Recenzje dla:
Do czasu/ Piotr Matywiecki
-
Poezja Matywieckiego składa się z dwóch biegunów. Na jednym z nich jest zachwyt kreacją i możliwością tworzenia, powoływania rzeczywistości z nicości, elementarny głód istnienia pragnącego poznać swoje źródła i początki. Z drugiej zaś strony mamy depersonalizację, próbę poniechania własnego „ja”, zrezygnowania z siebie, wpisania się bez reszty w poetyckie uniwersum. A nad tym wszystkim, jak ciężka chmura, wisi pamięć wojennej pożogi, która jest jak stale powracająca trauma, nie umiejąca zasklepić się w przeszłości. I zalega w powietrzu przekonanie, że przed samym sobą uciec można jedynie w fikcję. Albo w świat. W wierszu dedykowanym pamięci Kazimierza Wierzyńskiego, czytamy: • Droga, obłok i wierzba – wiatr odnowił symbole. • Trochę paniki. Powiew szuka istnienia. • Rosnę wszędzie, gdzie jestem. Niepotrzebny lęk. • Ziemia trzyma korzenie, cień obłoku, wędrówkę. • Zdaniem Matywieckiego, trwoga naszego położenia być może na tym polega, że jesteśmy między niczym a znikomością. Nasza świadomość nie zna ani początku ani końca czasu. Nadajemy formę własnemu niebyciu, która jest strachem przed zupełnym rozpadem zwalczających się żywiołów, z których jeden niesie nas wysoko, a drugi z impetem ściąga do ziemi. Jesteśmy od urodzenia po nie wiadomo co. Powie autor Powietrza i czerni: „Osobno mam czas, osobno nadzieję”. Poeta odklina czas, próbuje jakoś połączyć siebie przeszłego z sobą dzisiejszym i na próżno szuka jakiejś między wcieleniami, komunikacji. Nowy tom jest o nieubłaganym czasie, o różnych wersjach nas samych, które na przestrzeni lat przymierzył i odłożył na bok, w najgorszym wypadku, pogruchotał, skazał na zapomnienie. Matywiecki stale pyta jak siebie definiować, co istotnego człowiek ma do powiedzenia na swój temat, ponad to, że ciągle go mniej, a to, co składało się na niego rośnie na hałdzie przeszłości, do której zwykle z czasem, gubi się drogę. Dlatego: „teraźniejszość musi mówić, / bo inaczej / nie było i nie będzie” – czytamy w wierszu Już teraz.