Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
oczarowanaczytaniem.pl
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
  • [awatar]
    oczarowanaczytaniem.pl
    „Prze­bu­dze­nie” jest dru­gim tomem try­lo­gii o Jarku i Monice. Część pierw­szą, „Łatwo­pal­nych”, czy­ta­łam w zeszłym roku (tak, wiem nie jestem na cza­sie) i od razu wie­dzia­łam, że tom drugi wpad­nie w moje łapki szyb­ciej niż mi się zdaje. Link do recen­zji czę­ści pierw­szej TUTAJ. • Tak naprawdę, to nie spo­dzie­wa­łam się, że „Prze­bu­dze­nie” okaże się lep­sze od poprzed­niej czę­ści. Byłam tak zachwy­cona tomem pierw­szym, że pomy­śla­łam, że w kolej­nym tomie nie będzie aż tak dużych fajer­wer­ków. No może nie do końca, bo zna­jąc autorkę nawet przez myśl mi nie prze­szło, że któ­raś z czę­ści będzie słab­sza, ale po zwro­cie akcji w tomie pierw­szym, nie mogłam się docze­kać aż prze­czy­tam kolejny. Nie zawio­dłam się i tym razem. • Po nie­zbyt przy­jem­nych oko­licz­no­ściach, z jakimi mie­li­śmy do czy­nie­nia na końcu „Łatwo­pal­nych” tom I, już na samym początku dru­giej czę­ści możemy ode­tchnąć z ulgą. Autorka zafun­do­wała nam wiele emo­cji. Aż się same usta śmieją, kiedy widzimy jak bar­dzo nasi zako­chani są szczę­śliwi, oka­zują sobie uczu­cia, kochają się czy­stą, praw­dziwą miło­ścią. Sie­lanka trwa, ale pewne oko­licz­no­ści spra­wiają, że poja­wia się nie­bez­pie­czeń­stwo. Abso­lut­nie nie zdra­dzę co, gdzie i jak, ale uwierz­cie mi, słowo szczę­ście nie będzie ide­al­nie paso­wało do sytu­acji. • Oprócz kon­ty­nu­acji histo­rii Jarka i Moniki, w „Prze­bu­dze­niu” autorka dała nam szansę poznać bli­żej innych boha­terów, Syl­wię, Ber­niego oraz Grześka. Strasz­nie podo­bało mi się to, w jaki spo­sób opi­sane były pery­pe­tie każ­dej z tych osób i bar­dzo mnie cie­szy fakt, że mia­łam wła­śnie oka­zję dowie­dzieć się wię­cej o każ­dej postaci.
  • [awatar]
    oczarowanaczytaniem.pl
    Mam wrażenie, że po kolejnej z rzędu recenzji książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, ludzie pomyślą, że nie mam innych książek lub że tylko jedna pisarka istnieje na świecie. Otóż drogi czytelniku, jeśli czytałeś mój wpis z Lipca (link tutaj), w którym zadaję pytania ulubieńcom, powinieneś wiedzieć, że książki tej autorki biorę w ciemno. I tak się akurat złożyło, że po skończeniu jednej książki Pani Agnieszki w moje rączki wpadła jej najnowsza powieść pt. „Wszystko wina kota”. Matko, jak ja czekałam na tę książkę! Komedia z nutą obyczaju i romansu to jest to, co lubię. • Fabuła • Akcja powieści dzieje się we Wrocławiu. Poznajemy w książce kilka naprawdę sympatycznych osób. Główną bohaterką jest bestsellerowa pisarka o pseudonimie Róża Mak, za którą kryje się Lidia Makowska, trzy­dzie­stop­ięci­oletnia kobieta z burzą loków na głowie i masą pomysłów na nowe historie. Książka głównie opiera się na temacie ujawnienia się Lidki przed światem, jako że od samego początku kobieta pisze swoje książki pod pseudonimem. Jej agentka, a zarazem przyjaciółka Karolina, naciska na nią od pewnego czasu na wielkie „come out” z pompą, na co Lidka niekoniecznie chce przystać. Obiecuje kobiecie, że się nad tym zastanowi, ale tak naprawdę tylko przeciąga temat, mając nadzieję, że ta odpuści. • Bohaterowie • Lidka ma trzy przyjaciółki, bez których jej życie nie miałoby sensu. Są bardzo ze sobą zżyte i dzielą się każdą nowiną. Karolina jest jedną z przyjaciółek pisarki, a zarazem jej agentką. Kolejną postacią, którą poznajemy, jest Tatiana, poważna pani dyrektor dużej firmy, singielka od wielu lat. Trzecią przyjaciółką Lidki jest Anetka, idealna żona i matka dwójki dzieci. Popełniłabym błąd, nie wspominając o sąsiedzie Lidki, Jeremim, który otrzymał od niej przezwisko amerykański surfer. Mężczyzna jest bardzo przystojny i jak sama nazwa wskazuje, przypomina rozgrzanego słońcem aktora filmowego, szalejącego po falach. Za każdym razem, kiedy facet pojawia się na ganku swojego domu, kobieta nie może spuścić z niego wzroku. Jako że tytuł książki to „wszystko wina kota”, grzechem byłoby nie wspomnieć, że tytułowy kot nosi imię James. Rudy sierściuch nieźle namiesza w życiu Lidki. • Kilka słów o książce • Kome­dia omy­łek-tak opi­sana była książka. Lubię ten gatu­nek, a zwa­żyw­szy na to, że napi­sany przez ulu­bio­nego autora przy­cią­gnął mnie jesz­cze bar­dziej. Bar­dzo pozy­tyw­nie zasko­czył mnie pomysł na podzie­le­nie roz­dzia­łów książki, gdzie każdy z boha­te­rów miał szansę opo­wie­dzieć nam tro­chę o swoim życiu i mogli­śmy wejść do głowy każ­dego z nich, żeby prze­ko­nać się, o czym myślą i co czują. Muszę stwier­dzić, że histo­ria jaką stwo­rzyła autorka była tro­chę zbyt prze­wi­dy­walna. Prak­tycz­nie od samego początku wie­dzia­łam jak zakoń­czy się spo­tka­nie Lidki i zna­nego blo­gera, Jacka Spar­rowa. Nie byłam zawie­dziona, ale ocze­ki­wa­łam, że Pani Agnieszka wypro­wa­dzi nas odro­binę w maliny, krę­cąc tu i tam. Tak się nie stało. Ogól­nie powieść oce­niam bar­dzo pozy­tyw­nie, cho­ciaż tro­chę zabra­kło mi tego poczu­cia humoru, a miała być to kome­dia. Szcze­rze mówiąc nie śmia­łam się w niebo głosy, ale poja­wiały się momenty kiedy uśmiech zawi­tał na moich ustach. Powieść w pew­nych momen­tach smu­ciła mnie, kiedy czy­ta­łam o pro­ble­mach kobiet, które na prze­mian były nar­ra­tor­kami. Nie jest to do końca tylko kome­dia, jako że mamy do czy­nie­nia z bole­snymi prze­ży­ciami boha­te­rów, ale książka z pew­no­ścią nie roz­cza­ruje czy­tel­nika. Chyba nie uwie­rzę, że komuś kto lubi twór­czość Pani Agnieszki oraz tego typu histo­rie, nie spodoba się ta lek­tura. Książka jest jak naj­bar­dziej godna uwagi i gorąco zachę­cam do zapo­zna­nia się z nią.
  • [awatar]
    oczarowanaczytaniem.pl
    Książki histo­ryczne ni­gdy nie były ani na­dal nie są moją mocną stroną, ni­gdy nie inte­re­so­wałam się histo­rią i zawsze wyda­wała mi się ona nudna. Kiedy otrzy­ma­łam książkę pt. „Brzydka Kró­lowa” Vic­to­rii Gische do recen­zji, zasta­na­wia­łam się jak, ją odbiorę i czy mi się spodoba. Pode­szłam do lek­tury dość scep­tycz­nie, nie ocze­ki­wa­łam po niej zbyt wiele. Szcze­rze mówiąc, zdzi­wi­łam się, kiedy po kilku stro­nach histo­ria mnie wcią­gnęła. Powieść nie jest banalna, nie jest roman­si­dłem ani kry­mi­na­łem, które mia­łam w zwy­czaju czy­tać, a urzekła mnie jak mało która. Tego zde­cy­do­wa­nie się nie spo­dzie­wa­łam. • Elż­bieta wraz z rodzeń­stwem zostaje oddana pod opiekę stry­jowi, po tym, jak traci oboje rodzi­ców. Ciężki był to czło­wiek do życia, oszczę­dzał na wszyst­kim i ni­gdy nie oka­zy­wał uczuć. Dzieci nie miały kolo­ro­wego dzie­ciń­stwa w jego domu. Cią­gle zamknięte w zim­nie, noto­rycz­nie głodne, cier­piały swe męki. Elż­bieta jako młoda dziew­czyna marzyła w ciem­nych murach o lep­szej przy­szło­ści. Nie grze­szyła urodą, co w tam­tych cza­sach było dość ważne, jeśli chciało się wyjść za mąż. Wie­działa, że nie ma zbyt wiel­kich szans na poślu­bie­nie kogo­kol­wiek, ale zawsze marzyła o wspa­nia­łym mężu i gro­madce dzieci. Los w końcu nie­spo­dzie­wa­nie uśmie­cha się do kobiety i zsyła na nią uro­dzi­wego męż­czy­znę, który dodat­kowo jest księ­ciem. Zako­chani biorą ślub i Elż­bieta zostaje kró­lową, Kazi­mierz zaś kró­lem. • W książce prze­wi­jają się frag­menty praw­dzi­wych zda­rzeń z tymi spe­cjal­nie ubar­wio­nymi na potrzeby powie­ści. Lek­tura jest nie­zwy­kle realna oraz lekka w czy­ta­niu. Mimo że pierw­szy raz mia­łam w rękach powieść histo­ryczną i czy­tałam o ksią­żę­tach, dwór­kach oraz kró­lach, nie znu­dziła mnie ona, jak to myśla­łam na początku. Histo­ria Elż­biety Raku­szanki – żony Kazi­mie­rza Jagiel­loń­czyka, jest naprawdę cie­kawa. Książka przy­bliża nam wizję tam­tych cza­sów, wyobraź­nia dzia­łała w mojej gło­wie nie­zwy­kle mocno. Język powie­ści jest bar­dzo pro­sty, wręcz mia­łam wra­że­nie, że czy­tam naj­pro­ściej napi­saną książkę dla dzieci, a nie lek­turę histo­ryczną, co spo­wo­do­wało, że każdą stronę prze­wra­ca­łam bar­dzo szybko. Zanim się obej­rza­łam, książka była skoń­czona. Bar­dzo lubię, kiedy w książ­kach nar­ra­to­rem jest trze­cia osoba i tutaj także to dosta­łam. Wygod­niej mi się czyta, kiedy widzę obrazy z per­spek­tywy obser­wa­tora. • „Brzydka kró­lowa” nie jest lek­turą dla każ­dego. Jak już wcze­śniej wspomniałam, spo­dzie­wa­łam się, że książka mnie znu­dzi, że będzie się cią­gła w nie­skoń­czo­ność ze względu na tema­tykę. Tak się nie stało i jestem z tego powodu bar­dzo szczę­śliwa. Nie ma chyba nic gor­szego niż lek­tura, która nie speł­nia naszych kry­te­riów czy­tel­ni­czych i ciężko jest przez nią prze­brnąć. Vic­to­ria Gische stwo­rzyła naprawdę cie­kawą histo­rię. Wzru­sza czy­tel­nika, poka­zuje poprzez szcze­gó­łowe opisy detali, że świat i życie w tam­tych cza­sach nie było usłane różami. Uświa­da­mia nam, że nie trzeba być pięk­nym na zewnątrz, aby być pięk­nym w środku i ocza­ro­wać głowę pastwa. Inte­li­gen­cja Elż­biety i jej zde­ter­mi­no­wany cha­rak­ter dopro­wa­dziły ją daleko i mimo braku urody, zyskała sza­cu­nek pod­wład­nych i stała się ważną posta­cią w tam­tych cza­sach. • Książka jest naprawdę warta uwagi, a osoby lubujące się w tego typu tematyce pokochają tę historię. Szczerze polecam każdemu.
  • [awatar]
    oczarowanaczytaniem.pl
    „Sekretna kola­cja" jest drugą powie­ścią Montes'a, wydaną na naszym rynku. Opo­wiada histo­rię o czte­rech mło­dych i ambit­nych chło­pakach, któ­rzy chcieli wyrwać się z mało­mia­stecz­ko­wej spo­łecz­no­ści i spró­bo­wać swo­ich sił w wiel­kim mie­ście, pójść na dobre stu­dia i się usa­mo­dziel­nić. Wynaj­mują eks­klu­zywne miesz­ka­nie w dziel­nicy Copa­ca­bana w Rio de Jane­iro, życie dla nich dopiero się zaczyna. Tak im się przy­naj­mniej wydaje. Sie­lanka trwa do momentu, kiedy wła­ści­ciel miesz­ka­nia poja­wia się, nie­spo­dzie­wa­nie oznaj­mia­jąc, że mają się wynieść w ciągu dwóch tygo­dni, bo zale­gają z zapłatą czyn­szu za dłuż­szy okres. Zszo­ko­wani chłopcy, nie mają poję­cia co zro­bić. Więk­szość z nich ciężko pra­cuje, wią­żąc koniec z koń­cem, pła­cąc rachunki i pró­bu­jąc utrzy­mać się w dro­gim mie­ście. Muszą coś szybko wymy­ślić, żeby zdo­być pie­nią­dze. Pow­rót do domu i przy­zna­nie się do porażki nie wcho­dzi w grę. Ozna­cza­łoby to, że prze­grali. Pod­czas roz­mowy, od słowa do słowa, poja­wia się pewien pomysł, który na zawsze odmieni życie całej czwórki. Orga­ni­zują nie­ty­pową kola­cję, na któ­rej podane będzie mięso mewy, za którą ludzie na bar­dzo wyso­kich sta­no­wi­skach są skłonni zapła­cić grube pie­nią­dze. Po takiej jed­nej kola­cji ich dług u wła­ści­ciela miesz­ka­nia będzie spła­cony. Czy ich biznes zakoń­czy się po tej jed­nej jedy­nej kola­cji? Można się łatwo domy­ślić, że zaro­bie­nie szyb­kich pie­nię­dzy jest przy­jemne i nie będzie łatwo się z tym roz­stać. • Moje prze­my­śle­nia • „Sekretna kola­cja" jest jed­nym z lep­szych thril­le­rów, które ostat­nio prze­czy­ta­łam, mimo że było kilka rze­czy, które mi się nie podo­bały. Mon­tes miał rewe­la­cyjny pomysł na fabułę, bar­dzo ory­gi­nalny. Nar­ra­to­rem całej powie­ści jest Dante – chło­pak skoń­czył stu­dia w kie­runku księ­go­wo­ści, ale przez kry­zys, jaki pano­wał w Bra­zy­lii oraz brak doświad­cze­nia, nie wio­dło mu się dobrze i chcąc nie chcąc zatrud­nił się w księ­garni. Muszę stwier­dzić, że go tro­chę polu­bi­łam na początku. Był cichy, nieco zagu­biony, ale wyda­wało mi się, że ma naj­wię­cej oleju w gło­wie z tego całego grona. • Książka jest mocna, szcze­gó­łowe opisy przy­go­to­wy­wa­nia kola­cji i każ­dego dania są dopra­co­wane pra­wie na sto pro­cent. Szcze­rze, bywały momenty, kiedy mia­łam ochotę odło­żyć lek­turę, bo tych detali było za wiele, ale z dru­giej strony bar­dzo chcia­łam dowie­dzieć się, co będzie dalej. Książka wcią­gnęła mnie total­nie, chcia­łam ją skoń­czyć i zara­zem nie chcia­łam. Co mnie odro­binę roz­cza­ro­wało to to, że podej­rze­wa­łam, kto stoi za tym całym bizne­sem prak­tycz­nie od samego początku. Z czy­ta­niem kolej­nych stron pozna­wa­łam każ­dego boha­tera coraz to lepiej i wyro­bi­łam sobie już pewne zda­nie na jego temat. Nie spo­dzie­wa­łam się takiego obrotu akcji na końcu książki. Naprawdę rewe­la­cyjne zakoń­cze­nie i powiem szcze­rze, że po przeczytaniu ostatniej strony, mia­łam nadzieję, że będzie kon­ty­nu­acja tej historii, bo moim zda­niem ten wątek miałby poten­cjał, żeby go bar­dziej roz­wi­nąć. Może się docze­kamy, kto wie? • Podsumowanie • Ogó­łem książka ta nie nadaje się dla osób o słab­szych ner­wach lub takich, które mają słabe żołądki. Słynna żółta piła mecha­niczna, która brała czynny udział w przy­go­to­wy­wa­niu potraw, śniła mi się po nocach. Wykwintne dania, jakie poja­wiały się na sto­łach, mogłyby kon­ku­ro­wać z tymi, jakie widu­jemy w pro­gra­mach typu Master Chef, gdyby nie jedno – rodzaj mięsa. Chyba już każdy wie, co mam na myśli. „Sekretna kola­cja” zapad­nie mi w pamięci na dłu­żej. To bar­dziej niż pewne. Z początku, kiedy prze­czy­ta­łam kilka recen­zji tej książki, pomy­śla­łam, że będzie to coś w typie Han­ni­bala Lec­tera, któ­rego histo­rie bar­dzo lubię, bo budzą grozę i są zagad­kowe, ale ta różni się od nich, co wcale mnie nie zasmu­ciło. Jest to coś nowego, innego, w jakiś spo­sób mrocz­niej­szego, co tylko dodaje tego dresz­czyku emo­cji. A emo­cji w tej książce nie bra­kuje – to pewne. Ta historia pokazuje czytelnikowi, że jedna zła decyzja może doprowadzić do tragedii i zmienić życie o 360 stopni. W tym przypadku decyzja podjęta przez bohaterów zamieniła ich życia w dramat, ale jaki konkretnie, tego musicie się przekonać sami, sięgając po tę książkę. Nie pozo­staje mi nic innego jak zachę­cić wszyst­kich do tej lek­tury. Osoby lubiące lekki dresz­czyk będą usa­tys­fak­cjo­no­wane.
  • [awatar]
    oczarowanaczytaniem.pl
    Beata Majew­ska na swoim kon­cie ma już kilka powieści, lecz to było moje pierw­sze spo­tka­nie z jej twór­czo­ścią. Musia­łam spraw­dzić, o co ten cały szum zwią­zany z jej książ­kami. „Kon­kurs a żonę” przy­cią­gnął moją uwagę głów­nie okładką, która jest prze­piękna. Czy wnę­trze książki jest tak samo dobre, jak okładka? Zaraz Wam o tym opo­wiem. • Hugo Haj­du­kie­wicz jest trzy­dzie­sto­let­nim męż­czy­zną, który pod pre­sją czasu szuka żony, aby odzie­dzi­czyć spa­dek po zmar­łym wuju. Kilka kan­ce­la­rii, eks­klu­zywne miesz­ka­nie i nowiutki samo­chód są na pierw­szym miej­scu i Hugo zrobi wszystko, żeby to osią­gnąć. Wraz z przy­ja­cie­lem orga­ni­zuje kon­kurs na jed­nym z uni­wer­sy­te­tów, gdzie nagrodą jest pokaźna kwota pie­niężna, lecz to tylko przy­krywka, bo nagrodą główną jest zupeł­nie coś innego. Kon­kurs wygrywa mło­dziutka Łucja Maśnik, szara myszka nieurze­ka­jąca swoim wyglą­dem, ponie­waż mimo wspa­nia­łej urody, jej strój nie zachęca do dal­szych dzia­łań. Męż­czyź­nie to jed­nak nie prze­szka­dza i zapra­sza Łucję na kola­cję. Tutaj zaczyna się pogoń za kró­licz­kiem. Plan „kon­kurs na żonę” wła­śnie został ofi­cjal­nie roz­po­częty. • Beata Majew­ska ocza­ro­wała mnie histo­rią, jaką stwo­rzyła. Jest to z jed­nej strony lekka powieść o brzyd­kim kaczątku, typu Pretty Woman, ale z dru­giej strony uka­zuje życie zwy­kłych ludzi, któ­rzy borykają się z demo­nami prze­szło­ści. Łucja stra­ciła oboje rodzi­ców, będąc dziec­kiem, wycho­wy­wała ją bab­cia oraz ciotki miesz­ka­jące w oko­licy. Miłość babci i wnuczki mogła­bym porównać do sie­bie i swojej babci, która była moją przy­ja­ciółką, powier­nicą tajem­nic i wspa­niałą kobietą. Moje serce rosło, kiedy na kolej­nych kar­tach książki czy­ta­łam o uczu­ciach, jakimi obda­ro­wy­wały się kobiety na wza­jem. Bar­dzo silna więź, któ­rej nic nie jest straszne. Z dru­giej strony Hugo, który po wielu latach spo­tyka osobę, któ­rej tak naprawdę nie chciał ni­gdy poznać i jego ból zwią­zany z tym spo­tka­niem. Wszyst­kie te sytu­acje zawarte w książce poru­szyły mnie bar­dzo i wcale się tego nie spo­dzie­wałam. Nie spo­dzie­wałam się histo­rii, która aż tak poruszy ser­du­cho. W sumie to nie wiem, czego się spo­dzie­wałam. • Pamię­tam, że kie­dyś oglą­da­łam pol­ski film pt. „Nie kłam kocha­nie” z Pio­trem Adam­czy­kiem i Martą Żmudą-Trze­bia­tow­ską, gdzie fabuła filmu była bardzo zbliżona do fabuły książki pani Beaty. Po skoń­cze­niu książki od razu przy­po­mniał mi się tam­ten film. Bar­dzo mile go wspo­mi­nam. • Oprócz wątku głównego, jakim jest relacja Hugo i Łucji, w książce nie brakuje humoru i zabawnych sytuacji. • – Panienka przymierzy, to tegoroczny hit. – Sprzedawca podał komplet. • Łucja stanęła przed niewielkim lustrem, założyła czapkę, owinęła się szalikiem i tak ubrana odwróciła się w stronę obu mężczyzn. • – I jak? wyglądam jak misia Pysia – zaczęła śmiać się jak szalona. • – Mysia pisia? – przekręcił pan Leszek, powodując wybuch powszechnej wesołości wśród wszystkich klientek, a nawet klientów, czyli Hajdukiewicza i młodego chłopaka, który stał obok i mierzył grubą uszatkę. • – Misia Pysia. – Łucja ledwie była w stanie sprostować, tak się śmiała. – To postać z Troskliwych misiów, takiej bajki dla dzieci. • – Przepraszam panienkę, bo ja jestem ten, jak to mówią, „dysk-lektyk” – wytłumaczył sprzedawca. – Dysk mi wypadł i noszą mnie w lektyce. – Puścił do niej oczko. • Książka „Kon­kurs na żonę” nie jest typową słodką histo­rią o Kop­ciuszku, nie ukazuje tylko pro­ble­mów miło­snych, z jakimi borykają się boha­te­ro­wie. Opo­wieść, jaką stwo­rzyła autorka, ma dru­gie dno. Poka­zuje, że mimo ubó­stwa, ludzie wza­jemną miło­ścią potra­fią prze­zwy­cię­żyć zło. Poka­zuje, że nawet naj­tward­sze serce można roz­grzać miło­ścią do dru­giej osoby. Strzała amora potrafi trafić naprawdę głę­boko i to, że ktoś z pozoru liczy na zyski mate­rialne, a nie na praw­dziwe uczu­cie, to tylko złu­dze­nie. Miłość przy­cho­dzi w naj­mniej ocze­ki­wa­nym momen­cie naszego życia i wywraca wszystko do góry nogami. Hugo, wpro­wa­dza­jąc w życie swój plan, nie spo­dzie­wał się, że dzięki temu kon­kur­sowi pozna miłość swojego życia. Nie wiedział co w tej sytu­acji zro­bić, nie wie­dział, jaka jest instruk­cja obsługi, bo sche­maty, które znał do tej pory, oka­zały się niczym. Uczył się od początku jak postę­po­wać z Łucją, jak ją zado­wo­lić, jak ją kochać i jej to oka­zać. Sprawy przy­brały tro­chę inny obrót, kiedy prawda wyszła na jaw i jestem naprawdę cie­kawa kolej­nej czę­ści tej histo­rii, czyli „Biletu do szczę­ścia”, który już czeka na półce. • Książkę prze­czy­ta­łam w dwa dni. Chcia­łam ją skończyć i nie chciałam. Tak zazwy­czaj się dzieje, kiedy mam w ręku cie­kawą histo­rię i bar­dzo pra­gnę dowiedzieć się, jak zakończy się miło­sna opo­wieść. Fak­tem jest, że autorka stwo­rzyła główną boha­terkę jako mło­dziutką, tro­chę głu­piutką i naiwną dziew­czynę, która miej­scami bar­dzo mnie iry­to­wała, cho­ciażby tym, jak reago­wała w pew­nych sytu­acjach, ale mimo tych wad bar­dzo ją polu­bi­łam. • Nie mogę doczekać się kon­ty­nu­acji, mam nadzieję, że nie zawiodę się zakoń­cze­niem. Ze szcze­rego serca mogę pole­cić tę książkę wszyst­kim.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
13
  • Skradzione laleczki
    Dukey, Ker
  • Nikt nie może się dowiedzieć
    Rusin, Agnieszka
  • Pulse
    McHugh, Gail
  • Collide
    McHugh, Gail
  • Morze spokoju
    Millay, Katja
  • Dziesięć płytkich oddechów
    Tucker, K. A.
Betik

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo