Recenzje dla:
Gargulec/ Andrew Davidson
-
Już pierwszy rzut oka na okładkę książki zapowiada, że nic w niej nie będzie takie, jak na pierwszy rzut oka wygląda. Bo pierwsze spojrzenie pokazuje nam statek z poszarpanymi żaglami, a dopiero po przyjrzeniu się widzimy... ale to sprawdźcie sami. • Bohater powieści to aktor filmów dla dorosłych, narkoman i ateista, który ulega poważnemu wypadkowi samochodowemu. Zostaje dotkliwie poparzony i okaleczony. Ciało, dzięki któremu pracował, przestaje istnieć. Zostaje jedna wielka rana. Pomimo, że lekarze walczą o jego życie i powrót do zdrowia, mężczyzna postanawia się zabić, jak tylko wyjdzie ze szpitala. • Ale któregoś dnia w pokoju bohatera pojawia się kobieta, która przedstawia sie jako Mariane Engel i twierdzi, że znają się od czasów średniowiecza. Wtedy podobno pierwszy raz uratowała go przed śmiercią, lecząc z dotkliwych poparzeń. Dzięki spotkaniom z kobietą, która okazuje się być pacjentką oddziału psychiatrycznego tego samego szpitala, mężczyzna powoli wraca do życia – opuszczają go myśli samobójcze, a po wielu miesiącach leczenia, zamieszkuje razem z Marianne Engel. • Książka „Gargulec” to tak naprawdę kilka opowieści zebranych w jednym tomie i przeplatających się ze sobą. Mamy historię bohatera, dziejącą się współcześnie – nie pozbawione wisielczego humoru oraz autoironii opisy zmagania z bólem i cierpieniem. Marianne Engel przenosi nas w czasy średniowieczne i barwnie opowiada o życiu w zakonie, w którym żyła i pracowała, oraz o miłości, jaka wtedy połączyła ją oraz naszego bohatera. Poznajemy też historie miłosne z Japonii czy z Islandii z epoki wikingów, które spokojnie mogłyby być wydane oddzielnie. • Jednakże jako całość powieść zasługuje w pełni na uznanie. Na początku tych bardziej wrażliwych odrzucać mogą opisy poparzeń. Ale w miarę czytania opowiadana historia wciąga coraz bardziej i w końcu trudno się od niej oderwać. Czytałam z zapartym tchem i myślę, że jeszcze kiedyś po nią sięgnę. Aby jeszcze raz wyruszyć w podróż przez historie pełne miłości.