Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
andob
Najnowsze recenzje
  • [awatar]
    andob
    "Trafny wybór" Joanne K. Rowling to ledwie pięćset stron z ogonkiem. Bardzo sympatyczne czytadełko. Taki "Harry Potter" wyrobiony bez ingrediencji czarodziejskich i wypieczony jako ciasto jednorodnie mugolskie. Satyra na mało­mias­tecz­kową­ społeczność na prowincji angielskiej. Społeczeństwo według Rowling to zbiorowisko ludzkie w swoim funkcjonowaniu pozbawione jakiegokolwiek autentyzmu. Prawdziwe motywy postępowania bohaterów albo im samym są nieznane, albo są przez nich maskowane. Można powiedzieć, że jednym z ważniejszych mechanizmów determinujących relacje międzyludzkie jest potrzeba zastępczego karania innych lub siebie (ten ostatni przypadek to samo­okal­ecza­jąca­ się Sukvinder Jawanda) za to, co nas złego spotyka w życiu; "zastępczego", czyli dotykającego nie tych, którzy nas rzeczywiście skrzywdzili, ale tych, którzy znajdują się niżej od nas w łańcuchu karania. Najwyrazistszy przypadek to Simon Price, nieudacznik życiowy, a jednocześnie tyran domowy, dopuszczający się przemocy fizycznej i psychicznej wobec swojej żony Ruth i synów, Andrew i Paula. Ta przemoc jest w miasteczku Pagford wszechobecna, tyle że osiąga ona różne poziomy perwersji i wyrafinowania. I ona ostatecznie prowadzi do różnych tragedii, śmiertelnych wypadków, samobójstw, ona też utrwala istnienie podziałów społecznych. Tłumaczenie Anny Gralak jest dobre, poza - według mnie - tytułem "Trafny wybór". Oczywiście, odnosi się on do zasadniczego wątku powieści, czyli wyborów do Rady Gminy po śmierci jej dobrego ducha, Barry'ego Fairbrothera (nazwisko znaczące), ale niezbyt współgra z przebiegiem akcji i jej wymową. Oryginalny tytuł "The Casual Vacancy" to "Tymczasowy wakat" (czy po prostu "Wakat", bo słowo to ma w polszczyźnie element tymczasowości), który brzmi pewnie gorzej, ale jednak bym go zachował. Jak śmierć Barry'ego otwiera powieść, tak śmierć Krystal Weedom ją zamyka. Pierwsza jest sygnałem do ogłoszenia wyborów do Rady Gminy, druga natomiast - do wyborów kolejnej ofiary - kozła ofiarnego. Rowling jest świetną opowiadaczką, dowcipną i dbającą o to, aby każdy szczegół w powieści mógł zagrać wielokrotnie (poza - nie wiadomo dlaczego - opactwem, które stanowi element lokalnego krajobrazu). Poznajemy bohaterów jej powieści od wewnątrz i z zewnątrz i z tymi przejściami perspektywy narracyjnej świetnie sobie radzi. Pierwszorzędna powieść drugorzędna - jak powiedziałby klasyk.
  • [awatar]
    andob
    "Uczeń Gutenberga" Alix Christie podobał mi się, nawet bardzo. W pierwszym rzędzie znalazłem się pod wrażeniem kompleksowości opisu świata przedstawionego w powieści. Konkretna opowieść o wynalazku druku Gutenberga została poprowadzona na misternie skonstruowanym tle historycznym. Na jej przebieg mają wpływ wydarzenia globalne i lokalne, historia miast niemieckich XV wieku, dzieje Kościoła tuż przed reformacją, przemiany gospodarcze i procesy społeczne przez nie zainicjowane u schyłku średniowiecza i na początku epoki nowożytnej, obyczajowość miejsko-cechowa etc., etc. Jeszcze większe wrażenie wywarła na mnie stworzona przez Alix Christie iluzja dostępu do XV-wiecznej mentalności bohaterów. Śledząc losy Petera Schoeffera i innych, czułem tę odległość czasową, jaka nas dzieli. Uwidaczniało się to chociażby w głęboko religijnym sposobie postrzegania przez nich świata i swojego w nim miejsca, opartym przede wszystkim na wierze w opatrzność Bożą i wolę Bożą urze­czyw­istn­iają­cą się w dziejach. Nie tylko w tym, bo także w specyficznie późn­ośre­dnio­wiec­znych reakcjach na konkretne zjawiska. Na przykład w pomieszaniu bohaterów (Anny Pinzler) w zetknięciu się z absolutną nowością, jakim tutaj były stronice zadrukowane bliźniaczo wyglądającym tekstem. Udzielał mi się ten dreszcz niesamowitości na widok czegoś, co jest tak sprzeczne z naturą jak twór wyprodukowany w sposób seryjny, a więc pozbawiony cech indywidualnych, niep­owta­rzal­nych­. I ja - patrząc oczyma bohaterów - skłonny byłbym dać wiarę, że mamy do czynienia ze sztuczką szatańską naigrywającą się ze stworzenia. Wydaje mi się, że Alix Christie udało się stworzyć przekonującą opowieść o czasach przełomu, w których tradycyjne podejście do rzeczywistości już nie wystarcza, musi ono zostać uzupełnione formowaniem się nowego podejścia, czemu towarzyszy ryzyko błądzenia, ale też głębokie poczucie wolności. Tak, Peter Schoeffer to postać historyczna, która tak rozumianej wolności zaznała: najpierw poprzez uświadomienie sobie, że wykonuje fach, którego nie sposób okiełznać regułami, jakimi kierowały się istniejące cechy, a potem przez zdanie sobie sprawy, że wspó­łucz­estn­iczy­ się w projektowaniu przyszłości - na dobre i na złe, nie mając złudzeń, że każdy - najwspanialszy nawet - wynalazek może być skierowany przeciw człowiekowi i kulturze. Styl i kompozycja powieści są bardzo powściągliwe, Christie unika ona wszelkich ułatwień, wabiących czytelnika, ale jednocześnie zafa­łszo­wują­cych­ prawdziwy stan rzeczy. Tutaj dla poparcia tego stwierdzenia warto przywołać wątek romansowy: jakże mało hollywoodzka jest miłość między Peterem a Anną, nies­atys­fakc­jonu­jąca żądnych wzruszeń czytelników, jakże drobny element tej historycznej układanki stanowi. Biorąc to wszystko pod uwagę, z pełnym przekonaniem zachęcić wszystkich czytelników do lektury tej powieści.
  • [awatar]
    andob
    Zasadniczo uważa się, że debiut powieściowy Teodora Parnickiego to "Aecjusz, ostatni Rzymianin". I w rzeczy samej, od "Aecjusza..." rozpoczyna się właściwy Parnicki. Niemniej prawdą jest, że już wcześniej napisał on kilka (sic!) powieści, a jedną z nich są "Trzy minuty po trzeciej", którą jako dwud­zies­toje­dnol­atek ogłosił w odcinkach w 1929 roku w "Lwowskim Kurierze Porannym". Nosi ona podtytuł "Powieść egzotyczno-sensacyjna" i jest to zgodne ze stanem rzeczy. Jej akcja toczy się w Harbinie, Władywostoku i Szanghaju, a dotyczy zmagań japońskiego i sowieckiego wywiadu, przedstawionych na rozbudowanym tle dramatycznych wydarzeń politycznych końca lat dwudziestych na Dalekim Wschodzie. Pewnie, że jest z lekka szmirowata, ale z dużym wdziękiem. Zwroty akcji niejednokrotnie znajdują się na granicy niep­rawd­opod­obie­ństwa, ale ze słabości tej Parnicki czyni siłę, nie zakrywa jej, lecz wprost przeciwnie - obnaża przez wprowadzenie wstawek auto­tema­tycz­nych­. Ciekawsza od "sensacyjności" wydaje mi się jednak "egzotyczność" powieści. Jej bohaterami są Rosjanie, Japończycy, Chińczycy, i to w najróżniejszych wydaniach klasowych, kastowych, wiekowych, osobowościowych, politycznych, środowiskowych etc., Widać też, że Parnicki znał z autopsji scenerię opisywanych w powieści wydarzeń, wszak napisał ją we Lwowie niemal zaraz po przyjeździe po ośmioletnim pobycie w Harbinie. Tak więc "Trzy minuty..." jako opowieść z życia miasta dale­kows­chod­nieg­o, stanowiącego tygiel kultur, uderzającego kontrastami między starożytnością przestrzeganych tradycji a wszelkimi ambicjami nowoczesności naprawdę są interesujące. Oczywiście, znać tryb powstawania powieści, jej pisania z odcinka na odcinek, obok fragmentów nużących, niejako wymuszonych, są partie błyskotliwe, wartkie, dowcipne. Od zwykłej powieści sensacyjnej "Trzy minuty..." różnią się też skalą kulturowych asocjacji: od Szekspira po Wagnera. A jeśli się jeszcze weźmie pod uwagę szczególny dar Parnickiego do kreślenia postaci kobiecych i pomysłowość w rozwijaniu wątku romansowego bez oporów można tę powieść polecić na wakacje wszystkim, nie tylko parnickologom, którzy jednak też jednak znajdą wyczuwalne tylko dla siebie smaki, jak choćby motyw bosych stóp, otaczanych przez pisarza niemal erotycznym kultem.
  • [awatar]
    andob
    Nowy nabytek MBP im. JS, czyli "Prędkość światła" Javiera Cercasa zacząłem w godzinach popołudniowych, skończyłem w nocy. Objętość książki nie jest na tyle duża, aby móc powiedzieć, że tempo mojego czytania miało coś wspólnego - choćby w przybliżeniu z tytułem . Książka liczy 300 stron, troszkę jest więc tylko grubsza od wydanych przez W.A.B. w tym samym formacie "Żołnierzy spod Salaminy", natomiast obie one są znacznie krótsze od "Anatomii chwili" (Noir sur Blanc: 450 stron w większym formacie). Niemniej jest to objętość wystarczająca, aby uznać, że przeczytanie powieści właściwie za jednym posiedzeniem stanowi adekwatną o niej opinię... Tak, Cercas jest niezawodny, jeśli chodzi o umiejętność zainteresowania czytelnika światem, o którym opowiada. Robi to w ten sposób, że bohater (a jednocześnie narrator) stoi przed zadaniem rozsupłania jakiejś tajemnicy z przeszłości - w tym przypadku jest to tajemnica jednego z pracowników prow­incj­onal­nego­ uniwersytetu amerykańskiego, a właściwie tajemnica z okresu jego służby w Wietnamie. Jej rozsupływanie nie jest jednak procesem przebiegającym w sterylnym laboratorium ludzkiej myśli, lecz ściśle przylega on do egzystencji bohatera, ma na nią wpływ, przy czym ważne jest, że chodzi o egzystencję pisarza... A więc ta tajemnica z przeszłości nie przynależy do czasu zaprzeszłego, właściwie przynależy do czasu teraźniejszego i - przyszłego chyba też. Stąd też metafora pisania jako ścigania się ze światłem promieniującym z tej tajemnicy. Twórczość musi wymknąć się determinizmowi - w gruncie rzeczy musi stać się absurdem z punktu widzenia tego determinizmu - aby stać się dziełem. Pewną differentia specifica powieści Cercasa jest geometryczność ich kompozycji, algebraiczność. Oba pojęcia: "geometria" i "algebra" pojawiają się w "Prędkości światła" (końcowy rozdział nosi tytuł "Algebra umarłych"). Ja bym skojarzył oba, zastępując pojęciem symetryczności. Bohaterzy chcieliby uczynić z rzeczywistości, w której żyją i o której piszą (a życie i pisanie to żmut nie do rozsupłania), układ symetryczny. Tę symetryczność oddają choćby takie kategorie, jak wina i odkupienie. Nie zawsze się im to udaje. "Prędkość światła" to jednak zapis porażki (bo chyba nie klęski). Niezaprzeczalny triumf Cercas odniesie dopiero w "Anatomii chwili". Ta powieść (z gatunku literatury faktu) to już majstersztyk symetryczności, eksplozja symetryczności. Dobrze by było, aby nasza ulubiona biblioteka zakupiła tę naprawdę arcydzielną książkę.
Niepożądane pozycje
Brak pozycji
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo