Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II w Opolu
[awatar]
Opole MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: +48 77 454 80 30
Województwo: opolskie
Adres: Minorytów 4
45-017 Opole
E-mail: sekretariat@mbp.opole.pl

Biblioteka Główna

Poniedziałek 12:00 – 19:30
Wtorek 09:00 – 19:30
Środa 09:00 – 19:30
Czwartek 09:00 – 19:30
Piątek 09:00 – 19:30
Sobota 09:00 – 15:00

Najnowsze recenzje
1
...
15 16 17
...
37
  • [awatar]
    Opole MBP
    Nunez napisała książkę, w której próbuje opowiedzieć historię godzenia się ze stratą i zapisać etapy prze­prac­owyw­ania­ żałoby. Pomysł na opowieść jest prosty. Bohaterka, której nie poznajmy z imienia, wraz z nagłym odejściem najbliższego przyjaciela, niespodziewanie dziedziczy jego psa – pokaźnych gabarytów doga niemieckiego. Sama natomiast pochłonięta jest literaturą, którą tworzy, i o której mówi w akademii. • Literatura służy Nunez do odpowiedzi na pytanie, co sprawia, że warto żyć? Jej powieść jest pochwałą trudu istnienia poświęconego artystycznym powołaniom. To powieść o trudzie pisania, które nadaje pozory sensu chybotliwej rzeczywistości. O nieuchronnym zbliżaniu się do kresu. „Nie da się wytłumaczyć śmierci”. Starzeniu się, na które trudno się zgodzić. I chorobliwym poczuciu fiaska podejmowanych życiowych decyzji. O wyboistej artystycznej drodze, przynoszącej więcej zwątpień aniżeli pociechy. O ciągłej próbie osiągnięcia wolności od przywiązania. • Pisarka opowiada o życiu w słowach, w których szuka się dla siebie miejsc i oparć. O powołaniu pisarskim, za które nieodwołalnie płaci się cenę. To fragmenty o tym jak odpędzać zwątpienia, szukać sensu w małych rzeczach, radzić sobie z coraz bardziej napierającą melancholią. Książka o samotności, która próbuje zachować swoją integralność i nie popaść przy tym w beznadzieję. To rzecz o duchowej niezależności, o nadawaniu skończonej ludzkiej egzystencji formy maksymalnie otwartej. O życiu poszukującym sensu poza nim samym. O własnych skomplikowanych myślach, w których można stracić orientację i pogubić kierunki. O tym, że pisanie, pomimo ogromnego wysiłku jakiego się od piszącego domaga, nie ukoi smutku. „To, za czym tęsknimy – co tracimy i co opłakujemy – właśnie to czyni nas ludźmi, którymi w głębi duszy naprawdę jesteśmy. Nie wspominając o tym, czego w żuciu pragnęliśmy, lecz nigdy nie mieliśmy”. • To również powieść o coraz bardziej miałkiej rzeczywistości, osuwającej się w banał. O czasach grafomańskich, w których przyszło nam żyć, dyskutować i spierać się. O rynku dyktującym nasze potrzeby. O tym, że coraz bliżej nam do totalnego odhumanizowania. „Myślę jednak, ze dzień, w którym nie będziemy już czuć, to będzie potworny dzień dla każdego żyjącego stworzenia, później zaś jeszcze szybciej pogrążymy się w przemocy i barbarzyństwie”. Rzecz o tym, że sztuka – niestety – ma coraz mniejszy wpływ na społeczeństwo, a poprawność polityczna sabotuje wolność twórczych poszukiwań i zasadza się na niezależność artysty.
  • [awatar]
    Opole MBP
    „Teraz piszę nocami, gdy dzieci śpią i wreszcie można palić, pić i otwierać okna, nie zważając na przeciągi” – tak czytamy na jednej z pierwszych stron powieści. Książka opowiada historię młodej małżonki i mamy, która w pisanej prze siebie powieści rekonstruuje swoją nieodległą przeszłość, gdy pracowała jako redaktorka w jednym z wydawnictw. W dużej mierze, to historia kobiety zaaferowanej codziennością, która mieszka z rodziną w dużej metropolii. Sporo tu rezygnacji, rutyny, codziennego trudu, podjętych zobowiązań, wykonanej pracy, której zazwyczaj się nie widzi. „Chociaż ten dom jest taki duży, nie znajduję w nim miejsca, żeby pisać”. • Luiselli pokazuje, że istnieją ludzie, którzy swoje życie nieustannie stwarzają, korygują oraz ci, którzy po prostu, żyją. Bohaterka pisze o niepohamowanej tęsknocie do traktowania swojej egzystencji jako wariacji. O potrzebie szukania nadrzędnych punktów oparcia i o łatwości z jaką pozornie ustabilizowana rzeczywistość, zamienia się w sen na jawie. Jednak w gruncie rzeczy to powieść o doświadczeniu macierzyństwa, o dzieciach, które zmieniają nasze punkty widzenia. „W jakiś sposób kochamy siebie w nich, przez nie. Może nawet bardziej przez nie niż przez nas samych – jakby po ich pojawieniu się na świecie pusta przestrzeń, która nas łączyła i dzieliła, wypełniła się czymś różnym od nas samych, co okazuje się teraz konieczne, by nas usprawiedliwić”. • „Nieważcy” to lektura o wzajemnych oskarżeniach ludzi próbujących sklejać rodzinę ze wszystkich stron, w cieniu własnych ambicji. Krok po kroku, meksykańska autorka pokazuje na czym polega bycie coraz dalej od siebie, ale i coraz bliżej. Opowiada o życiu w wielkim mieście ciągle od nowa, zafiksowana na własnych natręctwach i wariactwach, może jedynie po to, żeby na papierze w końcu uczynić je swoim. A samo życie wcale nie musi być pasmem wydarzeń prowadzących do jakiegokolwiek celu.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Zawsze te same powroty i te same intuicje. Poezja Julii Hartwig stoi po stronie życia i wysycona jest jego powabami. Docenia zmysłowe piękno otaczającego nas świata, podziwia jego błyski i refleksy, dzieła sztuki i miraże. Z rzeczy pierwszych, wybiera Hartwig spojrzenie – głodne, szukające oparcia w materialnym kontakcie z rzeczywistością; widziane przez poetkę z wielu perspektyw, z wielu miejsc, w rozmaitych nastrojach, w prostych słowach, szukających natchnienia w krajobrazie i wdzięku w erudycji. Jeżeli poezja może być jak dobra kolacja w gronie przyjaciół, wspólne celebrowanie smaków i zapachów, umiejętność otwierania się na cudze głosy i podszepty, to tak możemy odczytywać wersy tej poezji. Jest ona zaproszeniem do wspólnego stołu, gdzie można dzielić się radością, a o troskach na jakiś czas zapomnieć, zostawić je w cieniu nocy. Hartwig reprezentuje poezję wierzącą w sens wypowiadanych słów, w ich możliwość konsolidowania wokół określonych tematów, w ludzi szukających swoich wspólników we wrażliwości. • Nie idźmy jeszcze spać • póki tak pięknie gra muzyka • nie idźmy jeszcze spać • póki nie świta • Póki umiemy stąpać za krokami nocy • w ciemności z którą szukamy braterstwa • Nie idźmy jeszcze spać • dopóki dźwięki gubią czas • Nie idźmy jeszcze spać • Nie idźmy spać • To przede wszystkim poezja zauroczona istnieniem. Z kruszców ceniąca tradycyjne, z miar – szlachetne. W jakiś sposób nienasycona i głodna. Intelektualnie gęsta, nie mająca litości wobec zmartwień, nie pogłębiająca beznadziei. W podróży upatrująca moment wyzwolenia się z rutyny znanego. Dostojna. Dużo w niej dobrego smaku i odpędzania zwątpień. Dobrze brzmiąca w rejestrach zarówno niskich jak i wysokich. Na swój sposób uładzona, choć stale poszukująca odpowiedniego tonu czy melodii. Poezja, która nie dokłada nam sceptycyzmu, raczej przeciwnie, próbująca wyrwać nas z okopów ciemnych myśli i melancholii. Hołdująca przekonaniu, że tylko stale pogłębiana wiedza, może dawać oparcie, a kultura jest wizytówką każdego z nas. Julia Hartwig upominała się o człowieka, który kierował się imperatywem, aby życie traktować jako czas studiowania, dochodzenia do własnej mądrości, którą jest umiejętność przepracowania przeszłości, by móc mówić o swoim „teraz”. „Pod tą wyspą”: • Pod tą wyspą jest inna wyspa, może jeszcze piękniejsza. • Ku niej szybuje uśmiechnięta pływaczka, łącząca błyskawicznym • łukiem skałę, powietrze i wodę. • Chciałabym widzieć cię naraz ze wszystkich stron, stworze, • fragmencie, zawierucho, wspaniały obłędzie jasnego • umysłu.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Nową prozę Zośki Papużanki możemy czytać na kilku płaszczyznach. Pierwsza z nich opowiada o wygasaniu uczucia i rozpadzie związku między kobietą, a mężczyzną. Tematem drugiej jest relacja sztuki do rzeczywistości i na odwrót. Z pozoru historia wydaje się banalna. Nie pozostaje nam nic innego niż forsowanie kolejnych truizmów. Ale od początku: mężczyzna w oknie fotografuje ukradkiem kobietę, którą porzucił, ale która nie przestała być jego żoną. Papużanka pokazuje powolny rozpad wspólnego kosmosu i nieumiejętność akceptowania siebie w momencie, kiedy pierwszy żar dopala się na stronie, ukradkiem. Mówi o nieumiejętności rezygnowania z własnych aspiracji i o ambicji, która przyćmiewa – a w ostateczności – przekreśla potrzebę dzielenia swoich trosk z drugim człowiekiem. O słabnącej potrzebie bliskości i obcości, narastającej wobec siebie niechęci. Czytamy o afroncie jako jedynym sposobie na obronę swojej podmiotowości. Coś nam to przypomina? Co pozostaje? „Radość tylko w nutach, tylko”. • „Życie trzeba żyć powoli”. „Przed sobą wszystko można udawać”. Papużanka pokazuje codzienność osadzoną w swoich rutynowych kontekstach, która przelewa się z wolna jak kra po zimowej rzece, kiedy ustaje bieg, a sprawy z wolna zamierają. Siłą tej prozy jest pozorna inercja oraz bezsilność, która zaraża innych. Powolnej entropii więzi, wypalaniu się emocji, towarzyszy coraz więcej oskarżeń i coraz większy dystans do sforsowania, dla ludzi, którzy w jakiś sposób z bliskich sobie, nagle, stają się obcy. I ta powieść jest właśnie o tym „nagle”. O szczelinie, która powoduje, że coraz bardziej pogłębia się rysa, odseparowująca od siebie dwie osoby. Książka o inności każdego z nas, o życiu, szukającym zrozumienia poza własnymi opłotkami. To powieść o codzienności składającej się dokładnie z takiego samego arsenału chwytów jak wczoraj. O poruszeniach serca, które nie są już w stanie zagłuszyć nieznośnej monotonii wzajemnych wobec siebie oskarżeń. O uśmiechu nie w porę, o kubku odłożonym w inne miejsce, o kątach stających się karykaturą dawnej przychylności. O nienarzucaniu własnego zdania, ale nie zostawiania miejsca na inne. „Nie umiemy wymyślić własnej rzeczywistości, więc czepiamy się tej, która jest”. • To również proza o nieumiejętności porzucenia wypracowanych schematów, o spontaniczności zamienionej w przymus i na samym końcu, o braku chęci do adaptacji się w nowych okolicznościach i wychodzenia naprzeciw oczekiwaniom, innych. Często zapominamy, że „Wszystko funkcjonuje dzięki najprostszym scenariuszom”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    „Podkrzywdzie” to piękna powieść opisująca świat minionej wsi, opartej na ludowej mądrości i wiedzy, zabobonnych porzekadłach, cnocie prawdy, hartu ducha i znoju pracy. To powieść, która jest współczesną wersją „Chłopów”, pożenionych z realizmem magicznym reprezentowanym przez iber­oame­ryka­ński­ch prozaików. Literatura mocno przywiązana do ziemi, z której wyrasta. Rekonstruuje język, tradycje i obyczaje, gdzie obok nagich i surowych faktów, występuje wiele magicznych porządków, mających zaklinać i zjednywać zainteresowanym rzeczywistość. Atutem powieści Muszyńskiego jest niezwykle gwałtowny język, bardzo sensualny i porywczy. Rzecz czyta się znakomicie, a zmieniający się cykl pór roku jest jak klamra każdego rozdziału. „Świat rozklejał nam się w oczach – jak w uskoku tektonicznym zdawały się osuwać zręby drzew, dachów i stodół, tonąc w mydlinach nieba”. • W świat powieści wchodzimy za sprawą wnuka, opisującego swoją codzienność w Lasach Błędowskich, gdzie, wraz z dziadkiem – w którym „zamieszkało” coś złego, jakaś blaga – i babcią, żyją swoim rytmem na gospodarstwie. Wraz z narratorem snujemy się po lasach, sadach, wreszcie tropimy dziadka (opisy jego pijackich wybryków to arcydzieło powieściowego realizmu!), umykającego nie wiadomo gdzie (ta zagadka niezwykle trapi wnuka) małomównego, mającego skłonności do chandry, pędzącego bimber i oddającego się zwyczajnym zajęciom na roli: oporządzaniu i sprawianiu zwierząt (sporo tu znajdziemy takich opisów), grzybobraniu, codzienności w kontekście przypadających pór roku. Pojawiająca się na kartach powieści galeria postaci to zbiór oryginałów przeróżnej maści, które z miejsca darzymy sympatią. Na przykład taki Stójkowy: „Wcześniej tkwił długo na widnokręgu jak zapałka wbita w piach, znacząc jego kres”. „Przychodził często w błękitne, bezwietrzne dni, gdy myśli, jak opadające kwiaty lipy układają się nieruchomo na pniu”. • To powieść o potrzebie nadawania sensu nawet najbardziej chaotycznej i rozpadającej się na nieprzystające do siebie części rzeczywistości. O tajemnicach, które skrywane przez każdego z nas, zaczynają dotkliwie boleć. O szacunku wobec tradycji, bez której świat potykałby się o własne pomylone cienie. O tym, że czas indywidualnie znajduje w życiu każdego z nas, i nikt nie wie. O tym, że w każdym z nas walczą dwie siły, racja i pasja, i w zależności, która bierze górę, albo się w życiu budujemy, albo wypalamy.
W trakcie czytania
Brak pozycji
gordzies
patrycja.wicher87
o.sormolotova
magdaszczepaniak
jolanta.rachtan
kazia.rybka
agnieszka092
e.cechowska
agatkapytlas
julag2003
gosiakazia
szmorad
magann
meryk6
elka79
antoni2

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo