• Czekałem na tę książkę, bo "Białystok" i "Poznań" to są bardzo dobre reportaże. Nie zawiodłem się. • Mam ten komfort (?), że kilku opisanych bohaterów znam, lub przynajmniej kojarzę ze względów zawodowych, a wiele poruszanych tematów śledziłem i śledzę na co dzień - nie mniej jednak perspektywa dobrego reportera "z zewnątrz" pozwala odkryć Oświęcim i jego mieszkańców na nowo. • Jedna, jedyna rzecz, która się nie godzi w książce reportera wydanej przez uznane wydawnictwo - cały akapit dot. kadencji prezydentów: Marszałka, Grossera (de facto nie rozpoczętej) i Chwieruta jest błędnie zapisany, nie zgadza się żaden rok. To o tyle dziwne, że tego typu informacje można od ręki sprawdzić w internecie. • Ale i tak to kawał świetnego tekstu!
  • Oświęcim to nie Auschwitz… • Reportaż Marcina Kąckiego to opowieść o niewielkim polskim mieście, które zostało naznaczone przez zło lata temu. Rzucasz hasło Oświęcim, a w odpowiedzi otrzymujesz tylko i wyłącznie Auschwitz, a przecież jest to nadal miejsce, w którym po dziś dzień ludzie żyją, mieszkają, pracują, dzieci chodzą do szkół, rozwija się kultura, nowe technologie itd. Mimo szybko upływającego czasu miasteczko to nadal bezustannie kojarzone jest tylko i wyłącznie z zagładą… • Autor poprzez rozmowy z jego obecnymi mieszkańcami próbuje otrzymać odpowiedź na pytanie jak się właściwie dziś żyje w Oświęcimiu, w Oświęcimiu XXI wieku. Wielu sądzi, że nad miastem ciąży klątwa. Trudno jest jednak określić jednoznacznie jaki ona ma bezpośredni wpływ na zamieszkujących te tereny ludzi. Interesujące, a zarazem nieco bulwersujące są rozmowy Kąckiego z tak zwanymi zbieraczami, którzy w sposób wręcz maniakalny poszukują poobozowych pamiątek. Wiele „śladów przeszłości” związanych z II Wojną Światową znajduje się w rękach prywatnych. Okazuje się, że tutejsze muzeum nie jest wcale zainteresowane tym, co znajduje się w rękach osób trzecich. Żyje swoim własnym życiem. Dla jednego z oświęcimskich Romów z kolei życie w Oświęcimiu nie jest łatwe. Uważa on, że nadal wszechobecny jest tutaj rasizm, antysemityzm i tak dalej. Mieszka tu mnóstwo ludzi pełnych uprzedzeń i nieżyczliwości. Wśród mieszkańców są też osoby, które żyją „z duszą na ramieniu”. Obawiają się nawet wychodzić w nocy czy też schodzić do własnej piwnicy. Boją się wszystkiego i wszystkich. Tak jakby szczególnie w nocy w mieście tym budziły się ze snu jakieś demony. Duża część społeczeństwa stara się jednak funkcjonować normalnie. Pozostałości po dawnym niemieckim obozie zagłady traktują jak element krajobrazu. W końcu jest, był i będzie. Należy pamiętać o tym co się stało, ale także trzeba iść naprzód. Trzeba dalej normalnie funkcjonować. Jak każde zwykłe miasto boryka się ono także z problemami funkcjonalno-społecznymi. Jednym nie podobają się fabryki chemiczne i przemysłowe, innym wysypiska śmieci, a pozostałym oczyszczalnie ścieków. Narzekają na władze, na ich małe zaangażowanie w życie społeczne mieszkańców i brak interwencji w sprawach ważkich. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, które z polskich miast nie ma właśnie takich problemów? • Nie da się uciec od przeszłości, ale wspólnymi siłami trzeba robić wszystko, aby przyszłość była znacznie lepsza, a wtedy z pewnością da się normalnie żyć nawet w mieście naznaczonym przez zło.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo