Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II w Opolu
[awatar]
Opole MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: +48 77 454 80 30
Województwo: opolskie
Adres: Minorytów 4
45-017 Opole
E-mail: sekretariat@mbp.opole.pl

Biblioteka Główna

Poniedziałek 12:00 – 19:30
Wtorek 09:00 – 19:30
Środa 09:00 – 19:30
Czwartek 09:00 – 19:30
Piątek 09:00 – 19:30
Sobota 09:00 – 15:00

Najnowsze recenzje
1
...
30 31 32
...
51
  • [awatar]
    Opole MBP
    Książka polskiej noblistki jest post­mode­rnis­tycz­ną wariacją na temat sumeryjskiej bogini Inanny (bogini starożytnego sumeryjskiego miasta Uruk; na swoje wdzięki próbowała uwieść Gilgamesza), która zstąpiła do krainy zmarłych, by przechytrzyć śmierć. To literatura, która łączy w sobie nowatorstwo narracji (monologowo-kaskadowej), z ponadczasowym tematem, udowadniając, że w mitach mieszka sens, nie tylko aktualny w przeszłości, ale i bliski nam, odległym w czasie o tysiące lat. Bliższy niż się nam zdaje. Trzeba nam stale opowiadać i podnosić to – tak mówi pisarka – co już tyle razy wyjaśniano, choćby dlatego, żeby kontynuować upór, pomimo braku szans na wiążące odpowiedzi. „Mówić do kogoś, kto nie rozumie, to próbować otworzyć zamek źdźbłem trawy, to kroić chleb gałązką bazylii, wkręcać żarówkę w ptasie gniazdo, wkładać dyskietkę między dwa kamienie”. • Olga Tokarczuk, korzystając z mitycznych wzorców, buduje swoją wielogłosową opowieść, na szczątkach zachowanych historii, przetrwałych do naszych czasów świadectw, dotyczących Sumeryjki. Bohaterka Olgi Tokarczuk porusza się w świcie przyszłości, technologicznie egzotycznym, nieco dziwacznym, będącym znakomitym przykładem galopującej i nieujarzmionej dystopijnej wyobraźni autorki, idącej na przekór naszym oczekiwaniom, malującej przyszłość jako horrendum, momentami jednak przyjazne. Pisarka udowadnia, że choćby nie wiadomo jak zmieniły się nasze okoliczności zewnętrzne, a technologia odpowiadała za widoki, wizje rzeczywistości, to takie uczucia jak strach, solidarność, pragnienie życia, chęć odparcia śmierci, wpisane są na trwałe w ludzką naturę, szukającą konsolacji w dawnych wierzeniach, porzekadłach, opowieściach, w cudzych słowach. Tokarczuk udowadnia, że nasze podstawowe obawy i tęsknoty, w gruncie rzeczy, opierają się wpływom czasu, i zwykle, pozostają takie same, przynajmniej podobne, w rozmaitych czasach, wiekach, momentach historii. • To powieść o tym, że tylu, ilu jest ludzi, tyle jest światów i punktów widzenia. O tym, że jesteśmy tu krótko, na wieczne zdziwienie, podatni na zranienia, krusi i szukający sensu, od narodzin po demencje. Uczymy się i zapominamy, a czas powitań, niechybnie staje się czasem pożegnań. Tokarczuk pisze o nas, o determinującej nasze poczynania świadomości, będącej zarówno fatalnością, jak i elementem decydującym, o byciu wyżej w hierarchii stworzenia, co nie zawsze musi być czymś pozytywnym. Szczególnie dla braci mniejszych. Pamiętajmy: „Nic nie zachowa swojego kształtu. Każdy porządek okaże się nietrwały – i boski, i ludzki”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    W swojej książce z esejami, autorowi Rozwiązywania tekstów, przyświeca Norwidowskie credo, w myśl którego, z rzeczy świata tego zostanie poezja, dobroć i dodaje Małczyński: muzyka. Ziaren dobroci, empatii, dobrego słowa szuka się tu w poezji Władysława Sebyły, Jerzego Lieberta, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Juliana Kornhausera i jeszcze kilku innych. Pisanie Małczyńskiego meandruje wokół kilku uparcie powracających tematów. Dobroć być może jest jedyną miarą ludzkiej wielkości, muzyka płynie nie tylko na pocieszenie, a poezja wypływa ze źródeł niezmąconych smołą. W zasadzie pytania stawia się tutaj dyskretnie, poetom oddaje się głos z przejęciem, buduje się tu dla wierszy konteksty i tła niezwykle zajmująco, wręcz z przejęciem. Książka uczy szacunku do poezji, do jej enigmatycznej natury – nigdy nie rozwiązanego równania z wieloma niewiadomymi. Kolejne studia, poprowadzone detalicznie, wręcz onieśmielają. Przywracają człowiekowi równowagę w zdyszanym, zagonionym świecie. • W rozdziale o Sebyle, czytamy, że poeta ćwiczył na skrzypcach, a muzyka była nieodzownym elementem jego życia. Przez wiele lat zgłębiał wiedzę o harmonii i kontrapunkcie. „W liryce tej kołyszą się żałobne dzwony, fale oceanu, stawy i morza, drzewa, liście i trawy, niebo i gwiazdy, a nawet dnie, noce i cała wieczność”. O Baczyńskim powie się tu tak: „W trudny do uchwycenia sposób uzyskał on w młodym wieku świadomość, że śmierć wkrótce rozstroi instrumentarium jego talentu”. Wiele inte­rpre­towa­nych­ przez dyrygenta-Małczyńskiego poezji, pozostaje „pod batutą przemijania”. • Małczyński pisze bardzo blisko wierszy, a jednak sytuując omawianą twórczość w kosmicznej perspektywie. To osobiste szkice, ale nie prywatne, osobne, a jednak budujące wspólnotę wrażliwości. Znamienitą cechą Małczyńskiego jest doskonale wyważona narracja. Wszystkie ingrediencje są tu zmieszane idealnie, z troską o każdą najmniejszą drobinę. Po aptekarsku. Cierpliwa, a jednak dramatyczna to opowieść. Wiele w tych tekstach ciemnych chmur, zwalistych, a jak światło – to przeszywające. Eseje, które są jak bliźniaki na wadze. Książka przywracająca należyty szacunek poezji, w sposób niezwykły mówiąca o sprawach ducha, poruszeń serca, aksjologii. O dźwiękach odpędzających zwątpienia i spojrzeniach, zapo­dzie­wają­cych­ smutek. Małczyński przypomina, że należy pielęgnować to, co piękne, kruche, pojedyncze, naznaczone ewangelicznym pogłosem. Małczyński uczy nas, że do kresu smutku trafiają oprócz muzyki, pojedyncze, przyszpilające strofy. Zostajemy na skraju percepcji możliwej i niemożliwej.
  • [awatar]
    Opole MBP
    23 listopada 1933 roku w Dębicy na świat przychodzi Krzysztof Penderecki. W domu dziadków, gdzie mieszkał do wybuchu II wojny światowej najważniejsze były: „Polska, rodzina, Pan Bóg”. Jako dziecko trochę choruje, ma słabe stawy. Ojciec, po którym przyszły kompozytor odziedziczy sporo cech charakteru jest dziekanem Wojewódzkiej Rady Adwokackiej w Rzeszowie, na co dzień: skryty, mrukliwy, zdyscyplinowany, kładący nacisk na stały rozwój. Po pracy gra na skrzypcach. Z Dębicy najbardziej zostało Pendereckiemu w pamięci bicie dzwonów w tutejszym kościele. Dziadek, Robert Berger, ma artystyczną duszę, i wprowadza Pendereckiego w świat przyrody, na początek ucząc go nazw otaczających drzew, po łacinie. • Do Krakowa przyjeżdża po maturze, w 1951 roku. Podczas studiów muzycznych, uczęszcza również na wykłady z filologii klasycznej. Pierwszym wielkim sukcesem okazuje się „Pasja według świętego Łukasza”, napisana na siedemsetlecie katedry w Münster, inspirowana Bachem, dla świątyni, gdzie pogłos trwa jedenaście sekund. Zostaje wykonana w marcu 1966 roku, a tydzień później na świat przychodzi syn Łukasz. Muzyczny szok przeżywa po zetknięciu się z twórczością Schönberga, Weberna, Berga. W języku awangardy sam powie tyle, że ma się wrażenie, że wyczerpał wątek do cna. Działa sam. Wyznaje: „Nie mam potrzeby dzielenia się z kimkolwiek moimi przemyśleniami”. Zafiksowany w stopniu absolutnym na punkcie pracy. W wolnych chwilach kupował książki, dużo czytał, w ogóle nie znał się na komputerze. • Całe życie zbiera stare meble i kolekcjonuje zegary. Przez lata odnawia dwór w Lusławicach (w przeszłości należał do siostry Jacka Malczewskiego) i sadzi tysiące gatunków drzew, stwarzając tym samym, największy ogród dendrologiczny w tej części Europy. W historii muzyki zapisuje się awangardową „Jutrznią”, wspominaną pasją, symfoniami (szczególnie II i IV) czy „Polskim requiem”, które tworzył ćwierć wieku. Powie: „Właściwie całe życie siedziałem i pisałem. I ciągle wydawało mi się, że jeszcze za mało zrobiłem…”. Bo „Wyobraźni nie da się zapisać, można się do niej jedynie przybliżać”. • Ta książka to wspaniała kopalnia anegdot o życiu i dziełach Krzysztofa Pendereckiego, w ostatnim rozdziale znakomicie sportretowanego przez żonę, Elżbietę.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Gauche jest niemową, który nie rozstaje się ze swoim kundlem piastującym konie przy zapyziałej oberży, na peryferiach Paryża. Narrator opowieści traktuje o nim tak: „Tkwił w swoim czasie niczym w bezpiecznej skorupce, powoli rosnąc, powoli przyswajając sobie jego ledwie zauważalny rytm”. Markiz interesuje się alchemią, uczonymi, traktatami i wierzy w istnienie (podobno w Pirenejach, podobno na granicy francusko-hiszpańskiej) tajemniczej Księgi, mającej objaśniać wszystkie zawiłe kwestie związane z życiem i śmiercią. Księgi-odpowiedzi na wszelkie pytania. Weronika jest damą lekkich obyczajów, która nad wyraz pielęgnuje sny, jedyną przestrzeń, która bywa dla niej nienawistna. Mamy 1685 rok. W ramach królewskiego (Ludwik XIV) edyktu, piętnującego wszystkie wyznania we Francji, poza katolicyzmem, rzesze hugenotów, próbują uciec do upragnionych Niderlandów, gwarantujących normalne, wyznaniowe swobody. Niespodziewanie losy trzech wymienionych wyżej postaci krzyżują się, a wspólna podróż po wiedzę i mądrość, okaże się pretekstem do spojrzenia na naturę człowieka i świata. • Powieść o tym, że wielu z nas buduje świat według oczekiwań bliskich, epoki, rozumu, religii. O tym, że jak okiełzna się namiętności, bezpowrotnie straci się marzenia. Że bywają dni, które niczego nie rozwiązują i nie posuwają żadnych spraw dalej. O tym, że miłość wyostrza zdolność widzenia rzeczy ukrytych, a zaciemnia i zaciera to, co znane. O tym, że nosimy w sobie wiele głosów, ale tylko jeden brzmi donośnie, a cierpienie płynie zawsze z poczucia niemocy i ograniczenia. I może najważniejsze: „W człowieku dojrzałym cały czas mieszka dziecko i ono nosi całą prawdę o człowieku – samotność, doświadczenie opuszczenia, oczekiwanie uwagi i miłości, lęk bez powodu – tutaj zaczyna się mędrzec, wielki polityk, zwykły człowiek, każdy. To, co później robi się w życiu, jest ciągłym prowadzeniem dialogu ze sobą jako dzieckiem”. Powieść o głodzie poznania, poprzez które osiąga się siłę i wolność. „Poznanie daje wolność, ale nie daje bezpieczeństwa”. • Książka o chaotyczności czasu, który ludzie noszą w sobie. Powieść-soczekwa, która skupia w sobie wszystkie tematy rozwijane w następnych latach i dziś, w pisarstwie Olgi Tokarczuk. Pierwszy dukt w jej gęstym od znaczeń lesie. „Każda książka napisana przez człowieka wychodzi poza niego i jest od niego większa”.
  • [awatar]
    Opole MBP
    Jeżeli termin literatura środka ma jakiś sens, to w przypadku prozy Uzdańskiego, nabiera swojej krytycznej masy. To bardzo dobrze napisana proza. Bez żadnych uchybień warsztatowych, opowiadająca historię rozgrywające się obok nas: szare, zwyczajne, a przez to tym bardziej dojmujące i uniwersalne. Mamy tu opowieść ludzi, których nadwerężone zaufanie pozostaje wciąż niezasklepioną raną, a codzienne troski i znoje, coraz bardziej ściągają ich myśli ku ziemi. W swojej drugiej powieści, autor strony „Nowe wiersze sławnych poetów”, opowiada nam historię Jadwigi (obecnie w domu opieki), Agaty (pielęgniarki zajmującej się paliatywnie chorymi) i Tomasza (wolontariusza w „umieralni”, a przy okazji studenta filozofii). Widzimy jeden dzień oczami trzech bohaterów. Śledzimy ich myśli, mamy wgląd w zmartwienia, w wewnętrzne stany permanentnych destabilizacji. Bo w młodości krzywdzimy się bez wyrzutów sumienia, a na starość krew stygnie, wzajemne pretensje są ostrożne, a my bardziej odporni na ból. Na wstępie pragniemy, aby emocje przemeblowały nam całe życie, a przy końcu, aby pozwalały czynić to, co minione, akceptowalnym. • Uzdański pisze o tęsknocie jako podstawowej ludzkiej dyspozycji. O bolesnym uwikłaniu we własne ambicje, aspiracje, marzenia i pragnienia. Daje znać o niemożności rezygnowania z siebie na rzecz innych, ale i o uczuciach, które nie trafiają pod właściwe adresy. To powieść o ludziach poki­eres­zowa­nych­, których wciąż stać na lepszych siebie. Jedną nogą tkwią w przeszłości, stale rozgrzebują rany. Ich pogubienie potęguje wymykająca się miłość, która bardziej jawi się tu jako ciężka praca, niż romantyczne porywy powodujące w głowie konfuzje, a w brzuchu motyle. To strony o tym, że każdego z nas coś boli, każdy z nas ma coś do przepracowania, a dobry nastrój i humor, może kryć niejedno strapienie. Kartki o kompromisach, podłościach, rozczarowaniach sobą i innymi. • „Zaraz będzie o wszystkim” to współczesna polska powieść o banalności i monotonii, a nade wszystko o wyrwach po osobach, od których oczekiwalibyśmy ciepła i bliskości. Starość wciąż przegląda się w młodości, szukając jakiegoś wytchnienia od własnego tragizmu. Istnienie mierzy się tu interwałami bólu, a dom opieki staje się sceną, na której wygrywane są najważniejsze ludzkie emocje: od tych skrajnie przy­tłac­zają­cych­ (ból, zmęczenie, smutek, brak nadziei), po znośne (chwila wytchnienia, przypadkowy uśmiech, nieobliczona na efekt życzliwość). Powieść o tym, że czasami jedyną ucieczką przed tera­źnie­jszo­ścią­ jest przeskok we wspomnienia, a samotność może grać główną rolę i niekiedy w ogóle nie schodzić z afisza. „Ludzie są straszni. Dlatego rodzina jest ważna, o bliskie osoby trzeba dbać, bo co bliska osoba, to jednak bliska osoba, i to się wie dopiero, jak się ich nie ma. Wtedy dopiero to widać”.
Ostatnio ocenione
  • koniec czerwonego człowieka
    Aleksijewicz, Swietłana
  • Dom tęsknot
    Adamczyk, Piotr
  • Kto ty jesteś
    Szczepkowska, Joanna
  • Córka rabina
    Mann, Reva
smarcelaczok
t.romaniak
annajczerniak
gordzies
patrycja.wicher87
o.sormolotova
magdaszczepaniak
jolanta.rachtan
kazia.rybka
agnieszka092
e.cechowska
agatkapytlas
julag2003
gosiakazia
szmorad
magann

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo