Recenzje dla:
Pielgrzymka do Jasnej Góry/ Władysław Stanisław Reymont
-
Pozycja mistrzowska w swojej niepozorności. Można by pomyśleć, co może być fascynującego w dziennikarskiej relacji z pielgrzymki na Jasną Górę sprzed 130 laty? W dodatku to jeden z pierwszych materiałów wydanych przez Reymonta, na długo przed osławionymi klasykami. O słodka naiwności, żebyście się wszyscy nie zdziwili. Przede wszystkim opis pielgrzymki w wykonaniu Reymonta nie jest matematyczny, wymieniający punkt po punkcie, nie jest chłodny ani tym bardziej nudny. Wręcz przeciwnie, autor jawi się tutaj jako geniusz obserwacji socjologicznej, a każda jego interakcja zarówno z innymi pielgrzymami, jak i osobami postronnymi w drodze do Częstochowy, jego opisy miast, wsi, krajobrazów, kościołów, ludzi jest po prostu fascynująca i stanowi arcycenny obraz przekroju tamtego społeczeństwa. Czy tak różnego od współczesnego? Kiedy opisuje jak furman za opłatą wozi tobołki albo jaki obrzydliwy jadł kapuśniak zakupiony w karczmie, problemy podróżnych, którym sprzedaje się przekąski średniej jakości za podwójną cenę, wydają się zaskakująco współczesne. Reymont zaczyna pielgrzymkę w Warszawie nieco sceptycznie, a nawet jest lekko poirytowany, ponieważ dostrzega, że nie umie połączyć się z grupą, nikt nawet nie chce z nim rozmawiać. Ale w miarę upływu czasu kiedy pielgrzymi już coraz bliżej widzą cel swojej wędrówki, a zmęczenie jest coraz bardziej dotkliwe, paradoksalnie wszyscy stają się sobie bliżsi. Wzruszające są momenty kiedy Reymont opisuje jak nie miał już nic do zjedzenia kiedy wszyscy nocowali w jednej izbie, ale nie mówił o tym nikomu będąc po prostu na siebie złym, ale wtedy inni, jeden po drugim podarowali mu po czymś małym do zjedzenia, dzięki czemu mógł się tego dnia najeść, a on kompletnie zbity z tropu z powodu tego ogromu dobroci, chciał zapłacić za nocleg wszystkich, na co absolutnie się nie zgodzili i wynegocjowali za to, aby Reymont przez godzinę czytał im Dzieje Apostolskie, co autora bardzo poruszyło. Wiele jest takich małych wielkich historii, a niezwykłe są ponadto krótkie opisy miast i miejsc - czytajac o mieście swojego dzieciństwa nie sposób nie podumać nad tym faktem, że ponad wiek temu szli tędy pielgrzymi, odpoczywali pod tym kościołem i posilali się w tej karczmie. W czasie dziesięciodniowej pielgrzymki Reymont słyszy rozmowy wielu osób z różnych warstw społecznych, ale najwięcej przytacza rozmów chłopstwa. Czyżby to był zalążek pomysłu na powieść? To okaże się trzydzieści lat później.