Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Dot Hutchison – urodziła się na wyspie pomiędzy dwoma huraganami - od samego początku sprawiała kłopoty. Przeważnie pisuje książki młodzieżowe. Ma doświadczenie teatralne, brała udział w Renesansowym Festiwalu Żywych Szachów. Uwielbia serfować po podstronach Wikipedii i zagłębiać się w interesujące artykuły, nawet jeśli nie mają nic wspólnego z jej researchem.* • Gdy przeczytałem opis tej książki, wiedziałem, że będę musiał po nią sięgnąć. Chciałem poznać historię Ogrodnika i zobaczyć, czy ten utwór jest rzeczywiście mocny. Nie zawiodłem się, ale nie do końca jestem usatysfakcjonowany. • Ogrodnik ma ogród z Motylami. I to nie byle jakimi, bo są nimi młode kobiety. Victor Hanoverian i Brandon Eddison przesłuchują jedną z nich. Opowiada ona przerażającą historię. • Jestem pod ogromnym wrażeniem! Autorka stworzyła ciekawą i oryginalną historię, którą przedstawiła w niebanalny sposób. Od samego początku jest mroczno, przerażająco i brutalnie. Ze strony na stronę robi się coraz ciekawiej, aż... dochodzimy do 280 strony i emocje zaczynają opadać, historia traci swój urok. Od tamtego momentu do czterdziestu ostatnich stron jest nudnawo. Natomiast zakończenie jest ciekawe. Pani Dot udało się opowiedzieć brutalną historię w sposób piękny. Autorka pokazała się z bardzo dobrej strony. Posługuje się ona dość lekkim i prostym językiem. Wulgaryzmy, których zresztą sporo nie jest, spełniły swoją funkcję. „Kolekcjoner motyli” sprawił, że stałem się przygnębiony i smutny. • Bohaterów jest mnóstwo, ale prym wiodą Maya i Ogrodnik. Ona jest młodą kobietą, która w życiu lekko nie miała. Doświadczyła wielu przykrości, co odbija się na jej charakterze. To osoba cyniczna, potrafiąca wesprzeć i okazać współczucie. On – mężczyzna, który za wszelką cenę dąży do realizacji swoich marzeń. Z jednej strony jest postacią negatywną, ale nie można powiedzieć, iż jest całkiem złym. To bohater „czarno-biały” – zarówno pozytywny, jak i negatywny. • Utwór pokazuje, że ludzie potrafią w pewien sposób dostosować się do swojej sytuacji, aby przeżyć. Instynkt przetrwania włącza się nam w momentach strasznych, które, mówiąc kolokwialnie, trudno ogarnąć. • Ta książka wywołała we mnie sporo emocji – m.in. smutek i strach. Chciało mi się nawet płakać nad losem dziewczyn. • „Kolekcjoner motyli” dzieli się na dwie części – współczesność i przeszłość. Najpierw dowiadujemy się o tym, co dzieje się na przesłuchaniu, potem zanurzamy się we wspomnieniach głównej bohaterki. To wszystko się ze sobą przeplata, dzięki czemu nie jest nudno. • Minusem jest to, że pewne zdarzenia da się przewidzieć, przez co nie ma zaskoczenia. Kolejny mankament to kreacja pewnego pana o imieniu Desmond. Moim zdaniem jego zachowanie jest bardzo irytujące i mało realistyczne. Przyczepić się jeszcze muszę do tych brutalnych scen. Zabrakło mi większej brutalności i ilości krwi. • Najbardziej spodobał mi się pomysł autorki i jego zachwycające wykonanie. Niby wiemy kto jest tym „złym” i jak się ta historia mniej więcej skończy, ale nadal się z ciekawością czyta ten utwór, aby dowiedzieć się, jak bohaterzy radzili sobie w tym Ogrodzie. • Od zawsze wydawało mi się, że aby thriller mi się spodobał, musi mieć trzymającą w napięciu akcję, która pędzi na łeb na szyję. „Kolekcjoner motyli” pokazał, że historia może biec spokojnym rytmem i być thrillerem, od którego trudno się oderwać. • Polecam sięgnąć po ten utwór przede wszystkim osobom, które zamierzają rozpocząć swoją przygodę z tym gatunkiem. • Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu FILIA. • Źródło – Lubimy Czytać.
-
Clive Staples Lewis – brytyjski pisarz, historyk, filozof i teolog. Stworzył cykl fantasy dla dzieci Opowieści z Narnii. Znany jest również z esejów religijno-filozoficznych.* • Była to moja ulubiona lektura w podstawówce, dlatego postanowiłem odświeżyć sobie ten utwór. Nadal bardzo mi się on podoba. • Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja muszą przenieść się do starego Profesora. Mieli wakacje, ale pogoda im nie sprzyjała, dlatego musieli siedzieć w tym przeogromnym domu. Pewnego dnia Łucja wchodzi do szafy i… przechodzi do Narnii – krainy, w której cały czas jest zima. Żyje tam dużo różnych stworzeń oraz ona, Biała Czarownica. Dzieci przeżywają tam mnóstwo przygód, które na pewno na długo zapadną w ich pamięci. • Autor opowiada historię tak, jakby była to bajka na dobranoc. Posługuje się prostym i lekkim językiem, dzięki czemu utwór czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Ze względu na to, że dzieło to jest przede wszystkim dla dzieci i młodzieży, fabuła jest w miarę prosta i są schematy typu dobro zawsze zwycięża itd. Mimo iż wiedziałem jak się ta historia skończy, to czytało mi się ją bardzo dobrze i czasem zaskoczenie było, bo niektórych wydarzeń nie pamiętałem. • Wadą są dość skąpe opisy. O ile Narnia została opisana dość dobrze (liczę na to, że w kolejnych tomach bliżej poznam jakieś jej fragmenty, coby na koniec mieć spójny obraz), o tyle sceny batalistyczne niekiedy przypominały streszczenia. Rozumiem, że autor nie chciał, aby były one kilkudziesięciostronicowe i żeby tym samym dzieci/młodzież zniechęciły się do sięgnięcia po tę powieść, bo książka miałaby wtedy czterysta stron, ale mógł on poświęcić na nie trzy-cztery strony i pochwalić się swoimi umiejętnościami pisarskimi. Kolejny mankament to złe umiejscowienie fotosów z filmu. Znajdują się one mniej więcej w środku książki i zajmują parę stron. Problemem jest to, że jeśli ktoś czyta po raz pierwszy ten utwór, to sobie go zaspoileruje. • Edmund jest chłopcem, który lubi dokuczać innym, a zwłaszcza swojej młodszej siostrze. To osoba kreowana na tą negatywną, której, szczerze powiedziawszy, nie polubiłem. Potrafi dość dobrze kłamać i jest materialistą. Łucja jest najmłodsza, co widać w jej zachowaniu i wypowiedziach. To osoba naiwna, dobra i lubiąca pomagać. Wydaje mi się, że nie zdawała ona sobie z niebezpieczeństwa, na które zostaje narażona, wchodząc do Narnii. Zuzanna i Piotr są dziećmi najrozsądniejszymi. On – strateg, odważny i skory do udzielenia pomocy. Ona – spokojna, niepoddająca się emocjom i mądra. Biała Czarownic jest moją ulubioną bohaterką, ponieważ wie czego chce, jest przebiegła, mądra, zła i powodująca, że na ciele ma się ciarki. • Książkę uzupełniają przepiękne szkice. Są one minimalistyczne i idealnie wpasowujące się w klimat powieści. • „Lew, czarownica i stara szafa” uczy, że rodzeństwo zawsze pomoże sobie w potrzebie, że zło przegrywa z dobrem. To, co na początku wydaje się być nieprawdopodobne, może rzeczywiście istnieć, dlatego nie można oceniać innych z góry. • Książka spełniła swoją funkcję, czyli dostarczyła mi rozrywki i sprawiła, że przeżyłem ciekawą przygodę. Nie nauczyła mnie czegoś nowego, ale wynikać to może z tego, że mam 18 lat. Pamiętam, że w podstawówce chciałem przenieść się do Narnii i wchodziłem do szafy, ale niestety prócz zawodu nic mi to nie dało. Najbardziej spodobał mi się styl pisarski autora. Jest on nieprawdopodobnie lekki i przyjemny. • Książkę polecam wszystkim tym, którzy chcą umilić sobie wieczór i przeżyć ciekawą literacką przygodę. • ** Źródło – Lubimy Czytać.
-
Wojtek Miłoszewski – autor monodramatu Rozkwaś Polaka, wystawianego na Scenie Bistro Teatru Kwadrat. Scenarzysta serialu Wataha dla HBO Europe oraz serialu Prokurator dla TVP2. Ten ostatni otrzymał Polską Nagrodę Filmową Orzeł za najlepszy filmowy serial telewizyjny 2015 roku. Jest też autorem ponad osiemdziesięciu odcinków cieszącego się ogromną popularnością serialu paradokumentalnego Policjantki i policjanci, emitowanego na antenie TV4.* • Sięgnąłem po tę książkę, gdyż zaciekawił mnie jej opis, który wskazywał na to, że opowiadana historia będzie mocna, pełna rozlewu krwi i dynamiczna. Czy rzeczywiście tak było? Czy utwór, który bardzo dobrze jest promowany od dłuższego czasu i wszędzie go pełno, jest dobry i warty swojej ceny? • 2017 rok. Rosja ma problemy finansowe i pogrąża się w kryzysie, który może doprowadzić do obalenia Putina. On oczywiście robi wszystko, aby tak się nie stało. Książka opowiada historię Romana, który za granicą udziela lekcji pływania, Michała chwytającego się każdej pracy, aby utrzymać rodzinę, spłacić wszystkie kredyty i żyć w godnych warunkach oraz bizneswoman, dla której ważne są przede wszystkim pieniądze. Dochodzi do wydarzeń, które zmieniają ich sytuacje i doprowadzają do zachowań, których na co dzień nie dopuszczaliby się. • Z jednej strony współczuję trochę autorowi tego, że wiele osób, sięgając po książkę, może sugerować się tylko nazwiskiem i oczekiwać tego, co po Zygmuncie Miłoszewskim, który, jak słyszałem, pisze bardzo dobre kryminały. Zaś z drugiej strony nazwisko może być bardzo dobrym narzędziem do promocji utworu. • „Inwazja” to dzieło, którego okładkę widać wszędzie, mimo iż on na to nie zasługuje, bo jakiś bardzo dobry nie jest. Spodobało mi się to, że autor posługuje się lekkim i dość prostym językiem, co przyspiesza akcję. Plusem jest też wielowątkowość, która, o dziwo, nie przytłacza czytelnika ogromem wydarzeń. Bohaterzy zostali dobrze wykreowani, wiemy o nich naprawdę dużo. Na początku książkę czytało mi się świetnie – szybko i przyjemnie, były zaskoczenia, ale po pewnym czasie nastała monotonność, która wiąże się z nudą. Na pierwszy rzut oka wątki dotyczące Romana miały być najciekawsze, najmocniejsze i najlepsze. Nie ukrywam, że czytało mi się je najgorzej i to one mnie nudziły, a wydarzenia związane z Michałem i panią bizneswoman interesowały mnie najbardziej. • Powieść ta bardzo dobrze pokazuje, że instynkty zwierzęce ujawniają się w ludziach w sytuacjach kryzysowych i ekstremalnych. Są oni zdolni wtedy do wszystkiego. Zależy im na tym, aby przeżyć i nie zastanawiają się zbytnio nad moralnością swoich czynów. • Widać, że autor wczuł się w swoich bohaterów, bo przedstawił ich w różny sposób. Dla jednych ważne są rzeczy materialne, dla drugich nie, jedni w inny sposób próbują przetrwać, a pozostali w zupełnie odmienny. • Nie spodobały mi się wątki polityczne, ponieważ bardzo słabo Wojtek Miłoszewski je przedstawił. Są one poszarpane, nie za bardzo wiadomo jaki mają one sens. Tak naprawdę bez nich książka miałaby rację bytu i byłaby lepsza. Uważam, że autor tym wątkiem chciał jedynie pokazać do czego polski rząd może doprowadzić. • Odniosłem wrażenie, że autor bardzo szybko pisał tę książkę, aby tematy, które porusza nadal były aktualne, co spowodowałoby, że utwór oddziaływałby mocniej na czytelnika. • Opisy są dość szczegółowe i nudne. Niektóre mocne i przerażające. • Książka nie do końca mi się podobała. Zapowiadała się ciekawa historia, a wyszło coś niezbyt ciekawego, co czyta się długo. Potencjał nie został do końca wykorzystany. Nie wiem komu mógłbym polecić tę książkę. • Źródło – skrzydło książki.
-
Tosca Lee – wielokrotnie nagradzana pisarka, autorka powieści, które znalazły się na liście bestsellerów „New York Timesa”, jak Legenda Sheby, Judasz czy Diabeł. Autobiografia. Ukończyła studia anglistyczne w Smith College. Od dziecka podróżuje po świecie w poszukiwaniu przygód. Niepoprawna nocna sowa, uwielbia oglądać telewizję, objadać się bekonem, grać w gry video i piłkę nożną z dziećmi oraz wysyłać esemesy do męża.* • Poprzedni tom bardzo mi się spodobał, dlatego ze zniecierpliwieniem wyczekiwałem kontynuacji. Czy opłacało się czekać? • Dzieje się coś dziwnego, bo Audra zaczyna odzyskiwać pamięć. Już wie, czemu wykonała zabieg usunięcia pamięci. Musi zmierzyć się z Historykiem, aby zakończyć wojnę między Potomkami a Dziedzicami. Czy jej się to uda? • Autorka posługuje się lekkim i prostym językiem, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Nie oszukujmy się, nie jest to jakoś bardzo ambitny utwór. Dla mnie to dzieło, które służy tylko i wyłącznie rozrywce i wyłącznie w tym celu powinno czytać się tę książkę. Wprawdzie pojawia się kilka mądrzejszych stwierdzeń, ale są one proste, ażeby nie powiedzieć banalne. Pomysł na książkę bardzo mi się spodobał i został on świetnie wykonany. Momentami akcja trochę zwalniała, a czasami znacznie przyspieszała. Pod względem akcji „Pierworodna” jest ciekawsza od Potomków. • „– Nikt, kto osiągnął podobną pozycję, nie łudzi się, że pieniądze dają szczęście. Wydajesz pierwszy milion, tracisz pięć kolejnych, zostawia cię żona, wtedy ty dwudziestokrotnie pomnażasz majątek, ale tracisz dzieci i już nie wiesz, kogo nazwać przyjacielem... Wtedy właśnie uczysz się, że bogactwo nie uszczęśliwia. • – Chyba że od początku to wiesz, bo jesteś człowiekiem z zasadami.” • Dużym plusem tego dzieła jest to, że dowiadujemy się więcej na temat przeszłości Audry. • O ile w pierwszym tomie wątek miłosny jeszcze mi się podobał, o tyle w Pierworodnej jest on dla mnie naiwny, nudny i nieautentyczny. • Bohaterzy zostali bardzo dobrze wykreowani. Są oni żywi, realistyczni, czasem nawet nieprzewidywalni. Audra pod wpływem wydarzeń z pierwszego tomu przeszła przemianę. To przede wszystkim postać niebywale odważna, zdolna do poświęceń, jeśli ma to pomóc osobom, które kocha. Pod skorupą twardej kobiety kryje się uczuciowa dziewczyna. • Emocji w tej książce jest mnóstwo, towarzyszą one od samego początku. Bardzo wczułem się w akcję, losy bohaterów nie były mi obojętne. Czasem cieszyłem się z niektórych wydarzeń, innym razem smuciłem, a niekiedy czytałem utwór z otwartymi ustami. • Bardzo dobrze, że na początku książki zostało zamieszczone przypomnienie o tym, co działo się w pierwszym tomie. Dzięki temu szybciej przypomniałem sobie niektóre wydarzenia, co pozwoliło mi w odbiorze „Pierworodnej”. • Po przeczytaniu czuję niedosyt, więc mam nadzieję, że powstanie kolejny tom, który parę wątków rozwinie. • Bardzo spodobało mi się, że autorka wykorzystała historię Elżbiety Batory i zrobiła to w bardzo ciekawy i umiejętny sposób. Dziwi mnie to, że wcześniej nikt inny nie wykorzystał tego motywu, bo jest on tak naprawdę gotowym materiałem na stworzenie świetnego horroru/thrillera. • Podsumowując, powieść polecam przede wszystkim młodzieży (w wieku 12-15 lat). To książka idealna do tego, żeby przekonać kogoś do czytania. • Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu IUVI. • Tytuł: „Pierworodna” • Tytuł oryginału: The Firstborn • Autor: Tosca Lee • Wydawnictwo: IUVI • Cykl: Piętno Krwawej Hrabiny (tom II) • Przełożyła: Anna Bereta-Jankowska • Korekta: Teresa Zielińska • Projekt okładki: Studio Karandasz • Wydanie: I • Oprawa: miękka (ze skrzydełkami) • Liczba stron: 376 • Data wydania: 26.04.2017 • ISBN: 978-83-7966-031-5 • Źródło – skrzydło książki.
-
Hubert Hender – kolekcjoner i miłośnik książek. Zaczytany w Dostojewskim, Kunderze, Hrabalu i Eco. Ceni też dobry kryminał i powieść grozy, dlatego w jego twórczości można odnaleźć elementy obu tych gatunków. Wielbiciel gór i mrocznych miejsc. A przy tym nieumiarkowany kawosz.* • To moje drugie spotkanie z twórczością pana Huberta Hendera. Za pierwszym razem było dobrze, a jak jest teraz? • Zaginęła nastolatka. Zgłoszenie rodziców początkowo zostało zlekceważone przez policję, ale gdy kolejne dziecko zostaje uznane za zaginione, komisarz Iwanowicz i podkomisarz Gawłowski traktują już sprawę poważnie. Iwanowicz będzie musiał zmierzyć się z demonami z przeszłości... • Autor posługuje się lekkim i prostym językiem, dzięki czemu utwór czyta się bardzo szybko. Prolog jest bardzo intrygujący i tajemniczy. Jego sens wyjaśnia się dopiero na końcu dzieła. Od samego początku książkę czytało się bardzo dobrze, a im głębiej „wchodziłem” w historię, tym więcej faktów wychodziło na jaw. Autor wodził mnie za nos. Najpierw podejrzewałem pewną osobę i przez ponad połowę utworu byłem przekonany, że to on jest poszukiwany przez policję, a tu nagle BUM! I moja koncepcja okazała się błędna. Zaskoczyło mnie rozwiązanie akcji. Pomysł na książkę do najoryginalniejszych nie należy, ale wykonanie jest świetne. • Marek Iwanowicz i Jacek Gawłowski to para policjantów, którzy zostali bardzo dobrze dobrani. Nawzajem się uzupełniają, dzięki czemu są w stanie rozwiązać niemal każdą sprawę. Podkomisarz jest młodym, spokojnym i twardo stąpającym po ziemi mężczyzną, zaś komisarz to osoba doświadczona, która nie hamuje się przed używaniem przekleństw czy wybuchami złości. • O ile w Kolejności nie za bardzo został rozwinięty wątek dotyczący przeszłości Marka Iwanowicza, o tyle w „Lęku” informacje zostały trochę uzupełnione i tym samym autor zaspokoił moją ciekawość. • Książka porusza problem alkoholizmu. • Widać, że autor rozwinął swoje umiejętności pisarskie. Książka ta jest lepsza od jego poprzedniego tworu. • Bardzo dużym plusem jest realność, która została osiągnięta przede wszystkim dzięki aktualnemu tematowi. Dość często słyszy się o tym, że jakiś nastolatek zaginął. Poza tym autor używa m.in. prawdziwych nazw ulic. To wszystko sprawia, że książka jest mocniejsza. • „Ludzie nie mają pojęcia, czym jest strach, dopóki nie zostaną rodzicami...” • W bardzo ciekawy sposób została pokazana praca policjantów – dziesiątki przesłuchań, przeszukiwanie mieszkań, jeżdżenie po mieście, buszowanie zarówno w internecie, jak i rzeczach prywatnych osób zaginionych... • Jestem usatysfakcjonowany lekturą tego dzieła. Najbardziej spodobała mi się końcówka książki, ponieważ działo się wtedy wiele ciekawych rzeczy. Ujawniły się emocje jednego z głównych bohaterów, które gdzieś się w nim kotłowały. Było brutalnie i krwiście czyli tak, jak lubię. • Polecam tę książkę osobom, które uwielbiają czytać kryminały. Przeczytajcie najpierw „Kolejność”, a potem „Lęk”. • Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu FILIA. • Tytuł: „Lęk” • Autor: Hubert Hender • Wydawnictwo: FILIA • Cykl: Komisarz Iwanowicz i podkomisarz Gawłowski (tom III) • Seria: Mroczna strona • Korekta: Dorota Wojciechowska • Projekt okładki: Mariusz Banachowicz • Wydanie: I • Oprawa: miękka • Liczba stron: 437 • Data wydania: 26.04.2017 • ISBN: 978-83-8075-232-0 • Źródło – Lubimy Czytać.
Należy do grup