• To jest moja pierwsza książka tego autora i bardzo mi się podoba styl w jakim pisze. Książkę fajnie się czyta.
  • Żałuję, że nie zaczęłam swojej przygody z Zafónem od „Mariny. W żadnym wypadku nie jest ona lepsza od „Cienia wiatru”. Po prostu „Cień” jest przy niej, jak skok na główkę w twórczość tego autora. „Marina” pozwala czytelnikowi oswoić się ze specyficznym stylem pisarza, jest w niej także mniej char­akte­ryst­yczn­ych dla Zafóna wątków pełnych drobnych niuansów i postaci z rozbudowanymi życiorysami. W obydwóch książkach występują podobne motywy. „Marina” to jakby dwie osobne opowieści, które przez cały czas przeplatają się ze sobą. Narratorem pierwszej z nich, tak jak w „Cieniu wiatru”, jest dorastający chłopak. Druga historia jest natomiast opowiadana przez kolejnych bohaterów, których spotyka na swojej drodze Óscar. Scenerią obydwóch jest Barcelona - senna, spowita mgłą i przesycona magią wydarzeń z przeszłości. Kolejny raz z przyjemnością dałam się wciągnąć w klimat wykreowany przez Zafóna oraz szkatułkową formę opowieści. Podoba mi się to, że każda jego postać jest od początku do końca przemyślana. Kolejni bohaterowie są jak drzwi, za którymi chowają się złożone historie, pragnienia i marzenia. Wątek, który miał na celu wywołać gęsią skórkę u czytelnika, jest niewiarygodny, ale myślę, że dokładnie o to chodziło. Urok „Mariny” to przede wszystkim przenikanie się fikcji z rzeczywistością. Na pewno jeszcze nie jeden raz wrócę do tej książki, aby kolejny poczuć tą pewnego rodzaju nostalgię, którą niesie ze sobą ta opowieść.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo