Fałszerze pieprzu Moniki Sznajderman to słodko - gorzka opowieść o rodzinie autorki. To fascynujący splot losów polsko żydowskich, ze strony ojca jest to rodzina żydowska, z kolei matka wywodzi się z polskiego ziemiaństwa... Pewnego dnia ojciec autorki, Marek Sznajderman, otrzymał przesyłkę z Ameryki były to listy i zdjęcia, jakie jego matka wysyłała do kuzynki w latach trzydziestych. To one stanowiły asumpt do poznania świata, którego już nie ma. Autorka z pietyzmem, krok po kroku, odtwarza losy swojej żydowskiej rodziny. Jej najważniejszą postacią był Ignacy Sznajderman, lekarz neurolog, który wżenił się w zasymilowana rodzinę Rosenbergow. Ich wojenne losy są przerażające, przeżył jedynie syn doktora Marek, który przez całe życie uciekał od tego, co spotkało zarówno jego, jak i najbliższą rodzinę. Pisanie książki było dla autorki próbą zbudowania więzi z ojcem i wspólnego przerobienia przemilczanej przeszłości... Dzieje rodziny ze strony matki autorki to opowieść o polskich ziemianach i inteligencji. Lachertowie przed wojną mieszkali w majątku na Lubelszczyźnie. Byli to bogaci przedsiębiorcy, wyższa sfera ówczesnego społeczeństwa. Wśród nich byli również prominentni politycy, sympatyzujący z ruchami nacjonalistycznymi. Obie rodziny mieszkały w tym samym kraju, ale tak naprawdę w całkowicie odrębnych światach... Wojna oznaczała dla jednych w miarę spokojne życie, wypełnione działalnością konspiracyjną, ale i różnorodnymi rozrywkami dla drugich była to okrutna walka o życie. Monika Sznajderman nikogo nie oskarża, ale jest głęboko poruszona i zdziwiona tym, jak różne były losy mieszkańców tego samego kraju. Zdumiewa ją to, jak można było zachować obojętność wobec tego, co Niemcy zgotowali Żydom, często sąsiadom i znajomym, a także współobywatelom.