusje

Brak wątków

Przejdź do forum
Nikt jeszcze nie obserwuje nowych recenzji tego dzieła.
Okładki
Kliknij na okładkę żeby zobaczyć powiększenie lub dodać ją na regał.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo