Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II w Opolu
[awatar]
Opole MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: +48 77 454 80 30
Województwo: opolskie
Adres: Minorytów 4
45-017 Opole
E-mail: sekretariat@mbp.opole.pl

Biblioteka Główna

Poniedziałek 12:00 – 19:30
Wtorek 09:00 – 19:30
Środa 09:00 – 19:30
Czwartek 09:00 – 19:30
Piątek 09:00 – 19:30
Sobota 09:00 – 15:00

Najnowsze recenzje
1
...
34 35 36
...
51
  • [awatar]
    Opole MBP
    Edward jest czte­rdzi­esto­kilk­uletnim mężczyzną. To uznany lekarz – wirusolog, który wiedzie żywot statecznego akademika, który szuka rozrywek na kolejnych naukowych sympozjach. Pewnego dnia, spacerując zauważa pędzącą na rowerze Ruth, znacznie od niego młodszą kobietę, która od razu przykuwa jego uwagę. „Stopniowo zaczęło mu świtać, że piękno również jest w stanie zadawać ból, piękno przede wszystkim; może ciąć światłem”. To piękno postanowi sobie przywłaszczyć. • Z pozoru wszystko wiedzie się dobrze. Ale właśnie, tylko z pozoru, gdyż Edward jest „kolekcjonerem pierwszych razów”, pociąga go nieustanna zmiana, boi się rzeczywistości, która przybiera cechy powtarzalnej w kółko krzątaniny. Mężczyzna coraz bardziej doświadcza upływającego czasu, kiedy konfrontuje się z piękną, wciąż nie tkniętą zębem czasu żoną. Rutynę wspólnego życia przełamują narodziny syna. Mężczyzna zostaje odsunięty na dalszy plan, pojawiają się pierwsze kłótnie, zdrady i romanse. Ruth natomiast jest aktywistką, uważa współpracę męża z koncernami farm­aceu­tycz­nymi­ za konformistyczną. Oczarowana niegdyś urokiem dojrzałego mężczyzny, z czasem zaczyna dostrzegać w nim więcej wad, niż zalet. Kłótnie nabierają tempa, opanowanie staje się trudniejsze niż obopólna walka. Życie zagęszcza się do kokonu, w którym zmieszczą się jedynie dwie zwaśnione osoby. „W ciszy między nimi waliły się mosty”. • Wieringa napisał książkę o skomplikowanych relacjach między kobietą i mężczyzną, o cenie jaką się płaci za stabilne życie. O ambicjach, które idą w odstawkę i o niemożności poświęcenia siebie dla drugiej osoby. Powieść o obojętności, która z czasem przybiera formę jedynej możliwej alternatywy. O zastyganiu uczuć w wystudiowanych pozach. Czy człowiek jest dobrze wyposażony do kochania? Czy życie jest szczodre, jeżeli pojawia się szczęście? Rzecz o tym, że przyzwyczajenie jest przedsionkiem śmierci. Książka pozostawiająca nas z pytaniem, czy słusznie założyliśmy, że antr­opoc­entr­yczn­e podejście świata usprawiedliwia szkody jakie człowiek wyrządza sobie, innym, wszelkiemu stworzeniu?
  • [awatar]
    Opole MBP
    Powieść Saundersa to nowatorska (w formie i stylu) próba opisu prze­prac­owyw­ania­ żałoby. Akcja powieści rozgrywa się w ciągu jednej nocy, 25 lutego 1862 roku na cmentarzu w Georgtown, gdzie pochowany zostaje Willie Lincoln, dwunastoletni syn prezydenta Abrahama Lincolna. Powieść Saundersa jest wariacją na temat życia po śmierci. Zmarli debatują na temat swojego byłego życia, opowiadają historię swoich niepowodzeń, które stały się ich udziałem. Galeria postaci jest absolutnie niezwykła, język za każdym razem staje się wizytówką kolejnych pojawiających się na scenie powieści osób. Saunders dotyka spraw najbardziej intymnych i trudnych. Zderza nas z esch­atol­ogic­znym­i wyobrażeniami, a nade wszystko, z perspektywy „zaświatowej”, stara się powiedzieć coś uniwersalnego na temat życia. Mówi sporo o naszej egotycznej osobowości i ambicjach, które oddzielają nas od tego, co naprawdę ważne. • „Czy to nie dziwne? Człowiek bez reszty poświęca się jakiemuś przedsięwzięciu, inne strony życia zaniedbując, i tyle tylko osiąga, że z owego przedsięwzięcia nic się nie ostaje, a owoce trudów w całkowite zapomnienie popadają”. • Wątki tragiczne łączą się z komicznymi, elementy grozy przeplatają się z satyrą i wodewilem. Powieść jest gatunkową hybrydą, która ma nam uzmysławiać iloma językami i na jak wiele sposobów, można mówić i oswajać się z własną skończonością. Saunders włącza do książki materiały historyczne, sporo cytuje, pokazuje pewne momenty z wielu perspektyw, jeszcze bardziej komplikując ich jednoznaczny odbiór. Duchy mają swoje oczekiwania i projekcje, a ich, jak się zdaje, największą ambicją, jest na moment zaistnieć w jakiejś żyjącej świadomości. • Książkę można czytać na wielu poziomach. Jako hołd dla pojedynczego istnienia, które jest darem, a wartość którego często, nie jesteśmy w stanie docenić za życia. Jako powieść polifoniczną, gdzie każdy mówi sam do siebie i mówi, aby zagadać wewnętrzną pustkę. W tym sensie, można ją czytać również jako komentarz do naszej współczesności, gdzie zalewani kolejnymi linijkami tracimy orientacje i w gruncie rzeczy mówimy, sami do siebie. Wszyscy zajęci swoimi słowami, zręcznie separują się na słowa innych. Ale to również powieść o sile miłości, rodzicielstwie, które ma moc odmieniania życia tych, którzy o inne życie stale się troszczą. „W samym rdzeniu każdego tkwiło cierpienie; nasz ostateczny cel i kres, a w drodze ku niemu wiele strat nam sądzonych”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Pierwszym co zadziwia w lekturze diariusza jednego roku Herlinga-Grudzińskiego jest ciągła melancholia i zwątpienie w zasadność obranej przed siebie drogi pisarskiej. Zwątpienia nachodzą Herlinga nieustannie, terminy gonią nieubłaganie, mamy wgląd niejako do szuflady pisarza, który musiał godzić pisanie własnych opowiadań, esejów (głównie dla prasy włoskiej, londyńskich „Wiadomości Literackich” i paryskiej „Kultury”) z życiem rodzinnym. W końcu widzimy również wielką samotność człowieka, tęskniącego do prawdziwych rozmów, których żywiołem byłaby polszczyzna. Życie autora „Dzienników pisanych nocą” to permanentna lektura i szkicowanie kolejnych pomysłów na opowiadania, przeplatane wizytami w muzeach, słuchaniem muzyki, wypadami do kina. Bardzo często czytamy o wewnętrznym paraliżu, niemożności tworzenia, które domaga się od artysty absolutnej wyłączności i twórczym stuporze. Herling bardzo trafnie i celnie wypowiada się na temat pisarzy, których studiuje, m.in.: Kafki, Camusa, Tołstoja, Gogola, Pasternaka. W kilku zdaniach potrafi opisać niezwykle celnie pisarstwo Nałkowskiej, Dąbrowskiej, Gombrowicza, Moravii. • Z ciągłym niepokojem patrzy na sytuację w stalinowskiej Polsce. We Włoszech nie potrafi puścić korzeni. Jego życie dzieli się na interwały, których treścią są kolejne wizyty przyjaciół, bliskich, rodziny, m.in., zaglądają do niego: Mieczysław Grydzewski, Aleksander Wat, Stanisław Baliński, Stanisław Dygat, Artur Sandauer, Artur Międzyrzecki. Życie rodzinne też nastręcza zmartwień: „Wieczór okropny: siedzieliśmy dwie godziny naprzeciwko siebie, nie mając sobie nic do powiedzenia”. I dalej: „Czasem myślę, że pomógłby mi może długi, szczery płacz. Jestem wewnętrznie zamulony”. „Pamiętam, że zawsze lubiłem za czymś tęsknić i obojętniałem po spełnieniu”. „Nic – straszliwe down”. • Herling stale podkreśla, że człowiek skazany jest wyłącznie na swoją samotność, z którą stale trzeba uczyć się obchodzić i jako tako, obcować. Dręczy pisarza niemożność popełnienia samobójstwa – przede wszystkim jako temat literacki. Zapisuję: „Nie ma prawdy i nie ma rzeczywistości – jest tyle prawd i rzeczywistości, ile ludzi. Nawet człowiek nie wie nic o sobie i wystarczy, że staje przed lustrem, by zaczął mieć wątpliwości.” Pozostaje nam żyć i działać w obcym świecie, próbować zrozumieć tajemnicę rzeczy, które nas otaczają, jakoś zbliżyć się do własnego wnętrza, rozpoznać je, zrozumieć. Może zaakceptować. Prawda nie jest nam dana, a droga do niej to niekończący się korytarz luster. „Cierpliwości, jak najwięcej cierpliwości! i Boże, zabij we mnie ambicję i spraw, abym umiał pisać z myślą, że nikt tego nie będzie czytał! Tylko wtedy Oko zrośnie się nierozerwalnie z Celem”. Poruszająca lektura!
  • [awatar]
    Opole MBP
    Remigiusza Mroza nikomu nie trzeba przedstawiać. Pisarz ma już na koncie trzydzieści pięć książek, a kolejne za pasem. Szturmem zdobywa zagraniczne rynki, w Polsce egzemplarze jego powieści rozeszły się w kilk­umil­iono­wych­ nakładach. „Listy zza grobu” to pierwsza książka otwierająca nową serię z patomorfologiem, Sewerynem Zaorskim, kolejnym po Chyłce, Froście i Wernerze, protagonistą z mocnym charakterem i skomplikowaną codziennością. • Co przynosi nowa powieść? Przede wszystkim dużo dobrej rozrywki. Akcja budowana jest stopniowo, z każdą stroną umiejętnie autor eskaluje napięcie, intryga jest wciągająca, dialogi żywe i plastyczne, profile psychologiczne i motywacje postaci bardzo wiarygodne, a lokalny koloryt i obyczaj celny i wiernie oddający nastrój i atmosferę polskiej prowincji. Mróz napisał powieść, która spokojnie mogłaby stać się kanwą bardzo dobrego filmu kryminalnego. Tempo nie pozostawia złudzeń, akcja ani na chwilę nie pozwala oderwać się od historii, która wciąga jak ruchome piaski. Od pewnego momentu nie ma już dla nas ratunku. Czyta się jakby się biegło w maratonie. Remigiusz Mróz coraz bardziej zapętla wątki i to, co zdawało się zrazu oczywiste, teraz zaczyna się niemiłosiernie komplikować. • Z czym mamy do czynienia tym razem? Do małego miasteczka, po długiej absencji, wraca nieoczekiwanie Seweryn Zaorski, chcąc zapomnieć przeszłe wydarzenia, rzucające się cieniem na jego codzienności. Kupuje stary dom od swoich dawnych przyjaciół, Kai Burzyńskiej, miejscowej policjantki od dwudziestu lat dostającej listy od zmarłego ojca i jej męża, lokalnego burmistrza. Nieoczekiwanie w garażu znajduje zamurowaną skrytkę, która niczym puszka Pandory zmieni rzeczywistość całej trójki. Wokół Zaorskiego stale się zagęszcza. Wydany na pastwę wielu przeciwności musi sprostać zagadkom mafijnej grupy, która nie zamierza zrezygnować ze swojej mrocznej enigmatyczności. W zadaniach matematycznych, kalamburach i szaradach, w starych plikach i opowiadaniu Żeromskiego Zaorski wraz z Kają Burzyńską, szukają wskazówek i tropów, które pozwolą im na nowo spojrzeć na przeszłość, skrywająca niejeden sekret. Pozostaje mnóstwo pytań, zbyt mało odpowiedzi i coraz mniej czasu.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Krzysztof Komeda urodził się 27 kwietnia 1931 roku w Poznaniu. Uznawany jest za najw­ybit­niej­szeg­o polskiego jazzmana i kompozytora muzyki filmowej XX wieku. Profesor Kułakowski podpowiada, że fenomen jego muzyki polega na budowaniu lirycznych, słowiańskich pasaży rodowodem sięgających do muzyki Chopina. W świecie muzyki jazzowej zapisał się albumem Astigmatic (1966), w świecie filmu, ścieżką dźwiękową do Dziecka Rosemary (1968) Romana Polańskiego. • Komeda był człowiekiem wycofanym, osobnym, skupionym na swojej osobistej, kameralnej muzyce. Nie mnożył anegdot, nie konfabulował na swój temat. Wywiadów z nim jak na lekarstwo. Magdalena Grzebałkowska skrzętnie rekonstruuje życie artysty od lat najmłodszych, czasów Ostrowskich, po bohemę i życie w Krakowie, przeprowadzkę do stolicy, Warszawskie kluby i zatrudnienia, a wreszcie wyjazd do Kalifornii i tragiczny, smutny finał. • To żywa książka o jazzie, środowiskach muzycznych, literackich i filmowych, żyjących w komitywie. Grzebałkowska znakomicie odtwarza nastrój lat 50-tych i 60-tych, duszną atmosferę i granie jazzu jako namiastkę wolności w PRL-owskiej beznadziei. To również historia spotkań, polifoniczna opowieść, w której głos zabierają najbardziej znani muzycy jazzowi z Polski, próba rekonstrukcji środowiska. Przejmująca opowieść o potrzebie wolności i myśli nieskrępowanej żadnymi ograniczeniami. • Komeda to tytan pracy. Posiadający słuch absolutny. Asekuruje się studiami medycznymi, ale inklinacja do muzyki jest o wiele silniejsza. Żyje ekstrawagancko, ryzykownie, momentami straceńczo. Piszę Grzebałkowska: „Gdyby mógł tylko komponować i grać muzykę. I nic poza tym. Ostatecznie, gdyby mógł jej jeszcze słuchać. Rozmawiać o czyjejś muzyce – ewentualnie. Ale mówić o swoich kompozycjach – za żadne skarby świata. Od razu zmienia temat”. W życiu codziennym nieporadny, w rzeczywistości raczej zamknięty, wyobraźnie uruchamia podczas improwizowania. Zostawia w swoich kompozycjach wiele powietrza dla muzyków z którymi gra. Dla niego liczy się granie, inwencja, rodzące się na scenie emocje, więzi. • Jerzy Gruza wspomina go tak: „Był taki niewyraźny, jego kontury nie szły w żadnym kierunku, w stronę myśli, poglądów czy odczuć. Był głęboko zagubionym w muzyce szarutkiem”. Komeda minął jak kometa. Marek Hłasko w jakimś sensie zaraził go destrukcyjną aurą… Żeby dowiedzieć się jaki był finał, trzeba sięgnąć do książki!
Ostatnio ocenione
  • koniec czerwonego człowieka
    Aleksijewicz, Swietłana
  • Dom tęsknot
    Adamczyk, Piotr
  • Kto ty jesteś
    Szczepkowska, Joanna
  • Córka rabina
    Mann, Reva
smarcelaczok
t.romaniak
annajczerniak
gordzies
patrycja.wicher87
o.sormolotova
magdaszczepaniak
jolanta.rachtan
kazia.rybka
agnieszka092
e.cechowska
agatkapytlas
julag2003
gosiakazia
szmorad
magann

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo