Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Askadasuna
Najnowsze recenzje
  • [awatar]
    Askadasuna
    Bohaterami książki jest siedmioro nastolatków odebranych rodzicom oraz czwórka dorosłych opiekujących się na zmianę mieszkańcami Domu, jak nazywają swoją placówkę, która ma być imitacją ostoi życia rodzinnego. Dyżur każdej pary opiekunów trwa kilka dni, co ma pozwolić im nawiązać lepszy kontakt z dziećmi, dać im poczucie bezpieczeństwa i komfortu, zbudowadź z nimi więź i być bliżej ich życia oraz problemów. • Akcja książki rozpoczyna się dziwnymi i mrocznymi snami bliźniąt, w których to nieznany chłopiec próbuje coś im pokazać. Nie tylko przerażają one rodzeństwo, ale powodują również, że dzieci budzą się z ranami, jakie nabyły podczas snu. W podobnym czasie opiekunowie, Marta i Tomek, odnajdują podczas porządków w domu album przedstawiający dawnych mieszkańców Domu i postanawiają dowiedzieć się czegoś o historii budynku, w którym pomieszkują. Doprowadza ich to do niecodziennych i makabrycznych odkryć, a spokój odbiera im podejrzane zachowanie pozostałej dwójki opiekunów, którzy nagle wydają się obcy, niebezpieczni i niep­rzew­idyw­alni­. Co takiego ukrywają przed resztą domowników i czego szukają? Czy bliźnięta przeżyją serię realistycznych snów? • Tajemnicę Niny czyta się po prostu znakomicie. Monika Siuda doskonale operuje słowem, a postacie przez nią stworzone posługują się poprawną polszczyzną bez potocznych wstawek. Gładki i pozbawiony zgrzytów język sprawia, że wszystko czyta się niezwykle lekko i przyjemnie, pokonując kolejne strony w mgnieniu oka. Autorka obdarowała swoich bohaterów elokwencją, co w przypadku nastoletnich bohaterów jest to naprawdę interesujący zabieg, bo myślę, że niewielu czytelników zna uczniów gimnazjum i liceum, którzy między sobą rozmawialiby w tak przyzwoity, poprawny i kulturalny sposób, ale zabieg ten sprawił, że treść można chłonąć nieprzewanie przez wiele godzin, a wszystko jest bardzo zrozumiałe. • Zdarzenia opisane w książce dzieją się w Polsce na przestrzeni jesieni i zimy, kiedy to świat skompany jest w szarościach, a dzień jest krótki. Takie zestawienie czasu wydarzeń oraz snów bliźniąt sprawiają, że podczas czytania odczuwa się lęk, napięcie, grozę i przerażenie dwójki nastolatków błądzących co noc w ciemności. Pełna strachu pokonywałam z nimi gęstą, nieprzeniknioną i duszącą ciemność ciekawa tego, co nieznana postać ze snu chce im pokazać. • Początkowy plan rozłożenia lektury na około tydzień został odsunięty na bok i już po trzech dniach czytania dotarłam do rozwiązania, którego nie mogłam się doczekać od około sześćdziesiątej strony. Okładka i kilkadziesiąt pierwszych stron wydały mi się tak dalekie od tego, co zwykle czytam i co pociąga mnie w książkach, że aż trudno mi teraz uwierzyć, że ta historia tak bardzo mnie wciągnęła. Naprawdę się tego nie spodziewałam, ale jak widać pełne emocji opisy odczuć bohaterów, niespodziewane wydarzenia i fantastycznie poprawny język potrafią mnie zaczarować tak bardzo, że nie łatwo mi się oderwać. • Pomimo tego, że tytuł jasno wskazuje kto skrywa tajemnicę, a kolejne rozdziały opisują zachowanie Niny, dopiero na końcu wyjaśnia się o co tak naprawdę chodzi. Autorce udało się wpleść w tekst całą paletę odczuć towarzyszącą bohaterom - od ciekawości, poprzez obawę o młodsze rodzeństwo, po desperację i żądzę śmierci i mordu. O tym nie tylko czyta sięz przejęciem, to się również czuje. Wszelkie przemiany jakie zachodzą w bohaterach są bardzo mocno i szczegółowo zarysowane. Żądze Niny, obawy starszego brata o bliźniacze rodzeństwo, strach podopiecznych przed agresywnymi i wybuchowymi opiekunami, ciekawość starszych panów i ich poświęcenie wyższemu dobru. Wszystko to przeżywa się wraz z bohaterami tak mocno, jakby brało się udział w wydarzeniach. • Myślę, że każdy odczuł kiedyś wspomniane przeze mnie zgrzyty, które da się wyłapać podczas czytania. Są to błędy, niepoprawne określenia, źle dobrany do postaci język, niejasne i nieadekwane do sytuacji zachowania bohaterów, niespodziewane i absurdalne zakończenie itp. itd. Jest to wszystko to, co sprawia, że nasze zdanie o książce zmienia się na gorsze, a w myślach błąka się owy zgrzyt oraz pomysły na to, jak można było go wyprostować/pominąć. W przypadku Tajemnicy Niny rozwój wydarzeń, kolejne sny bliźniąt, proces poszukiwania rozwiązania i informacji przez Martę i Tomka wydają mi się bardzo realne i mają w sobie to coś, co sprawia, że przyczyny i skutki pasują mi w jedną całość. Pomimo dużej ilości postaci autorce udało się poświęcić każdej z nich trochę tekstu, nie pomijała nikogo we fragmentach, w których występowało kilkoro osób. • Tajemnicę Niny polecam osobom, które lubią się bać; miłośnikom poprawnej polszczyzny, polskiej literatury i tajemnic oraz tym, którzy wraz z bohaterami książek chcą odkrywać sekrety przeszłości wymieszane z odrobiną grozy, zbrodni i żądzy. Nie zrażajcie się tym, że obok pary dorosłych opiekunów, zaszczytna tytulatura głównych bohaterów przypadła również nastolatkom – dzięki językowi jakim się posługują, ciężko uwierzyć, że mają naście lat. Ciekawa jestem jak wiele z Was wytrzyma kilkaset stron napięcia i dążenia do rozwikłania tajemnic i sekretów. Ostatkami woli powstrzymywałam się, żeby nie zajrzeć na ostatnie strony i nie poznać zakończenia.
  • [awatar]
    Askadasuna
    Moja znajomość z Metro 2033 rozpoczęła się kilka lat temu i trwa nadal. Związek ten pełen jest rozstań i powrotów, prób naprawienia relacji i zbudowania czegoś trwałego. Od miesięcy egzystujemy obok siebie i obiecujemy sobie, że już wkrótce spędzimy ze sobą kilka udanych wieczorów z dreszczykiem pełnych przygód i rozkoszy. Zmęczona ciągłymi obiecankami i pokaźnym, choć niewidzialnym, koszykiem gruszek z wierzby, postanowiłam raz na zawsze rozmówić się z moim literackim towarzyszem i zakończyć pokojowo nasz romans - przeczytałam te prawie sześćset stron i odetchnęłam z ulgą, gdy dobrnęłam do końca. • Prawda jest taka, że Metro 2033 to interesująca wizja ludzkich losów zamkniętych granicami rosyjskiego metra, niedobitków naszej rasy zmuszonych walczyć z mutantami oraz pogrążonych w wierze, że uda im się dożyć do momentu, gdy Ziemia pozbędzie się skutków promieniowania pozostałego po zrzuceniu licznych bomb atomowych. Problem jednak w tym, że obok tej interesującej części jest też wszystko to, co tak bardzo męczyło mnie podczas czytania - ogromna, dosłownie OGROMNA, ilość informacji, szczegółów, faktów z życia poszczególnych stacji metra, ustrojów na nich panujących, grup ludzi zamieszkujących tunele oraz walk jakie ze sobą toczą. To taki trochę podręcznik historii połączony ze zbiorem informacji regionalnych. Cała masa opisów, mnóstwo refleksji postaci książki na temat tego jak żyło im się wcześniej na powierzchni, jak widzą dalsze losy ludzi pod ziemią, skąd biorą się niewyjaśnione zjawiska w tunelach i dlaczego podróżując z jednej stacji na drugą można postradać zmysły lub nawet zginąć. I chociaż dużo się dzieje, jest akcja, wszystko się rozwija, to wydarzenia i cała dynamika zostaje zdominowana przez informacje, które wszystko hamują do tego stopnia, że wiele razy odpuściłam sobie czytanie tego tomiska. W dodatku to jedna z nielicznych książek, w których pomijałam niektóre fragmenty tekstu dosłownie zmęczona tym, że ciągną się, i ciągną, i nic to nie wnosi do akcji. • Podziwiam autora, że stworzył tak dokładny świat, który zresztą zyskał fanów na całym świecie, ale sama nie dołączę do tego grona i nie wiem czy sięgnę po kolejną część. Łudzę się, że Metro 2033 tak bardzo obrasta w szczegóły, dlatego że jest to początek serii, a kolejne części nie przygniotą mnie wiedzą o postnuklearnych losach świata aż tak bardzo. Nie pogniewałabym się za większą ilość akcji, bo postaci występujące w książce były naprawdę różnorodne i interesujące - od Artema, którego celem było ocalenie stacji, przez ostatnich z inteligencji podróżników i jasnowidzów, aż od stalkerów poświęcających swoje życie, aby wyjść na skażoną promieniowaniem powierzchnię i zdobyć potrzebne na dole rzeczy. • Doceniam to, że oprócz opisu życia w moskiewskim metrze oraz niezliczonych pomysłów na ścieżki, jakie obrali ludzie, aby przetrwać, Dmitry Glukhovsky postanowił przenieść część akcji na powierzchnię. Co prawda jego wizja zmian, jakie zaszły w wyglądzie i zachowaniu ludzi, roślin i zwierząt, którym nie udało się uciec przed skażeniem, kojarzy mi się z nieco kiepskim horrorem z dawnych lat oraz słabej jakości s-f, ale chyba takie mutacje są możliwe. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadły mi wędrówki Artema po ciemnych tunelach i jego przygody, jakich doświadczył w drodze do Polis. • Metro 2033 polecam osobom, którym niestraszne są grube tomiska pełne opisów świata stworzonego przez autora oraz refleksji postaci na temat życia, świata, śmierci, egzystencji oraz dalszych losów ludzkości. Po książkę tę powinni również sięgnąć zainteresowani wizją świata po apokalipsie, tego, jak potoczyłoby się życie ludzi po zrzuceniu na ziemię bomb, motywem wędrówki oraz misją mającą ocalić ludzkość spoczywającą na barkach jednego bohatera (zresztą bardzo sympatycznego). • A na koniec zdradzę Wam jeszcze, że mam nadzieję, że nigdy nie przyjdzie nam żyć w takim świecie, jaki opisał Glukhovsky. To naprawdę przykra, czarna i...prawdopodobna wizja naszych dalszych losów. I niezmiernie cieszę się, że cała ta historia już za mną. Niby była ciekawa, miejscami bardzo porywająca, ale wiele fragmentów po prostu ostudzało mój zapał do czytania i zagłębiania się w fabułę do zera...
  • [awatar]
    Askadasuna
    Billi SanGreal jest wyjątkowa. Zbyt wyjątkowa. Irytująco wyjątkowa. Taka właśnie opinia pojawiła się w mojej głowie już od pierwszych stron książki i ciągnęła aż do samego końca. Lubię wyjątkowe postaci, ale są pewne granice owej wyjątkowości i idealności, których przekraczać nie wolno w żadnym wypadku, bo jak wiadomo - co za dużo to nie zdrowo. Tak właśnie jest w przypadku głównej bohaterki Bogini Ciemności, która de facto tworzy całą fabułę, a inne osoby przewijają się z prędkością światła, wtrącają może jedno zdanie i na tym kończy się ich jestestwo. Odchodzą w zapomnienie i powracają w dalszych rozdziałach, żeby znów wypowiedzieć skromną kwestię i ponownie zniknąć z planu. • Już dawno nie spotkałam się z główną bohaterką tak naładowaną doświadczeniami i zaletami, że aż podejrzane wydawać by się mogło, że ma zaledwie szesnaście lat. Owa bohaterka jest w połowie Pakistanką, jedyną w historii templariuszką, doskonale walczy białą bronią, jako jedyna z pośród wszystkich templariuszy błyszczy wiedzą o wulkanach i pyle wulkanicznym, co powoduje, że reszta templariuszy odbierana jest jako albo niedokształcona, albo nieistniejąca, bo jak to możliwe, że tylko ona wie coś o Wezuwiuszu, a reszta grupy nie ma o nim bladego pojęcia? To Billi ratuje młodego Carewicza przed ghule, zwraca na siebie uwagę potomka Romanowów, rozszarpuje pysk wilkołaka własnymi rękami, rozpruwa bez najmniejszego problemu wilkołacze gardło, zaprzyjaźnia się z Wasylisą posiadająca paranormalną więź i moc współodczuwania, jako jedyna była w związku z albinosem-wyrocznią posiadającym moc telekinezy, którego i tak na końcu to ona zabiła. Udało jej się również strącić do piekieł samego Archanioła Michała i to kilka lat wcześnie, bo co to dla dziecka za problem zabić potężnego i starego archanioła? No żaden. I najciekawsze - Billi, pomimo swoich templariuszych obowiązków chodzi również do zwyczajnej szkoły. To właśnie ta informacja sprawiła, że ochota na dalsze czytanie po prostu mi przeszła, bo wiadomym stało się, że to ona doprowadzi do zakończenia akcji, podejmie ostateczne decyzje, zada kluczowe dla sprawy rany. • Świat przedstawiony zawarty w Bogini Ciemności jest niewątpliwie bogaty, bo pojawiają się tam i ghule, zwane również wampirami, wilkołaki-polanice, anioły, archanioły, wiedźmy, templariusze, bogatyrowie, zapomniana dynastia Romanowów. Szkoda tylko, że wszystko to pojawia się w formie informacji, że owszem, istnieją, ktoś, kiedyś z nimi walczył i praktycznie na tym jest koniec. • W książce pojawiają się sceny walki boleśnie okrojone wyłącznie do starć Billi, w których ewentualnie pojawia się carewicz Iwan w dalszej części książki zbliżający się do podium konkursu na najbardziej zajmującą książkę postać. Rzecz jasna nie ma szans z bezk­onku­renc­yjną­ SanGreal, o co doskonale zadbał autor, kiedy zapomniał, że powieść to nie tylko jedna postać, a narracja trzecioosobowa służy do opisu sytuacji z wielu perspektyw, a nie kurczowego trzymania się wybranej bohaterki. • Niewątpliwą zaletą Bogini Ciemności są interesujące opisy oraz podział na krótkie rozdziały skupiające się w dużej mierze na pojedynczych sytuacjach. Dzięki temu można odpuścić sobie używanie zakładki, a czytanie nabiera szybszego tempa, bo pojawia się złudzenie, że przerzucamy kartki i kończymy rozdziały w dobrym czasie. • Książka godna polecenia dla osób niewymagających, lubiących postaci idealnie idealne oraz dla tych, którzy lubią wczuwać się w życie głównych bohaterów. Tutaj macie do czynienia wyłącznie z Billi i rzadko z innymi. Ewidentnie stanowią zapomniany plan dla poczynań szesnastolatki. • Zachęcam do przeczytania tej powieści choćby po to, żeby zrozumieć, kim jest bohater idealnie idealny i dowiedzieć się czy dzie­więc­iole­tnia­ Wasylisa posiadająca nadnaturalne zdolności złożona zostanie w ofierze ku czci Baby-Jagi, bogini wspó­łodc­zuwa­jące­j to, co dzieje się z ziemią i planującej sprowadzić na świat Wieczną Zimę eliminującą ze świata niepotrzebne gatunki, w tym ludzi.
  • [awatar]
    Askadasuna
    Kryminał czy też thriller zamknięty w 198 stronach od początku budził moje wątpliwości i, jak się okazało, słusznie. Dawno już nie czytałam tak słabej książki. Nawet Bogini Ciemności, która tak mi się nie podobała, teraz, po przeczytaniu Siostrzyczki, wydaje mi się jakaś taka... lepsza? Choć oczywiście ciężko jednak porównywać tak dwie różne pozycje. • Zacznę możne od niezbyt udanej kreacji bohaterów, którzy okazali się zupełnie nijacy, bez charakteru, bez osobowości, bez cech szczególnych. Nie wiem jak wyglądają wymienieni na okładce funkcjonariusze, jedyne, po czym mogę ich oceniać, to wypowiedzi, bo nawet opisów zachowań w Siostrzyczce zabrakło. Nadkomisarz Szwerman - mężczyzna po trzydziestce, ciągle krzyczy, warczy, biega, wydaje kolejne polecenia swojemu podwładnemu a po bliższym poznaniu okazuje się zupełnie sztywny i pozbawiony poczucia humoru. W pamięci utkwiły mi jego ciągle powtarzane pytanie co?!. Nie udało mi się dowiedzieć czy był przygłuchy, ciągle zamyślony, niezbyt inteligentny, czy po prostu nie znał innych możliwości dopytania się o szczegóły. Woźniak z kolei kojarzy mi się z nieogarniętym lizusem, który nie ma swojego zdania, a każda rozmowa z nadkomisarzem powoduje, że nogi ma jak z waty i trzęsie się jak osika. Wiecznie spięty, zawstydzony sytuacją, jakby nie umiał odnaleźć się w otoczeniu. Plusem tej postaci niewątpliwie jest to, że czasem podsunął dobry pomysł. Najbardziej brakowało mi w treści ich przemyśleń, opisów gestów, zachowań, moralnych rozterek, emocji lub czegokolwiek innego. Oczywiście mamy też bohaterów drugoplanowych i trze­ciop­lano­wych­ jak Kozłowska (również rozwrzeszczana do granic możliwości jednostka), która doskonale potrafiła odnaleźć się w trudnych sytuacjach oraz lekarz sądowy z żartobliwym podejściem do pracy. Szkoda tylko, że ten wyluzowany mężczyzna znika równie szybko jak się pojawił. • Książka wydaje mi się jednowątkowa. Zaczęło się od trupa na pływalni, potem byli kolejni zamordowani, potem raz dwa rozwiązanie, stojący za tym przestępca, który jakby nigdy nic wszystko wyśpiewał (no, bo po co jakaś tajemnica i próba obrony), pomimo braku nacisku ze strony policji i bezpośredniego zagrożenia wolności. Potem heroiczna wręcz walka Szwermana o sprawiedliwość i pojmanie złoczyńców, walka trochę zbyt hollywoodzka, przypominająca filmy akcji i mocno odbiegająca od Polskich realiów oraz granic rozsądku, bo żeby mężczyzna po ciężkim wypadku, dwukrotnym dachowaniu samochodu był w stanie wstać na własne nogi i, mało tego, biegać, to jednak spora przesada. Tak samo jak to, że kulminacyjnym momencie ucieczki znikąd pojawia się pomoc w postaci niemal obcej, nie pałającej do Szwermana sympatią, osoby. • Podczas spotkania autorskiego z Dariuszem Rekoszem słyszałam o tym, że Siostrzyczka ma takie jakby podwójne zakończenie i jestem w stanie to potwierdzi, tylko że u mnie to pierwsze zakończenie następuje w chwili nieudanego zatrzymania osoby odpowiedzialnej za te niecodzienne zbrodnie i odnoszę wrażenie, że całe to poszukiwanie sprawcy jest przyspieszone i okrojone do granic możliwości. Takie ciach, ciach, tutaj, tam, nie minął tydzień i już wiedzą wszystko, docierają do tajnych organizacji, odkrywają fakty, których nie uświadczy się w wiadomościach i stykają się z nowymi technologiami. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że wszystko właściwie dostajemy na tacy. Wiemy kto, dlaczego, po co, kogo w następnej kolejności, gdzie mają siedzibę, co tam robią itp. Nie ma żadnych problemów, ślepych poszlak, martwych punktów, bezradności wobec przestępcy doskonałego. Nic z tych rzeczy. Tutaj to prosto, po nitce do kłębka. Nawet przestępca okazał się niezbyt bystry, wystawił się za bardzo na światło dzienne, według mnie postępował nieadekwatnie do swojego statusu, zbyt jawnie, zbyt niep­rofe­sjon­alni­e. Poznając to, co kryje się za mordercą jestem szczerze zdziwiona tym, że wszystkie te zbrodnie było tak kiepsko zaplanowane i jakieś takie nieprzemyślane? Zdecydowanie nie była to zbrodnia doskonała, na początku się udawało, potem już niekoniecznie. • Negatywne wrażenie zrobiły na mnie bardzo okrojone opisy, których praktycznie nie ma oraz dialogi w większości pozbawione dopisków mówiących czytelnikowi o tym jak coś zostało wypowiedziane, co postać zrobiła podczas wypowiadania poszczególnych kwestii, jak zachowywała się w czasie rozmowy. Trochę tak jakby ludzie pokazywali sobie kartki z wypowiedziami i ktoś te wypowiedzi spisał zapominając nawet o podziale na role. Naprawdę, nic mnie tak nie denerwowało jak kilkukrotne czytanie dialogu z to idiotyczne odliczanie jeden, dwa, jeden, dwa, jeden, dwa, aaa to on to powiedział!. Dawno już nie spotkałam się w książce z takim sposobem zapisu dialogów, w kiepskich opowiadaniach publikowanych w internecie tak, ale żeby w książce... • Bardzo dziwne było dla mnie też zniknięcie jednego z podejrzanych, ale nie to, że zaginął. On po prostu już więcej nie pojawił się w treści, jego wątek został urwany i nie wyjaśniło się gdzie przepadł. Z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Z kolei wygląd zwłok i miejsce zbrodni były tak słabo zarysowane, że nawet nie udało im się zrobić na mnie jakiegokolwiek wrażenia. Przeczytałam i przeszłam dalej. Niemniej jednak warto docenić motyw sprawcy, który okazał się dość interesujący i jak wspomniałam - filmowy. Szkoda tylko, że nie pojawiło się o tym za wiele. • Siostrzyczkę podsumowałabym sceną z filmu Jestem na TAK!, w której to zaraz po bieganiu Allison opowiada skacowanemu Carlowi długą historię swojego związku w może dwóch trzech zdaniach, a on odpowiada jej, żeby przy kolejnej długiej historii odrzuciła to, co zbędne. Mam wrażenie, że Dariusz Rekosz w swoim kryminale odrzucił wszystko to, co (nie)zbędne pozostawiając właściwie akcję, która mnie nie porwała, szczątkowe ilości opisów, nijakie postaci i wielokrotnie powtarzane spojrzeli sobie w oczy i na miejscu byli po 4 minutach. • Przyznam szczerze, że bardzo zdziwiły mnie pozytywne opinie tej, szumnie nazwanej thrillerem, opowiastki zamieszczone w internecie, bo albo ja nie umiem docenić dobrej książki i mam zawyżone wymagania, albo ludzie czytający Siostrzyczkę wyłączyli swoje wymagania i podoba im się byle co. Dawno już nie widziałam tak jasnego podziału wśród gustów i guścików. A może wynika to z tego, że ci, którym się nie podobało, po prostu odpuścili sobie czytanie i nie chcieli marnować czasu na pisanie negatywnej opinii? • Ciężko jest mi wskazać grupę, której poleciłabym ten twór. Nie polecam go jakoś szczególnie, ale z racji tego, że są gusta i guściki, to zaproponuję tę pozycję: • - wszystkim tym, których nie zrażają negatywne recenzje i wolą sobie wyrobić własną opinię o książce • - osobom posiadającym dwie wolne godziny czasu; • - planującym dłuższe podróże np. pociągiem lub autokarem; • - mieszkańcom Gdańska i okolic, bo dobrze jest przeczytać historię rozgrywającą się zaraz obok; • - blogerom piszącym opowiadania jako nadzieję na to, że Wasze prace zostanę wydane, bo skoro na Siostrzyczkę znaleźli się chętni, to i wiele świetnych historii z internetu również otrzyma takie wyróżnienie, • - fanom niewymagających książek - przeczytajcie coś polskiego i oceńcie sami; • - wzrokowcom lubiącym interesujące okładki;
W trakcie czytania
Brak pozycji
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo