-
21.09.2012 09:29:15
-
Problemem własnie tkwi w tym, że lekcje j. polskiego są najskuteczniejszą machiną obrzydzającą nam czytanie z Panem Tadeuszem w bonusie, który służy do rozwiania reszty ewentualnych wątpliwości dla niezdecydowanych.
Spis obowiązkowych lektur powinien znacznie się odchudzić. Nie rozumiem dlaczego nauczyciele nie wprowadzą lektur dowolnych - uczyeń sam by wybrał i zrecenzował tytuł, który mu odpowiada. Pana Tadeusza nigdy nie czytałem, przetrawiłem tylko pierwszą stronę..., choć nie, stój, właściwie jej nie przetrawiłem... i w tym własnie tkwił problem (choć analogicznie do Wojtka pewnie teraz w wieku 35 lat by mi się spodobał i przeczytałbym go kilka razy), no i o ile dobrze pamiętam - musiałem sciągać na sprawdzianie :)😊21.09.2012 12:23:00 -
Ej tam, początek pana Tadzia jest dobijający pompą, a najbardziej dobija program nauczania nakazujący zaryć na pamięć inwokację, czyli najnudniejszą część całości. Ale im dalej w las tym zwierzyna ciekawsza :)😊
Są znacznie gorsze lektury, które człowieka załamują (plus nawiedzeni poloniści). Czy ktoś w portalu ocenił już Dziady? Ooo, to przecież arcydzieło. Po przeczytaniu tego człek pragnie spalić bibliotekę. Lalka? To zniechęcacz ponadczasowy.
Nie twierdzę, że to są "antydzieła". Ale serwowanie tego 14 latkowi to jawny sadyzm. Efekty są łatwe do przewidzenia...
22.09.2012 00:20:10 -
Pana Tadeusza akurat bardzo lubię taka samo jak całą literaturę okresu romantyzmu Mickiewicz Słowacki i oczywiście Shakespeare. Co do innych lektur bardzo źle wspominam Lalkę, Nad Niemnem, Chłopów itp. Obecnie dzieci miewają ciekawsze lektury przynajmniej w nauczaniu początkowym chociaż sierotki Marysi nie strawiliśmy. Dalej jest jednak gorzej Spotkanie nad morzem, Tajemniczy Ogród masakra. Czekam tylko jak syn będzie musiał czytać czytać Serce Amicisa (nic bardziej dołującego w życiu mnie nie spotkało).
A co do czytelnictwa to bardzo cieszy mnie duża liczba osób czytająca w autobusach i tramwajach. Codziennie widzę kilka osób czytających zarówno książki tradycyjne jak i na czytnikach. Serce rośnie.
22.09.2012 18:49:08 -
Czytamy, czytamy, dołączam się do zdania na temat lektur, ale na chęć do czytania wpływa jeszcze jeden czynnik - dom i jego zasoby książkowe. Mama zaserwowała mi super biblioteczkę z bajkami i już od pierwszej lektury potrafiłam ocenić, że nawet bajki bywają do niczego. Ale większość moich jest super! I tak mi zostało. Po za rejestracją wzrokową treści przymusowych lektur czytałam Ożogowską, Niziurskiego, Bahdaja, Szklarskiego... A jak dzieciak dostaje do ręki pierwszą książkę na etapie lektur szkolnych to dolina.. I dziwi mnie więc, dlaczego "światłe" środowiska czepiają się dzieciaków, że rozrywają Harrego Pottera. Niech każdy czyta co lubi, ważne, że czyta.
P.s. A "Chłopów" i "Nad Niemnem" akurat bardzo polubiłam zarówno w wersji książkowej jak i filmowej. A imię mi nadano właśnie po Justysi Orzelskiej ;-PP.s.2. I ja bardzo miło wspominam swojego polonistę p. Jana - kawalera.. potrafił rozjaśnić nawet Sonety Krymskie...
22.09.2012 20:09:51 -
Kurczę, dobrze że moi rodzice tego nie uczynili i nie nadali mi imienia w ten sposób. Byłbym Bogumił, Bogumił! :-)
22.09.2012 21:28:04 -
:D😄 biedny Bogumił.... zawsze wiatr w oczy.
22.09.2012 21:32:56
Dodaj komentarz
Niektórzy twierdzą, że żyjemy w społeczeństwie obrazkowym, w którym czytelnicy tworzą mniejszość.
Pamiętam z czasów pacholęcych, że nie mogłem czytać "Pana Tadeusza", bo nie był to odpowiedni czas na czytanie tego typu literatury. Do dziś jednak przeczytałem go przynajmniej dwa razy i myślę, że nie ma uniwersalnej zasady kiedy jest czas, abyśmy czytali "to" lub "tamto". Ważne jednak, aby wychowywać młode pokolenia przy książce. Mały człowiek obserwuje rodziców i poszukuje autorytetów, dlatego trzeba dawać dobry przykład.
Jeśli nie mamy czasu na czytanie, to świetnym sposobem są tzw. audiobooki, które możemy odsłuchać np. w samochodzie, w autobusie, pociągu itd.