Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Katherine_Parker
Najnowsze recenzje
1
...
33 34 35
...
43
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Kiedyś Echo Emerson należała do grona najp­opul­arni­ejsz­ych dziewczyn w szkole. Była mądra, zabawna, niezwykle uzdolniona. Miała najlepsze przyjaciółki oraz wspaniałego chłopaka. Wszyscy uważali ją, za najwspanialszą osobę w szkole. Jednak po śmierci ukochanego brata oraz tajemniczym wypadku Echo wszystko całkowicie się zmieniło. Dziewczyna całkowicie wyparła ten dzień z pamięci. Wie tylko, że wplątana w to była jej matka chora na dwubiegunówkę. Jedynym, co przypomina jej o tamtym nieszczęśliwym wydarzeniu, są okropne blizny na rękach, które wyglądają, jakby Echo sama się cięła - co z resztą przyczyniło się do krążących na jej temat plotek. Dziewczyna zmieniła się diametralnie i choć bardzo się stara, nie może poradzić sobie z powrotem do normalności. Gdy zostaje przydzielona jako korepetytorka dla Noah Hutchinsa - szkolnego "złego chłopca" o bardzo rozbudowanej reputacji wie, że choć chłopak może pomóc jej dotrzeć do prawdy, nie wyniknie z tego raczej nic dobrego. Jednak czy dwoje zranionych i bardzo zagubionych nastolatków, może pomóc sobie nawzajem powrócić do tak bardzo upragnionej normalności? • Gdy sięgałam po Przekroczyć granice nie spodziewałam się, że książka ta może aż tak bardzo mi się spodobać! Już od samego początku jej opis bardzo mnie zaciekawił, a okładka niesamowicie przyciągała wzrok, jednak myślałam, że to zapewne kolejna raczej przeciętna powieść dla nastolatków o wybujałych problemach i przesłodzonych bohaterach. Jednakże już po pierwszym przeczytanym rozdziale przekonałam się, jak bardzo się myliłam. Teraz z ręką na sercu mogę powiedzieć, że Przekroczyć granice to niezwykle wciągająca, wzruszająca, pouczająca i zapierająca dech w piersiach pozycja, którą koniecznie trzeba przeczytać. • Coraz częściej na rynku wydawniczym spotyka się powieści, gdzie główni bohaterowie zmagają się z jakimiś okropnymi problemami, które stały się ich skazą oraz piętnem. Osobiście bardzo lubię czytać tego typu powieści, gdyż poruszają one przynajmniej jakieś ważne problemy, z którymi tak właściwie każdy może kiedyś mieć styczność. Jednakże taka książka musi zostać przedstawiona w inteligentny i przemyślany sposób, aby czytelnik się do niej nie zniechęcił, a jej przesłanie do niego dotarło. W takim przypadku, moim zdaniem, najlepiej sprawdzają się przede wszystkim odpowiedni bohaterowie (jedni zabawni, lecz oczywiście bez przesady, inny znowu przygnębieni tym, co ich spotkało, itp.). Ważne jednak, aby ów postacie się ze sobą zgrały, zostały do siebie dobrane w taki sposób, aby swoimi charakterami mogły się nawzajem uzupełniać. Świetnie to zostało przedstawione właśnie na kartach Przekroczyć granice. Z jednej strony mamy zamkniętą w sobie, lecz mimo to znającą własną wartość Echo - dziewczynę, która po tragicznym wypadku zmieniła się nie do poznania, niemogącą sobie poradzić z tym, co się stało, z drugiej natomiast tajemniczego i niezwykle przystojnego Noah, który przed wszystkimi zgrywa twardziela, a tak na prawdę to kolejny zraniony i nie mogący poradzić sobie z ogromną stratą chłopak. Moim zdaniem jest to idealnie dobrana do siebie para, która choć sama tego nie zauważa, doskonale się uzupełnia. Tylko oni bowiem mogą poradzić sobie nawzajem w uporaniu się z tym co było, by móc w końcu w spokoju skupić się na przyszłości. Obydwoje z nich niesamowicie polubiłam i po prostu nie wyobrażam już sobie innych bohaterów na ich miejscu. Bardzo przyjemnie obserwowało mi się, jak Noah i Echo z czasem bardzo się w sobie zakochują i jak dzięki obecności tego drugiego, zaczynają w końcu żyć pełnią życia. Para ta skradła moje serce już od pierwszych stron powieści, przez co oboje trafili na listę moich ulubionych bohaterów. • Kolejnym, co w moim mniemaniu czyni książkę pokroju Przekroczyć granice udaną jest sposób, w jaki zostaną przedstawione problemy bohaterów, jak i same problemy, z którymi muszą się oni zmagać. Często, jak chociażby w przypadku powieści Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno (recenzja klik), problemy te są aż za bardzo przesadzone - wszystko co tylko możliwe, całe zło na świecie wali się na bohaterów jednym momencie. Cóż... raczej mało prawdopodobne. Trzeba po prostu znać umiar i przedstawić to w bardziej racjonalny sposób. Katie McGarry, autorka Przekroczyć granice, zrobiła to z wielkim wyczuciem. Wszystko sobie dokładnie przemyślała i przedstawiła fabułę tak, że to, z czym musieli zmagać się Echo, czy Noah, mogłoby po prostu w każdym momencie spotkać niejednego z nas. Widać po prostu, że autorka doskonale wiedziała, co chce w tej książce przekazać i nie skusiła się na dodatkowe i zbędne wątki, które z całą pewnością byłyby już przesadzone. Ja osobiście nie mam fabule nic do zarzucenia - po prostu nic dodać, nic ująć! Wciąga od samego początku i do końca książki trzyma w wielkim napięciu. Są chwile smutku i wzruszenia (pierwszy raz od dawna popłakałam się czytając książkę i to jeszcze nie w jakimś wielkim i drastycznym momencie!), lecz także radości i powagi. W książce cały czas coś się dzieje, przez co nie można się z nią nudzić. • Spodobał mi się bardzo jej styl narracji. Mamy tu bowiem do czynienia z książką, gdzie poznajemy uczucia oraz wydarzenia z życia zarówno Echo, lecz również i Noah. Dzięki temu pozycja ta jeszcze bardziej zyskała w moich oczach. Bardzo często bowiem czytając książkę zastanawiam się, co o danym bohaterze, czy bohaterce sądzi ta druga osoba, jak postrzega daną sytuację - po prostu co myśli. Poznając to wszystko jeszcze bardziej mogę wczuć się w czytaną przeze mnie książkę, i utożsamić się z bohaterami. Dla mnie takie zagranie jest jak najbardziej na plus. Jeśli więc tak jak ja lubicie tak wykreowaną powieść, myślę, że Przekroczyć granice powinna was zaciekawić. • Jak wspominałam, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką, gdyż na prawdę bardzo wierzyłam w to, że to kolejna raczej przeciętna książka poruszająca ważne, jednak nie do końca dobrze przedstawione problemy. Bardzo się cieszę, że się myliłam i że pozycja ta tak bardzo skradła moje serce. Polecam ją bardzo gorąco tym, którzy gustują właśnie w takich klimatach. Z całą pewnością i wam ona się spodoba o będziecie mieć wielką ochotę, by wracać do niej jeszcze nie jeden raz. Dowiedziałam się ostatni, że Przekroczyć granice to pierwsza część świetnie zapowiadającej się serii. Szkoda tylko, że kolejne tomy nie będą dotyczyć już Echo i Noah, jednak patrząc na to co spotkałam właśnie w tej książce, może być bardzo ciekawie!
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • uli zostaje zaproszona przez wydawcę swojego ojca do spędzenia wraz z nim świątecznych ferii w jego rezydencji na wyspie Martha's Vineyard. Nie chodzi jednak o beztroskie spędzanie czasu, lecz dotrzymywanie towarzystwa pogrążonemu w depresji Davidowi Bellowi - synowi Jasona Bella - którego narzeczona stała się ofiarą śmiertelnego wypadku. Wszyscy uważają, że to był tylko nieszczęśliwy wypadek, jednakże David jest przekonany, że to przez niego Charlie rzuciła się z klifu Gay Head. Zarówno Jason Bell, jak i ojciec Juli uważają, że dzięki jej bezpośredniości i pogodzie ducha uda jej się w końcu dotrzeć do chłopaka i sprawić, by otrząsnął się po tragedii, która go spotkała. Jednak Davidowi wcale się ten pomysł nie podoba i od samego początku jest dla niej niezwykle oschły, uprzedzony i gburowaty. Nie ukrywa też faktu, że wcale nie chciał widzieć jej w swoim domu. Z czasem jednak Juli odkrywa, że mimo ogromnie grubego muru, jaki bohaterów wzniósł wokół siebie, czasem udaje się jej przez niego przebić. Nie wie jeszcze jednak, w co tak na prawdę się wpakowała, ani że na rodzinie Bellów ciąży przerażająca klątwa, która z czasem może dotyczyć także jej • Nie raz już wspominałam, że bardzo lubię czytać książki, o których wiem stosunkowo mało, tzn. nie przeglądałam żadnych recenzji na temat książki, jak dotąd nie miałam pojęcia o istnieniu jej autora , nie zagłębiałam się zbytnio w jej fabule - znałam ją tylko i wyłącznie na podstawie opisu z okładki, z którym zapoznałam się stosunkowo dawno. Mówiąc prościej uwielbiam brnąć w nieznane. Mam wówczas otwarty na różne scenariusze umysł i wszystko poznaję z jeszcze większą ciekawością. Nie mam również żadnych uprzedzeń co do fabuły, nie wiem, czego mogę się po niej spodziewać, a co za tym idzie nie rozczaruję się, gdy to, czego od konkretnej powieści się spodziewałam okaże się być zupełnie czymś innym niż to, co koniec końców otrzymałam. Takie właśnie czytanie jest dla mnie najbardziej saty­sfak­cjon­ując­e. Tak też było w przypadku Serca ze szkła - kiedyś zapoznałam się tylko z jej opisem, który jednak nie zdradzał zbyt wiele. I tym razem jednak przekonałam się, że czasem im mniej wiemy na temat jakiejś powieści, tym większą radość czerpiemy z jej czytania! • W przeciwieństwie do okładki książki, która mimo pewnych mrocznych elementów jest moim zdaniem niezwykle radosna (dzięki temu różowemu kolorowi), środek już od samego początku pokazuje nam, że nie takiej powieści do końca możemy się tutaj spodziewać. Serce ze szkła utrzymana jest w niezwykle tajemniczym, chłodnym i lekko groźnym klimacie, który ja po prostu uwielbiam. Idealnie oddaje to ten fantastyczny charakter książki, który tak bardzo mi się spodobał. Taki klimat nie jest jednak dziełem przypadku - to efekt zamierzony, który doskonale wpasowuje się w fabułę. • Prócz okładki drugim wielkim kontrastem jest tutaj główna bohaterka dzieła Kathrin Lange, a mianowicie Juli. To dziewczyna pełna fantastycznej energii, humoru i niespotykanej radości życia. Jest to jedna z tych bohaterek książkowych, których moim zdaniem po prostu nie da się nie lubić. Mimo bowiem tak wielu pozytywnych cech dziewczyna nie wywyższa się, wręcz przeciwnie uważa się za całkiem normalną i niczym nie wyróżniającą się osobę, co tylko jeszcze bardziej czynie ją niesamowicie przyjazną. W każdym bądź razie nie ma w niej ani grama smutku, czy rozpaczy. Jest więc całkowitym przeciwieństwem pogrążonego w depresji i nienawiści zarówno do siebie, jak i do innych Davida Bella. Bardzo spodobało mi się to, że podczas lektury dostrzegamy, że podczas pobytu w Sorrow (rodzinnej posiadłości Davida) Juli bardzo szybko zaczyna doświadczać właśnie tych uczuć, których w ogóle byśmy się po niej nie spodziewali - uczucie bezradności, smutku, rozpaczy i całkowitej samotności. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny, a Juli postanawia tą przyczynę odnaleźć. • Nie zdziwiło mnie również, jak bardzo spodobała mi się postać Davida. Powiedział on, że dziewczyny takie jak Juli lubią chłopców z problemami. Myślę, że ja również zaliczam się do tego grona (przynajmniej zgadza się to w przypadku tych książkowych chłopców). Niezwykle spodobała mi się w nim ta tajemnica, którą cały czas starał się ukryć przed wszystkimi ze swojego otoczenia. Doskonale widać, że chłopak cierpi, gdyż ma problem, z którym nie potrafi sobie sam poradzić. Z każdą kolejną stroną, dzięki osobie Juli, poznajemy go też z tej troszeczkę bardziej radosnej strony, co jeszcze bardziej sprawiało, że pałałam do niego coraz to większą sympatią. Stał się on więc kolejnym z moich ulubionych książkowych bohaterów! • No dobrze, ale co tak właściwie kryje w sobie ta powieść? Nie wiem czemu, ale sama cały czas myślałam, że jest to kolejna powieść paranormal romance, gdzie podczas lektury będą towarzyszyć mi istoty nadprzyrodzone różnej maści. Teraz, gdy o tym myślę, nie mam pojęcia, dlaczego właśnie to sobie ubzdurałam. Idąc za tym tokiem myślenia obawiałam się, że książka mi się nie spodoba, gdyż w tego typu powieściach gustowałam kilka lat temu i teraz większość z nich nieco mnie nudzi. Uspokajam więc tych, którzy myśleli podobnie do mnie, to nie jest kolejna powieść, gdzie znów będziemy mieć styczność z istotami paranormalnymi! Jest tu jednak jeden motyw, który w jakimś stopniu nawiązuje troszkę do idei paranormal. Otóż krąży legenda, że Sorrow, a raczej klif Gay Head, na którym posiadłość została zbudowana, został przeklęty przez niejaką Madeline Bower, która w tysiąc osiemset osiemdziesiątym czwartym roku zginęła na pokładzie statku "City of Columbus", który podczas sztormu wpadł na podwodne skały. Wszystko działo się w pobliżu klifów, a że Madeline miała akurat wyjść za mąż przeklęła to miejsce, by nikt już tam nie zaznał miłości. Cała fabuła krąży więc wokół tej legendy oraz postaci Madeline. Bardzo spodobało mi się tu jednak to, że wbrew powieściom paranormal romance, gdzie pojawienie się wampirów, wilkołaków, czy innych jeszcze tego typu stworzeń w naszym życiu jest niezwykle mało prawdopodobne. Tutaj jednak motyw klątwy i duchów może w gruncie rzeczy dotknąć każdego z nasz, co czyni ta powieść moim zdaniem niezwykle wiarygodną. Motyw utrzymany w Sercu ze szkła niezwykle mi się spodobał,a dodatkowo fakt, iż wszystko to autorka oparła na powieści Rebeka jeszcze bardziej tylko mnie zaciekawił. • Jednym z mocnych punktów tej powieści jest niewątpliwie jej zakończenie, które odsłania w końcu wszystkie tajemnice, z którymi cały czas zmagamy się na kartach powieści, byśmy mogli odkryć, że wszystko to, o czym myśleliśmy, że jest prawdziwe, tak na prawdę kryje za sobą coś zupełnie innego, czego z całą pewnością się nie spodziewaliśmy. Osobiście nie dość, że przeżyłam ogromny szok, to jeszcze doznałam mini zawału serca. Ale dlaczego? Tego już wam nie zdradzę, gdyż pozbawiłabym was całej radości z czytania ów książki. Myślę jednak, że ci, którzy mają już za sobą lekturę Serca ze szkła doskonale wiedzą, co mam na myśli! • Spodobał mi się również styl autorki - potrafiła w bardzo prosty i przyjemny sposób przedstawić miejscami nieco zawiłą fabułę, a dodatkowo jej słowa potrafią tak przyciągnąć do siebie czytelnika, że bardzo trudno oderwać się od lektury. • Podsumowując więc, nie spodziewałam się, że Serce ze szkła okaże się być tak fantastyczną książką! Okładka i opis w ogóle nie są w stanie przygotować nas do tego, co znajdziemy w środku, co jak dla mnie jest wręcz idealne. Porusza ona w sobie te klimaty, które osobiście uwielbiam i które za każdym razem sprawiają, że nie mogę się oderwać od czytanej przeze mnie książki - i tym razem otrzymałam coś równie wspaniałego. Czytając cały czas otoczeni jesteśmy niezwykłym klimatem z ogromną dozą tajemniczości. Autorka wykonała na prawdę świetne zadanie tworząc Serce ze szkła. Jak dla mnie książka ta posiada wiele z tych cech, które składają się na fantastyczną książkę - wspaniałych, ciekawych i niezwykle różniących się bohaterów, niebanalną fabułę, nawiązanie do innego dzieła i umiejętne umieszczenie go w całej powieści, idealne wręcz zakończenie no i w końcu ten genialny tajemniczy klimat! Dla mnie jest to prawie definicja ideału. • Z wielką niecierpliwością czekam na moment, w którym będę mogła zapoznać się z kontynuacją powieści i mam nadzieję, że podejdę do niej z równie wielkim spokojem i dystansem, jak do Serca ze szkła. Liczę na to, że się nie zwiodę, gdyż byłaby to wówczas wielka strata.
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Po tym, jak nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki zostaje niejaki prezydent Green, kraj postanawia sprzedać prywatnym udziałowcom kilka dotychczasowych państwowych obiektów, aby uporać się z ogromnymi długami. W ten oto sposób powstał pierwszy w ludzkości reality show, którego akcja ma dziać się w kosmosie! Sześcioro młodych kobiet i mężczyzn z całego świata zostało wybranych, aby resztę swojego życia spędzić na Marsie. Podczas podróży do głównego celu uczestnicy programu Genesis będą odbywali ze sobą szybkie, sześciominutowe randki, by pod koniec podróży wybrać sobie wybranka na resztę życia i wziąć z nim ślub. Młodzi astronauci nie wiedzą jednak, że zostali wybrani z jednego ważnego powodu, a ta wielka przygoda życia, którą im obiecano, nie do końca zgadza się z prawdą... • Na samym początku, gdy dowiedziałam się o tej powieści nie miałam zbyt wielkiej ochoty, by się z nią zapoznać. Szczerze jakoś nie przekonywała mnie ta cała kosmiczna idea oraz sam pomysł szybkich randek. Podejrzewam, że pewnie gdyby nie nadarzyła by mi się ku temu okazja, zapewne jeszcze długo zwlekałabym z przeczytaniem ów powieści. Jednak po przeczytaniu już pierwszej strony coś cichutko zaczęło mi podpowiadać, że Fobos może okazać się na prawdę ciekawą i wciągającą książką. Czy moje podejrzenia się sprawdziły? • Fabuła książki przedstawiona jest w bardzo specyficzny i przynajmniej dla mnie bardzo oryginalny i jak dotąd niespotykany sposób. Otóż jest ona podzielona na cztery akty, a każdy z nich dodatkowo składa się z wielu rozdziałów. Prócz tego rozdziały te nie są opowiadane przez wyłącznie jedną osobę. Główną narratorką jest tutaj jedna z bohaterek imieniem Léonor, która prowadzi narrację pierwszoosobową, jednakże historię poznajemy również z perspektywy Sereny McBee, czyli producentki wykonawczej programu Genessis, czy Andrew Fishera - syna jednego z głównych naukowców, który brał udział w tworzeniu reality show. Tych perspektyw jest jeszcze więcej, co wprowadza duże urozmaicenie w powieści. Przyznam się, że z początku mi to trochę przeszkadzało, gdyż jak dotąd nie byłam do końca przekonana do takiego sposobu prezentowania fabuły. Jestem wielką fanką narracji pier­wszo­osob­owyc­h, z którą tutaj spotkałam się w bardzo małym stopniu. Jednakże z czasem przyzwyczaiłam się do tego manewru i dalej stało się to dla mnie bardzo naturalne. Ciekawie czytało mi się książkę przedstawioną w taki niek­onwe­ncjo­naln­y sposób. Przekonałam się dzięki temu również, że autor ma na prawdę spory talent, gdyż udało mu się przedstawić fabułę w taki sposób, aby czytelnikowi nie sprawiała ona najmniejszego problemu podczas czytania. Sposób techniczny książki uważam za jak najbardziej udany i zdecydowanie warty uwagi. • Jak wspomniałam wcześniej, główną bohaterką książki jest Francuska Léonor, która postanowiła zgłosić się do udziału w programie Genesis. Bardzo się cieszę, że to właśnie z jej perspektywy mogłam poznać część fabuły, gdyż to właśnie ją z pośród wszystkich uczestniczek polubiłam najbardziej i to również jej najbardziej kibicowałam. Miejscami nie rozumiałam jednak, dlaczego dziewczyna, jak również całe jej otoczenie, tak mocno przeżywa fakt, iż ma ona okropną bliznę na plecach. Nie raz widziałam już w telewizji blizny ludzi poparzonych i choć niektóre były zapewne tak samo paskudne, jak ta, która oszpeciła Léonor, jednakże myślę, że w tym przypadku autor troszeczkę przesadził. Bardzo spodobało mi się jej spokojne i rozważne podejście do całej gry, która rozgrywa się na łamach Genesis. Każda z uczestniczek podchodziła do niego w zupełnie inny sposób, jednakże to właśnie sposób postrzegania Léo przypadł mi najbardziej do gustu. Mogłabym nawet powiedzieć, że był on bardzo zbliżony do tego, jaki myślę, że ja miałabym w takim przypadku. Jeśli chodzi o męską część grupy to tutaj zdecydowanie moim faworytem już od samego początku stał się Marcus. Coś podpowiadało mi, że on również przyciągnie uwagę Léo i na szczęście się nie myliłam. • W Fobosie występuje na prawdę spore grono bohaterów, jednakże co trzeba przyznać autorowi, wykreował ich wszystkich w naprawdę przemyślany sposób. Każdy z nich jest zupełnie inny i nie ma dwóch identycznych. Przemyślał ich wszystkich na prawdę szczegółowo i doskonale widać czytając ów książkę. • Nie da się zaprzeczyć, że fabuła książki jest niezwykle oryginalna. Nie słyszałam jeszcze o żadnym miłosnym reality show, które miałoby odbywać się w kosmosie. Obawiałam się trochę, jak autorowi udało się przedstawić wszystkie te techniczne sprawy związane z podróżą w kosmos, jednak już na początku, zabierając się za fragment, gdzie rakieta z zawodnikami startuje, wszystkie moje obawy uleciały. Victor Dixen zaprezentował to w tak realistyczny sposób, że czytając czułam się, jakbym to ja sama znajdowała się w rakiecie na miejscu Léonor i wyruszała w podróż w jedną stronę na Marsa. Nic nie jest tu zbyt skomplikowane, lecz przedstawione tak ciekawie, aby każdy laik w tej dziedzinie mógł swobodnie wszystko zrozumieć. Autor miał na prawdę świetny sposób na wykreowanie fabuły i udało mu się to fantastycznie. Jedynym momentem, do którego się tutaj przyczepię jest trochę zbyt przeciągająca się fabuła w środkowej części książki - już po przyłączeniu się kapsuł z zawodnikami do statku Cupido, jednakże jeszcze przed dotarciem na Marsa. Głównym wątkiem były wówczas szybkie randki uczestników oraz inne troszkę mniej ważne sprawy, które spowodowały, że miejscami książka bardzo mi się ciągnęła i miałam ją ochotę odłożyć na później. Gdy jednak już przez to przebrnęłam była na prawdę dobrze. • Wielkim plusem Fobos jest zakończenie powieści, które wzbudza w czytelniku taką ogromną ciekawość, że nie ma innej opcji, jak tylko z niecierpliwością wyczekiwać na dalszą część serii. Ja już wiem, że z całą pewnością sięgnę po kolejny tom, by przekonać się jakie będą dalsze losy tych młodych astronautów. Dodatkowo wielkim urozmaiceniem jest tutaj te kilka ilustracji dotyczących technicznych spraw programy Genesis, które zostały przedstawione w taki sposób, w jaki zostały one zaprezentowane wszystkim widzom. Na ogromny plus zasługuje również okładka książki oraz wizerunki wszystkich bohaterów reality show z dodatkowymi opisami. Dzięki temu możemy poznać wizerunki bohaterów, co mi jak najbardziej się podoba. Za całą oprawę graficzną Fobos na prawdę wielkie brawa! • Czy książkę wam polecam? Oczywiście, że tak! Myślę, że powinny po nią sięgnąć zarówno osoby, które interesują się takim gatunkiem powieści, jednakże i ci, którzy tak jak ja na początku nie są pewni, czy to książka dla nich. Ja już wiem, że był to u mnie strzał w dziesiątkę i mimo tych drobnych wad mogę śmiało powiedzieć, że powieść ta jest na prawdę dobra. Koniecznie więc sięgnijcie po Fobos!
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Marcus musiał w końcu pogodzić się z tym, że Sadie zamiast niego wybrała Jaxa Stone'a. Jak dotąd, w świecie studenckich problemów, szło mu to całkiem nieźle. Niestety w jego rodzinie mają miejsce coraz poważniejsze problemy pomiędzy rodzicami i to Marcus musi stać się tym, który będzie w stanie zaopiekować się zranioną matką i zrozpaczoną siostrą. Nie pozostaje mu więc nic innego tylko powrót na jakiś czas w swoje rodzinne strony. Dzięki znajomościom udaje mu się znaleźć pokój u Cage'a - którego ulubione i chyba jedyne zajęcie to spędzanie czasu w towarzystwie licznych ślicznotek w ich łóżkach. Marcus nie wie jednak, że prócz niego i Cage w mieszkaniu często mieszka jeszcze jedna osoba, osoba, która całkowicie wywróci jego życie do góry nogami... • Willow miała bardzo trudne dzieciństwo. Dorastała w dzielnicy, gdzie na szacunek trzeba było sobie zapracować. Dodatkowo wszystkich, których kochała postanowili ją opuścić, zostawiając ją zupełnie samą. Jedyną osobą, która zawsze stała przy jej boku i na którą zawsze mogła liczyć była Cage. To on stał się tym jedynym stałym punktem w jej życiu, to do niego mogła zawsze przyjść, gdy potrzebowała się przed kimś wyżalić. On zawsze jej wysłuchał, zawsze stał przy niej. Był jej jedynym przyjacielem. Gdy jednak Low poznała nowego współlokatora Cage wszystko zaczęło się powoli zmieniać. On okazał się być niezwykle miły, uroczy, pomocny i szczerze zainteresowany tym wszystkim, co się z nią wiązało. Jednak czy osoba pochodząca z całkiem innych kręgów niż ona będzie potrafiła ją zrozumieć? • Sięgając po kontynuację powieści Oddychaj mną obawiałam się mocno, że nie spodoba mi się ona w takim samym stopniu, jak to było z jej poprzedniczką. W oddychaj mną zakochałam się w głównych bohaterach oraz ich cudownej historii, a w Wybierz mnie miałam towarzyszyć Marcus'owi, którego poznałam już wcześniej. Przyznam się szczerze, że nie za bardzo lubię takie serie, gdzie w każdej kolejnej części występuje innych bohater (gdzie oczywiście wszyscy z nich się znają). Mocno przyzwyczajam się do tych, których mam okazję poznać jako pierwszych i akurat w tych kwestiach bardzo ciężko mnie zadowolić. Jednakże już pierwsze strony Wybierz mnie pokazały mi, że może ta książka nie jest wcale taka zła jak myślałam i że ku mojemu zaskoczeniu może mi się nawet spodobać bardziej niż pierwsza część! • Jak wspomniałam tym razem historia dotyczy Marcusa, który w Oddychaj mną konkurował z fantastyczną gwiazdą rocka Jaxem Stonem o serce Sadie. Walkę niestety przegrał i musiał zrobić coś, aby złagodzić nieco ból, który temu wszystkiemu towarzyszył. Jak jednak wiemy, nieszczęścia chodzą parami, dlatego Marcus musiał bardzo szybko otrząsnąć się ze swoich problemów, by po zdradzie ojca stać się opoką dla swojej młodszej siostry i matki. Wcześniej nie zwracałam zbyt wielkiej uwagi na postać Marcusa. Owszem okazał się być dla Sadie na prawdę fantastycznym przyjacielem, który gotów był ją zawsze wspierać, jednak sama autorka nie przedstawiła go wówczas w pełnej krasie. Dzięki temu jednak, że stał się on głównym bohaterem kolejnej części serii Sea Breeze, mogliśmy dokładniej się mu przyjrzeć, poznać uczucia jakimi obdarza Sadie oraz Jaxa i po prostu dowiedzieć się, co tak na prawdę siedzi w jego głowie. I to moim zdaniem było jak najbardziej udane doświadczenie, bo okazał się on być niezwykle uroczym i opiekuńczym głównym bohaterem. Po prostu nie dało się go nie lubić. • Nie mogło zabraknąć tu jednak osoby, która na dobre wymazałaby Marcusowi wspomnienie Sadie i która całkowicie zawładnęła by jego sercem. Mowa oczywiście o Low - tajemniczej, jednakże bardzo otwartej i odważnej dziewczynie, która niestety pod tą otoczką skrywa bardzo zranioną duszę. I tutaj również bohaterka ta niezwykle mi się spodobała, a spędzanie z nią czasu okazało się być na prawdę przyjemne. Cały czas głośno dopingowałam tym właśnie bohaterom, by w końcu mogli odnaleźć tak bardzo potrzebne im szczęście. • Abbi Glines swoją książką znów potrafiła niesamowicie mnie zainteresować - śmiało mogę powiedzieć, że nie mogłam oderwać się od lektury. Początkowo wydawało mi się, że nic nie jest w stanie przebić już tego, co tak bardzo spodobało mi się w Oddychaj mną, a tu autorka znów mocno mnie zaskoczyła, bo wydaje mi się, że stworzyła coś jeszcze lepszego. Aż boję się pomyśleć, co przyniosą ze sobą kolejne jej powieści. Jej lekki, jednakże mocno przemyślany styl po raz kolejny niesamowicie mnie urzekł i sprawił, że tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że Abbi Glines to jedna z najlepszych autorek w swojej dziedzinie. Sprawia, że z pozoru zwyczajna historia potrafi stać się na tyle ciekawa, aby przyciągnąć do siebie nie jednego czytelnika. • Myślę, że nie muszę mówić, jak bardzo spodobała mi się powieść Wybierz mnie, bo zachwytów na jej temat było już tutaj nie mało. Zdecydowanie jednak książka ta, jak i sama autorka, mocno sobie na to wszystko zasłużyła. Odwaliła kawał na prawdę świetnej roboty tworząc kolejną wzruszającą i mocno chwytająca za serce powieść. W jej towarzystwie przeżywałam istny kalejdoskop uczuć, a to chyba mówi samo za siebie. Wybierz mnie to przecudna powieść, którą polecam gorąco każdemu fanowi tego gatunku. Sprawiła ona, że seria Sea Breeze powoli staje się jedną z moich ulubionych serii i pozostaje mi mieć jedynie nadzieję, że kolejne jej części tego nie zmienią. Polecam
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Tate - studentka pielęgniarstwa - po ostatnim zakończonym związku, wprowadza się do mieszkania swojego brata. Jest to rozwiązanie tymczasowe do chwili, gdy dziewczyna będzie wstanie znaleźć coś własnego. Gdy dziewczyna przyjeżdża do mieszkania znajduje przed drzwiami śpiącego młodego mężczyznę, którego początkowo stara się ominąć. Ten jednak bardzo skutecznie uniemożliwia jej dostanie się do środka. Szybko okazuje się jednak, że ów upity do granic możliwości mężczyzna to przyjaciel i sąsiad brata Tate - Miles. Dziewczyna pomaga dostać mu się do mieszkania jej brata Corbina, przez co jest świadkiem całkowitego załamania się chłopaka. Gdy następnego dnia Tate widzi się z Milesem ten zachowuje się jakby wczorajsze wydarzenia w ogóle nie miały miejsca. Jednakże już od samego początku widać, że coś ich do siebie ciągnie. Pozostaje jedynie pytanie, czy wydarzenia z przeszłości nie popsują przyszłości? • Nie da się ukryć, że Ugly love to jedna z najbardziej oczekiwanych powieści Colleen Hoover. Sama również czekałam na nią z ogromną niec­ierp­liwo­ścią­. Po zapoznaniu się z Hopeless (recenzja klik) wiedziałam, że koniecznie muszę sięgnąć po kolejne powieści autorki i to bez wyjątku. W między czasie zapoznałam się z wieloma licznymi bardzo pochlebnymi recenzjami i opiniami na temat Ugly loce, co jeszcze bardziej wzmagało moją ciekawość. Czy jednak mogę sama powiedzieć, że i mi książka ta podobała się tak bardzo, że nie wyobrażam sobie bez niej życia? No cóż... • Głównymi bohaterami powieści są Tate oraz Miles - teraźniejszość poznajemy za pomocą Tate, natomiast swoją przeszłość, czyli poprzedni związek, przedstawia nam Miles. Już od pierwszych stron niesamowicie polubiłam tą dwójkę i kibicowałam im z całych sił. Zapewne tak, jak było to w przypadku Tate, Miles przyciągnął mnie do siebie tą swoją zdystansowaną sylwetką - nutką tajemniczości, która zapewne kryła za sobą wiele nieprzyjemnych wspomnień. Mam ogromną słabość do tego typu bohaterów, więc wcale nie dziwi mnie to, że tak bardzo mi się on spodobał. Pikanterii dodaje również fakt, iż zarówno on, jaki i Corbin, Ian oraz Dillon to piloci. Przyznajcie sami - raczej niespotykany motyw w NA. Również Tate bardzo łatwo udało się zyskać moją sympatię. Nie była to kolejna szara myszka, która kompletnie nie wie tego, że może podobać się przystojnym facetom. To znająca własną wartość dziewczyna, która nader wszystko stara się robić to, na czym bardzo jej zależy. Choć często udaje twardą, tak naprawdę jest jednak niezwykle delikatna i wrażliwa. • Co do fabuły powiem tak... było fajnie, jednak koniec końców nie wzbudziła ona we mnie zbyt wielkich fajerwerków. Książka posiada wiele na prawdę ciekawych i wciągających momentów, jednakże nie na tyle interesujących, żebym nie mogła bez tej powieści żyć. Cały czas po prostu odnosiłam wrażenie, że czegoś tu brakuje - chociaż sama nie umiem w ogóle powiedzieć, czego. Ciekawym motywem było dla mnie spotykanie się Milesa i Tate tylko ze względu na seks bez zobowiązań. Niewykluczone było oczywiście to, jaka relacja zajdzie później pomiędzy bohaterami, jednakże mi bardzo się to spodobało. Jednak tak jak mówię, choć było bardzo fajnie, raczej wielkiego szału nie było. Jednym z plusów fabuły był dla mnie jednak moment, gdy w końcu tajemnica Milesa wyszła na jaw - przyznam się, że choć domyślałam się, co mogło w jego życiu się stać i tak koniec końców przeżyłam ogromny szok. • Co do stylu autorki - nie mam tutaj najmniejszych zastrzeżeń. Colleen Hoover pisze wspaniale i to mam nadzieję nigdy się nie zmieni. • Podsumowując więc, mocno zawiodłam się na Ugly love. Książka mi się podobała i to nawet bardzo, jednakże nie na tyle, abym nie mogła przestać o niej myśleć. Miała na prawdę wiele wspaniałych momentów, a z głównymi bohaterami niezwykle się zaprzyjaźniłam, jednakże na tym by było koniec. Jest mi bardzo smutno z tego powodu, gdyż po wcześniejszych doświadczeniach z twórczością Hoover oczekiwałam czegoś o wiele wiele lepszego. Zdecydowanie jednak nie porzucam tej powieści i z wielką niec­ierp­liwo­ścią­ czekam na jej ekranizację, która zapowiada się bardzo interesująco. A czy książkę polecam? ... Tak. W końcu zdecydowanie nie zalicza się ona do tych najgorszych.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
42
  • Idealni rodzice
    Davis, L. G.
  • Tajemnica domu w Bielinach
    Miszczuk, Katarzyna Berenika
  • Terapeutka
    Paris, B. A.
  • Verity
    Hoover, Colleen
  • Musisz mi uwierzyć
    Kent, Minka
  • Idealna rodzina
    Jewell, Lisa
Należy do grup

grejfrutoowa
ilona3
Betik

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo