Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Książka o świętym Ojcu Pio składa się głównie z opisów wielu jego cudów, ale w żadnym wypadku to nie dziwi - to te cuda składają się na święte życie stygmatyka. Nie mieści się w naszych nowoczesnych, doczesnych głowach jak jego działania wpłynęły na rzesze nawróconych, ozdrowiałych, zmienionych ludzi. Wielokrotnie podczas czytania napływały mi łzy do oczu - zwyczajnie cieszyłam się z tego, że ktoś otrzymał tak cudowną łaskę. W książce wielokrotnie podkreślano jak niezwykłe było życie tej zwyczajnej osoby i to prawda. Ojciec Pio to prawdziwie współczesny i jednocześnie ponadczasowy święty. To musiało być przeżycie dosłownie nie z tej ziemi móc zobaczyć go na żywo, wyspowiadać się u niego, otrzymać cud za jego wstawiennictwem czy za jego życia czy po śmierci. Podziwiam i zazdroszczę jego czystego i pięknego oddania Jezusowi. Fakt, że został świętym kościoła katolickiego i w niebie nie cierpi już tak jak tutaj na ziemi, ale znajduje się u boku Boga, Świętej Bożej Rodzicielki i innych świętych, napawa szczęściem i spokojem. Choć pewnie jest nie mniej zajęty po śmierci niż za życia kiedy tyle osób prosi go o wstawiennictwo, ale to tylko podkreśla jego świętość.
-
Czytając miałam świadomość, że pozycja ta jest cenna, wartościowa, że dla autora jako nastolatka z autyzmem napisanie takiej książki-wyznania było naprawdę wielkim wyzwaniem. Mimo to książka miejscami mnie męczyła i odnosiłam wrażenie, że poszczególne pytania i wątki powtarzają się nieustannie. Moje zdanie zmienił ostatni element książki, krótkie opowiadanie autora 'Jestem tutaj', które naprawdę otwiera oczy na to jak on jako osoba z autyzmem patrzy na świat i z miejsca zdałam sobie sprawę, że to moje lekkie poirytowanie powtórzeniami, miejscami formą książki, nie jest przypadkowe - dokładnie tak czuje się Naoki Higashida i pewnie wielu innych autystyków podejmując próby komunikacji z otoczeniem. Cierpliwość, do której autor raz po raz zachęca nabiera nowego znaczenia.
-
Zbiór połączonych ze sobą opowiadań z cyklu creepy stories. Zaczyna się dosyć mrocznie, śmierć, morderstwa, ale z czasem opowiadania łagodnieją przechodząc do wątków utraconego czasu, tęsknoty, zagubienia. Być może to taka sama tragedia jak śmierć? Śmierć swojej przeszłości, swoich szans, których już drugi raz nie otrzymamy. Książka świetnie nadawałaby się na serial z ilością odcinków odpowiadającym ilości opowiadań. Kończąc czytać miałam wrażenie, że strzępki tych historii, podobnych historii, są wokół nas. Wlasciwie każdy z nas uczestniczy w nich pośrednio, bezpośrednio lub jesteśmy dla nich odległym tłem. Oj, nigdy nie wiadomo w co się zaplątamy i jaki to będzie miało skutek dla otaczającej nas rzeczywistości.
-
Dawno nie czytałam tak bardzo niekomfortowej i niezręcznej w odbiorze książki. Czy to wada? Absolutnie nie. Książka nie musi być przyjemna, aby być dobra, choć przebrnięcie przez, skądinąd, wcale nie wygórowaną liczbę stron, nie jest wcale takie proste, choć zachęcam wszystkich wątpiących - warto, oj warto. Główny bohater w wyniku intrygi zostaje uwięziony z dala od swojego miejsca zamieszkania i od komfortowego świata, ktory zna i za wszelką cenę i za pomocą wszelkich dostępnych środków stara się uciec do domu. Przenosząc się na ostatnie strony, co by nie psuć zabawy spojlerami, można zadać sobie pytanie: co jest moim miejscem na ziemi? Dlaczego to jest moim miejscem? A przede wszystkim: czy to na pewno jest moje miejsce na ziemi? Czy na pewno to co w tej chwili mam jest jednocześnie tym, czego potrzebuje? Czy to czego potrzebuje to wszystko co mam? Książka z pewnością zachęca do kwestionowania i zadawania pytań, jeszcze długo siedzi w głowie - paradoksalnie mimo tego całego dyskomfortu towarzyszącemu czytaniu - nagle to wszystko ma sens. Albo nie ma. Zależy kto i jak na to spojrzy. Na koniec muszę jeszcze pochwalić nieco z pozoru siermiężne tłumaczenie, które po przeczytaniu całości wydaje się już idealnie skomponowane w stosunku do charakteru książki - tłumaczenie 'Kobiety z wydm' to musiała być absolutna orka na ugorze, ale dzięki temu można teraz trochę pomedytować na istotą życia.
-
Mimo imponujących, być może dla niektórych odstraszających gabarytów, książkę naprawdę czyta się szybko, a to przez to, że w historii księdza Dolindo jest coś jednocześnie przerażającego - kiedy pomyślę o jego cierpieniach, mękach, niesprawiedliwym traktowaniu; jest też coś ponad wszelką wątpliwość nadprzyrodzonego - kiedy pomyślę o jego pięknej i czystej łączności z Jezusem, których wielu szuka z taką determinacją i nie znajduje, a przede wszystkim coś do końca i bez reszty wciągającego. Jego pokora była doprawdy święta, a człowiek czytając jego historię patrzy na swoje własne, marne życie w inny sposób.