Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
29 30 31
...
117
  • [awatar]
    agnesto
    owiem szczerze, że zaintrygowało mnie Wydawnictwo, które wypuściło tą powieść na nasz rynek księgarski. Dlaczego? Wcześniej czytałam wspaniałe powieści Rutherfurda, jak choćby „Paryż”, czy „Rosja”, które mnie totalnie porwały i zachwyciły, a które były wydane właśnie w ramach Wydawnictwa Czarna Owca w Szmaragdowej Serii. Serii wyjątkowej. Dlatego łapię wszystko, co się pod jej szyldem ukazuje czy ukazało. Stąd w moich rękach „Sieroce pociągi” Christiny Baker-Kline. • Kilka słów na temat tła historycznego, otóż w USA w latach 1854-1929 około 250 tysięcy dzieci, głownie sierot i bezdomnych oraz porzuconych dzieci było wywożonych pociągami z przeludnionego wschodniego wybrzeża do rolniczych, gorzej uprzemysłowionych stanów Środkowego Zachodu. Taki wywóz zakładał, że owe sieroty wśród chrześcijańskich farmerów znajdą nowy dom, bezpieczeństwo oraz szansę na zdobycie edukacji. Jednak rzeczywistość pokazała, że tylko nieliczni tak trafili. Wiele dzieci skazano na wyzysk, ubóstwo, głód i bicie. O tym jest ta powieść. O Viviene, która jako dziecko została wywieziona właśnie takim transportem. • Zacznę jednak od Molly Ayer przyłapanej na kradzieży książki z biblioteki, co postawiło ją przed wyborem – albo spędzi kilka miesięcy w poprawczaku, albo podejmie się pracy społecznej, czyli uporządkowania strychu starszej pani. Co wybiera Molly? Wybiera drugą opcję i trafia do domu Vivian Daly, o której już wspomniałam. • Owo sprzątanie zmienia wszystko – przyszłość, jak i je same. To, co Viviane próbowała wymazać z pamięci zostało skrzętnie zamknięte w kufrach, jednak to właśnie owe kufry zostały otwarte przez Molly i ponownie ujrzało światło dzienne. Bo okazuje się, że podróż zapełnionym wagonem trwa nadal, że nie da się tak łatwo odciąć od tego, co się przeżyło i od tego, co do dziś tkwi w nas jako traumatyczne wspomnienie. Viviene ponownie staje twarzą w twarz z własną historią, poznaje twarze ludzi, którzy się w niej przewinęli lecz tym razem znajduje w sobie siłę do konfrontacji. Ale to wszystko dzięki Molly, która porządkuje dokumenty, zaczyna rozmawiać z ich właścicielką, a co najważniejsze – znajduje z nią, z Viviene wspólny język. Drastyczna różnica wieku traci na swej intensywności i obydwie panie zaczynają czerpać ze swego towarzystwa wszystko, co najlepsze. Pojawia się pasja życia, zainteresowanie oraz chęć rozmów. • Mało? A może to mało to jednak dużo? Autorka uzmysławia mi, jak cenne jest łamanie schematów, przekraczanie marginesów i poznawanie historii, która czasem o poznanie się nie prosi. Wskazuje też taką potrzebę. Bo dusza ludzka to dziwny mechanizm, który nie zawsze działa wedle tego, jak byśmy chcieli. Zapomnieć? Odciąć coś, co jest po części nami? Viviene, bohaterka z powieści, jest tego idealnym dowodem. Podnosisz wieko i wszystko wypływa. W „Sierocych pociągach” mamy autentyczne tło historyczne, a na jego tle ludzkie, losy wielu ludzi, wtedy dzieci. Ta powieść to dramat, to też pamiętnik, dziennik. Niespotykana książka przesycona historią, emocjami oraz ludzkim odruchem – miłością. To bardzo przemyślana, świetna historia. Rozdziały przeskakujące po kalendarzowych latach sprawiają, że jako czytelnik brniesz w zapisane strony w ślepo. Dajesz się porwać. Czytasz i przepadasz, bo ciekawość w tobie nie daje ci spokoju. Do tego świetne pióro autorki sprawia, że nie masz ochoty kończyć. Przestajesz kontrolować zegar, bo po prostu odczuwasz czytelniczy komfort. I mimo trudnego tematu, jaki porusza Christina Baker-Kline, czytanie tej powieści to przyjemność. To odpoczynek umysłu.
  • [awatar]
    agnesto
    Dla mnie KLASYKA 😁📖📖📖 miałam płytę winylowa z tą Bajką w formie słuchowiska. Kazdy bohater miał inny glos i nawet dziś, gdy czytam (a raczej"chłonę" z wypiekami na policzkach) tą bajkę, to słyszę te głosy i dialogi. Lecz złapałam się na tym, że nie pamiętałam przy końcu pewnych momentów. Na płycie mogły zostać pominięte...jak i niektóre zdania z czytanki. Jednak nie mogę stawiać znaku równości między wersją płytową, a książkową. Obrazoburcze byłoby to z mojej strony zarówno dla autorów bajki, jak i dla autorów płyty. Dlatego... Cieszę się dzieciństwem i bajką z obrazkami i drzewkiem Aby Baby zwanym baabus musicalis, czyli coś muzycznego w rzeczy samej🌳🎋🏞️🌲 • A bajka? Mądra, uniwersalna i do dziś niezwykle zabawna. Czytałam chodząc i śmiałam się sama do siebie🐲 • no i czasem śpiewałam...
  • [awatar]
    agnesto
    oryginalny film o tej samej treści ma wersję włoską i pochodzi z 2016r. - jest świetny. Tu polska wersja? Czy należy porównywać? • [Link]
  • [awatar]
    agnesto
    Nie znałam dotychczas tej powieści - nie miałam okazji ani czytać, ani oglądać filmu, który był na jej podstawie - i to nawet kilka wersji. Aż do jakiejś magicznej chwili - trafiłam na wydanie z oryginalnymi obrazkami (rycinami). I, jakże poczułam się odrealniona. Zauroczona. Prosta niby treść, ale jakże ciekawa i pasjonująca. Oto pewna dziewczynka zostaje sierotą. Nie odczuwa tej straty tak, jak dziecko powinno, gdyż rodzice dbali jedynie o siebie, Jej jedynym krewnym jest wuj, do którego zostaje odesłana, a tam poznaje nowe życie i nową codzienność. Wuja poznaje w późniejszym czasie, bo też ma we krwi podróże i pracę zawodową, co ułatwia mu ucieczki z domu. A dziewczynka, jak to dziecko, zakazane rewiry musi poznać. Za domem znajduje się tajemniczy ogród, do którego klucz... • Ale to już tajemnica dla tych, którzy nie znają treści, a którą warto poznać... Okazuje się, że wuj ma syna, trzymanego w ukryciu, pojawia się pomocnik, równolatek, znawca roslin i roślinek, ciepły i serdeczny chłopiec... Dzieci tworzą swego rodzaju grupę usmiechów wszelakich, są dla siebie wsparciem, pocieszeniem i ...LEKARZEM. Bo każde z nich na swój sposób zostaje uleczone tymi przyjaźniami. • I chyba o to w tej powieści chodzi - o zaufanie, uśmiech, życie bez trosk. O dążenie do celu, jaki się ma i o spokój duszy. I o bycie razem - w zgodzie. • Uniwersalna powieść, niesamowicie magnetyczna. Piękna.
  • [awatar]
    agnesto
    Oj, to nie to. Nowe przygody dwójki walecznych wojów, ale już niestety bez Janusza Christy. I od razu widać gorsze wszystko - i rysunki i dialogi i niedociągnięcia wielu, wielu szczegółów. Postaci wyglądają, jak karykatury oryginałów, krzywe nosy, twarze, całe nawet postury... Przeczytałam i odniosłam wrażenie, że te komiksy nie powinny się ukazać - w ogóle nie powinny być wydane. Niszczą spuściznę Christy i załamują klasykę w jakimś absurdalnym krzywym zwierciadle. Kajko i Kokosz, to klasyka. Klasyka komiksu i świata fantasy. Jak choćby duet Asterix i Oberrix. Należy im się cześć, wyjątkowe miejsce na półce i należyty hołd. Kokosz też, ale tylko w wersji oryginalnej. Potem, każde dalsze próby wskrzeszania tego, co było jest niesmaczne i często wypaczone. Jak właśnie ten komiks. Jestem zniesmaczona i nieco zdegustowana. Kto dał zgodę na edycję takich gniotów?
Ostatnio ocenione
1
...
6 7 8
...
102
  • Noc wigilijnych cudów
    Nowik, Marta
  • Jak adoptowałem Antona
    Klose, Robert
  • Mrok jest miejscem
    Castellarnau Arfelis, Ariadna
  • Drugie imię
    Fosse, Jon
  • Proszę się obudzić... już po zabiegu...
    Mikuś, Wiesław
  • Bystre ciastko
    John, Jory
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo