Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Sylwuna
Najnowsze recenzje
1 2 3
  • [awatar]
    Sylwuna
    Kraków. Lata 60. Mieszkańcy bojący się wyjść na ulicę, aby nie zostać zamordowanym przez osobę, którą nazywali „wampirem”. Nikt nawet przez chwile nie pomyślał, że za 2 zabójstwami, 10 próbami zabójstw oraz 4 podpaleniami może być odpowiedzialny skromny i cichy osiemnastolatek. Wydawać by się mogło, że minęło już sporo czasu od tych wydarzeń, ale historia Karola Kota cały czas pozostaje w myślach mieszkańców Krakowa. • -Uważaj, bo jak będziesz za długo patrzył, to zobaczysz diabła (…)Karol oderwał wzrok od szyby i uśmiechnął się do niej. - Może mają rację – powiedział • Kim tak naprawdę był Karol Kot? Dobrym uczniem? Nastolatkiem pragnącym doznania prawdziwej miłości i odnalezienia swojego miejsca w życiu? A może bezwzględnym mordercą, którego jedynym celem było zabijanie? Dzięki powieści Marty Szreder czytelnik może po części poznać jego historię. Autorka nie ustaliła własnego stanowiska w tej sprawie. Daje czytelnikowi możliwość oceny. Kimkolwiek był Karol Kot jedno jest pewne. Jeszcze przez długi czas będzie on wzbudzał strach. • -Wszyscy się boją. Ty nie?-Może on nie jest takim potworem, jak mówią?- Może i nie jest, ale czułabym się bezpieczniej, gdyby go już powiesili. • Marta Szreder przedstawia historię Karola jednak nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to, czym kierował się „wampir z Krakowa” , jakie czynniki sprawiły, że był skłonny do tak okrutnych czynów i nie odczuwał wyrzutów sumienia. I właśnie dlatego czuję lekki niedosyt. Autorka opisuje nam fakty z jego życia i przedstawiła to w bardzo przystępny sposób. Jednak zabrakło mi tej analizy. Czytelnik sam musi domyślać się, co mogło kierować Karolem. Czytając „Lolo” odniosłam wrażenie, że otrzymałam „suche fakty”, a ja od takich książek oczekuję również emocji. • Wziął do ręki brzytwę ojca i ostrożnie przyłożył ją do skóry. (…) Na czystej, śnieżnobiałej pianie momentalnie pojawiła się cieniutka strużka krwi. Karol stał przez chwilę nieruchomo, obserwując w lustrze, jak krew wolno spływa w kierunku szyi. • Autorka pisząc „Lolo” korzystała z zeznań Kota, które złożył podczas śledztwa, ale także pamiętnika dziewczyny, w której zakochał się chłopak i kilku innych źródeł. Wiele wątków z książki jest autentycznych jednak kilka aspektów autorka postanowiła pominąć lub też zmienić. • Pewnie zastanawiacie się skąd wziął się tytuł powieści. Otóż „Lolo” to przezwisko Karola za czasów szkolnych i postanowiono wykorzystać go jako tytuł. • Powieść czyta się szybko, bo wszystkie fakty ostały przedstawione w bardzo przystępny dla czytelnika sposób. Czytelnik przewraca kolejne strony, bo historia naprawdę wciąga, a fakt, że większość wydarzeń działy się naprawdę sprawiają, że jest się jeszcze bardziej ciekawym dalszego ciągu. Naprawdę ciężko oderwać się od tej książki. Książka „Lolo” zostanie w moich myślach na bardzo długi czas. • Złe rzeczy odchodzą w przeszłość i niech tam zostaną, a życie toczy się dalej. • Pisząc o tej książce nie można zapomnieć o tle tej historii, którym jest Kraków z lat 60. Ponure bramy, stare kamienice, kluby jazzowe. Marta Szreder ukazała Karków jako miasto mrocznych zaułków i wyszło jej to naprawdę rewelacyjnie. • Wampir działał na oślep, jakby kierowany niezrozumiałym impulsem, wybierając przypadkowe ofiary i nie zostawiając po sobie śladów. • Mimo tego, że w powieści Pani Marty zabrakło mi emocji to nie żałuję poświęconego czasu. Sądzę, że warto dowiedzieć się o kimś, kto w pewien sposób stał się legendą nie tylko dla mieszkańców Krakowa. Mordercą, ale jednak legendą. I kto wie - może właśnie to było celem Karola Kota?
  • [awatar]
    Sylwuna
    Wszyscy wokół ciebie polecają jakąś książkę, której jeszcze nie czytałeś. Z jednej strony trochę cię do niej ciągnie, bo każdy wychwala, ale z drugiej czujesz trochę,że to mogą być nie twoje klimaty. Potem czytasz tę książkę i wyzywasz siebie do kretyna, że nie przeczytałeś jej wcześniej. Zdarzyło Ci się to kiedyś? W moim przypadku Czas żniw był tą powieścią. Samantha Shannon sprawiła, że całkowicie wsiąknęłam w świat jasnowidzów i chwilami nie miałam pojęcia, co dzieje się w rzeczywistości. • Rok 2059. Dzie­więt­nast­olet­nia Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Jej szefem jest Jaxon Hall, na którego zlecenie pozyskuje informacje, włamując się do ludzkich umysłów. Paige jest sennym wędrowcem i w świecie, w którym przyszło jej żyć, zdradą jest już sam fakt, że oddycha. Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze. Na skutek fatalnego splotu okoliczności zostaje prze­tran­spor­towa­na do Oksfordu – tajemniczej kolonii karnej, której istnienie od dwustu lat utrzymywane jest w tajemnicy. Kontrolę nad nią sprawuje potężna, pochodząca z innego świata rasa Refaitów. Paige trafia pod protektorat tajemniczego Naczelnika – staje się on jej panem i trenerem, jej naturalnym wrogiem. Jeśli Paige chce odzyskać wolność, musi poddać się zasadom panującym w miejscu, w którym została przeznaczona na śmierć. • Długo zbierałam się do napisania tej recenzji i mimo tego nadal nie wiem, co mogę wam o tej książce napisać. Żadne słowa nie odzwierciedlą tego jak cudowna jest ta historia, ale jednak chciałabym przekazać wam więcej o Czasie żniw. • Muszę zacząć od tego, że autorka doskonale wykreowała świat Refaitów i jasnowidzów. W Czasie żniw mamy przedstawione bardzo rozwiniętą strukturę istot. Autorka wyróżniła siedem głównych kategorii jasnowidzenia, do których przypisana jest dana aura. • Nie ma żadnych niejasności i luk, za co należy się naprawdę duży plus, bo ten świat jest trochę skomplikowany. Widać, że autorka włożyła dużo pracy i serca w swój debiut, a to, że jest bardzo młoda, świadczy o jej ogromnym talencie. • Na początku można się trochę zagubić, ponieważ w Czasie żniw jest wiele sformowań wymyślonych przez autorkę. Jednak z pomocą przychodzi słowniczek znajdujący się na końcu, więc w każdym momencie można do niego zajrzeć. • W tym roku natrafiam na książki, w których żeńskie bohaterki mnie irytują i miałam już trochę tego dosyć. Na szczęście Paige to bohaterka, którą polubiłam od samego początku. Jest silną i waleczną postacią, która się nie poddaje. Dla przyjaciół jest w stanie zrobić bardzo wiele. Jest jeszcze Naczelnik, który wkradł się w moje serce. Jest bardzo tajemniczy, troskliwy i oczywiście przystojny. • Na uwagę zasługuje również wykreowanie bohaterów drugoplanowych. Shannon skupiła się na tych głównych postaciach, ale poświęciła również sporo uwagi innym. • Lubię sobie wyobrażać, że na początku było nas więcej. Wydaje mi się, że niewielu, ale na pewno więcej niż teraz.Jesteśmy mniejszością, której świat nie akceptuje, chyba że jako wytwór fantazji, ale nawet to jest zakazane. Wyglądamy jak inni. Czasem zachowujemy się jak inni. W wielu przypadkach jesteśmy jak inni. Jesteśmy wszędzie, na każdej ulicy. Na pozór prowadzimy normalne życie, ale kryje ono w sobie coś jeszcze. Nie wszyscy z nas wiedzą, kim jesteśmy. Niektórzy umierają, nie wiedząc o tym. Inni wiedzą, dlatego nigdy nie pozwolimy się złapać. Ale istniejemy.Uwierzcie. • W kolonii karnej, do której trafiła główna bohaterka oraz inni jasnowidzowie panują bardzo rygorystyczne zasady. Często Refaici stosują wobec swoich podopiecznych przemoc za złamanie przepisów. Shannon stworzyła miejsce pełne przemocy, tajemnicy często też śmierci i krwi. Miejsce, w którym liczy się hierarchia, gdzie najwyżej stoją Refaici. Czy w takim miejscu jest szansa na jakikolwiek bunt? O tym przekonajcie się sami. • " Nadzieja to jedyna rzecz, która może jeszcze wszystkich nas ocalić." • W Czasie żniw mamy również delikatnie zarysowany wątek miłosny. Delikatny, ponieważ rozwija się on dość wolno. Z jednej strony Naczelnika i Paige ciągnie do siebie, ale z drugiej on jest dla niej wrogiem, który ją uwięził. Nie dostaniecie zbyt wielu miłosnych uniesień. Jestem osobą, której bardzo zależy na miłości w tego typu powieściach i wcale nie czuję jakiegoś niedosytu jeżeli chodzi o relacje między głównymi bohaterami. Chociaż przyznaję, że liczę na więcej w 2 tomie. W Czasie żniw wszystko było odważone w odpowiednich ilościach. Nie było niczego za duża ani za mało i to właśnie sprawia, że ta powieść jest bardzo smaczna. • W Czasie żniw dzieje się tyle, że nie da się przewidzieć co stanie się na kolejnej stronie. Jak zachowają się bohaterzy w danej sytuacji. Kto umrze, a kto przeżyje. Po przeczytaniu ostatniego zdania wpatrywałam się przez jakieś dwadzieścia minut w ścianę i nie wiedziałam, co mam robić ze swoim życiem, bo nie miała kolejnej części i nie mogłam dowiedzieć się co wydarzy się dalej. Minęło kilka dni odkąd przeczytałam Czas żniw, a ja nadal żyję tą historią i nie mogę przestać myśleć o tym debiucie. • Czas żniw to najlepszy debiut literacki jaki kiedykolwiek czytałam. Powieść, która zaskakuje swoją oryginalnością i całkowicie pochłania. Nie można żałować, że przeczytało się Czas żniw. Można żałować, że zrobiło się to tak późno.
  • [awatar]
    Sylwuna
    Szkoła latania to debiut literacki Sylwii Trojanowskiej skierowany głównie do nastolatków. Za książkę zabrałam się z dużym entuzjazmem, gdyż autorka nie dość, że jest moją imienniczką to jeszcze ma takie same inicjały jak ja. Oczywiście ten fakt nie miał żadnego wpływu na moją ocenę książki. • Życie osie­mnas­tole­tnie­j Kaśki zmienia się o 180 stopni, gdy pewnego dnia zdaje sobie sprawę, że musi schudnąć. Kiedy po wielu perturbacjach trafia w ręce ekscentrycznej specjalistki od odchudzania, zaczyna się nowy, znacznie lżejszy i szczęśliwszy rozdział w jej życiu. Kaśka diametralnie odmienia swój stosunek do szkolnych prześladowczyń, staje się asertywna, otwiera się na nowe znajomości, a przede wszystkim po raz pierwszy w życiu poznaje smak miłości. • "Kto by pomyślał, że dzięki znienawidzonym „obwisłością” nadprogramowym kilogramom i cellulitowi, w niczym niep­rzyp­omin­ając­emu apetycznej skórki pomarańczy, zaznam tego, czego jako szczupła dziewczyna, bez konieczności pójścia na drastyczną i kompleksową terapię odchudzającą, nigdy bym nie doświadczyła." • Wcześniej słyszałam kilka dobrych opinii na temat Szkoły latania. Myślałam, że to będzie powieść o zmaganiu się ze swoją wagą. Dostałam znacznie więcej i zostałam całkowicie zaskoczona. Niewyobrażalne jest to jak wiele tematów porusza Pani Sylwia. Z pozoru może wydawać się, że to tylko lekka książeczka o dziewczynie, która pozbywa się zbędnych kilogramów, ale gdy przeczytamy tę opowieść dostrzegamy jeszcze tak wiele aspektów. Szkoła latania jest o pierwszej miłości, prawdziwej przyjaźni, pokonywaniu własnych słabości, a nawet czasem o walce z samym sobą. W powieści poruszane są problemy znęcania się nad dziećmi, braku wsparcia ze strony rodziny. Autorka wspomniała również o nieumiejętności pogodzenia się ze stratą drugiej osoby. Tak wiele aspektów w niecałe 300 stronach. Coś niesamowitego. • Jej słowa, wyrażające serdeczność i wsparcie, sprawiły, że totalnie się rozkleiłam i zaczęłam chlipać jak małe dziecko. Tak jak przez większość mojego życia, w tym momencie również czułam się bezradna, ale jednak nie sama. Nie sama! Dzieliłam swoją bezsilność z kimś, kto rozumiał moje położenie, nie wyśmiewał mnie, nie krytykował z kimś, kto zdawał sobie sprawę z tego, co przechodziłam, przez co będę przechodzić, z kimś… z Penelopą. • To, co najbardziej rzuca się w oczy to możliwość utożsamienia się z postaciami. Bohaterowie są tak realistyczni, że naprawdę mogliby żyć w naszym otoczeniu. Nie są idealni, Mają problemy i nie zawsze udaje im się je rozwiązać. Tak jak w prawdziwym życiu. • Kasia to dziewczyna z bardzo niską samooceną. Źle czuje się w swoim ciele, a nawet sama siebie obrzydza. Nie może na siebie patrzeć. W pewnym momencie powiedziała „dosyć tego”. Postanawia zrobić coś ze swoim życiem. I nagle na oczach czytelnika rozkwita. Nie jest to gwałtowna zmiana tylko stopniowa. Zmienia się nie tylko jej wygląd, ale także charakter. • "Nie czułam się sobą tylko kimś zupełnie obcym. Wtedy chciałam po prostu zniknąć, rozpaść się na tysiąc drobnych kawałeczków, które bezpowrotnie rozpierzchłby się w otchłani codziennego życia." • Myślę, że główna bohaterka to postać, z którą mogą utożsamiać większość nastolatek. Nie trzeba mieć aż tak wielkich problemów jak ona, ale na pewno większość dziewczyn znalazłaby, jakość cząstkę siebie, która jest podobna do Kasi. Ja poczułam więź z główną bohaterką. Obie lubimy czytać książki, słuchamy tych samych zespołów. I tak samo często wątpimy w siebie. • Decyzja o zmianie swojego ciała sprawia, że nie tylko czuje się coraz lepiej sama ze sobą, ale daje jej możliwość poznania nowych ludzi. Ludzi, którzy nie wytykają ją palcami, bo to osoby, które mają takie same problemy jak ona. Ta decyzja zmienia jej życie jeszcze pod jednym względem. Po raz pierwszy się zakochuje. Jej wybrankiem jest Maks – przyszły terapeuta. • "Nienawidzę swojego ciała- powiedziałam w pewnej chwili do matki. – Nie chce mi się żyć, mamo. Chciałabym przestać istnieć. " • Muszę przyznać, że w pewnym momencie ich relacje zaczęły mnie troszkę irytować. Kasia zachowywała się jak dwunastolatka, choć można to wytłumaczyć, tym, że to jej pierwsza miłość, a Maks…. Maks po prostu był czasem za słodki. Ale to tylko taka drobna wada tej książki. • Zawsze, gdy główna bohaterka spotykała Maksa pojawiało się typowe utarte sformułowanie, które za każdym razem mnie irytowało. Mówię tutaj: Usłyszałam za sobą znajomy męski głos” • "Uczenie się ciebie jest jak podróż w wymarzone miejsce. Tam nigdy nie ma nudy." • Tej książki się nie czyta. Ją się pochłania. Duży wpływ na to ma na pewno prosty i lekki styl Pani Sylwii, ale na pewno też chęć poznania rezultatów zmagań głównej bohaterki. • Uwielbiam, jeżeli książka jest pisana w formie pamiętnika, czy listów albo są zawarte w niej jakieś wiadomości. W Szkole latania mamy wiele wiadomości i emalii, które zostały wyróżnione graficznie za to daję dużego plusa. • Autorka pozostawiła mnie z wieloma pytaniami, które mam nadzieję znajdę odpowiedzi w drugiej części powieści, która podobna ma się ukazać już niedługo. • Podczas czytania Szkoły latania naszła mnie myśl i myślę, że nie tylko mnie, że może mi też by się udało. Nie chodzi tu tylko o wagę, ale ogólnie o zmiany w życiu. Powieść przekazuje ludziom energii do działania i nadzieję, że twoje życie nie musi wyglądać tak jak teraz i jeżeli nie jesteśmy z niego zadowoleni to nie powinniśmy się bać zmienić tego, co nas unieszczęśliwia. • "Gorzej być nie może – pocieszyłam się - Jesteś na samym dnie. Odbij się o będzie lepiej" • Serdecznie polecam Wam Szkołę latania. Opowieść poruszającą wiele problemów i niosąca przesłanie. Myślę, że każdy z Was może inaczej odebrać historię Kasi i znaleźć w niej coś innego. Dla mnie głównym przesłaniem tej książki jest to, żeby dobrze czuć się z samym sobą, a jeżeli tak nie jest to nie powinniśmy się bać tego zmienić. Na koniec taka mała dygresja ode mnie. Kochani żyjcie zgodnie z samym sobą i nie patrzycie na to, co mówią i myślą o Was inni. Wiem, że to trudne i nie zawsze się to udaje, ale czasem naprawdę warto spróbować i nie przejmować się cudzymi opiniami. Żyjcie zgodnie z samym sobą.
  • [awatar]
    Sylwuna
    Chyba nie ma osoby kochającej książki, która nie słyszałaby o Remigiuszu Mrozie. Od dawna każdy wokół mnie polecał mi książki wychodzące spod pióra tego polskiego pisarza. Co chwile wysłuchiwałam pełno „ochów i achów” na temat jego najp­opul­arni­ejsz­ej serii, czyli Parabellum. I do tego Remigiusz Mróz jest autorem życia Anitki z Book Reviews, która strzeliłaby na mnie focha, gdybym nie zabrała się za jedną z powieści autora. • Swoją przygodę z twórczością Mroza postanowiłam rozpocząć od „Kasacji”, która już od dłuższego czasu kusiła mnie okładką. Oprawa graficzna jest tak cudowna, że aż nie chce odkładać książki na półkę. Najchętniej nosiłabym ją cały czas przy sobie. Nigdy jeszcze nie czytałam thrillera prawniczego i trochę się obawiałam, że Kasacja nie będzie jednak w moich klimatach. Czy moje obawy były słuszne? • Manipulacje, intrygi i bezwzględny, ale też fascynujący prawniczy świat… • Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. Potencjalny winowajca spędza, bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu w towarzystwie ciał zamordowanych osób. • Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału? • Tymczasem ich klient zdaje się prowadzić własną grę, której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że jest mordercą. • Dwoje prawników zostaje wciągniętych w wir manipulacji, który sięga dalej, niż mogliby przypuszczać. • Zdarzyło Wam się kiedyś, że po przeczytaniu jakieś książki byliście w stanie wydusić z siebie tylko „wow” i nie wiedzieliście, co możecie powiedzieć więcej, bo żadne słowa nie przychodziły Wam do głowy, a po za tym żadne słowa nie oddałyby tego jak fantastyczna jest dana powieść. Wiedzieliście tylko jedno – że ta książka była fantastyczna. Ja właśnie tak miałam po przeczytaniu Kasacji. • Skończyłam czytać Kasację jakiś czas temu i do dziś nie mogę wyjść z podziwu. Zakochałam się w tej prawniczej powieści, bohaterach wykreowanych przez autora i w samym Remigiuszu Mrozie, za to, że stworzył coś tak wspaniałego. Chociaż może nie powinnam się do tego przyznawać. Ciiiii…. Niech to pozostanie między nami. • Jeżeli reżyser nakręci wiekopomny film, będą go oglądać przez następne pół wieku. Jeśli pisarz stworzy genialną powieść, będą ją czytać przez sto lat. Jeśli aktor zagra świetną rolę, stanie się synonimem kreowanej postaci…. A prawnik? Jeśli napisze arcy­mist­rzow­skie­ uzasadnienie, przeczyta je w porywach kilku sędziów, a potem pik kartek będzie kurzył się w archiwach. • Dawno na kartach powieści nie spotkałam takiej bohaterki jak Chyłka. Jest to taka ”babka z pazurem”, której po prostu nie da się nie lubić. Od pierwszego spotkania zdobywa sympatię czytelnika. Jest bezwzględną prawniczką z ciętym językiem. Sarkastyczna i ironiczna. Nie boi się wyzwań i dąży do celu. Zawsze pożera duże porcje mięsa i z zabójczą szybkością porusza się swoim BMW po ulicach Warszawy. • No nie Zordon, teraz to już naprawdę…- skwitowała Joanna i zasłoniła oczy – Poraża mnie blask twojej wiedzy. • Kordian dopiero, co skończył studia prawnicze. Jest świeżakiem, który stawia pierwsze kroki w kancelarii Żelazny&McVay. Jest całkowitym przeciwieństwem Joanny Chyłki. Czasami odnosiłam wrażenie, że Remigiusz Mróz postanowił zamienić swoich bohaterów charakterami. Bo zazwyczaj mężczyźni zachowują się w taki sposób jak Chyłka. Gdy Chyłka je dużą porcję mięsa Kordian wybiera tuńczyka, gdy ona wielokrotnie przekracza prędkość on nie uważa zbytnio tego za frajdę tylko zastanawia się, czy przeżyje tę podróż. Kompletne przeciwieństwa. Ale mimo tego to jeden z najlepszych duetów, o których czytałam. • Chyłka powoli podniosła wzrok. Potrząsnęła głową, po czym zaczęła przewracać menu, jakby nie wierzyła, że taka pozycja w ogóle gdzieś tutaj figuruje. • -Łososia?Jaja sobie robisz? Może sałateczkę do tego? • -Nie, starczy grillowany łosoś. • - Co z ciebie za facet? – zapytała – Nażryj się mięcha, to będziesz miał siłę kotłować się z klientami prokuratorami. • Obawiałam się wcześniej, że mogę otrzymać wiele artykułów prawnych, których całkowicie nie będę rozumieć. Remigiusz Mróz zrobił coś wspaniałego. Te wszystkie prawa i paragrafy wplatał w fabułę, ale tłumaczył wszystko. Tak, aby czytelnik nie czuł się zagubiony w tym całym prawniczym świecie. Warto wspomnieć, że autor wie bardzo dużo w tym temacie, bo sam ukończył studia prawnicze. Styl autora jest naprawdę leki i przyjemny, co sprawia, że książkę pochłania się bardzo szybko. • Intryga jest poprowadzona w taki sposób, że nie ma tam miejsca na przewidywalność. Czytelnik próbuję znaleźć rozwiązania. Nie wiem jak było u innych, ale w moim przypadku zakończyło się to porażką. W życiu nie przy­pusz­czał­abym­, że ta historia może się tak zakończyć. • Dobre pytanie – odparł po chwili – Dlaczego mogłem? Naprawdę dobre. Sięga głębi. Dociera do jednego, pierwszego, najważniejszego wydarzenia, które sprawiło, że kolejne kostki domina się przewróciły. Wydarzenia, które uruchomiło ten pierwszy trybik • Z pozoru może nam się wydawać, że w thrillerze prawniczym nie będzie miejsca na humor, bo przynajmniej mi ten gatunek kojarzy się bardziej poważnie niż zabawnie. To kompletne kłamstwo. Kasacja przepełniona jest humorem i ciętymi ripostami. Humor stanowi jedną z największych zalet Kasacji. • Remigiusz Mróz pozostawił mnie w stanie niedosytu i już nie mogę się doczekać aż zabiorę się za drugą część przygód Zordona i Chyłki, która już niedługo. Do tego czasu pozostaje mi tylko pochłonąć pozostałe książki tego autora. Kasacje jak najbardziej polecam, bo to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku
  • [awatar]
    Sylwuna
    Pisanie książki zaczyna się od jednego słowa. Później palce wystukują na klawiaturze komputera kolejne słowa tworząc historię, która przekazywana jest do czytelników. Historię, która powstała w głowie pisarza. Historię, która jest czystą fikcją. A co jeśli ta fikcja stanie się rzeczywistością? Nagle zaczynasz się zastanawiać, czy to była tylko i wyłącznie fikcja. Jeśli tak to jak wytłumaczyć śmierć ludzi i działanie mordercy podobny do tego książkowego? • Ktoś musi zginąć, żeby o tej książce zrobiło się głośno… • W świecie, w którym wszystko jest na sprzedaż, skrajne i drastyczne posunięcia marketingowe nie dziwią już nikogo. Ale czy ktokolwiek zdecydowałby się na zabójstwo, aby wypromować nową książkę? • Wiktoria Moreau to królowa kryminału, która w przeddzień wyczekiwanej przez miliony czytelników premiery najnowszej książki, zostaje posądzona o zniesławienie. Zamiast cieszyć się ze spotkań z wielbicielami, uczestniczy w procesie sądowym i policyjnym śledztwie w sprawie serii morderstw popełnianych według fabuły powieści jednego z jej największych konkurentów • Ci, którzy są ze mną już od jakiegoś czasu wiedzą, że uwielbiam debiut literacki Pani Patrycji. Plan kompletnie mnie pochłonął i do tej pory nie mogę o nim zapomnieć. Choć odkąd przeczytałam tę powieść minął ponad rok. Gdy dowiedziałam się, że na rynek wydawniczy wychodzi kolejna powieść autorki wiedziałam, że muszę ją mieć. Wiedziałam jeszcze jedno. Dla mnie było już pewne, że ta książka zaczaruje mnie tak jak Plan. Czy nie miałam zbyt dużych oczekiwań? Czy najnowsza powieść Pani Patrycji dała mi to, czego od niej oczekiwałam? • Wiktoria Moreau bohaterka 450 stron jest uważana za królową kryminału. Każda jej kolejna książka kupowana jest w milionach egzemplarzy przed premierą, bo warsztat Wiktorii to pewniak. Dla mnie to Pani Patrycja jest królową. I każdą jej książkę będę kupować w ciemno, bo po tych 2 wspaniałych powieściach Pani Patrycja oficjalnie staje się autorką mojego życia. • Historia i jej postacie powoli stawały się częścią jej życia i chwilami nie wiedziała już, co jest prawdą, a co wytworem jej wyobraźni. Były momenty, kiedy fikcja brała górę nad rzeczywistością. Skrycie uwielbiała ten stan rzeczy. • Styl autorki jest przecudowny. Jej warsztat znacznie się poprawił od czasu pisania debiutu. To już nie chodzi tylko poprawność językową, budowanie akcji itp. Czytając 450 stron rozpływałam się. W tej książce jest tyle cudownych fragmentów, które chciałoby się czytać w kółko i w kółko. Zaznaczyłam tak wiele cytatów, którymi chciałabym się z Wami podzielić, ale gdybym to zrobiła to musiałabym umieścić z pół książki w tej recenzji. Czytanie 450 stron było czystą magią dla moich oczu. I chcę więcej takiej magii. • Wiktoria uwielbiała eksperymentować ze słowami. Pisać, zestawiać, bazgrać, wymieniać. Bawić się nimi. Była też faza na tłumaczenia i wybory na Miss Języka. Na przykład taki deszcz. Po angielsku rain. La pluie po francusku. La lluvia po hiszpańsku, a u nas deszcz. Nasz jest szeleszczący, hiszpański jest mokry, rain stuka w parapet, ale żabojady górą! La pluie spada samo z nieba i rozbija się z niesłychaną wilgotnością o gładki policzek. Nic na to nie poradzimy, la pluie jest najbardziej wodny i tęczowy na świecie. W Oregonie nie pada. Il pleut en Oregon. Albo motyl. Le papillon. Ładnie, ale kojarzy się z pajęczyną. A już taki motyl uwięziony w pajęczynie to straszny widok. Jak słyszysz butterfly to wielka maślana mucha fruwa ci przed oczami. Nie ma szans. Motyl płynie razem z melodią. „Dmuchawce, latawce, wiatr”. Nie da się ukryć: motyl jest nasz. • Do tej pory zachwycam się okładką Planu. Tak bardzo ją uwielbiam. Mogłabym patrzeć na nią bez przerwy. Do tego z tą książką można zrobić świetne selfie z połową swojej twarzy. Myślałam, że nic tego nie pobije. Wydawnictwo Czwarta Strona powaliło mnie na kolana. Nie można oderwać wzroku od oprawy graficznej 450 stron. • Wiktorię Moreau polubiłam od samego początku. Zresztą jak można nie lubić samej królowej kryminału. To bohaterka, która potrafi postawić się innym, jest uparta i jak coś sobie postanowi to już musi wcielić to w swoje życie. W głębi serca też jest bardzo wrażliwą kobietą, czego raczej nie spodziewamy się po pisarce, która w każdej swojej powieści uśmierca kilka osób. Wiktoria to typ bohaterki, z którą chciałabym się umówić na kawę i porozmawiać. Myślę, że znalazłybyśmy wspólne tematy mimo tego, że dzieli nas spora różnica wieku. • Zapisywała litery na lśniącym ekranie, układając je w linijki czarnych, równiutkich znaków, niczym zgrabne i przemyślane nuty w pięciolinii. Była wirtuozem zatracającym się w melodii słów. • Teraz czas na Stanforda. Prawdopodobnie największe ciacho na naszej planecie. Aż żal się robi na sercu, gdy po przeczytaniu powieści dochodzi do naszej świadomości, że Mackenzie to tylko fikcja literacka. Bo ten bohater nie był tylko aktorem, za którym szalały miliony kobiet. Był mężczyzną, który potrafił rzucić wszystko dla tej jedynej i wspierać ją w trudnych chwilach. Drogie panie czyżby Pani Patrycja stworzyła ideał? • Zanim zabrałam się za czytanie 450 stron słyszałam, że to zupełnie inna książka niż Plan i, że wątek miłosny nie gra tutaj aż tak dużej roli. Trochę się bałam, że jednak miłość będzie tylko tłem tej historii, ale moje obawy okazały się zbędne. Zarówno wątek kryminalny jak i miłosny toczą się na równym poziomie. I mimo tego, że jestem romantyczką to zdecydowanie mi to wystarczyło. • Skupienie stało się jednak zupełnie nieosiągalne, kiedy okazało się, że interesując sąsiad trzyma w ręku jej książkę. Teraz już nie było mowy o pisaniu. Nie pierwszy raz Wiktoria zobaczyła nieznaną osobę czytającą jej debiut, ale nigdy nie był to tak atrakcyjny mężczyzna, i to w dodatku siedzący tuż obok. • 450 stron to kryminał, więc jak w każdej powieści tego gatunku mamy morderstwa. Tylko u Pani Patrycji to morderstwa przeniesione wprost z książki jednego z najlepszych pisarzy Washingtona. Kto stoi za zabójstwem 10 niewinnych osób? • Myślę, że mogę powiedzieć, że rozwiązałam zagadkę, gdyż jeden z moich podejrzanych naprawdę okazał się mordercą. Nie wiem jak to zrobiłam, bo na tego bohatera nie było żadnych podejrzeń i dowodów, ale w pewnym momencie pomyślałam sobie „może to właśnie on”. Wiedziałam, że muszę szukać głębiej i udało mi się. Jednak nie byłam pewna do samego końca. Nie poległam, ale to nie znaczy, że 450 stron jest przewidywalne. Ta powieść trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Czasami odnosiłam wrażenie, że Pani Patrycja bawi się czytelnikiem. Podsuwa czytelnikowi potencjalnych morderców i sprawia, że nasze myśli kierują się w stronę tylko tego bohatera i już jesteśmy pewni, że to ta postać dokonuje zabójstw. Jednak za chwilę okazuje się, że to tylko kolejna pułapka stworzona przez autorkę. • 450 stron ukazuje nam literacki świat. Pani Patrycja pokazuje czytelnikowi między innymi jak powstaje książka i działania wydawnictw. Ukazuje krętactwa dużych firmach wydawniczych, pisarza, który stworzył książkę, która tak naprawdę już jest na rynku wydawniczym. Pani Patrycja wspomina też dużo o wydaniu książki samemu, o czym wie dużo, bo jej debiut został wydany w ten sposób. • Kiedy postawiła ostatnią kropkę, płakała jak dziecko. Nie chciała skończyć tej książki, nie chciała się z nią rozstawać. • O 450 stronach mogłabym opowiadać jeszcze godzinami, ale w ten sposób zdradziłabym Wam wszystko, a nie chcę psuć Wam niespodzianki. Jeżeli sięgniecie po powieść Pani Patrycji gwarantuję nie zawiedziecie się. Autorka zafundowała czytelnikowi świetną zabawę i możliwość poprowadzenia własnego śledztwa. Pozwólcie, żeby Was zaczarowała słowami. Wcale nikt nie musi ginąć, żeby o książkach Pani Patrycji zrobiło się głośno. Serdecznie polecam.
Ostatnio ocenione
  • Lolo
    Szreder, Marta
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo