Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Liryczny szept i krzyk w tomiku Agaty Linek • Nostalgia i ideologiczne rozdrażnienie, liryczny estetyzm i krytyka ułomnej rzeczywistości, literackie i filozoficzne ścieżki poznania oraz krąg rodzinnych i przyjacielskich więzi – to tylko niektóre poetyckie odsłony, formy twórczej emanacji podmiotu lirycznego tomiku „Szept pumy”. Czwarty tomik w dorobku Agaty Linek przynosi 44 wiersze, z których 24 stanowią cykl główny, pozostałe zaś wchodzą w skład minicykli „Koniec rewolucji, czyli o tym jak krzyk bluesa powalił pomarańczę” (10 wierszy), „Aniały” (7 wierszy) i „Poetyckie ślady” (3 wiersze). • „Czujna śpiąca puma” – można powiedzieć, że tak w wierszu „Bella” uzewnętrznia się podmiot liryczny, którego kolejne twórcze eksploracje na przestrzeni dotychczasowych tomików są w jakiś sposób komplementarne. W poezji Agaty Linek zaznacza się pewna skala wiotkości, ulotności, zarazem zaś pojawia się tu niekiedy – w wyciszonym tonie – utajona siła wyrażania myśli, poglądów, bunt, który wzbiera, czeka na wyzwolenie. Mitologiczny elf z debiutanckiego, młodzieńczego tomiku „Jesteś elfem?” kryje w sobie wszak jakąś magię, atrybut długowieczności czy nieśmiertelności. Tytułowa ćma ze „Śmiechu ćmy” może być zbłąkaną duszą, która szuka światła, zaś delfin ze „Śpiewu delfina” to uosobienie młodości i wolności, ale też symboliczna namiastka zbawienia, instynktu społecznego. Cichość, owa utajona moc w przypadku pumy łączy się ze sprężystością, siłą, która może nagle się ujawnić. Tytułowy „szept” ową siłę jakby redukuje do kociej potulności i zwinności, niemniej jednak ona istnieje, pozostaje w swej zahibernowanej, eksplozywnej postaci. • Wiele wierszy Agaty Linek rodzi się na bazie osobistych, autobiograficznych przeżyć, doświadczeń. W „Nicości” stare kozaki stają się na chwilę spoiwem, pamiątką uczuć bohaterki lirycznej, dopóki nie okaże się, iż to raczej jeansy i koszulka są „świadkami” ostatniego czułego spotkania. Liryczny rejestr utraconych uczuć przywołany rzeczą (jak w „Kubku” Marii Konopnickiej) cechuje pewna doza ekspresji. Ewokowane są owe uczucia wspomnieniami, w sensie werbalnym zaś czasownikami zaczynającymi kolejne części wiersza: „wyrzuciłam”, „wracam”, „płaczę”. Dość nietypowo wiersz puentuje gra słowna, lingwistyczna żonglerka fragmentowanym i scalanym na nowo słowem „nicość”: • nicość • NIC-ość • ni-COŚ-ć • Podziękowania dla mamy i taty zawarte w dedykowanych im wierszach „Moja Konwalia” oraz „W stronę słońca”. Poniekąd łączą one sferę intymnych, emocjonalnych relacji z wdzięcznością dla mentorów, koryfeuszy życiowej mądrości, jaką podmiot liryczny zdobywał. Wdzięczność dla mamy za ocalenie zwyczajności, zespolenie z codziennością, odkrywanie barw w tym, co pozornie bezbarwne, i dla ojca – ostoi mądrości i życiowego praktycyzmu, owo finalne „dziękuję Ci” w obu wierszach to kondensacja, przejaw szczerych uczuć wobec dwojga bliskich osób. Wiersz „Przepis” z kolei nieco odmiennie oddaje hołd babci podmiotu lirycznego – jej przepis „na ciasto z promyków” to lekcja życiowej mądrości, pogody ducha, której składniki wciąż nadają życiu smak. • Szczególny wymiar owego osobistego, autobiograficznego nurtu w poezji Agaty Linek ma minicykl „Aniały”. Niestroniąca od gier słownych, lingwistycznych zabiegów twórczych poetka dokonała swoistej kontaminacji imienia Ania (Anna) i słowa anioł – w efekcie powstał „Aniał”, a właściwie „Aniały”, albowiem poświęciła ona swoje wiersze pięciu Annom: mamie, nieżyjącej już Annie Kajtochowej, Annie Garbacz, Annie Gregorczyk i Annie Ruszel. Stały się one zresztą nie tylko uosobieniem dobra i doskonałości, zyskały ponadto atrybuty określonych, przypisanych im indywidualnie mitycznych muz: Terpsychorze, Erato, Euterpe, Polihymnii i Talii. To dla podmiotu lirycznego „dobre duchy” („Moje Muzy poezji”), „muzy poezji”, „Anioły stróże” – „Anie/Aniały” (wiersz „Aniały”). • W wielu utworach Agaty Linek dochodzi do głosu problematyka egzystencjalna, dywagacje na temat przemijania. Próbę zatrzymania daty w wymiarze metaforyczno-magicznym można dostrzec w wierszu „Styczeń”. Podmiot liryczny wiersza podejmuje nieracjonalną i rozpaczliwą próbę zatrzymania szczęśliwej daty, wyrzucając kalendarze, budziki i zegary, na koniec zaś wyrywając wskazówki zegara. Lęk przed życiem, pewna inercja, wstrzymanie działań to temat wiersza „Paraliż”. Ciąg antynomicznych zestawień, cały zestaw „antydziałań” ludzkich to wyznaczniki tytułowego „paraliżu”, tego, że „boimy się pożyć”: • ostrożni do granic i bezgranic • do końca bytu i niebytu • wolimy się cofnąć • na wszelki wypadek • żyć po staremu niczego nie zmieniać • Samotność i próba jej ukojenia to temat wiersza „List”, w „Snach” zaś obserwujemy wyzwalanie magii snów, próbę sprowadzenia tylko dobrych snów. Wiele w wierszach Agaty Linek insygniów owego pragnienia bliskości, prawdziwej miłości, prób zgłębienia jej istoty. „kocha się za nic/ czy jednak za wszystko” – tak puentuje poetka rozważania na temat „zwyczajnej” miłości, która dojrzewa w zwykłych gestach, codziennej trosce, byciu przy kimś. Zbudowana na bazie paradoksu puenta zdaje się niejako urealniać miłość, pozbawiać ją tych „ulirycznionych”, romantycznych atrybutów z wyidealizowanych jej ujęć. Miłość istnieje w wymiarze realnym, konkretnym – zdaje się mówić poetka. Potwierdza to wiersz „Dłonie”, w którym owa wyobrażeniowa intymność dłoni zostaje zderzona z ich realną, pragmatyczną potrzebą: • nie potrafię sobie wyobrazić • Twoich dłoni • muszą przy mnie być • Swego rodzaju dopełnieniem owego miłosnego wątku w poezji Agaty Linek jest minicykl „Poetyckie ślady”, poświęcony Halinie Poświatowskiej. Taka dedykacyjna (co często zresztą poetka praktykuje) i intertekstualna poezja stara się oddać istotę kobiecości, które emanuje z wierszy Poświatowskiej. Bo to przecież poetka, która „najzwyczajniej w świecie/ wymyśliła kobietę w lustrze” (wiersz „Lustro”), „musiała nauczyć się/ płakać – poezją/ żeby serce nie pękło” („Jej elfy”), autorka, u której „miłość przeplata się ze/ strachem” i „śmiercią” („Gorzka egzystencjalistka”). • Wydaje się, że cykl wierszy zaangażowanych „Koniec rewolucji, czyli o tym jak krzyk bluesa powalił pomarańczę” w jakiejś mierze „rekonstruuje” tomik Agaty Linek. Poezja buntu dominuje tu nad poezją zachwytu i formą lirycznego ujęcia rzeczywistości. Aczkolwiek i w utworach spoza tego cyklu zdarzała się dosłowność i prozaizowanie w ujęciu świata, sfery refleksji i uczuć, to jednak tutaj liryzm zostaje niejako pokonany, odsunięty na dalszy plan, czasem nawet przerwany ową zaangażowaną nutą. Obecna w innych wierszach dedykacyjność czy pewne odwołania intertekstualne tutaj jakby nabierają innego wymiaru. Można powiedzieć, że stają się pewnym głosem w dyskusji na tematy polityczne, ekonomiczne i gospodarcze, poetyckim wsparciem dla autorytetów, choćby polityków – jak Tadeusz Mazowiecki czy Władysław Bartoszewski, którzy są zresztą nieraz cytowani w formie motta do wierszy. Wiersz „Błękit pomarańczy” przynosi pewną symbolikę kolorów odniesioną do sfery politycznej: • 16 na pół • pół dla błękitu • pół dla pomarańczy • sprawiedliwie jak na demokrację przystało • Neologizmy, surrealna gra znaczeń kolorów łączy się tu z rozważaniami nad demokratycznym ładem, próbą stworzenia rzeczywistości, w której ludzie realizowaliby swoje człowieczeństwo. Taka kolorystyka walki-gry pojawia się także w wierszu „Barykady”, a sfera odniesień politycznych staje się tu o wiele bardziej ekspansywna, wyrazista. W ocenie 25-lecia demokracji w Polsce (przy odwołaniach do myśli Tadeusza Mazowieckiego) pojawia się refleksja, iż „nawet tyle nie trzeba było/ zakurzyły się światełka wolności”, zaś ogólnej, „cybernetycznej” diagnozie stanu rzeczy („w oprogramowaniu domu wyskoczył błąd”) towarzyszą realne, skonkretyzowane uwagi: „dwaj tacy chcieli podziurawić nadzieję”, „doklejali cudze grzechy”, „umazali błotem autorytety”. W wierszu „O 180 stopni” mówi poetka o upadku prostych, przejrzystych wartości, sponiewieraniu szlachetnego cierpienia, odwołując się do symboliki religijnej. • Można odnieść wrażenie, że sfera światopoglądowa nieco „ujarzmia” liryczną formę wierszy z tego cyklu, próba wyrazistego wyrażenia własnych poglądów narzuca poezji ton publicystyczny, retoryczny oraz bezpośredni żywioł polemiczny. To zaś czyni ów cykl nieco odmiennym od reszty tomiku – jakby tytułowa puma przestała szeptać i zaczęła się prężyć, wzbierać gniewem, objawiać swą drapieżność. • W „wielowarstwowym” tomiku Agaty Linek znajdziemy różne sfery odniesień: od osobisto-wspomnieniowych do zuniwersalizowanych prawd na bazie polityki, filozofii, literatury. Także w sferze poetyki, ujęć lirycznych poszczególnych tematów pojawia się różnorodność, rozmaite pomysły, sposoby wcieleń rzeczy i słów. Konstrukcja cyklu również to uwydatnia, oddaje, przynosząc różne sfery odniesień, pola obrazowania i twórczych podniet. Czytelnicy, którzy sięgną po czwarty tomik Agaty Linek, będę mieli okazję się przekonać, na ile owa różnorodność do nich trafi, w jakiej mierze poetycka wizja i światopogląd wyrażane w wierszach objawią swą siłę oddziaływania. • Ryszard Mścisz •
-
Janusz M. Paluch - Zwodniczy śpiew delfina… • piątek, 19 września 2014 20:20 Janusz M. Paluch Otwarcia 584 Archiwum - Akant - Czerwiec 2014 • „Wyobraź sobie, że jesteś elfem", kiedy doskwiera ci życie, mglisty poranek, deszczowy dzień, praca, za ciemny wieczór… Jesteś elfem i wszystko przetrzymasz, przetrwasz. W takim tonie zaczyna się książka poetycka Agaty Linek „Śpiew delfina", którą dedykowała swemu ojcu. Na okładce informacja o autorce, interesująca fotografia, jakże dziewczęcej pani Agaty. Wpatruję się w jej twarz. Kogo mi przypomina?... • Na okładce zaprojektowanej przez Michała Gajosa ciekawe świata delfiny, pewnie w radosnym śpiewie, mizdrzące się do słońca, jak elfy wylęgłe z krainy ciemności. Delfiny można spotkać tylko w ciepłych morzach, a elfy żyją pod każdą szerokością geograficzną. W Krakowie, Rzeszowie, Stalowej Woli a nawet w Przyszowie… To piękna wioska położona w malowniczych lasach, nieopodal Stalowej Woli. • Książka Agaty Linek składa się z czterech części. Najobszerniejsza zawiera wiersze ściśle związane z tytułem tomu, kolejne, to małe cykle poetyckie zatytułowane „Symetryka", „Katharsis" i „Gestologia". Autorka wciąż nieśmiało wkracza w świat poważnej poezji, choć jej tomik ukazał się w piętnastolecie pracy twórczej i jest jej trzecią poetycką książką (wcześniejsze to w 2006 r. „Jesteś elfem" i w 2010 r. „Śmiech ćmy"). Staje się więc Agata Linek nie tylko dojrzalszą kobietą, ale i poetką, której optyka na otaczający świat winna się zmieniać, postrzegając nie tylko siebie, przez pryzmat minionych czasów, które jawią się jej niedosięgłą Arkadią, jak delfinom zaginiona Atlantyda, ale także – a może przede wszystkim – powagę współczesności, czasów przełomu – wciąż początków II tysiąclecia naszej ery i XXI wieku. Choć elfy są zawsze takie same...Odnoszę wrażenie, że Agata Linek w swej kolejnej książce wyraziście dystansuje się od czasów, w których żyje. Może dlatego, że dla niej poezja jest jak świat zaczarowanych bajek? Ale przecież z tego się wyrasta! Bywa, przy okazji wyrasta się z poezji… • Poetka zabiera nas do świata w leśnej kniei, w której po dziś dzień słychać w czas księżycowych nocy nawoływania łowczych króla Jagiełły, bywającego w przyszowskim zamku leżącym na urokliwym brzegu malowniczo przebijającego się przez lasy Łęgu. Tam „świat nabiera barw / Mogę go dotknąć poczuć posłuchać zobaczyć posmakować / Tutaj/ czuję że żyję (Przyszów Staw). • I wędrujemy dalej za autorką w świat marzeń i tęsknot do czasów, kiedy „wszystko było / prostsze / jaśniejsze / radośniejsze / kiedy miałam jeden Rok" (Świat wspomnień), apotem przyglądamy się jak przygotowuje napar złożony z serca, mózgu, własnej wartości, promieni, oddechów zdecydowania, inteligencji, sprytu, pomysłowości, talentu i szczęścia, a wszystko „gotowe do spożycia / po osiągnięciu dojrzałości" (Napar). • Trzeba się więc naczekać w rytmie monotonii tykającego zegara. Zegar Agaty toczył swój czas głównie w Stalowej Woli. Tam się urodziła, tam mieszka, nie tylko sercem, do dzisiaj. Swemu dziadkowi Henrykowi, znamienitemu profesorowi matematyki w tamtejszym liceum ogólnokształcącym, poświęciła wiersz Czajnik. A ja poczułem się jak w czasach, kiedy mój zegar wskazywał rok 1970. Wtedy bywałem u profesora, który usiłował wyzwolić we mnie ducha matematyki. Kiedy już po jego uwagach zapisałem zadanie do rozwiązania, zostawiał mnie w samotności, nie chciał przeszkadzać, „nastawił wodę / wyciągnął herbatę / i cukier…", gdy nagle zgasło światło. Wtedy często wyłączali prąd… Ale to tylko „żarówka w kuchni się przepaliła / poszedł do przedpokoju / wyłączył korki schowane za długim obrazem / i wrócił / żeby wkręcić nową". Nie udało się rozwiązać zadania, kropla potu spływa na ceratę stołu kuchennego, a on nic, tylko „uśmiech na jego twarzy / śliska cerata kuchennego stołu na palcach"… Co się dzieje, przecież ja już zdałem maturę z matematyki! Obudź się! I nagle spokojny głos: „– Heniu! Woda się zagotowała. / – Wiesiu! Chodźmy już…" (Czajnik). Budzę się zlany potem, jest rok 2013, obok książka Agaty Linek otwarta na stronie z wierszem Czajnik. Stalowa Wola też inna, dla przybyszów piękna (co oni w niej widzą?!), dla swoich wciąż nie taka jaka mogłaby być. Choć wszystko blisko i wiadomo co gdzie jest, a mieszkańcy wciąż złaknieni nowinek, to „w moim mieście / niewiele się dzieje / czasem lepiej po prostu wyjść z psem / albo poczytać w domowym zaciszu" (Stalowa Wola). Ale czy to jest moje miasto? Miasto, do którego tęsknię? • Śpiew delfina, podobnie jak naskalnych nagich Syren, bywa zwodniczy. W tych rodzinnych kątach Stalowej Woli i jej malowniczych okolicach Agata Linek, wydaje się, już odnalazła się w swej twórczości także. Czy już na zawsze? Kto wie?! Jej wiersze pełne są wspomnień, nostalgii, czasem wywołane bywają bieżącymi problemami związanymi z jej pracą. Kiedyś można było dostrzec w jej twórczości wyraziste znaki zapytania, pojawiające się wątpliwości, to w tej książce zamieniły się one w niedopowiedzenia, nie do końca wyjaśnione wątpliwości. Choć mogły przejść w zauroczenia metaforyczne, czy kolorystykę, co znacznie ubogaciłoby jej wiersze. Z tego domniemania wybija mnie wiersz Mandragora, w którym mówi Agata: „Straciłam kontrolę nad swoim życiem / odkryłam świat w którym jedna litera zamienia się w drugą / już bez drżenia oddaję twej mądrości / i to też jest cud". Życzę przeto tych cudów natchnienia, większej śmiałości i pewności, by wypełniły kolejne, może bardziej kolorowe, kartki w jej poetyckim notatniku. • Agata Linek, „Śpiew delfina", Towarzystwo Słowaków w Polsce, Kraków 2012
-
Jest jasność pośród mroku – o wierszach Agaty Linek z tomiku „Śmiech ćmy” • Ćma, która szuka nowego początku – tak jawi się podmiot liryczny wierszy Agaty Linek z tomiku „Śmiech ćmy”. Między jasnością a mrokiem zdaje się być rozpięta jej (żeńskiego podmiotu mówiącego wiersza) linia życia, wydobywanie się z mroku zaś bywa czasem trudne, nieraz zaś syci radość w duszy. Jakie jest zatem owo bytowanie ćmy szukającej jasności? • W dedykowanym mamie fragmencie wiersza Zbigniewa Herberta „Zasypiamy w słowach” sen łączy się z nadzieją, że brakujące słowa/ wejdą w kalekie zdania, i pewność na którą czekamy/ zarzuci kotwicę. Poszukiwanie słów ma (może mieć) zatem zarówno wymiar egzystencjalny jak i twórczy. Dokonuje się ono zaś nader często w okowach nocy, kiedy za oknem/ pohukuje sowa (wiersz „Torebka”), w czasie kolacji przy świecach bez ukochanej osoby („Płacz”), gdy do pokoju wpada blask/ Księżyca żniwiarza („Szyba uczuć”), przy ciągłym spaniu („*** (nauczyłam się żyć bez kawy”) czy po prostu, gdy dobiega odgłos marszu żałobnego i rozmów Umarłych („Noc”). W poezji Agaty Linek noc jest jednak zrównoważona świtem, ciemność – jasnością. Bo przecież kiedyś nadejdzie ten świt (wiersz „Początek”), spełni się szept o to, by wspólne niebo zawsze świeciło jasno („Prywatne szepty”), a w jasnym pokoju/ słychać wiadomości („Torebka”). • Sporo w poezji Agaty Linek „akcesoriów nastroju” – tak charakterystycznego i wszechobecnego. Deszcz-łzy to jeden z nich. Czasami i szczęście jest wśród kropel deszczu (wiersz „Dla Aldi”), zamiana lodu w łzy uwolni bicie miłości („Dla Moni”), ale częściej mamy wielki płacz aż do utraty łez („Płacz”), nostalgię i smutek podczas padającego deszczu („Szyba uczuć”), pragnienie, by na nowo nauczyć się płakać („Łzy”) i odwrotnie – brak chęci uczenia się płaczu, choć łez zabrakło („Łzy II”). • Tomik „Śmiech ćmy” podzielony został na dwie części – obok tej obszerniejszej, objętej tytułem „nadrzędnym”, pojawiają się wiersze zebrane w części „Cienie”. Przy tym jednak dwa ostatnie utwory zbiorku, w tej części zamieszczone, oznaczają w pewnym sensie powrót do prywatności, noszą owo indywidualne, osobowe piętno, które cechuje podmiot liryczny wierszy wcześniejszych. Być może stanowią one swoisty łącznik między obu częściami – między tym, co indywidualne, bardziej osobiste, i zuniwersalizowane, otulone cieniem historii, dramatów ludzkich. Powroty do przeszłości są wszakże obecne w całym tomiku. Na przykład przywoływanie babci i dziadków, które dokonuje się tak poprzez dedykacje wierszy, jak i bezpośrednie usytuowanie ich postaci jako bohaterów lirycznych poszczególnych utworów. W jasnym pokoju/ słychać wiadomości/ i głos Dziadka (...) dom pełen duchów i On sam – w taki na poły realny, na poły duchowy sposób jawi się dziadek w wierszu „Torebka”. Jak żywy – przy codziennych swoich zajęciach, przemawiający swoim charakterystycznym głosem – objawia się dziadek Henryk w wierszu „Czajnik”. • Przywoływanie, nieraz „zaklinanie” przeszłości dokonuje się jednak w poezji Agaty Linek w wielu wymiarach – zwłaszcza w wierszach z „Cieni”. Widzimy tu i próby przypomnienia sobie innych ustrojowych czasów (wiersz „Pewex”) i roku 1989 z bardzo wczesnego dzieciństwa, kiedy to najbogatszy prezent dali nam powstańcy („21”), a babci wciąż „nie odmienia się” słowo „milicja” („Dwie litery”). Niekiedy powroty do przeszłości mają formę pośrednią – choćby poprzez twórczość Zbigniewa Herberta. Oto herbertowski Pan Cogito decyduje się umrzeć zawiedziony ojczyzną; zostaje porwany przez wiatr (historii?) do Cogitolandu/ anty-Polski (wiersz „Śmierć Pana Cogito”). Zbigniewowi Herbertowi dedykowany jest lakoniczny wiersz „Guzikami” (odwołujący się do jego „Guzików”): krzyczące guziki przez 70 lat/ powiększyły się do/ rozmiarów prawdy. „Sentencjonalna” postać wiersza w jakiś sposób dopełnia utwór wielkiego poety. Poetka potrafi także mądrze uogólnić doświadczenia historii, przetransponować je na współczesną płaszczyznę doświadczeń. Tak jest w wierszu „Ironiczna empatia”, poprzedzonym mottem Goebbelsa: Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. To współczesne kłamstwo, noszące polityczną maskę, zyskuje sankcję „reprezentatywności”, staje się definicją ironii/ - gdy ci co znosili czerwony pył/ dają sobie sypać piaskiem w oczy. • Agata Linek pozostaje na swój sposób „czujna” i otwarta, budując swój poetycki świat. Poezją mogą stać się wypisy z alfabetu uczuć (wiersz „Dla Młodej”), początek maturalnego roku (dedykowany pani profesor Renacie Butryn wiersz „Magiczne słowo”), wyobrażona przemiana w śpiącą królewnę („Bajka”), własne miasto („Stalowa Wola”), życiorys („Z życiorysu”) czy kontemplacja dzieła sztuki („Myśli przy łasiczce”). Często wszakże dominuje tu nuta zadumy i autorefleksji, jak w wierszu „Monolog”, w którym poetka dokonuje pewnej „wyobrażeniowej projekcji wcieleń”: w motyla fruwającego od kwiatu do kwiatu, tańczącego ze słońcem ptaka, muchę krążącą nad trawą. Pragnie jedynie uniknąć przeobrażenia się w ćmę, którą... jest. Ową „wcieloną” ćmą być może był także tragicznie zmarły, tytułowy bohater wiersza „James Dean”. Podmiot liryczny wierszy często czegoś nie dostrzega w porę („Czuwanie”) bądź traci kontrolę nad sobą, swym życiem. Od narodzin jesteśmy/ uzależnieni (...) uzależniamy się od siebie/ związani i uwarunkowani narkomani – tak postrzega ów stan, sytuację podmiot liryczny wiersza „Od narodzin”. Czasami tylko ten stan nie budzi lęków, nie czyha znienacka, by rozpiąć nad człowiekiem jakąś czarną zasłonę. Tak jest w wierszy „Mandragora”, w którym czytamy: straciłam kontrolę nad swoim życiem/ niosę duszę w dłoniach/ naćpana marzeniami. Jednakże tu utrata kontroli zrekompensowana jest, niejako nagrodzona, odkryciem wyjątkowego świata, w którym jedna litera zamienia się w drugą. Podmiot liryczny uspokojony owym odkryciem – być może mądrości, Boga, drogi twórczej konsolacji zdobywa się na optymistyczną pointę: już bez drżenia oddaję się Twej mądrości/ i to też jest cud. • Świat poetycki wykreowany w poezji Agaty Linek pochłania strzępy zdarzeń, słów, odżywa wspomnieniami, oddycha postaciami znanych i bliskich osób, które odeszły bądź wciąż są (stąd też tak wiele wierszy jest komuś dedykowanych, syci się myślą innych). Przywołane tu uczucia, chwile, nastroje są jak materia życia – rodzą się, ulegają przemianom, wznoszą się w radości i opływają smutkiem, wreszcie umierają. Ale wciąż najważniejszy zdaje się początek, nadzieja spełnienia – stąd wiersz „Początek” z obrazem nadejścia świtu i nowego początku na końcu tomiku i „mroczny” śmiech tytułowej ćmy, która jednak wierzy, że jej światło gdzieś się pali. • Ryszard Mścisz
-
Postscriptum •
Przed nami pierwsza książka poetycka Agaty Linek, studentki II roku wiedzy o teatrze Uniwersytetu Jagiellońskiego, mieszkanki Stalowej Woli, pod tytułem: Jesteś elfem?. Tytuł powstał na podstawie dwóch utworów, zakończonych jakże kontrastową puentą: jesteś elfem/ i nie możesz płakać. I druga: jesteś elfem/ musisz nauczyć się płakać/ albo serce pęknie. Nie bez powodu przywołuję owe utwory. Wskazują na dojrzewanie podmiotu. Nie tylko z racji metrykalnych – także – a może przede wszystkim psychologicznych i społecznych. Podmiot okazuje się w trakcie lektury młodym, myślącym człowiekiem. • Kobietą? Wskazywałby na to wiersz Poszukiwanie, a później Iskra o budzącym się uczuciu głównie o wrażenia opartym, czy nieśmiałe wyznanie w Chciałabym: być dla Ciebie/ kimś/ więcej niż tylko/ przyjacielem. A przede wszystkim wiersz o incipicie *** był to rok zwyczajny. W nim bohaterka liryczna przytacza wszystkie ważne wydarzenia roku. Polityczne, sportowe, wojny, podziały ideologiczne państw itp. udowadniając, jak mało znaczą w życiu jednego, opuszczonego człowieka-kobiety. Jak bardzo ogólny wyraz wydarzeń blednie i maleje wobec jednostkowego, indywidualnego losu. Tylko kobieta może tak zareagować na uczuciowe trzęsienie ziemi. Ale też potraktować los jak człowiek, który umie i potrafi dojrzeć wiele innych spraw dziejących się wokół. Dostrzec całą złożoność barw świata ludzi, uczuć, zjawisk. Oprzeć swój własny, przez siebie kreowany świat na podstawach uznawanych i cenionych wartości o ten otaczający, niekoniecznie aprobowany, ale obserwowany uważnie, z pełnym zaangażowaniem, z dużą dozą krytycyzmu, dystansu wobec spraw, z którymi się nie zgadza. • Wyraźnie zaznacza pole obserwacji: najbliższą rodzinę, środowisko, kraj i świat. • Zaskakująco wiele uwagi poświęca zjawiskom współczesnej cywilizacji, wywołującym zmiany w egzystencji i zachowaniu ludzi, także we własnej ojczyźnie: będziesz bronić/ będziesz walczyć/ wołając za Polskę!// a Ona tylko płacze/ czarną Krwią. Znamiennie kończy się Oda do wyzwolicieli: ale nie wiem/ czy moja Polska/ warta waszej/ śmierci. W jakimś sensie ukoronowaniem myśli o ojczyźnie jest Modlitwa o krew: •
• pokaż • jak uczyć • serca pamięci • pokaż • jak kochać • ojców Ojczyzny • pokaż • nam znów • Polaków krew zapomnianą. • Charakterystyczne dla podmiotu jest poszukiwanie wartości trwałych. Widać to w Zmarszczkach – gdzie nasze zachowanie wobec bliskich zostawia trwałe ślady, w Wyborze: nie chcę/ twojego bogactwa niewoli/ wybieram/ moją biedę wolności, albo – ale to już w innej dziedzinie, literackiej – w słownych zabawach dusza/ 21 gramów/ ludzkiego istnienia, szukaniu definicji: tęcza/ barwy nadziei/ w szarej rzeczywistości, oryginalnych puent, pozornych kalamburów: a co jeśli/ już dawno dorosłam?/ sama z siebie, szczęście/ w końcu poszło na/ emeryturę. Tu należy dodać wykorzystywanie różnorodnych form poetyckich: ody, modlitwy, liryki bezpośredniej. • W tomiku znajdziemy także perełki liryczne: • szukałam Cię wśród • szarych kartek kalendarza • szukałam Cię w • promieniach słońca • blasku księżyca • i • znalazłam Cię • Ty mnie jeszcze nie • lub • porzuciłam/ domek na tęczy/ Ciebie już tam nie ma. • W ten świat skomplikowany i różnorodny, ale w sumie promienny i optymistyczny wkracza też dramatyzm wizji Becketta: oślepiona zmierzchem/ kradnę skrawki mego/ sumienia/ komórki duszy/ chcę ułożyć bajkę/ z puzzli myśli życia// jak domek z kart się sypią (…) gubię w wodzie/ krwisto-złociste pióra/ zginam skrzydła/ i w ogniu spalam się. Wierszem dedykowanym Beckettowi poetka jakby otwierała nowe perspektywy – miłośniczki teatru i towarzyszących mu współczesnych zjawisk kulturowych. Może znajdzie to wyraz w następnych książkach poetyckich? Serdecznie życzę. • Anna Kajtochowa