Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
104
  • [awatar]
    agnesto
    „WIECZNY MĄŻ” Fiodor Dostojewski • Gdy bierzesz do ręki Dostojewskiego, to wiesz, że historia może i będzie należała do lekkich, ale już lektura wymagać będzie czasu i kontemplacji. Że to nie powieść, przy której się odpoczywa, czy relaksuje. Że to nie powieść, którą czyta się w jakimkolwiek miejscu, czy otoczeniu. Dostojewski ma swoją godność, uzurpuje i ciebie i twój umysł na wyłączność, a do tego rozsiada się w tobie. Pochłania cię całego – bo Dostojewski łakomy jest – ot, co. On wycisza hałas koło ciebie i w ciszy zabiera cię w literacki świat i to każdą powieścią. Buduje fabułę tak, być się z nią stopniowo zapoznał, a potem, odważnie wszedł, jak gość zaproszony na dobrą kawę. Zapraszam, szepcze raz za razem. • Mój zachwyt osadził się w „Wiecznym mężu”. Ta powieść w niewytłumaczalny sposób wciąga, jak gra w kasynie na podobieństwo napisanego kilka lat wcześniej „Gracza”. Dostojewski zastosował tu coś, co nazywam „fabułą pudełkową” (lub „przestrzenną”). Detalicznie wręcz nakreślił dwójkę mężczyzn o złożonych psychikach, duchowości i problematyce. Sami w sobie walczą ze złem, z diabłem, z niemocą i bezradnością, do której nie chcą się przyznać. Ba, oni o niczym, co ma związek stricte z nimi, nie mówią. Ich dylematy rozszarpują wnętrza i umysły, ale oni nie pozwalają sobie na wyznania. Kontrolują się, zachowują etykietę i oceniają innych zamiast stanąć przed lustrem odbijającym własne ego i powiedzieć, co widzą. Bo lepiej unikać aury miernoty, bycia zerem, czy zakłamanym tchórzem. Aury, która na trwałe obrysowała ich sylwetki stając się jednym ciałem. „Fabuła pudełkowa” zamyka bohatera we własnym umyśle, jak w pokoju bez okien. Sam sobą się dusi, sam się w sobie tłamsi, coś go rani od wewnątrz, ale nie wie co, coś go boli, ale nie potrafi tego bólu dokładnie zlokalizować. Psychika bohaterów „Wiecznego męża” zatrważa podczas czytania. Zastanawiasz się, dlaczego tak sobą gardzą, że świadomie skazują się na te „dylematyczne tortury”. • On, 38-letni Wielczaninow to hipochondryk, postrzegający sam siebie jako starca, któremu „nic się nie udaje” i „w ogóle wszystko od pewnego czasu zmienia się na gorsze”. Jest niezadowolony z życia, a jego egoistyczny strach potęguje zjawienie się Pawła Pawłowicza Trusockiego, z którym się znał przed dziewięciu laty, gdy przebywał w T. jego persona burzy dotychczasowy jako taki ład Wielczaninowa. Zaczyna się rozmową, potem są odwiedziny i zażyłość szyta niewidzialną prawie nicią. I jest przerażenie, bo zjawia się Liza, córka Pawła... I okazuje się, że życie zaskakuje. Że dotychczasowe własne kłopoty w kontekście innej osoby stają się marne i wręcz trywialne. Problemy innych potrafią wkraść się do własnej głowy. Do tego dochodzą zagadki i pytania bez odpowiedzi, a to wszystko nurza się w sosie wątpliwości i przypuszczeń – czy aby na pewno? Czy Trusocki wie, czy nie? Czy może tylko gra? Udaje? Może kpi sobie z Wielczaninowa? • W opisach tej powieści pojawia się określenie przeklętych problemów” bohaterów, ale ja nazwałabym je piekielnymi. Są one pokutą za życia, chorobą umysłu. Fiodor Dostojewski, jak dokładny analityk, rozkłada psychiki swoich powieściowych bohaterów na czynniki pierwsze. On ich niemalże wybebesza i ujawnia skrywaną we wnętrzach prawdę. Pisarz wyciąga ich marne człowieczeństwo, którego konstrukcja zaczyna się chwiać w obliczu zagrożenia. Narzekają na codzienność, ale jednocześnie boją się ją utracić. Stają się starcami w młodych ciałach, stają się mentalnymi stulatkami. Nie wracają do przeszłości, bo tak im łatwiej. Nie wracają do własnych błędów sprzed lat, nietrafionych lokat, czy złych momentów. Wracają do tego, co było dla nich dobre i zyskowne, reszta zostaje osłonięta gęstą mgłą zapomnienia. Choć i ta nie zawsze chroni. Porażki tkwią w pamięci, przykrości wgryzają się w umysł. Takiego Dostojewskiego lubię. Takiego postaciowo-schorowanego dyletanta na zakręcie. Takie historie mnie fascynują. Podobnie jest w „Wiecznym mężu”, w którym jest i mieszanka emocji i osobowości, a do tego rozbudzona ciekawość końca. • To jak gra w „Graczu” - obstawiasz czerwone, czy czarne? A może zero? Oj, ta przeklęta ruletka...
  • [awatar]
    agnesto
    SUPER • to film w pewnej mierze o samotności i próbach radzenia sobie z trudem każdego dnia... to niesamowity obraz człowieka - jako jednostki - w świecie, który jest kolosalną machiną
  • [awatar]
    agnesto
    REWELACYJNY FILM • oglądałam go już kilka razy i za każdym razem tak samo mnie przejmuje
  • [awatar]
    agnesto
    Nie przypadkowo ta książka trafiła do mnie akurat teraz. W dniu, w którym obchodzona jest 79-ta rocznica wyzwolenia Auschwitz (27 stycznia). Przypadek? Może, ale jakże to się wszystko z sobą nieświadomie, zrządzeniem losu pokryło i uzupełniło wzajemnie. Czytam o ludziach, którzy niemalże 80 lat temu cierpieli w obozie w Oświęcimiu. O ludziach, którzy za każdy dzień życia dziękowali, bo tu nic nie było pewne. Pewna była jedynie śmierć i głód, który permanentnie żarł od środka, który wkręcał się w trzewia i bycie i codzienność. Głód, który osłabiał i decydował o przetrwaniu, o przeżyciu. • „(...) Matka weszła, wnosząc na tacce talerz jakiejś pysznej domowej zupy, czy kaszy na rosole... Złociły się liczne, delikatne, świecące kółka... • -Jedź synuś... Przecie musisz powrócić do sił!... • -Za dobre...A” • Bo jak jeść, skoro on tu, oni tam, wokół kubłów, ze swoimi menażkami, w kolejce po wodę z jarzynami. Jeść łyżką ciepłą zupę, z kółkami tłuszczu na wierzchu, to obraza tamtych, którzy zostali za drutami kolczastymi. Obraza współwięźniów. Ale zmusza się, przełamuje, oszukuje czas i rodziców. Chce to spisać, spisać, co jeszcze może, co pamięta, co da radę, bo już niedługo umrze. Je, by mieć siłę trzymać długopis. Tylko dlatego zjada to, co przynosi mu zatroskana matka. Pisze dziennik wspomnień z tego, co było i co przetrwał. Stłuczona przez uderzenie nerka nie da się wyleczyć, dni są policzone. Organizm cierpi, jest słaby, stopniowo niszczą się kolejne organy. Igłą wprowadza się w niego glukozę, strychninę, kamforę i środki nasercowe. • A co przeszedł przez jedenaście miesięcy gehenny obozowej? • Wszędobylskie wszy, nocne moczenie siennika przez współtowarzysza, krzyki nie dające spać. Zimne kąpiele w zimie, apele na boso, bez względu na stan zdrowia i pogody. Brak świeżej bielizny, ciepłych ubrań, jedzenia. Brak wszystkiego. Do tego kary i bicie, które było na porządku dziennym, za wszystko. W obozie całym jestestwem, tym co jeszcze pozostało z człowieka, tą resztą siebie, miało się świadomość, że przeżywa się właśnie coś więcej niż własną śmierć. • A ludzie? Ludzie w Oświęcimiu ulegają paskudnej demoralizacji. Stają się szpiclami, donosicielami, nikczemnie wysługują się drugim. Człowiek staje się zwierzęciem w ludzkiej skórze, ludzkim zwierzem, któremu zmienia się nawet charakter. • O tym wszystkim pisze on, ocalały niepotrzebnie, były więzień. On, młody chłopak o wyglądzie starca. On kościotrup. Chce puścić w obieg te zapiski, chce, by przechodziły z rąk do rąk i by każdy dowiedział się, co skrywają druty kolczaste obozów zagłady, co robiono w krematorium, jak zabija się ludzi za życia. • „Oświęcim. Pamiętnik więźnia” jest hołdem złożonym dla tych, których już nie ma, dla ocalałych i dla żyjących także, dla tych ostatnich szczególnie. Upamiętnia zmarłych dając im możliwość życia wiecznego w naszej pamięci. Pamiętnik jest o nich, ale o nas też. W tych spisanych wspomnieniach słyszysz nie tyle grę orkiestry stojącej przy bramie Oświęcimia. Te słowa układają się w harmonijny zapis nut na pięciolinii, które tworzą melodię, muzykę, wspaniały koncert ku czci. Ku czci wszystkich. • Treść tej książki wykracza poza okładki i przenika w ciebie. Puchniesz od emocji, smutku i żałoby Nie możesz zapomnieć o tych ludziach, którzy w swoim życiu napotkali wojnę. Przyszłość miała należeć do nich… • „Oświęcim” scala się z tobą. Przewierca myśli i duszę. • Jestem dumna z posiadania takiej książki. • „Znowu liczę, liczę, liczę, liczę, liczę życie. • Tyle miałam, tyle miałam, tyle mi umarło. • Tyle miałam, tyle miałam, tyle mi zostało. • Czy to dużo, czy to dużo, czy to jest mało?(…)” • Kora • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Zacznę od razu szczerze, bez łagodnego wstępu. Bo tu wszelkiego wstępu brak. Ta powieść od razu się toczy... • Wciąga nas wir wody i wyjazd na ryby i dwóch pijanych towarzyszy, których trzeba pilnować, a przecież miało być odwrotnie. To on jest najmłodszy, to jego trzeba mieć na oku, bo to.. dziecko, dorastające, prawie dorosłe, ale jeszcze dziecko. A oni? Opiekunowie? Pijani i bełkoczący niemający orientacji gdzie są i co się dzieje. Tak się zaczyna „Młody Mungo”, a potem jest podobnie. Trudna droga, trudne życie, trudne czytanie i godzenie się na to, co spotyka tytułowego bohatera. Czytasz z wypiekami na twarzy, rozemocjonowany od treści i oburzony tym, co los zgotował postaciom. Matka pijana, rodzeństwo czasem pomaga, czasem odtrąca, a sam? Samemu można żyć i oddychać i samemu poznać miłość. Swoją miłość, jedyną, niezaprzeczalną, do końca. Miłość skrytą i ukrytą. • (…) Najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka, ale ta pustka w nim samym, kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia, ani serdecznego słówka, ani nawet iskry nadziei", gdy jest sam pośród ludzi i nie może powiedzieć, czego mu brak. Mungo jest outsiderem, samotnikiem, poszukiwaczem. Mungo jest chłopakiem, który igra z życiem, ryzykuje, ale walczy do końca. Nie wierzy we własne szczęście. Tam gdzie dorasta nie ma go. A może jest, a tylko o nim zapomniało? Szczęście... Zapytaj go, czym ono jest i czekaj na odpowiedź... Czekaj... Czekaj... • Bo co to jest szczęście? • Czytam tę książkę i czuję, że wiele w niej jest z autora, Douglasa Stuarta. Czuję podskórnie, że dzięki pisaniu zrzucił z siebie i uporał się z własnym dzieciństwem i dorastaniem. Czuję, że dzięki pisaniu zaakceptował i jednocześnie zamknął swój ból i odciął się od niego. Że dzięki pisaniu otarł łzy dorastania. Dziecko wychowane przez pijaną matkę, bo ojca nie zna. Był kiedyś, a teraz go nie ma i nie pytaj dlaczego i gdzie jest. Mungo bez wiedzy o życiu, o rodzinie, o czułości czy pragnieniach. Mungo to samotny ktoś, komu dano życie i powiedziano „Reszta należy do ciebie – sam siebie stwórz”. • Czytanie tej powieści boli. Dosłownie. Nie sposób stanąć obok fabuły i być biernym obserwatorem życia kogoś, kto nie ma rodziców, a ci, co go otaczają, dobrze mu nie życzą. Walczy o siebie i życie i odlicza każdy dzień, jaki ma jeszcze do przeżycia na tej ziemi. Personalizujesz się z Mungo i nie możesz sobie tego darować, bo wiesz, że nie powinieneś, a to silniejsze od ciebie. Wchodzisz w jego buty, ciuchy, zapachy... czujesz poniżenie i wstyd. • I czujesz tęsknotę za nim... • O tym jest powieść Douglasa Stuarta. O młodych, poturbowanych chłopakach, którzy nagle znaleźli się na dnie. Chcieliby się upić, totalnie zatracić i próbować egzystować, jakoś być – ale czy tak można? Czy to aby nie tchórzostwo? Ucieczka od prawdziwego życia i od prawdy jako takiej? • To powieść o młodych ludziach, którzy nie potrafią zlepić odpowiedzialności z tych skrawków siebie, jakie im jeszcze zostały. Dziurawe dłonie, niemoc i niezgoda na to, co jest, ale gdy pytasz ich jak ma być, to nie potrafią nic wydukać. Ma być inaczej i tyle, ale nad tym inaczej trzeba popracować i do niego dążyć. Odciąć się od zła i ludzi, którzy ściągają na dno. • I jak się dobrze zastanowisz, to dostrzegasz w „Młodym Mungo” beznadziejność, którą w ludziach wywołuje tęsknota za lepszym życiem. Ich codzienność przypomina cieknącą lodówkę, której nie potrafisz naprawić, choć naprawić się da – trzeba owo życie rozłożyć, rozkręcić, by potem wiedzieć, jak złożyć. • W tej powieści pada odczuwalny akcent na samotność. Milczenie z samym sobą, mówienie do nikogo konkretnego, patrzenie na nic i brak kogoś. Zawieszenie w pustce siebie, z której nie wyprowadzą żadne drzwi, nawet otwarte. • A miłość? Ona nie zawsze ratuje, nie zawsze zostaje do końca. Miłość nie wyciąga ręki, gdy jej najbardziej potrzebujesz... • agakusiczyta
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
91
  • Mamusiu, jak wielki jest świat?
    Bohlmann, Sabine
  • Pojechałam do brata na południe
    Smirnoff, Karin
  • Dorosłość
    Skåber, Linn
  • Przygody w Dolinie Muminków
    Li, Amanda
  • Odyseja Asteriksa
    Goscinny, René
  • Asteriks Goci
    Goscinny, René
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo