Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II w Opolu
[awatar]
Opole MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: +48 77 454 80 30
Województwo: opolskie
Adres: Minorytów 4
45-017 Opole
E-mail: sekretariat@mbp.opole.pl

Biblioteka Główna

Poniedziałek 12:00 – 19:30
Wtorek 09:00 – 19:30
Środa 09:00 – 19:30
Czwartek 09:00 – 19:30
Piątek 09:00 – 19:30
Sobota 09:00 – 15:00

Najnowsze recenzje
1
...
23 24 25
...
37
  • [awatar]
    Opole MBP
    „Ksiądz Jerzy Marczewski mocniej ściskał kierownicę, gdy rower podskoczył na wiejskich wertepach”. Tak zaczyna się powieść „Wiara” Anny Kańtoch, kryminał aspirujący do najlepszych wzorców obyczajowej powieści, mierzącej się z atmosferą ciasnej prowincji, schyłku lat osie­mdzi­esią­tych­. Upalne, duszne lato w Rokitnicy pozwoli mieszkańcom, napływającym do wsi hippisom, bojkotującym budowę elektrowni jądrowej, milicjantom i młodemu proboszczowi na konfrontacje z ludzkimi słabościami i złem, drzemiącym głęboko w nas. Przenosimy się do roku 1986. W domu wczasowym „Stokrotka” pałętają się koloniści, a lokalni milicjanci, próbują rozwikłać zagadkę, w której przeszłość, jest nie mniej ważna niż teraźniejszość. Równolegle proboszcz Marczewski, będzie próbował odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego Rokitnicę nazywa się parafią przeklętą, a poprzedni proboszczowie, dokonali żywota topiąc się w stawie i wieszając się na sznurze, i co tak naprawdę oznacza, napisany grubą kreską na drzwiach kościoła napis, że „Zło nadejdzie ze Wschodu”. Ksiądz „jakby dotarł w miejsce, gdzie nikt nie mógł za nim pójść”. Ale my spróbujemy i będziemy z czytelniczą radością brnęli dalej. • Postaci milicjantów z komendy są kapitalnie rozpisane. Kapitan Witczak autentycznie budzi ciekawość, rzucające się cieniem na jego życiu traumy z przeszłości, czynią go osobą wieloznaczną: „Czasami miał wrażenie, że wspomnienia z dzieciństwa wyciekają z niego, tak jak piasek sypie się z dziurawego worka”. Starszy sierżant Stefan Waśkowiak to zapijający smutki korpulentny milicjant, którego dawne ideały dzisiaj mętne są jak piwna piana, z kolejnego kufla łykanego w pośpiechu. Jan Synowiec, młody kapral, to nie do końca rozgarnięty stróż prawa, który intelektualne ubytki nadrabia zaangażowaniem i iście pragmatycznym nastawieniem, zaś starsza szeregowa Hanka Gierasówna, choć jeszcze mało doświadczona, ma w sobie wszelkie zadatki na ambitną i widzącą sprawy holistycznie, śledczą. Dużym atutem jest język powieści i to zarówno w warstwie dialogowej, wartkiej, sprawnej, pędzącej za akcją, jak i budowanie gęstniejącej, mrocznej aury, po niemalże liryczne opisy przyrody Beskidów: „Las zamknął się wokół niego – gdziekolwiek spojrzał, widział jedynie strzeliste pnie odbite jak w gabinecie luster, dziesiątki szarobrązowych żołnierzy stojących na warcie w ciszy i cieniu”. • Wydaje się, że pisarka watek kryminalny czyni wymówką do mówienia o sprawach społecznych, o więziach w lokalnych światach, nastroju endemicznego regionu, który na każdą nowość reaguje podejrzliwie. Szkielet kryminalny jest pretekstem do przyjrzenia się relacjom i obyczajowości małej polskiej wsi, gdzie namiętności i resentymenty, kotłują się w bardzo niewielkim tyglu. Ludzie mogą mieć szare twarze w kolorze popiołu wygarniętego z pieca. Mogą też patrzeć na innych jak w lustro i nie móc znieść tego, co ujrzeli. To powieść bardzo klau­stro­fobi­czna­ i duszna, której nastrój z każdą stroną gęstnieje i ciąży ku jakiemuś wewnętrznemu rozpadowi. Widzimy polski zaścianek, hermetyczną wieś, domykającą się do wewnątrz, gdzie każdą nowość traktuje się jak napaść na zastane wartości, a próbę wejścia w zapiekłe relacje, jako angażowanie się w nie swoje sprawy. „Tam u was chłopi – mówi jeden z bohaterów – są zamknięci jak ostrygi”. Anna Kańtoch bardzo dobrze pokazuje mentalność ludzi ubocza, klisze poznawcze i stereotypy jakby siłą ciążenia wdrukowane w mentalność i poglądy drobnych społeczności, rozsianych wokół leśnych krajobrazów. • Akcja rozgrywa się w Rokitnicy, dokąd zajeżdża oddelegowany z Żywca kapitan Andrzej Witczak, by pomóc rozwikłać morderstwo, a może samobójstwo młodej dziewczyny znalezionej przy nasypie kolejowym, nieopodal krzyża, którego historii nikt nie chce pamiętać. Fabuła jest wciągająca jak bagno, akcja toczy się sennie i powoli, postaci anonsują się na scenie z odpowiednią dramaturgią, autorka w znakomity sposób zadbała o temperaturę powieści, wzrastającej z każdym kolejnym rozdziałem. Postaci są nakreślone przekonywująco, ich psychologiczne uwarunkowania i cechy wydają się zniuansowane i nietoporne. I co najważniejsze, Kańtoch udało się pokazać jak pod fasadą magicznego na poły opisu rzeczywistości, skrywane są wciąż niew­ypow­iedz­iane­ sekrety z przeszłości, jak trudno przekraczać własną strefę komfortu by wyjść innemu na spotkanie. Po takich powieściach jak „Wiara” cieszy, że Anna Kańtoch na chwilę zostawiła literaturę fantastyczną i dokonała transferu w nowe rejony swojej literackiej wyobraźni.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Książka Moniki Śliwińskiej to znakomita biografia autora „Wesela”, któremu towarzyszymy niemalże, miesiąc po miesiącu. Wyspiański jawi się jako skrajny indywidualista, osoba znacznie wykraczająca poza zwykłe ramy, artysta, który wyprzedzał swój czas i z niebywałą determinacją pozostawał wierny swojej wizji. „Samotność, do której ucieka, czasem jest trudna do zniesienia” – pisze Śliwińska. Towarzyszymy Wyspiańskiemu w okresach wzlotów i upadków, w latach tłustych i chudych, choć znacznie więcej cierpiał niedostatków, niż dane mu było zaznać wygód. Z książki wyłania się portret artysty osobnego, chadzającego swoimi ścieżkami. Wycofanego, który przyglądał się wszystkiemu z lekkiego dystansu. Cechowała go buddyjska niemalże obojętność. Bywało, że był nieprzejednany, nieprzysiadalny, innym razem wabił do siebie dziatwę i rozpieszczał dzieci czym się dało. Postać niezwykle skomplikowana i barwna, niespokojna i niepokorna, wyrażająca siebie w malarstwie, rysunku, grafice, projektowaniu pisaniu… Osoba, która kanalizowała swój artyzm na rozmaite sposoby, pisarz targany sprzecznymi emocjami, wulkan energii, tytan pomysłów, człowiek porywczy i niecierpliwy, a zarazem skromny i stale odwołujący się do dziecka w sobie. • Wyspiański to nade wszystko wybitny indywidualista, postać ze wszech miar odrębna. Autor „Warszawianki” sam o sobie: „a ja przyrzekam że będę chodził zawsze poza barierę, zawsze ponad wymierzonym poziomem – nie myślę się nigdy do otoczenia stosować – nigdy, bo musiałbym udawać a udawać nie chce. – niech się otoczenie do mnie stosuje”. Intensyfikujący doznania, targany intensywnymi uczuciami, wymagający od otoczenia bezwzględnej akceptacji i admiracji, nie skłonny do pójścia na jakiekolwiek kompromisy. Czytający w ludziach w jak otwartych kajetach. Zafascynowany kwiatami, będący po stronie wiosny. Rośliny darzył uczuciem nie mniejszym niż Eliza Orzeszkowa, zaś jego fantazja spokojnie konkurować mogłaby z florystycznymi kadrami Leśmiana. Człowiek absolutnie podporządkowany sztuce pod dyktando której podejmował kolejne działania. Pisarz nie mniej skomplikowany niż Witkacy, którego fiksacje spalały niczym ogień polana. Pisał: „Jest szczęście, co się ze mną mija i nieszczęście, które mnie tuli”. Pierwszy opowiedział o cmentarzysku cywilizacji europejskiej. Niezwykła postać, znakomita książka.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Dorota Masłowska napisała moralitet. Innych ludzi możemy czytać jako poemat, którego fabułą jest rozpad wspólnoty w języku. Główne postaci tej książki, jak i statyści, w żadnym momencie nie spotykają się w temacie, działają na siebie jak opiłki magnezu o tych samych biegunach. Śledzimy losy ludzi zblazowanych, dla których konsumpcja stała się świecką religią, znakomicie obchodzących się bez potrzeb wyższych, by staroświecko nie parsknąć, duchowych. Kamil mieszka w bloku, nie ma większych aspiracji, zadowala się szybką dilerką i opalaną rano lufką, wtedy „buksują w błocie opony mózgowe”. Jedyne na co nieprzerwanie ma ochotę, to „bajo ostre”. Jego siostra Sandra, lada moment obierze kurs, który wyniesie ją na manowce. Iwona, nowobogacka matrona, szuka uczucia, co nada jakiś char­akte­ryst­yczn­y ton, nudnej, przewidywalnej codzienności. Maciej, mąż Iwony, pokiereszowany wewnętrznie człowiek sukcesu, w ekskluzywnych narkotykach znajduje atrament, którym zadrukowuje pustkę w sobie. Trwają z żoną w wypranym z emocji związku, w myśl credo: „Albowiem / co bank połączył, tego tak łatwo potem nie rozdzieli człowiek”. • Losy wszystkich tych ludzi zostaną splątane, zaś ich motywacje boleśnie obnażone. Marzenia poniosą sromotne fiasko, więzi staną się jeszcze bardziej pogruchotane. Masłowska napisała książkę o samotności, gdzie „nikt na nikogo nie liczy, choć każdy na coś liczy”. Widzimy ludzi całkowicie złożonych ze swoich atawizmów, nie zadających sobie trudu myślenia. Reagujących na potrzeby ciała, otaczających się konfekcją, która na zewnątrz razi po oczach, a w środku jest pusta jak tykwa. „Szare twarze, szare twarze, ludzie bez marzeń, // święta, święta i po świętach wyprzedaże, / tyle mają marzeń, ile na ekranie się rozmaże / im zarazków”. • „Inni ludzie” to w jakimś stopniu książka widmowa, gdzie ludzie to karykatury samych siebie. Czytamy o rozległych pasmach pustki, wypełnianej skrzętnie dopalaczem. O pozorach, za którymi życie staje się cieniem własnego ogona. O niebie koloru poloneza. Ludzie w tym świecie są próżni i otępiali. Ich rzeczywistość to świat chorych formatów. Masłowska rozmontowuje kalki i klisze poznawcze. Jej transowa proza to ballada o niedoli, której rusztowaniem jest wieprzowina języka z dyskontowej przeceny. To poemat o ściganiu się z własnymi marzeniami, o ludziach, których biografię gdzieś po drodze zagubiło życie. „W głowie / samotność tak wielka, jakby przez morze płynął puszką”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Fabuła jest zwarta i prosta. Nastąpiła apokalipsa, coś, co nazywamy końcem świata. Jego zagładę przeżył jeden mężczyzna, który stara się jakoś uporać z zaistniałą, nadzwyczajną sytuacją. I zaczyna swoje filozoficzne spekulacje. „Jak powszechnie wiadomo – pisze Pilch – im więcej czasu, tym większa destrukcja”. Nasz bohater rozsiewa niepokój, zostawia czytelnika z licznymi, niewygodnymi pytaniami. Jeżeli zniknęli wszyscy ludzie, to jak cieszyć się wartością wszystkich rzeczy, które teraz są absolutnie dostępne? Jaki w przypadku wyludnionego świata jest charakter dzieła sztuki? Czy jeżeli zginą wszyscy ludzie, świat nadal będzie światem? Czy ktoś to zauważy? • Próbuje uporać się z końcem świata i swoją pozornie nieograniczoną wolnością. Wspomina przeszłość, tam stara się bywać częściej niż pośród spustoszonych ulic, otwartych na oścież sklepów, mieszkań, zdziczałego z każdym dniem miasta: „Ozime zboża wyrosły jak lasy, dnem tych lasów posuwałem się trop w trop za samym sobą”. Perspektywa nieotamowanej samotności i własne refleksje, wydają się prowadzić do tracenia zdrowego rozsądku. Czy aby nie jest przypadkiem tak – pyta Pilch – że to właśnie ludzie, jeżeli nawet specjalnie nie darzeni przez nas sympatią, potwierdzają nasze istnienie i nadają mu trwalsze, niż materialne, znaczenie i status? • Proza po końcu świata. O milczeniu, na które nie odpowiada nawet głucha cisza. O starzejącym się ciele wciąż łasym na powaby. Choć, „prawda jest taka, że w pewnym wieku intensywne są wyłącznie zaparcia”. Bohater rozmyśla nad samobójstwem: „Przecież jak się zastanowić, człowiek za życia nie ma po co żyć; jak się zastanowić głębiej, człowiek ma wyłącznie powody do samobója”. Przywołuje ważne osoby w swoim życiu, zastanawia się nad znaczeniem przyjaźni, rozmyśla o pogmatwanych uczuciach i porywach serca, a nade wszystko rozprawia o malarstwie (głównie niderlandzkim; znakomite fragmenty na temat Boscha!) i powołaniu i znaczeniu literatury dla pojedynczego życia. By skończyć dywagacjami na tematy duchowe i religijne, zakończone taką puentą: „Wierzysz nie po to, by było ci lepiej. Nie mylmy wiary chrz­eści­jańs­kiej­ z nervosolem”. Jerzy Andrzej Kubica z Sigły, na koniec może powiedzieć: „Siły mi dodawała rozpacz”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Katie Roiphe napisała książkę o ostatnich dniach i chwilach wybitnych pisarzy: Zygmunta Freuda, Susan Sontag, Johna Updike’a czy Dylana Thomasa. Widzimy pisarzy na moment przed ostatecznym pożegnaniem się z życiem i rzeczywistością. Autorów do końca szukających trafnych słów i metafor, które uporałyby się ze śmiercią. Autor „Czarownic z Eastwick” zaczyna w szpitalnej sali pisać wiersze i zwraca się w stronę poezji. W swoim zachowaniu przypomina Richarda Rorty’ego, który u kresu swych dni, żałował, że więcej czasu nie poświęcił na medytację wersów i wersji zdarzeń, jakie potęguje, oświetla i niesie poezja. • Roiphe napisała znakomitą książkę o zmaganiu się z nieuchronnym. „Godzina zmierzchu” (metafora wyciągnięta z poezji Eliota!), to pochwała życia, wraz z jego wszystkimi zawiłymi boleściami i trudami. Często redukujemy śmierć z konieczności do przypadkowego zdarzenia, a to odziera ją z jej naturalnego, monstrualnego piękna. Roiphe zastrzega, że pisze o śmierci, nie o umieraniu. Stara się za każdym razem zrekonstruować i przywołać ostatnią chwilę, wymienionych wielkich. Obstaje przy przekonaniu, że samobójstwo to tęsknota za życiem. A w literaturze naprawdę wielkiej, możemy znaleźć pocieszenie i konsolację, która daje siły by zmagać się po kres. Po finałowe zapadnięcie kurtyny.
Ostatnio ocenione
  • koniec czerwonego człowieka
    Aleksijewicz, Swietłana
  • Dom tęsknot
    Adamczyk, Piotr
  • Kto ty jesteś
    Szczepkowska, Joanna
  • Córka rabina
    Mann, Reva
gordzies
patrycja.wicher87
o.sormolotova
magdaszczepaniak
jolanta.rachtan
kazia.rybka
agnieszka092
e.cechowska
agatkapytlas
julag2003
gosiakazia
szmorad
magann
meryk6
elka79
antoni2

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo