• Mi ta opowieść się podobała. Happy END był więc jest dobrze. Jak ktoś lubi fantastykę i przekaz że warto kochać nie ze względu na kogoś z rodziny to polecam.
  • Mało kto nie zna bajki o Śpiącej królewnie. Animacja Disneya z 1959 roku wciąż zachwyca widzów. Nie dziwi zatem fakt, że w 2014 pojawił się film inspirowany wydarzeniami z tej bajki. • Diabolina jest wróżką, która żyje w pięknej, bajkowej krainie. Gdy pojawia się tu nagle człowiek, Diabolina chce koniecznie go zobaczyć. Zaprzyjaźnia się ze Stefanem, lecz wraz z upływem lat oddalają się od siebie. Król z sąsiedniego królestwa nie może znieść myśli, że obok niego żyją dziwne stwory. Atak jego wojsk odpiera jednak Diabolina wraz z magicznym wojskiem. Dorosły już Stefan postanawia ostrzec ją przed zasadzką – umierający król obiecał królestwo temu, kto pokona czarownicę. To jednak pułapka – Stefan opętany rządzą władzy odbiera Diabolinie skrzydła i zostaje królem. Podczas chrzcin jego córki zjawia się jednak niez­apow­iedz­iany­ gość – dawna ukochana zamierza zemścić się na mężczyźnie, rzucając klątwę na jego córkę. • Film zapowiadany był jako prawdziwa historia antybohaterki ze Śpiącej królewny. Jednak z bajką ma on bardzo mało wspólnego. Porównując bajkę i film mogę stwierdzić, że tylko dwie sceny były podobne w obu przypadkach – obie na początku filmu. Wspólne obu produkcją są tylko postacie, co bardzo mnie zdziwiło. Czyżby wytwórnia Disneya zapomniała o swoim filmie sprzed 55 lat?! • Po pierwsze trzy wróżki – nie dość, że imiona mają zmienione, to jeszcze zachowują się, jakby nie miały mózgów. Z uroczych, bajkowych ciotek, stają się głupimi śmieszkami, które nie przejmują się dzieckiem. Wychowuje je Diabolina… po cichu. To ona dba o to, by dziewczynka była najedzona i nie pozwala jej umrzeć, mimo że tego pragnęła najbardziej na świecie. Gdy Aurora dorasta spotka czarownicę i… zaprzyjaźnia się z nią. Po wielu spędzonych razem chwilach chce się nawet do niej przeprowadzić! W Diabolinie coś pęka i nie chce już zagłady dziewczyny. Nie da się jednak odwrócić czaru… Na szczęście pojawia się królewicz Filip, który od pierwszego wejrzenia zakochuje się w Aurorze. Jego pocałunek może ją zbudzić… ale tak się nie dzieje. • Gdy dowiedziałam się, że planowany jest film na podstawie mojej ulubionej bajki, nie mogłam się doczekać. Dlatego wybrałam się na pierwszy seans w dzień premiery. Zmarnowałam półtorej godziny. Wiem, że nie można spodziewać się odwzorowania w 100%, ale liczyłam jednak na coś bliższego oryginałowi. • W całym filmie podobały mi się tylko dwie rzeczy – zjawiskowa i fantastyczna w swojej roli Angelina Jolie, którą uwielbiam i nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli oraz piosenka, która pojawiła się na końcu filmu.Choć bajkowy przekład uwielbiam ponad wszystko! • Film w ogóle mi się nie podobał, chociaż uwagę zwracały fantastyczne plenery i szeroki uśmiech Angeliny (jak można pokazać aż tyle zębów na raz?!). Liczyłam na coś innego, coś bliższego oryginałowi. Dostałam słodką historię o miłości, zemście i władzy, doprawioną nieudanymi polskimi tekstami, które miały śmieszyć i robić aluzje, jednak nie spełniły swojej roli. Podejrzewam, że film spodoba się młodszym widzom – starsi mogą się zanudzić.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo