Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Katherine_Parker
Najnowsze recenzje
1
...
24 25 26
...
43
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Sied­emna­stol­etni­a Caymen praktycznie całe życie spędziła w sklepie z lalkami swojej mamy. Nad nim mieszkała, dorastała i żyła. Przez większość czasu mogły one liczyć tylko na siebie - ojciec Caymen porzucił je, gdy tylko dowiedział się, że jej matka jest z nią w ciąży. To im jednak nigdy nie przeszkadzało, bo choć często było im ciężko, zawsze miały siebie. Caymen nauczyła się, że nie warto zadawać się z ludźmi (a w szczególności z mężczyznami) z bogatych, majętnych rodzin, gdyż stanowią oni całkowite przeciwieństwo tego, co dziewczyna sobą reprezentuje. Gdy jednak pewnego dnia poznaje zabawnego i char­yzma­tycz­nego­ Xandera zaczyna się zastanawiać, czy to, czego przez całe życie matka ją uczyła, jest prawdą. Bo może nie każdy bogacz jest zły, tak jak nie każdy przeciętnie majętny człowiek jest dobry. • Z książkami autorstwa Kasie West mam tak, że już od pewnego czasu tak na prawdę nie patrzę, o czym nowa powieść będzie - po prostu biorę ją w ciemno, bo wiem, że i tak będzie genialna. I wiecie co, jak na razie takie myślenie mnie nie zawiodło! Z resztą z tego co słyszałam, dużo osób ma właśnie tak samo. Za każdym razem, gdy sięgam po nową Kasie zaskakuje mnie, jak autorka potrafi w umiejętny sposób przedstawić temat, który wydaje się po prostu błahy i raczej nie ciekawy tak, aby wyszło z tego coś niesamowitego. No bo nie oszukujmy się - książki Kasie West przedstawiają zwyczajne historie z codziennego życia każdego młodego człowieka. Jednak to, co potrafi z nimi zrobić często przerasta wszystkie oczekiwania. • Sięgając po Chłopaka z innej bajki troszkę obawiałam się tego, że książka nie będzie aż tak dobra, jak jej poprzedniczki. A wszystko to dlatego, że po ostatniej - P.S. I Like You (która oczywiście również była dobra) - czułam zwyczajnie lekki niedosyt. Dowiedziałam się już, na co stać Kasie i nie chciałabym się nią rozczarować. Ale, jak się bardzo szybko okazało, moje obawy były tak na prawdę zbędne, bo Chłopak z innej bajki to kolejna świetna powieść, która jest idealna dla każdego fana autorki. • Jak zawsze i tym razem główną bohaterką książki jest dziewczyna - niejaka Caymen. Myślę, że od razu zapałałam do niej sympatią, przez co bardzo przyjemnie poznawało mi się całą historię z jej perspektywy. Co, co mi się w niej spodobało, to ten jej sarkazm tak bardzo niezrozumiały przez większość ludzi. Czasami jej teksty na prawdę mocno mnie bawiły i strasznie dziwiło mnie dlaczego inni nie pojmują jej toku myślenia. To, co mi się w niej nie spodobało, to jej nastawienie do bogaczy. W sumie największą winę tutaj ponosi matka dziewczyny, no bo w końcu to ona wpajała jej przez całe życie, że powinna trzymać się od osób bardziej majętnych od siebie (takich wiecie, o wiele, wiele bardziej majętnych), a już w szczególności od mężczyzn. To myślenie często mnie denerwowało, no bo w końcu to, że ktoś ma więcej pieniędzy od innych nie oznacza od razu, że jest zły, okropny i w ogóle nie ma już dla niego żadnej nadziei, tak sami jak to, że jeśli ktoś prowadzi skromne życie, bo nie stać go na rozpieszczanie się, nie czyni z niego najuczciwszego człowieka na ziemi. W takim przypadku bardzo dziwię się, że Caymen zaprzyjaźniła się z Xanderem, który jest tak na prawdę wszystkim tym, przed czym ostrzegała ją matka. Sam Xander już na samym początku sprawił, że bardzo go polubiłam. Coś mi podpowiadało, że ten chłopak nie może być złym człowiekiem i że Caymen powinna dać mu szansę. • Historia sama z siebie jest prosta - opowiada po prostu historię przyjaźni dwójki ludzi z dwóch różnych klas społecznych, którzy muszą zmierzyć się z kilkoma przeciwnościami losu, Jednak, jak podkreślałam to na początku recenzji, Kasie West ma to do siebie, że potrafi czynić cuda. I tak właśnie po raz kolejny jej się to udało. Sama z wielką niec­ierp­liwo­ścią­ śledziłam rozwijającą się fabułę i wypatrywałam znaków, które podpowiedzą mi, jak to wszystko się zakończy. Czytając spędziłam na prawdę miłe chwile w towarzystwie tej książki. Strasznie spodobało mi się to, że autorka umieściła główną bohaterkę w sklepie z lalkami - przyznajcie jest to bardzo oryginalne miejsce akcji. Z ciekawością czytałam te różne opisy sklepu oraz niektórych lalek. Nie mam pojęcia, czemu autorka zdecydowała się akurat na sklep Lalki i Dużo więcej... ale pomysł był na prawdę genialny! Ucieszyło mnie również to, że autorka nie zdradziła nam już na początku wszystkich sekretów z życia swoich bohaterów, tylko stopniowo dozowała nam każdą informację. Dzięki temu nie wynudziłam się już po pierwszym rozdziale, tylko wciąż miałam przeczucie, że coś się tam dzieje. • Co tu więcej powiedzieć - ja Chłopakiem z innej bajki jestem po prostu zachwycona. Ma wszystko to, co najważniejsze dla książki młodzieżowej, a nawet, parafrazując nazwę sklepu mamy Caymen, Dużo więcej... Po raz kolejny autorka pokazała, na co ją stać i utwierdziła mnie w przekonaniu, że faktycznie nie warto sprawdzać, o czym jej książka jest, bo i tak będzie świetna. Myślę, że nada się ona idealnie dla każdego fana twórczości Kasie West oraz dla tych, którzy mają ochotę na zwykłą historię przedstawioną w niezwykły sposób. Z całą pewnością się przy niej nie wynudzicie!
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Pamiętam, że gdy czytałam dwie poprzednie części serii Colours of Love, bardzo dobrze spędzało mi się czas w ich towarzystwie. Choć czasem niektóre posunięcia autorki troszkę mnie denerwowały, to jednak myślę, że śmiało mogę uznać lekturę jej powieści za udaną. Gdy więc dowiedziałam się o kolejnej części, jaką jest Barwy miłości. Zatracenie ucieszyłam się, że będę mogła dalej zagłębiać się w poznaną już wcześniej historię. Myślałam, że zwyczajnie poznam dalsze losy Grace i Jonathana, jednak jak się szybko okazało, Kathryn Taylor postanowiła wprowadzić małą zmianę i tym razem zaprezentować nam historię kogoś innego. • Dość długo głowiłam się, kim tak na prawdę jest Sophie Conroy, czyli główna bohaterka Zatracenia. Nie mogłam rozgryźć, jaki związek ma ona z poprzednimi bohaterami, sąd się w ogóle wzięła i co autorka zamierza z nią zrobić. Gdy w końcu udało mi się tą zagadkę rozwiązać (jest przyjaciółką szwagierki Grace), nadal nie wiedziałam, dlaczego akurat niej autorka postanowiła poświęcić tą książkę - trochę dziwne zagranie, ale dobrze, skoro ona tak chciała. • Sama Sophie to jak dla mnie dość specyficzna osoba. Szybko dowiadujemy się, że jest pracoholiczką i że to właśnie praca jest najważniejszym elementem jej życia - oczywiście nie licząc chorej matki, którą wspólnie z ojcem się opiekuje. Osobiście nie polubiłam jej jakoś szczególnie. Nie mogę powiedzieć, że jej nie lubiłam, po prostu była dla mnie neutralna. Wiele też z cech jej charakteru nieco mnie denerwowało, przez co nie bardzo miałam ochotę spędzać z nią czas. Troszkę się to wszystko poprawiło, gdy bohaterka zaczęła spędzać więcej czasu z Matteo, który wyzwolił w niej niektóre elementy jej charakteru, których sama wcześniej nie znała. I choć właśnie dalej Sophie była już bardziej przyjazna, to jednak, gdy skończyłam czytać tą książkę ucieszyłam się, że mogę sobie w końcu od niej odetchnąć. • Sama historia wciąga, jednak jak dla mnie jest również nieco nijaka. Owszem były momenty, które śledziłam z zapartym tchem, jednakże było tutaj też dużo takich sytuacji, których najchętniej bym się pozbyła, bo zwyczajnie albo były moim zdaniem niepotrzebne, albo po prostu nudne. Pamiętam, że tak samo było, gdy czytałam obydwie poprzednie części serii i z żalem muszę stwierdzić, że autorka jednak się nie poprawiła. Powiedzmy sobie szczerze - przez połowę książki tak na prawdę nic się nie dzieje. Sophie próbuje zyskać zlecenie od Giacoma, który chce pozbyć się swojej kolekcji dzieł sztuki, a gdy już jej się to udaje, opowiada, jak to przeprowadza ich klasyfikacje. Na początku postać Mattea pojawia się sporadycznie i dopiero, gdy później zaczynają spędzać ze sobą więcej czasu, akcja się nieco rozkręca i nie czytamy już tyko o dziełach sztuki. Jednak nie przesadzajmy też za bardzo z tym rozkręcaniem, bo aż takiego zwrotu akcji nie ma się tutaj co doszukiwać. • Jeśli chodzi właśnie o te wszystkie dzieła sztuki, to jak dla mnie było tego o wiele, wiele za dużo. Jestem osobą, która tak na prawdę nie ma zielonego pojęcia o sztuce (nie interesuję się nią i większości zwyczajnie nie rozumiem), dlatego ta nadmierna wiedza przedstawiona w książce była dla mnie zbyt przytłaczająca. Gdy czytałam książki Sylvaina Reynarda, gdzie sztuka była również obecna spodobało mi się to, że chociaż ona tam jest, to występuję w idealnych proporcjach - nie za dużo, nie za mało, lecz w sam raz. Tutaj było jej zdecydowanie za wiele, co całkowicie mi się nie podobało. Myślę, że autorka podczas pisania tej książki za mocno pod tym względem zboczyła z kursu i wyszło, jak wyszło. • Podsumowując więc, cieszę się, że zapoznałam się z Zatraceniem i choć książkę czytało mi się przyjemnie, to jednak jestem pewna, że drugi raz bym się na nią nie zdecydowała. Stała się ona zwyczajnie kolejnym punktem odhaczonym na mojej liście książek do przeczytania i tyle. Jestem przez to troszkę zawiedziona, bo jednak liczyłam, że książka spodoba mi się dużo mocniej, ale w sumie spodziewałam się, że na jakieś wielkie szaleństwa raczej nie mogę liczyć. Myślę, że w przyszłości i tak zapoznam się z kolejną częścią serii, jednak bardzo się cieszę z tego, że na jakiś czas będę mogła dać sobie z tym spokój.
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Od chwili, gdy małżeństwo Rachel się rozpadło, a jej były mąż założył nową rodzinę, życie kobiety całkowicie się rozleciało. Popadła w alkoholizm, została wykluczona z kręgu jej dawnych znajomych i mieszka kontem u dawnej współlokatorki ze studiów. Rachel całkowicie pogrążyła się w otaczających ją problemach i nie wygląda na to, aby szybko potrafiła się z nich wydostać. Codziennie jeździ pociągiem do Londynu aby udać się do pracy - do jedynego elementu z jej przeszłości, który jej pozostał. Codziennie też z wyczekiwaniem czeka na moment, gdy pociąg zwolni koło semaforu, a ona w końcu będzie mogła po raz kolejny zatracić się w życiu rodziny mieszkającej tuż przy torach kolejowych - rodziny, która wydaje się być kobiecie po prostu idealna. W pięknym i zadbanym domu mieszaka wspaniała kobieta i niesamowicie w niej zakochany mężczyzna. Codziennie Rachel obserwuje ich codzienność, wyobraża sobie, jacy są, czym się zajmują oraz jakby to było być nimi. Jednakże marzenia szybko mijają, gdyż kawałek dalej znajduje się dawny wymarzony dom kobiety, w którym teraz jej były mąż Tom mieszka szczęśliwy ze swoją nową żoną Amy, z którą zdradzał wcześniej Rachel, oraz śliczną córeczką Evy. W tym momencie bohaterka przypomina sobie, jak okropne stało się jej życie i jak bardzo różni się ono od idealnej codzienności Jasona i Jess. Pewnego dnia jednak Rachel dowiaduje się, że to idealne życie w idealny domu wcale nie jest takie bez skazy - kobieta widzi, że Jess całuje się na tarasie domu jakimś całkowicie obcym mężczyzną, który na pewno nie jest mężem Jess. Później, tego samego dnia bohaterka dowiaduje się o tym, że jej idealna kobieta imieniem Meghan zaginęła. Rachel postanawia powiedzieć policji, co widziała, bo w końcu może mieć to jakiś związek z całą sprawą - bo nie ma idealnych rodzin. W każdej kryją się jakieś tajemnice. • Na Dziewczynę z pociągu miałam ochotę już od dawna. Cały czas czekałam jednak na najbardziej odpowiedni moment, by w końcu móc zagłębić się w lekturze. Nie wiedziałam za bardzo w sumie, czego mogę się po niej spodziewać, bo nigdy jakoś wielce nie zagłębiałam się w opinie zamieszczone w internecie na jej temat. Muszę też powiedzieć, że prócz opisu powieści, który znalazłam na odwrocie okładki, to właśnie ta okładka (żeby nie było wątpliwości, mówię tutaj o tej filmowej) najbardziej mnie zainteresowała. Jest ona nieco mroczna, utrzymana w odcieniach zieleni i bardzo przyciąga uwagę. Coś mi jednak podpowiadało, że powieść ta mi się spodoba i to nawet bardzo. Bardzo się więc cieszę, że tym razem się nie myliłam, bo Dziewczyna z pociągu okazała się tak niesamowicie wciągająca, że zwyczajnie nie mogłam się od niej oderwać. • Główną bohaterką powieści Pauli Hawkins jest niejaka Rachel - kobieta, która (powiedzmy to szczerze) stoczyła się na marines społeczny. Dotychczas jej życie było po prostu w porządku - może nie jakoś wielce fascynujące, ale miała to, na czym jej najbardziej zależało. U boku swojego męża Toma czuła się jak ktoś wyjątkowy i szczęśliwy - do czasu, gdy Rachel i Tom zapragnęli powiększyć rodzinę. Kobieta niestety nie mogła zajść w ciążę, a to doprowadzało ją do głębokiej rozpaczy. Gdy zabieg zapłodnienia in vitro okazał się nieudany, a na kolejny nie starczyło im pieniędzy, Rachel zaczęła pić. To właśnie wtedy miał miejsce początek końca - Rachel staczała się coraz bardziej, przez spożywany alkohol zapominała, jakie kłótnie wywoływała przy Tomie i do czego one doprowadzały. W końcu kobieta odkryła, że jej mąż ma potajemnie romans i bardzo szybko się rozstali - Tom założył całkiem nową i szczęśliwą rodzinę, a Rachel staczała się coraz bardziej i bardziej. Nic więc dziwnego, że gdy doszło do zaginięcia Meghan, a Rachel chciała pomóc w jej odnalezieniu, nikt tak na prawdę nie brał tego, co mówiła na prawdę. Większą część historii poznajemy właśnie za pośrednictwem Rachel i myślę, że śmiało można powiedzieć, że to ona jest główną bohaterką utworu. Książkę z jej perspektywy czytało mi się bardzo dobrze - autorka przedstawiła po prostu, jak wyglądałaby taka sytuacja z perspektywy zwyczajnej osoby. Ciekawie czytało mi się o tym, gdy kobieta idealizowała życie Jasona i Jess (czyli prawidłowo Scotta i Meghan) - wymyśliła sobie ona tak na prawdę idealną historię którą obserwowała każdego dnia, podczas jazdy do Londynu. Spodobało mi się to, jak autorka ukazała, że choć czasem niektóre rzeczy czy sytuacje mogą wydawać się nam perfekcyjne, gdy jesteśmy tylko obserwatorami, to tak na prawdę ta perfekcja nie istnieje - zwyczajnie my czasem nie dostrzegamy tych wad. • Gdy czytałam Dziewczynę z pociągu i coraz bardziej poznawałam każdego z kolejnych bohaterów, wszystkich podejrzewałam o to, co spotkało Meghan. Wydawało mi się, że każdy z nich ma coś wspólnego z zaginięciem kobiety i każdy po części się do tego przyczynił. • Jeśli jestem już przy wątku Meghan, jak i samego jej zaginięcia, myślę, że autorka bardzo dobrze ten pomysł wykreowała i dodatkowo świetnie go zaprezentowała. Wszystko było tu dla mnie spójne, nieprzesadzone i przede wszystkim prawdziwe. Zagłębiając się w tej historii nie miałam wrażenia, że jest to sytuacja, która w prawdziwym życiu nie miałabym miejsca. Wręcz przeciwnie - takie coś mogłoby spotkać tak na prawdę każdego z nas. Spodobało mi się też, że w książce znalazły się rozdziały, w których poznawaliśmy nieznaną Rachel przeszłość, która dotyczyła właśnie Meghan oraz jej zniknięcia. Choć stopniowo autorka zaczęła nam wszystko wyjaśniać, to jednak tak na prawdę do samego końca starała się ukryć tą całą tajemnicę tak, abyśmy za wcześnie nie domyślili się, co tak na prawdę się tam wydarzyło. Ja jestem z tego jak najbardziej zadowolona, gdyż podczas odkrywania tego wszystkiego bawiłaś się świetnie. • Bardzo spodobał mi się styl pisarski Pauli Hawkins. Jest on zdecydowanie specyficzny i wielu z początku może sprawić troszkę kłopotu (tak było na przykład w moim przypadku), jednakże nie ma się o co martwić, gdyż bardzo szybko idzie się do tego przyzwyczaić i dalej czyta się już niesamowicie. Autorka nie stosuje tutaj żadnych zbędnych i nudnych fragmentów, które mogłyby zniechęcić czytelnika do dalszego czytania, ale też jak wspomniałam nie wyjaśnia od razy wszystkiego. Stopniowo ujawnia wszystkie tajemnice, dając jednocześnie czytelnikowi możliwość samemu rozwikłania zagadki zniknięcia Meghan, przez co po prostu nie można oderwać się od lektury. Mnie Paula Hawkins po prostu oczarowała i coś mi mówi, że stanę się wielką fanką twórczości tej pani. • Myślę więc, że o Dziewczynie z pociągu nie idzie wypowiadać się inaczej, niż w samych superlatywach. Jak dla mnie książka nie ma żadnych wad, tylko właśnie mnóstwo zalet. Cały czas trzyma w napięciu, sprawia, że nie można się od niej oderwać, a na koniec ujawnia swoje niesamowite zakończenie, które z pewnością zaskoczy niejednego. Ja czytając musiałam cały czas ze sobą walczyć, aby w pewnym momencie nie włączyć sobie ekranizacji książki, gdyż już bardzo chciałam zobaczyć całą tą historię na ekranie. Ciekawi mnie, czy twórcom filmu udało się przenieść genialność tej książki na duży ekran i jak spisali się aktorzy którzy wydają się być na prawdę dobrze obsadzeni w swoich rolach. Mała rada dla tych, którzy jeszcze nie czytali tej książki, ani nie poznali filmu - nie oglądajcie zwiastuna, gdyż za wiele on zdradza i już na początku książki przez to możecie zorientować się, o co w całej tej historii chodzi. • Także już słowem podsumowania - polecam i to bardzo!
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • W dniu jej szesnastych urodzin życie Annabelle Spencer zmieniło się w piekło. Chcąc spełnić marzenie swojej dziewczyny, jej chłopak Jack postanowił zabrać ją do klubu, aby tam w swoje szesnaste urodziny mogła się wyszaleć jak należy. Spotykają tam Cartera - mężczyznę, który postanowił zrobić wszystko, aby Anna stała się jego własnością. W końcu dochodzi do tego, że Jack zostaje brutalnie zamordowany przez towarzyszy Cartera, a Anna staje się ofiarą uprowadzenia. Dziewczyna musiała przejść przez koszmar, by w końcu cudem po trzech latach koszmaru uwolnić się od Cartera. Jednakże dziewczyna już nigdy nie będzie w stanie otrząsnąć się z tego, co on jej zrobił. Będąc córką senatora i przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, dziewczyna musi być pod stałą ochroną, co niestety jej się kompletnie nie podoba. W końcu zostaje jej przydzielony świeżo upieczony komandos SWAT, który ma pełnić rolę jej chłopaka, aby móc w pełni chronić ją podczas nauki z dala od rodzinnego domu. • Gdy sięgałam po książkę Nic do stracenia. Początek, byłam do tej pozycji raczej sceptycznie nastawiona. Opis powieści spodobał mi się i to nawet bardzo, jednakże w pamięci nadal wspominałam swoje pierwsze spotkanie z twórczością Kristy Moseley - Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno, bo o tej książce mówię, był przyjemny, jednakże przez liczne przydługie opisy i zwyczajnie nudną fabułę, nie byłam do końca z niej zadowolona. Obawiałam się, że tak samo będzie w przypadku tejże pozycji, a nie chciałam tracić czasu na zagłębianiu się w mocno przeciętną książkę. Bardzo się jednak cieszę, gdy teraz swobodnie mogę powiedzieć, że Kristy Moseley poprawiła się i to nawet bardzo! Nic do stracenia. Początek stała się bowiem jedną z moich ostatnich ulubionych pozycji. • Nie pamiętam, czy już o tym wspominałam, ale bardzo lubię książki i filmy, gdzie występuje motyw, w którym główna bohaterka zakochuje się w swoim ochroniarzu - tych pierwszych czytałam niestety mało, nad czym bardzo ubolewam, dlatego ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, o czym ma być fabuła nowej powieści Kristy Moseley. Z początkiem książki nie miałam najmniejszego problemu, a gdy z każdą kolejną stroną zaczytywałam się bardziej w całą fabułę wiedziała, że tym razem trafiłam w samą dziesiątkę. • Główną bohaterką tej pozycji jest niejaka Anna, która jak dowiadujemy się na samym początku książki, została uprowadzona przez całkowicie przypadkowego faceta, wcześniej będą zmuszoną do oglądania śmierci ukochanego. Z wielkim zadziwieniem oraz rozpaczą czytałam o tym, jak całkowicie niewinny wypad do klubu stał się początkiem najgorszego koszmaru Anny. Cieszę się, że autorka postanowiła przedstawić nam na samym początku książki, co spotkało główną bohaterkę (chociaż tak w bardzo dużym skrócie), gdyż dzięki temu lepiej jest nam się wdrożyć w całą sytuację oraz zrozumieć Annę, niż jak byśmy mieli się dowiadywać tylko z jakichś wspomnień. Z początku wydawało mi się też, że chyba nie polubię się z tą bohaterką - rozumiałam, że to przez co przeszła bardzo ją zmieniło, jednakże nie potrafiłam jej rozgryźć. Zaczęłam jednak obserwować zmianę, jaka zaczęła w niej zachodzić, gdy do jej życia wkroczył Ashton, przez co bardzo szybko stała się w końcu moją ulubienicą. Strasznie spodobał mi się jej humor oraz zadziorność i życzyłam jej, aby w końcu pozwoliła sobie zaufać innym. Pod koniec książki zmiana jej zachowania w porównaniu z tym, co było na początku była diametralna i czasem wierzyć mi się nie chciało, że czytam o tej samej osobie, co na samym początku powieści. • Moim kolejnym męskim książkowym faworytem stał się również (co za zaskoczenie) właśnie Ashton. Pokochałam go już od pierwszej wzmianki o nim, a z każdą kolejną stroną zakochiwałam się w nim coraz bardziej. Przede wszystkim podobało mi się jednak to, jak działa on na Annę, jak potrafi wydobyć z niej to co najlepsze i kibicowałam mu przez cały czas. Już od początku wiedziałam, że tą dwójkę coś połączy i liczyłam, że wszystko potoczy się w dobrym kierunku. • Bardzo polubiłam także Nate'a - przyjaciela Ashtona i mam wielką nadzieję, że w kolejnym tomie będzie go o wiele wiele więcej. • W książce podobało mi się chyba dosłownie wszystko - skończyłam czytać ją dosłownie przed chwilą i jak na razie nie umiem znaleźć w niej niczego, co by mnie choć trochę denerwowało. Cieszę się, że autorce udało się napisać coś takiego i że jej styl zdecydowanie poprawił się od mojego pierwszego spotkania z nią. Jedyne, czym jestem troszeczkę zawiedziona to to, że nie pociągnęła ona aż tak mocno wątku Cartera i przeszłości Anny. Owszem, co chwilę praktycznie jest jakieś nawiązanie do tego bohatera, jednakże spodziewałam się, że w którejś części powieści będziemy mieli z nim po prostu coś do czynienia. Wydaje mi się, że autorka chyba zachowała to wszystko na kolejną część serii - a przynajmniej taką mam nadzieję. Jednakże bez tego książkę też śmiało mogę uznać za na prawdę dobrą. • Podsumowując więc, jestem na prawdę bardzo pozytywnie zaskoczona po moim drugim spotkaniu z Kirsty Moseley. Po przeczytaniu pierwszego Chłopaka... postanowiłam ją sobie odpuścić, a teraz już po lekturze książki Nic do stracenia. Początek jestem bardzo szczęśliwa, że jednak całkowicie do tego nie doszło. Książka wciąga już od pierwszych stron, a dalej dosłownie nie idzie się od niej oderwać. Historia wciąż trzyma w napięciu, a do tego charyzmatyczni bohaterowie tylko dopełniają całości. Strasznie ciekawi mnie, jak dalej potoczą się losy Anny pras Ashtona oraz to, co dalej będzie ze sprawą Cartera, dlatego już teraz z wielką niec­ierp­liwo­ścią­ czekam na premierę drugiego tomu. Wam natomiast stanowczo polecam zapoznanie się z Nic do stracenia. Początek - uwierzcie mi, nie będziecie tego żałować!
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    Recenzja dostępna również na blogu: [Link] • Gdy po obejrzeniu filmu Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć dowiedziałam się, że niedługo ma pojawić się wydany w formie książki oryginalny scenariusz tej produkcji byłam jednocześnie mocno podekscytowana i zaniepokojona. Wiedziałam, że na pewno zapoznam się z tą książką, jednakże jak dotąd nigdy nie miałam okazji czytać żadnego scenariusza i obawiałam się, że będzie mi to szło bardzo opornie. Ciekawość jednak zwyciężyła, a gdy tylko zobaczyłam, jak sama powieść ma się prezentować, nie było już wyjścia... • Na samym początku tej recenzji koniecznie muszę wspomnieć o po prostu genialnej, fantastycznej, cudnej, pięknej i niepowtarzalnej okładce tejże książki. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak pięknego! Jeśli widzieliście tą pozycję na żywo, z całą pewnością wiecie dokładnie, co mam na myśli. Książka jest tak przepięknie wydana, że zwyczajnie nie można oderwać od niej wzroku. Z notatki na samym końcu pozycji dowiadujemy się, że motywy zdobnicze z lat dwudziestych XX wieku stały się inspiracją do jej stworzenia, tak samo jak te liczne fantastyczne zwierzęta. Lecz nie tylko sama okładka jest genialna - również wnętrze jest niesamowite. Książka została cudownie wydana i w pełni odzwierciedla ona klimat całej historii. Jestem przekonana, że gdyby została ona wydana w tradycyjny i zwyczajny sposób, zabrakłoby jej tego fantastycznego uroku. • W książce, z racji tego, że jest to oryginalny scenariusz filmu, znajdziemy DOKŁADNIE to samo, co oglądaliśmy na ekranie, tylko... dziesięć razy lepsze. Powieść przedstawia nam historię młodego brytyjskiego magikozoologa Newtona Skamandra, który przybywa do Stanów Zjednoczonych z pewną misją, którą stara się nikomu nie wyjawić. Niestety praktycznie krótko po tym, jak w końcu znalazł się w Ameryce dochodzi do pewnych komplikacji - z jego magicznej walizki ucieka niejaki niuchacz, czyli małe stworzonko, które pomimo swoich rozmiarów może wywołać niezłe zamieszanie. W czasie, gdy Newt stara się złapać niuchacza nieświadomie zamienia się walizką z Jacobem Kowalskim, który później przez przypadek przyczynia się od tego, że wiele fantastycznych zwierząt z walizki Newta ucieka na ulice Nowego Jorku. Nie jest to jednak całkowicie główny wątek całej historii - to dopiero początek wszystkiego. • Jak wspomniałam, pierwszy raz w życiu miałam okazję zapoznać się ze scenariuszem - do tej pory nigdy czegoś takiego nie czytałam. Mówiłam też o obawach, jakie miałam zanim zabrałam się za poznanie tej książki - zwyczajnie myślałam, że te wszystkie fachowe terminy w przypadku opisania poszczególnych scen będą mnie nudzić, dodatkowo pogubię się w fabule i koniec końców w ogóle nie dotrwam do końca. I choć faktycznie przez pierwszych kilka stron właśnie tak miałam, to później już w ogóle nie miałam z tym problemu - ba, nawet już tego nie zauważałam. Gdy przyzwyczaiłam się już do formy scenariusza, poznawanie fabuły nie było dla mnie żadnym problemem, a dodatkowe opisy miejsc, sytuacji, itp. tylko bardziej pomagały mi nakreślić sobie wszystkie sceny. Mam przed sobą jeszcze jeden scenariusz do przeczytania (a mianowicie Harry Potter i Przeklęte dziecko), ale teraz w ogóle się go nie obawiam, wręcz przeciwnie - nie mogę się już tej formy doczekać. W scenariuszu widać rękę J. K. Rowling z czego bardzo się cieszę, gdyż to tylko bardziej oddaje charakter świata czarodziejów. • Zanim zapoznałam się z tym scenariuszem, sięgnęłam również po podręcznik Hogwartu - Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć i osobiście mi to bardzo pomogło. Gdy w scenariuszu pojawiała się jakaś wzmianka dotycząca konkretnego zwierzęcia, wiedziałam już mniej więcej o którego chodzi, a w razie potrzeby zawsze mogłam ponownie zajrzeć do podręcznika. Jeśli więc nie przeczytaliście jeszcze tych dwóch pozycji, polecam zapoznanie się z nimi właśnie w takiej kolejności - najpierw podręcznik, później scenariusz. • Podsumowując więc, gorąco polecam wam zapoznanie się z tym scenariuszem! Wiele osób, jak również ja na początku, uważa, że jest on zupełnie niepotrzebny i fani by się bez tego obeszli, jednakże uwierzcie mi, to pozycja, którą zdecydowanie każdy fan świata magii powinien przeczytać. Ja zagłębiając się w ten scenariusz byłam dosłownie oczarowana i choć wiedziałam dokładnie, jak potoczy się cała historia, to i tak śledziłam wszystko z ogromnym zaciekawieniem. Całość czyta się na prawdę szybko, a to, że nie można się od tego oderwać, jeszcze bardziej przyspiesza proces czytania. Tak więc kończąc, polecam, polecam i jeszcze raz polecam!
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
42
  • Idealni rodzice
    Davis, L. G.
  • Tajemnica domu w Bielinach
    Miszczuk, Katarzyna Berenika
  • Terapeutka
    Paris, B. A.
  • Verity
    Hoover, Colleen
  • Musisz mi uwierzyć
    Kent, Minka
  • Idealna rodzina
    Jewell, Lisa
Należy do grup

grejfrutoowa
ilona3
Betik

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo