Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Więcej spodziewałam się po tytule 'Tokyo lifestyle book', a tymczasem wyszło bardzo subiektywnie samo 'style book'. Książka o sporych gabarytach i dużej ilości zdjęć, strona po stronie coraz bardziej rozczarowuje. Fotografie w większości kompletnie nietrafione i rzadko kiedy nawiązujące do opisywanych treści, kwestionowałabym również ich estetykę. Kompletny chaos, jakieś tam opisy dzielnic Tokio, kilka polecanych kawiarni i muzeów, coś z historii, czasem jakiś przepis kulinarny i - na co najwyżej podnosiłam w konfuzji brew - wywiady ze znajomymi autorki, które w większości okazały się wzajemnym klepaniem się po plecach bananowych dzieciaków po prywatnych uniwersytetach, pomstujących na patriarchat i obecną sytuację geopolityczną, z czego oczywiście wszyscy przedstawiali się jako artyści z wyższej półki freelancerzy, instragramerzy i inni designerzy. Bodajże jedyny wywiad, który się wyróżnił to ten z panem Kakutą, który z racji swojego wieku i doświadczenia faktycznie miał coś do powiedzenia. Wydaje się, że książka nie jest ani dobra ani zła, ale co najgorsze - kompletnie niepotrzebna.
-
Bardzo niestandardowa pozycja płytowa, przedstawiająca piosenki, monologi i skecze w wykonaniu artystów Teatru Syrena. Na pierwszej stronie płyty piękny hołd złożony postaci Dodka, wykreowanego przez Adolfa Dymszę w przedwojennych komediach, a na szczególną uwagę zasługują numery wykonywane przed Ludwika Sempolińskiego, genialnego mistrza drugiego planu w przedwojennych filmach - usłyszeć jego głos na płycie to było wielkie, pozytywne zaskoczenie.
-
Niezły koncert Van Halen nagrany w Japonii w 1989 roku w wielkim Tokyo Dome. Choć osobiście bliżej mi do klimatów Motley Crue, koncert porywa swoim rockowym klimatem lat osiemdziesiątych, a wokal skłania do oderwania się na chwilę od rzeczywistości. W sam raz na początek weekendu.
-
Jamboree jednak nie jest dla każdego. Niestety mimo zróżnicowania kontynentalnego wykonawców, zniechęciła mnie mechaniczność utworów i ich niby pozorne niedopracowanie, odbierane przeze mnie jako folgująca powtarzalność. Mimo wszystko jednak uważam, że warto zapoznać się i z tym fragmentem muzycznej historii.
-
Bogaty przekrój utworów bluesowych solistek od lat 20 do lat 60 XX wieku, gdzie nie zawsze perfekcyjna jakość nagrań podkreśla 'brudnym realizm' tej muzyki jako surowej, ale i autentycznej w swoim przekazie. Człowiek przenosi się w czasie do zadymionych, ciasnych klubów w południowych stanach, by posłuchać po prostu dobrej muzyki.