• Angelika Kuźniak jak zawsze stara się uchwycić w swoim reportażu te cechy, wydarzenia, opinie, które pozwolą nam zbudować sobie obraz bohaterki, może niepełny ale zapadający w pamięć. Bez zbędnego mnożenia faktów z życia, opinii, wspomnień, przez które wiele biografii traci tempo i przynudza. W przypadku tej książki jest zupełnie inaczej. Czyta się ją świetnie i niestety szybko, nawet zbyt szybko. Jednak, według mnie, lepiej żałować, że książka się skończyła i znowu nie mamy czego czytać, niż z utęsknieniem czekać jej końca.
    +4 trafna
  • Trochę zrozumiałam podejście życiowe cyganów...
  • Choć nie lubię czytać o przegranym życiu, jednak ciekawym staje się poznawanie losów ludowej poetki, która kiedyś w młodości uwierzyła, że wiedza i nauka to wielka wartość, a pod koniec życia z goryczą stwierdziła: „Gdybym się nie nauczyła czytać i pisać, ja głupia, byłabym może szczęśliwa. • W tekście znanej piosenki biesiadnej czytamy: My, Cyganie, co pędzimy z wiatrem / my, Cyganie, znamy cały świat/ My, Cyganie, wszystkim gramy / a śpiewamy sobie tak... Książka Angeliki Kuźniak wywołuje w wyobraźni czytelnika właśnie taki obraz tańczących, grających, śpiewających Cyganów, wędrujących po kraju w swoich taborach, tęskniących za przestrzenią, za życiem w zgodzie z naturą, za wolnością. Obok tego romantyczno-lirycznego obrazu swobody, nieujarzmionej witalności i nieposkromionej tęsknoty za odkrywaniem piękna i tajemnic świata, z kart reportażu wyłania się szara rzeczywistość, która jak szaranagajama z wiersza Mirona Białoszewskiego jest równie piękna, gdy jej zabraknie. Codzienne zmaganie się z trudami bytu, szukanie pożywienia, troska o rodzinę, okrutne odepchnięcie przez nie-Cyganów, izolacja społeczna, niezrozumienie, brak tolerancji, ciągła walka o przeżycie nieraz o głodzie i chłodzie to druga strona egzystencji ludności romskiej przedstawiona w utworze Angeliki Kuźniak. • Ciąg dalszy recenzji autorstwa członkini oleskiego DKK, Gabrieli Kansik, tutaj: [Link] ( wp.me/p2qabO-JN )
  • „Doktór powiedział, ażeby ja nigdy już wierszy nie pisała. Zabronił mi przyjmować te piosenki w domu, bo mnie zabijają. Tylko gdzie się przed nimi schowam? Prawdę powiedzieć, ja jestem zadowolniona, jak przychodzą. Od razu cały tabor stoi mi przed oczami.” Piosenki nachodziły Papuszę w domu i nie pozwalały jej spać. Na dodatek wywoływały silne wzruszenie i puls tracił miarowość. To nie była najwyższa cena, jaką nadwrażliwa kobieta zapłaciła za poetyckie usposobienie. To była już konsekwencja wysokiego okupu, który na niej wymusiło życie. • Pełny tekst recenzji na stronie Czytam w Wannie [Link] • Katarzyna Nowicka • BPMiG • w Zagórowie

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo