Recenzje dla:
Kiedy zapada mrok/ Jaume Cabré
-
Opowiadania mają to do siebie, że w krótkiej treści zawierają... głębię. Jakąś istotę, która je buduje, stwarza poniekąd, a tu jeszcze zlepia poszczególne tytuły w jakiś nikły sposób. Ale, jak napisał sam Cabre w epilogu/dodatku od siebie, te opowiadania nie pchały się na świat, nie wychodziły z szuflady. Były wielokrotnie uzupełniane, nieco zmieniane, aż doczekały się wydania. I musiały mieć jakieś uzasadnienie - dlaczego zbiór i dlaczego właśnie one? Możemy szukać tu obrazu Maneta, czy innych detali, ale czy o to w nich chodzi? • Według mnie łączy je motyw czynów, krew, wyrównanie rachunków - choć nie zawsze. Śmierć - to je zlepia. Jest coś, co karze bohaterom sięgać po nóż, broń czy przemoc. I zabijają. Lecz zawsze po coś, zawsze z uzasadnieniem, a co zadziwiające z potrzeby. I uśmiechają się przy tym lub po tym. Czują satysfakcję dobrze wykonanej roboty. Jest w tych opowiadaniach maniak seksualny, który opiekuje się dziećmi na obozie. Jest morderca... swojego spowiednika, jest amator Maneta, malarza, który zachwyca się obrazem... • I tu zaskoczę każdego, bo nie tyle podobały mi się owe historie i język, jakim posłużył się Cabre, lecz właśnie wpatrywanie się w obraz Maneta. W postać na nim, która w półobrocie wzbudza w obserwatorze domysły i dociekania. Plastyczny opis, gra barwami, wpatrzenie i marzenia - moment zatrzymany w kadrze. Pragnienie bycia tam, na płótnie, przed tą postacią. Pragnienie ujrzenia jej twarzy. Tylko on, stary człowiek gapiący się w obraz. Niby nic, a jednak... • Ale szczerze nadmienię, że nie są to opowiadania, które będą przez nas pamiętane przez lata. Są ciekawe, przykuwają uwagę, ciekawią lecz... chwilowe zauroczenie stopniowo z nas wyparuje. • Wolę jednak powieści Cabre aniżeli taki zlepek opowiadań.