Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
majuskula
Najnowsze recenzje
1
...
38 39 40
...
43
  • [awatar]
    majuskula
    Stanisław Ignacy Witkiewicz — pisarz, malarz, filozof, dramaturg i fotografik. Człowiek wielu talentów, jego twórczość nadal jest poddawana analizom, jako źródło wiedzy w mnóstwie zakresów oraz dziedzin. Czy do łatwych zadań należy skupienie się na Witkacym pod kątem związków z etyką? To temat zapomniany, wcześniej niezbadany, a szalenie interesujący. • Oto zupełnie nowe spojrzenie na Witkacego, gdzie ukazuje się teorytyk rozmowy i rozmówca. Osoba czule współczująca zwierzętom, poszukująca swojej drogi, granicząca z konwersją na buddyzm. Dwudziesty wiek przyniósł ze sobą sporo problemów etycznych, do których zalicza się między innymi stosunek do religii, kolonializmu, samej wiel­okul­turo­wośc­i świata. Podobieństw i różnic. Agnieszka Kałowska obserwuje rozwój poglądów artysty, ich wiel­owym­iaro­wość­. Szuka uzupełnień luk, wydobywa najważniejsze fakty, aby móc połączyć je w spójną całość. Wskazówki znajdują się w biografii oraz twórczości, również listach, tekstach publ­icys­tycz­nych­. Tym samym poznajemy kolejne oblicza Witkiewicza, wpływające na pojmowanie jego sztuki. • Pewien czas temu dowiedziałam się o planach rozpoczęcia serii „Projekt: Egzystencja i Literatura”. Co kryje się pod tym tytułem? Zbiór książek opowiadających o polskich pisarzach, z naciskiem na ich światopoglądy i doświadczenia. Na ten moment możemy oczekiwać jeszcze dziesięciu pozycji. W tej chwili skupmy jednak uwagę na tomie pierwszym, stworzonym przez Agnieszkę Kałowską. Witkacy plasuje się na podium moich ulubionych artystów, głównie ze względu na jego enigmatyczność, swobodę w zabawie językiem, zabawie formą. W ciągu swego fascynującego (zawsze będącego świetnym materiałem do badań) życia parał się różnymi zajęciami. Dzieła interpretujemy w różnych konfiguracjach, aczkolwiek trudno było mi połączyć Witkacego z etyką, choć majaczyły podpowiedzi. W książce Kałowskiej finalnie znajdujemy odpowiedzi na nurtujące pytania, ale trzeba przyznać — ciągle powstają nowe. Razem z autorką podróżujemy po meandrach umysłu Witkiewicza, analizujemy słowa próbując nie zgubić się w tym labiryncie. • Od razu musimy zdać sobie sprawę z tego, iż Witkacego nie da się zamknąć w konkretnych ramach. Oscylował on między wieloma spostrzeżeniami, które wynikały z epokowych zmian będących kamieniami milowymi. Do szczególnie frapujących wątków zalicza się ten traktujący o egzotycznych wyprawach artysty (odbył je z Bronisławem Malinowskim, wybitnym antropologiem społecznym), a celem ich był Cejlon. Dostrzegamy dwutorowość rozważań, opierając się listach, wyrwanych fragmentach powieści. Pochodzący z podbitego państwa, krążący między utożsamieniem w roli wyższej — zdobywcy a istnieniem w położeniu ostatecznie niższym — uciekiniera ze swego kraju. Ta korelacja sprowadza się do sytuacji, gdy Witkiewicz operuje odmiennym od większości współtowarzyszy spojrzeniem. • Jawi się ludzka natura, będąca istotą dualizmu. Przeciwstawień i zaprzeczania swoim wypowiedziom, gdy próbuje się dociec sedna, przy okazji czerpiąc z kolejnych źródeł. Otwarty na opinie, chętnie podejmujący dyskusję i potrafiący zgłębiać czyjeś wybory, równocześnie skupiając na własnych. Interesujące jest zbliżenie na refleksje o cudzym cierpieniu, na przykładzie uwięzionych na łańcuchu psów. Zatrważająca niemoc, chęć zatarcia granic między człowiekiem i zwierzęciem. Porównanie ludzkiego życia i pasywnej egzystencji. Owe rozważania mają swą obecność właśnie w twórczości, gorąco namawiam do jej przejrzenia. • Właśnie historie o zniewolonych psach należą do tych współczesnych. Doktor Kałowska umiejętnie odbudowała fundamenty na których stoi postać Witkiewicza. To wymaga czasu i pracy, na co niewątpliwie powinno się zwrócić uwagę. Jak wspomniała w wywiadzie, z pewnej przekory zdecydowała się podjąć tak wymagającą tematykę. Uważam, że zadanie zostało wykonane z dbałością, zdolnością pokonywania pęknięć. Książkę napisano wspaniałą polszczyzną, wzbogacając o obszerną bibliografię, doprawdy przydatną, gdy zechcemy dodatkowo poszukać danych zagadnień na własną rękę. Pozycja podzielona na pięć rozdziałów i dużą liczbę podrozdziałów, co ułatwia powracanie do potrzebnych urywków. Niecierpliwie czekam na następne tomy, najp­rawd­opod­obni­ej sformują imponującą kolekcję. • „Witkacy. Etyka” jest znakomitą publikacją, która rzeczywiście umożliwia czytelnikowi intensywniejszy wgłąb w rozumienie Stanisława Ignacego Witkiewicza poprzez pryzmat jego poglądów. Mam nadzieję, że Agnieszka Kałowska tym sposobem zainspiruje innych, aby pochylili się nad zagadnieniem i poszli utartą przez nią ścieżką. Bardzo też liczę, iż lektura trafi do szerokiego grona — warto przeczytać, serdecznie polecam.
  • [awatar]
    majuskula
    Przeszłość zawsze ma ogromny wpływ na przyszłość. Decyzje podejmowane w pewnym okresie życia skutecznie działają na następne, swoisty efekt domina. Aby lepiej poznać czyjeś myślenie, powinniśmy zajrzeć w karty historii danego człowieka. To trudne, gdy rzecz dotyczy naprawdę enigmatycznej postaci… • Adolfa Hitlera kojarzymy przede wszystkim z roli, którą odegrał w tworzeniu reżimu nazistowskiego. Po upadku III Rzeszy generał pułkownik Wehrmachtu, Franz Halder, wyraził opinię, że Hitler był słabym wodzem, nieumiejącym myśleć czysto strategicznie. W oczach Hadlera należał do grona pospolitych żołnierzy i nigdy nie dorósł do rządzenia. Niektórzy ludzie z otoczenia Führera uważali, że w czasie I wojny światowej wyróżniał się jedynie tchórzostwem. Henrik Eberle, badacz, postanowił przyjrzeć się nieznanym fragmentom z życia Hitlera i rzucić nowe światło na jego doświadczenia, zwłaszcza te z frontu. Tym sposobem możemy dowiedzieć się, ile z gefreitra było w Führerze. • Historia to jedna z dziedzin fascynujących, ale wymagających ciągłego poszerzania wiedzy. Kolejne lata przynoszą kolejne informacje, dlatego warto obserwować rynek wydawniczy pod kątem nowości. Henrik Eberle jest mi znany, jednak wcześniej nie miałam możliwości trafić na jego książki. Bardzo ucieszyła mnie wieść o możliwości przeczytania „Wojen Hitlera”. Zazwyczaj zależy mi, aby publikacja takiego typu nie zawierała wyłącznie suchych faktów, które, nie ukrywajmy, mogą dosłownie znudzić. Setki dat, zero przemyśleń. Często próbuję unikać takie lektury, gdyż uznaję je za pewnego rodzaju stratę czasu. Cieszę się, że tym razem tego uniknęłam. Henrik Eberle okazał się być autorem wiarygodnym, potrafiącym opowiadać o odkrytych przez siebie zdarzeniach w formie zajmującej i pełnej pasji. Mimo mych „wojennych” zainteresowań o mnóstwie rzeczy nie wiedziałam, a nad książką spędziłam dwa wolne wieczory. Przewracając strony z wypiekami na twarzy. • Eberle porusza temat trudny, bo w rzeczywistości — dość niezbadany. Najwięcej miejsca poświęca się Hitlerowi z okresu II wojny światowej, co z góry jest założeniem błędnym. Wszyscy doskonale wiemy, że nasze przeżycia kreują dalsze opinie. Nie inaczej było w przypadku Führera, którego wspomnienia z frontu miały jasny związek z wymyślanymi strategiami. Śledząc jego losy możemy zauważyć analogię, a to wspaniałe odkrycie dla każdej osoby żywo zaciekawionej zagadnieniem. Bardzo pouczające, szczególnie w sytuacji, gdy rzeczywiście zwracamy uwagę na to, że w wielu pozycjach poświęconych Hitlerowi zwyczajnie brakuje konkretniejszej wzmianki o karierze wojskowej. Często naukowcy mocniej koncentrują się wyłącznie na dzieciństwie. • Książkę podzielono na dziesięć rozdziałów i dużą liczbę podrozdziałów. Tym samym uzyskujemy łatwy dostęp do konkretnych aspektów, gdybyśmy chcieli je szybko znaleźć, choćby po to, aby użyć ich w szkole lub na uczelni. Dobra pomoc dydaktyczna, również sprawiająca, że ma się ochotę poznawać coraz więcej. Po skończonej lekturze spędziłam parę godzin na szukaniu w Internecie nazwisk i miejsc opisywanych przez Eberlego. A jest tego sporo i podejrzewam, iż sporo z Was będzie miało odczucia podobne do moich. Wielki plus za obszerną bibliografię! • Na uwagę zasługuje ogrom pracy, jaką włożono w stworzenie tej pozycji. Autor podpiera każdą tezę najnowszymi badaniami, stara się unikać zapuszczania w rejony domysłów, abyśmy otrzymali rzetelne spojrzenie. Henrik Eberle posługuje się językiem w pełni zrozumiałym, przystępnym, co cenię. Taki typ literatury faktu, po który można sięgnąć nawet na przerwie, bo wciąga, a równocześnie nie wymaga idealnego skupienia. Wiem, że moje słowa brzmią negatywnie, jakbym umniejszała wartości publikacji, ale prostuję — to zaleta. Całość skupia się na Hitlerze, ale przy okazji poznajemy też masę ludzi z jego kręgu, również zwyczajnych niemieckich żołnierzy. Idących walczyć, na śmierć i życie, w imię Führera i narodu. • Książka autorstwa Henrika Eberle zdecydowanie zainteresuje pasjonatów historii chcących lepiej pojąć postać Adolfa Hitlera, od strony strategicznej. To znakomite opracowanie, bardzo zajmujące. Życzyłabym sobie, aby było jeszcze dłuższe, aczkolwiek wówczas mógłby pojawić się problem przesytu. W ogólnym rozrachunku — wypada naprawdę świetnie.
  • [awatar]
    majuskula
    Można próbować zapomnieć o przeszłości, ale ta zazwyczaj powraca w najmniej oczekiwanym momencie. Burzy dotychczasowy spokój, a czasem nawet zagraża życiu. Czy istnieje jakikolwiek sposób, aby raz na zawsze pokonać demony i wrócić do względnej normalności? • Tak się złożyło, że dopiero w połowie książki zorientowałam się, iż mam do czynienia z całą serią. W tamtej chwili uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, trochę pośmiałam i w końcu zrozumiałam, dlaczego nie do końca zrozumiałam pewne zawiłości. I to już czwarty tom! Całe szczęście, ten fakt aż tak nie zaważył na dalszym losie powieści, nie porzuciłam jej, mimo wszystko dość gładko dotarłam do zakończenia. W ten sposób przebiegło moje pierwsze spotkanie z autorką. Maya Banks gdzieś istniała w mej świadomości, ale jakoś wcześniej nie miałam okazji poznać jej twórczości. Teraz myślę, myślę, próbuję ocenić, ale waham się między dwoma biegunami. Z jednej strony — pewne fragmenty brzmiały naiwnie. Z drugiej — niektóre elementy fabuły bardzo przypadły mi do gustu. Chyba warto uznać całość za średnią, ale z potencjałem. Gdyby tylko wyciąć kilka zdań! • Od początku polubiłam Elizę. Pomimo jej strachu i wyobcowania. To trudna postać, trzeba do niej dotrzeć i próbować zrozumieć. Przeszła przez piekło, które ciągle daje o sobie przypomnieć. W najgorszy z możliwych sposobów. Jej rys psychologiczny został zgrabnie nakreślony, a razem z Thomasem tworzą interesujący duet, obraz przejścia z miłości w nienawiść. O ile to była miłość, a nie zwyczajna obsesja. Właśnie ta ostatnia stała się osią książki, trzonem fabuły. Ciekawi mnie umysł, pobudki kierujące mordercami. Właśnie dlatego zdecydowałam się na przeczytanie tej publikacji. Gdy tylko ujrzałam w opisie wzmiankę o relacji Elizy i Thomasa — od razu postanowiłam lepiej ich poznać. • Postać Wade’a uważam za przejaskrawioną i niepotrzebną. Trochę sztampową. Doskonale rozumiem, że należało wprowadzić jeszcze jednego bohatera, że pojawiał się we wcześniejszych tomach. Ale nie umiem wykrzesać z siebie choćby odrobiny sympatii, ponieważ najzwyczajniej nie kupuję świadomości istnienia Wade’a. Jego związek z Elizą wypada uroczo, lecz sztucznie. Zdecydowanie mocniej zainteresował mnie Thomas, ta chora psychika i zdolność do manipulacji. Dlatego na tym aspekcie starałam się skupić, Sterlinga traktując po macoszemu. Możliwe, że coś mi uciekło przez fakt ominięcia poprzednich części, lecz mimo tego, trzymam się pierwszego wrażenia. • Maya Banks miała znakomity pomysł na fabułę. Tylko zdarzyły się jej potknięcia, jak sam motyw wypuszczenia groźnego Thomasa z więzienia. Już pomysł z ucieczką byłby chyba mądrzejszy. Jeśli przymykamy oko na lekki brak logiki, to lektura sprawia przyjemność, można się przy niej odprężyć, mimo tematyki. Bywa przewidywalnie, owszem — równocześnie nie odczuwamy większej nudy, która zdarza się, gdy potrafimy przewidzieć rozwój akcji. Banks stawia na język prosty, jednakże niepozbawiony górnolotnych określeń. Ktoś się zachwyci, inna osoba uzna go za zbyt melodramatyczny. Moim zdaniem komponuje się z otoczką „Z każdym oddechem”, momentami filmową. Podsumowując: najlepiej wychodzą sceny z Thomasem, życzyłabym sobie więcej takich bohaterów. • „Z każdym oddechem” polecam przede wszystkim fanom całej serii. Wówczas łatwiej jest wczuć się w całą książkę. Jeśli macie ochotę odpocząć po trudniejszych powieściach, to twórczość Banks z pewnością Was zadowoli. Dobra propozycja na leniwy wieczór, taki po ciężkim dniu.
  • [awatar]
    majuskula
    Talent nie jest gwarancją sukcesu. Potrzeba do tego również ciężkiej pracy, nieprzespanych nocy spędzonych na rozwikływaniu problemów. Ile można poświęcić, aby móc inspirować nie tylko współczesnych, ale też kolejne pokolenia? Pokolenia kobiet chcących znaczyć wiele. • Paryż, rok 1911. Niejaka Jeanne Lanvegin nie radzi sobie z uczuciem porażki. Jej mąż, Paul, romansuje ze słynną Marią Skłodowską-Curie. Ta ostatnia jakiś czas temu owdowiała. Jeanne postanawia zemścić się nie tylko na niewiernym małżonku, ale przede wszystkim na jego kochance. Razem ze swoim szwagrem spiskuje przeciwko Marii, chcąc narazić na szwank jej reputację i przekreślić dotychczasowe sukcesy. Cofamy się lata wstecz. Warszawa. To tutaj mieszkają dwie siostry, Bronisława i Maria. Obie snują marzenia dotyczące przyszłych karier, które mogą spełnić wyjeżdżając na studia do Francji. Sny Bronki stają się rzeczywistością, gdy jako pierwsza trafia do Paryża. Wkrótce w jej ślady idzie młodsza siostra, zaczynająca swą francuską przygodę. Przygodę, która ukierunkuje całą przyszłość… • W tak krótkim czasie trafiam na kolejną książkę biograficzną opakowaną w wartką fabułę. Zaczynam coraz bardziej doceniać takie rozwiązanie, gdyż z każdą chwilą przekonuję się, że to świetny sposób, aby trafić do ludzi. Aby pokazać znanych w innym świetle, odkryć ich tajemnice. Jak w przypadku Marii Skłodowskiej-Curie, kojarzonej głównie dzięki jej odkryciom. Sama poprzestałam na takiej wiedzy. Dopiero przy okazji informacji o kręconym o niej filmie zaczęłam się zastanawiać: dlaczego nigdy nie zgłębiłam się w historię Skłodowskiej? Dlaczego zignorowałam tak ważną postać? Teraz nadeszła okazja do nadrobienia braków. Jestem wdzięczna, że dzięki książce Magdaleny Niedźwiedzkiej mogłam wniknąć wgłąb osobowości Marii, lepiej ją zrozumieć. Bardziej docenić osiągnięcia, równocześnie widząc autentycznego człowieka, z krwi i kości, w tym przypadku także z tuszu i papieru. Powoli zyskuję nowy autorytet, kogoś ważnego. • Autorka wiele miejsca poświęciła życiu miłosnemu słynnej Polki. Nie jest to jednak powieść typowo romantyczna, zanudzająca lukrowaną otoczką lub wyduszająca łzy. Emocje napędzają akcję, pomagają w zrozumieniu konkretnych zdarzeń i decyzji. Spoglądając na zdjęcia zamyślonej Marii można uznać, że była „zimną rybą”, skupioną wyłącznie na pracy. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, iż w tej kobiecie drzemała cała paleta uczuć, czasem sprowadzających na nią kataklizmy, jak w przypadku jej romansu z Paulem Langevinem. Właśnie tej sytuacji warto się przyjrzeć, gdyż świetnie obrazuje patriarchat rządzący ówczesnym światem. Jednak aktualnie również widzimy, że kobiety najczęściej są winione za rozbicia rodzin. • Pewne fakty nie tracą aktualności, można odnieść je do współczesnych czasów. Niedźwiedzka zgrabnie nakreśliła portrety psychologiczne swoich bohaterów, w oparciu o dobre źródła. Ze strzępków stworzyła klarowny obraz, delikatnie wypełniając luki, chcąc przekazać czytelnikowi jak najwięcej. Stoi obok siebie Marię-dziecięcą i Marię-dorosłą. Te połówki tworzą pełność i spójność. Możemy je porównywać, ujrzeć drogę, którą przeszła Skłodowska. Dualizm jej natury, hardość oraz delikatność w tym samym ciele. W końcu widzimy nie tylko opakowanie, ale wnętrze. Fascynujące, bogate. Mocne, mimo przeciwności losu. • Przy okazji lektury spotykamy między innymi słynnego Alberta Einsteina, różne znakomitości. Nazwiska znane, szanowane. One też zmieniają barwy, gdy czytamy anegdoty o czysto ludzkich zachowaniach. Za wzorami, skomplikowanymi obliczeniami kryją się specyficzne osobowości. Całość okraszono przyjemnym stylem, niewymagającym całkowitego skupienia. Po książkę można sięgnąć nawet podczas jazdy autobusem, delektować kolejnymi rozdziałami, a mamy ich naprawdę sporo. Okładka to jednocześnie plakat filmowy. Karolina Gruszka wcieliła się w rolę noblistki, nawiasem — świetna charakteryzacja. Powieść może być wstępem przed kinowym seansem, swoistym prologiem. Ja także najp­rawd­opod­obni­ej wybiorę się obejrzeć, przy okazji porównując, analizując i w duchu komentując. Trzymają się mnie wielkie nadzieje! • Książka Magdaleny Niedźwiedzkiej powinna znaleźć się na półce każdego, kto do tej pory widział w Marii Skłodowskiej-Curie po prostu panią naukowiec. To, oczywiście, ogromna część jej biografii, niezwykle ważna, ale warto zobaczyć w tej wspaniałej kobiecie właśnie kobietę. Silną, choć momentami upadającą. Zawsze wstającą z kolan, będącą wzorem. Dla wielu.
  • [awatar]
    majuskula
    Codziennie podejmujemy decyzje. Zawsze wpływają na dalsze życie, a my musimy ponosić ich konsekwencje. Jaka jest szansa na naprawienie tego, co niebezpieczne, zagrażające nam samym i naszym bliskim? • Hirka ma nadzieję, że pokona demony, odzyska to, co stracił jej ród. Wyrusza w drogę, do ziemi martwo urodzonych. Liczy na ocalenie. Ocalenie krain i Rimego. Zamiast tego napotyka jedynie chaos. A za zaistniałą sytuację odpowiada Evna, a właściwie jej brak. Evna to energia pochodząca z ziemi, wzmacniająca moc tych, którzy znajdowali się na samej górze hierarchii. Teraz nastaje okres równości doprowadzający do walk. W tym czasie Rime również staje przed nieuniknionym. Wojna coraz bliżej. Para musi dokonywać wielu wyborów. Czy uda im się doprowadzić do pokoju? • I jest, nadeszła! Ostatnia część trylogii „Krucze pierścienie”. Aż trudno uwierzyć, że to już koniec. Nad lekturą każdego tomu spędziłam mnóstwo wspaniałych chwil i przyznaję — trochę trudno rozstać mi się z Hirką. Tym bardziej, iż „Evna” trzyma poziom poprzedniczek. Dawkowałam sobie każdą stronę, czekając na nieuniknione pożegnanie. Równocześnie jak najszybciej chciałam poznać rozwiązanie historii, puentę. Z przyjemnością spoglądam na swoje egzemplarze, teraz leżące obok siebie na półce. Myślę, że za jakiś czas do nich wrócę, tym razem spokojnie analizując zdania, może odkryję coś nowego? Na pewno niektóre rzeczy umknęły mej uwadze, ich drugie dno. Siri Pettersen ma cudowny dar opowiadania, co, oczywiście, wpływa na jakość jej książek. Niecierpliwie oczekiwałam kolejnych premier, choć na samym początku z dystansem podchodziłam do tej serii. Na szczęście, w porę zdołałam pozbyć się uprzedzeń. • Sporo myślałam o ewentualnym finale. Nie przepadam za sytuacją, gdy już na początku domyślam się następnych epizodów. Wtedy odczuwam rozczarowanie. Jednak Pettersen do końca utrzymała mnie (i chyba wielu czytelników) w napięciu. Pokłady jej fantazji są nieograniczone, co opisuje w naprawdę ładny sposób. Autorka już wypracowała unikalny styl, jestem w stanie ją rozpoznać wśród innych twórców. To już ogromny krok do wyrobienia sobie porządnej marki, znanej w wielu krajach. Mocno trzymam kciuki za Siri, aby nie spoczęła na laurach. Może spróbuje swych sił także w innych gatunkach? To byłoby ciekawe doświadczenie. I raczej udane. • Każda postać to indywidualność. Jak kiedyś wspominałam, obserwujemy dojrzewanie Hirki. W „Evnie” da się najbardziej dostrzec drogę, którą przeszła. Nie jest już dziewczynką, choć zawsze wzbudzała we mnie respekt swoją odwagą i bezk­ompr­omis­owoś­cią. To silna osoba, ale nie prze­idea­lizo­wana­. Posiada swoje wady, co czyni ją łatwiejszą w zrozumieniu. Można się z Hirką identyfikować, znaleźć wspólne cechy. Podobnie Rime. Zdążył poczuć smak porażki, mimo tego walczy. Oboje są młodzi, próbują naprawiać swe błędy, nie myślą egoistycznie tylko o sobie. Świetnie ich nakreślono. • Wątki umiejętnie ze sobą powiązano. Wszystko trwa na swoim miejscu, dzięki czemu nie gubimy się w akcji, łatwo rozumiemy motywy. Rzeczywistość przedstawiona przez Pettersen jest inna od naszej, a równocześnie bardzo podobna. Każdego spotkał strach przed nieznanym, prawdopodobnie każdy pragnął pokonać słabości. Chyba na tym polega fenomen — na szukaniu odpowiedzi, które nurtują nie tylko Hirkę, ale także nas. Zdarzyło mi się wzruszyć w trakcie czytania, „Evna” wzbudziła we mnie dużo skrajnych emocji. Cudowny styl, lekkie pióro, intrygująca fabuła. Czego chcieć więcej? Prawdopodobnie powtarzam się: kiedy usłyszymy konkretów o ekranizacji? Tak, zdecydowanie o tym marzę i cicho obsadzam role. • Trylogia „Krucze pierścienie” to znakomita propozycja dla fanów fantasy. Myślę, że zadowoli najw­ybre­dnie­jszy­ch, może być również świetnym początkiem przygody z tym gatunkiem. Siri Pettersen sprawiła, iż bardzo polubiłam jej bohaterkę. I mam cichą nadzieję — oby Hirka jeszcze wróciła, z równie zajmującymi przygodami.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4
  • Lulla La Paloma
    Szwan, Andrzej
  • Anne ze Złotych Iskier
    Montgomery, Lucy Maud
  • Pamiętnikarze
    Siegal, Nina
  • Priscilla
    Presley, Priscilla
  • Żuan Don
    Wilczek-Krupa, Maria
  • Kochany Święty Mikołaju
    Macomber, Debbie
CheshireCat

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo