• Opisana w książce japońska korporacja tak naprawdę łączy w sobie dalekowschodnie i zachodnie metody prowadzenia i działania. Oczywiście, więcej tu azjatyckiej egzotyki, nieznanej i niejako 'nieużywanej' kompletnie w europejskim świecie, a to co dla nas jest dziwactem, tam jest normą, zapewne rownież na odwrót. Autor-główny bohater chyba nie do końca wamarzył sobie pracę w korporacji, ale z żoną w ciąży nie wybrzydza i zatrudnia się w korporacji K. Pracuje tam pięć lat, podczas których razem z firmą przeżywa jej wzloty i upadki, poznaje schemat działania japońskiej korporacji, przełożonych-ojców firmy, którzy nieustannie podkreślają swój rodzinny stosunek do pracowników, a także poznaje prawdziwe twarze wspó­łpra­cown­ików­ pracowników podczas wyjść i imprez. Jednak po kilku latach przychodni wypalenie i rozczarowanie - a nie sądzę aby była to rzecz 'japońska', po prostu to rzecz czysto zawodowa, co spotyka każdego z nas - w następstwie czego po zsumowaniu plusów i minusów, autor postanawia zrezygnować z pracy i przeprowadzić się z rodziną do Polski. Czytając należy pamiętać, że książka opisuje działalność jednej firmy w konkretnym czasie i erze gospodarczej i choć autor robi to niezwykle celnie, jednak jest to ocena subiektywna. Mimo to, książka warta przeczytania aby uzmysłowić sobie i poznać różnice w etyce pracy.
  • Planeta K. - kilka chwil z życia pewnej japońskiej korporacji. • Co tu dużo mówić. Wszystko, co zostało uwiecznione na kartach tej publikacji nie jest fikcją autora, lecz jego prywatnym doświadczeniem. Piotr Milewski w wieku trzydziestu lat został pracownikiem pewnego świetnie prosperującego prze­dsię­bior­stwa­ w Japonii. Mógł się czuć wówczas wyróżniony, ponieważ był w nim jedynym "obcym" pracownikiem, czym na samym starcie zyskał sobie szczególne względy u samego Prezesa. Szybko okazało się, że funkcjonowanie w japońskiej korporacji jest życiem pełnym dziwactw. Do pracy koniecznie należało przychodzić w konkretnym, firmowym uniformie. Żeby pracować w Japonii trzeba sobie bardzo dobrze zdawać sprawę z poczucia misji. Praca tam jest bowiem priorytetem i prócz niej ważniejsza jest tylko rodzina oczywiście. Jednak jak wynika z relacji autora po wyjściu z pracy na to życie rodzinne nie zostawało mu zbyt wiele czasu. Bo o ile przyjść do pracy można było o stałej porze, to godzina wyjścia często ulegała w sposób znaczący przesunięciu. Ale czego się nie robi dla dobra korporacji, w której się funkcjonuje? Praca, której się podjął nasz bohater była pracą biurową, ale z uwagi na mnogość zagranicznych kontrahentów wielokrotnie wymagało się od jej pracowników uczestniczenia w wyjazdach pracowniczych, specjalnych delegacjach, brania udziału w długich nużących naradach. Dostosowanie się do nowych warunków i zwyczajów panujących w Japonii nie było więc rzeczą łatwą. Choć początkowo wysokość otrzymywanego wynagrodzenia stanowiła jakąś słuszną rekompensatę za wykonywaną pracę, niestety z biegiem czasu rekompensata ta zaczęła przegrywać "walkę" z wyczerpaniem intelektualno-emocjonalnym pracowników, którzy tak naprawdę w większości stroili dobre miny do zupełnie złej gry. Tak jakby w Japonii pracownik pod żadnym pozorem nie miał prawa niczego skrytykować, ani nie mógł na głos nikomu pożalić się na obowiązujące zasady i działanie pewnych systemów. Na dodatek dobrowolne odejście z korporacji również do zupełnie prostych rzeczy nie należało... • Planeta K. to rzeczywiście opowieść niemalże z innej galaktyki. Jest bardzo dobrze napisana, z dużym dystansem i poczuciem humoru. Jest w niej całe mnóstwo absurdalnych sytuacji, absurdalnych przynajmniej z punktu widzenia Europejczyka, który funkcjonuje w zupełnie innym systemie pracy. Pogoń za pieniądzem nie zawsze warta jest zachodu. Czasami ważniejszy jest jednak spokój ducha i życie w zgodzie z samym sobą i wyznawanymi przez siebie wartościami. Dobrze, że Milewski zdecydował się napisać tą książkę. Myślę, że po jej przeczytaniu niejeden Polak będzie wdzięczny za możliwość pracowania w swym rodzinnym kraju według polskiego kodeksu pracy. Polecam gorąco lekturę.
  • Zawsze zafascynowani egotyka tego kraju wiedziałam ze cos tam jest z nim nie do końca tak idealnie historia wciąga bo prawdziwa poszukam innych pozycjo Pa na Piotra
  • Autor przedstawia system pracy w Japonii, który w Europie byłby nie do zaakceptowania. Kontrola każdego dnia w pracy, po pracy. Brak urlopów. Jednak 268 str. tej historii jest zbyt monotonna. Dlatego dziwię się, ze musiałam czekać rok na tę pozycję książkową.
  • Korporacja, kto z nas nie slyszał dziwnych, tajemniczych opowieści, o wyzyskiwaniu pracowników w wiekich korporacjach, nastawionych tylko na zysk, gdzie ludzie po drenażu mozliwosci pracowniczych przez firmę, zostaja wypaleni zawodowo i często nie potrafią normalnie żyć i funkcjonować w innym niż pracownicze środowisku. Najlepiej, gdyby od razu po takiej pracy przeszli terapię, bo praca w korporacji to jak pobyt • w sekcie. Mniej wiecej taki obraz korporacji miałam, zanim przeczytałam książkę Piotra Milewskiego pt. "Planeta K: pięć lat w japońskiej korporacji". No tak, pomyślałam, jeśli w japońskiej, to pewnie jeszcze bardziej wyzyskujacej człowieka, niz gdzie indziej. Zapowiadała sie więc przewidywalna lektura. Ale doprawdy zderzenie moich wyobrażeń, z sytuacją opisaną przez pracownika takiej korporacji, zmieniło mój sposób myślenia. Okazało sie ze wielka korporacja, ma bardzo zadziwiajace oblicza, gdzie główny szef jest jakby ojcem dla pracowników i ma ojcowski autorytet. Nikt mu sie nie sprzeciwia, on wynagradza i karze, ale wszytcy przyjmują to według ustalonych zasad, z których nikt sie nie śmie wyłamać. Właściwie to bardzo spodobało mi sie to wielkie posłuszeństwo i dyscyplina pracy w takiej korporacji K. Wszyscy myślą o dobru korporacji, bo ta daje im utrzymanie i comiesięczną pensję. Bardzo zdziwił mnie sposób wiązania pracownika z firmą, gdzie wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, ale nigdy o sobie nie rozmawiają w pracy, tylko podczas suto zakrapianych ​ integrujacych imprez, sponsorowanych często przez prezesa-szefa, gdzie ludzie są poddani takiej trochę przymusowej komitywie. Patrząc z zewnątrz,ludzie w korporacji żyją według bardzo schematycznych zasad, których się nie narusza, wszyscy je akceptują, daje to poczucie wspólnej misji i wspólnie wykonywanego dobra. Ksiażka Piotra Milewskiego jest zadziwiająca, bo autor opisuje na przykład jak dostał zimne mieszkanie słuzbowe w bardzo dziwnej okolicy, jak dużo dokumentów musiał wypełnic i do kogo wysłać, żeby dostać raptem 5 dni urlopu i to jeszcze musiał się tłumaczyć, gdzie będzie i co będzie robił, a zwykłe powiedzenie, że chce się spotkać i pobyć z rodziną, nie wystarczało bynajmniej, do udzielenia tegoż urlopu. Książke trzeba koniecznie przeczytać, jeśli chce się wiedzieć więcej o tym, jak może wyglądać praca w korporacyjnych warunkach, i wtedy można się też zastanowić, • co z takiej pracy warto by przeszczepić do naszych warunków, a czego należy koniecznie unikać. Polecam tę książkę, również ze wzglęgu na lekkość czytania i wystepujące zabawne, wręcz komiczne sytuacje, których nie brakowało w tej korporacyjnej rzeczywistości. • Alina Czepizak

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo