Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
wiesia_czyta
Najnowsze recenzje
1
...
5 6 7
...
23
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    „Urodziłem się dziewięć miesięcy po śmierci Stalina…” – tak Andrzej Dziurawiec zaczyna swą książkę. Początek zatem interesujący; na kolejnych stronach mamy historie związane z dzieciństwem i młodością autora. Są też opowieści o wujkach, babci, o kolegach i miłościach życia. Jesteśmy w „późnym Gomułce”, by za chwilę przenosić się na wschodnie kresy, bo „Autorowi tam dobrze”. No i mamy Wołyń, lata wojny, a nawet wcześniej – rok 1938 w opowiadaniu „Rogatywka”. • A tytuł obiecywał nieco inne klimaty. Oczywiście, będzie i „wczesny Gierek”, ale trochę to pomieszane i trudno mi było dociec, wg jakiego klucza autor układał opowiadania w swej książce. Może to po prostu zasada przypominania sobie co ciekawszych i barwniejszych historii i niekoniecznie przez siebie zapamiętanych. Niektóre przetrwały na zasadzie rodzinnej legendy i z czasem nabierały kolorów, np. opowieść o pijanym kogucie czy pierogach babci Anieli. • Obiecywanych na okładce absurdów PRL-u nie ma za wiele; „piwo do konsumpcji”, fundusz FWP. Przeczytane treści dość szybko ulatują, niewiele pozostaje w pamięci. To nie tylko moje odczucie, pozostali klubowicze również nie zachwycali się opowieściami Dziurawca. Zgodnie stwierdziliśmy, że są pisane głównie z myślą o rodzinie i znajomych, którzy pewnie bardziej niż inni czytelnicy odkryją „urok” minionej epoki PRL-u. Oczywiście musi być cudzysłów, bo autor nie kryje niechęci do „jedynie słusznego systemu”. • Książka pisuje się w popularny nurt mody na PRL. Przejrzeliśmy na spotkaniu kilka książek o tej tematyce. Można z nostalgią obejrzeć zdjęcia i pośmiać się. Tęsknić nie ma do czego – to refleksja tych, którzy pamiętają te czasy. Dla młodych to egzotyczna przeszłość bez komórek, laptopów i Internetu. • I jeszcze rodzimy akcent na koniec. Otóż w opowiadaniu „Rozkosze bohemy, czyli jak nie zostałem marszandem” pojawia się taki zapis (rzecz dzieje się na warszawskiej starówce); „…raz pojawił się facet w wymiętym garniturze z ceratową aktówką – pewnie zaopatrzeniowiec z Sieradza na delegacji”.Oj panie Dziurawiec, dlaczego od razu z Sieradza, a mało to innych miast?! Wiemy, wiemy, że nasze miasto to dla wielu synonim prowincji, ale lubimy je i już!
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Skończyłam czytać powieść Majgull Axelsson pt. „Dom Augusty” i poczułam wielki smutek. Nie dlatego, że to już koniec opowieści, ale że właśnie taki koniec. Losy kobiet ze szwedzkiej rodziny zaczynają się z początkiem XX wieku i toczą się aż do 2000 roku. Nie ma chronologii wydarzeń, trzeba uważnie się wczytywać, by nie pogubić kolejnych wątków. Pomocne jest w tym drzewo genealogiczne zamieszczone na początku książki. A potem następuje prolog, którego bohaterem jest lis pojawiający się też w epilogu. „Lis, który widzi to, czego nie dostrzega nikt inny”. To ważne słowa uświadamiające, że my ludzie często nie widzimy tego, co dzieje się obok nas. • Jedna z bohaterek, Alicja, zastanawia się nad swoim stosunkiem do najmłodszej przedstawicielki rodu – Andżeliki – próbuje znaleźć dla siebie jakąś wymówkę. Ale „nie można tłumaczyć tego, że się nie zauważyło, faktem, że samemu było się niezauważonym. Nie ma na to usprawiedliwienia”. • Bohaterki sagi rodzinnej ukrywają swoje uczucia, nie potrafią otworzyć się nawet przed najbliższymi. Niechciane ciąże, nieślubne dzieci, patologia w rodzinie – to jest, ale o tym się nie mówi. Na zewnątrz wszystko powinno świadczyć o kochającej się rodzinie. Tylko w domu Augusty mieszkają cienie i „skrywają się głowy z całego stulecia, czekając na przyjście czasu opowieści”. • Trzeba koniecznie wejść w ten świat, by uświadomić sobie, jak ważne są opowieści, które ma dla Alicji ukrywającej ciążę jej babka Augusta. Czytelnik podąża nimi przez Hallstavik, Herrang, Hoverodal. Jest świadkiem umierania baśni, gdy wraz z uruchomieniem fabryki ludzie opuszczają swoje środowisko i idą w nich pracować, zostawiając swe marzenia. Świat realistyczny przeplata się z baśniowym; jest niebo i Augusta na jednej z chmur pisząca petycje do Pana Boga. • „Dom Augusty” nie jest łatwą lekturą, wciąga niesamowicie, ale powoduje, że trudno zasnąć, wywołuje niepokój. O wielkim smutku pisałam już na początku. Nawiązując zaś do jednego z pytań ankiety DKK, myślę, że chciałabym spotkać Andżelikę, by powiedzieć jej, jak bardzo podziwiam upór, z jakim dążyła do zrealizowania swego planu usamodzielnienia się, jak podoba mi się jej stosunek do brata Mikaela z zespołem Downa, jak bardzo chciałam, by jej się udało… • Warto jeszcze zwrócić uwagę, ze powieść M. Axelsson porusza trudny, pomijany często, temat macierzyństwa, które nie zawsze jest tylko pasmem wzruszeń i wielkiej miłości matki i dziecka. • „Dom Augusty” to książka, którą naprawdę trzeba poznać, tak jak i pozostałe powieści Majgul Axelsson.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Inspiracją do napisania powieści „Castorp” było dla Pawła Huelle jedno zdanie z „Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna. I tak poznajemy losy Hansa Castorpa, studenta Carskiej Wyższej Szkoły Technicznej w Gdańsku, który 28. września 1905 roku wypływa z Hamburga na pokładzie statku handlowego Merkury, by w niedawno otwartej uczelni studiować budowę okrętów. • Razem z bohaterem wędrujemy ulicami Gdańska, Wrzeszcza i Sopotu. Piesze, potem rowerowe wycieczki przybliżają krajobrazy tych miast i ich okolic. Hans raczej stroni od towarzystwa kolegów, jest samotnikiem; tylko niekiedy daje się namówić na wspólną zabawę. Taką jest posiedzenie Stowarzyszenia Miłośników Kultury Antycznej „Omphalos” w starej portowej dzielnicy, gdzie Castorp spotyka tajemniczą, piękną Polkę Wandę Pilecką widzianą wcześniej w Sopocie w towarzystwie pewnego Rosjanina. Zakochuje się i próbuje zbliżyć się do niej, w czym ma pomóc książką „EffiBriest” TheodoraFontane’a. • Niespiesznie toczy się akcja powieści, wszechwiedzący narrator prowadzi czytelnika, zwracając się często do niego, np. „wyznajmy drogi czytelniku”, „rozumny czytelnik domyśla się oczywiście ku czemu zmierza moje pytanie”. Bohater wspomina spędzane z rodzicami wakacje w Kołobrzegu, interesuje się filozofią; czyta opracowanie Izaaka Dancigera o Arturze Schopenhauerze pochodzącym z Gdańska. • Rozmyśla o życiu, o czasie, zastanawia się nad magiczną krzywą Karla Weierstrassa, która biegła jedynie w algebraicznej wyobraźni matematyka. Czas płynie powoli, czytelnikowi (co zgodnie stwierdzili klubowicze) udziela się atmosfera melancholii i refleksji. Zaczyna zastanawiać się wraz z bohaterem, czy bal w starej portowej dzielnicy mógł się odbyć realnie, skoro nie ma budynku, do którego wchodziło się na hasło „Tauromachia”. Zaczyna słyszeć wraz z Hansem Castorpem pieśń Schuberta – „najsmutniejszą z 24. najpiękniejszych pieśni świata” i „widzi, jak zza chmur powoli pojawiają się 3. słońca, jedno obok drugiego, nie jedno na drugim”. • Paweł Huelle pięknie przedstawił wcześniejsze losy bohatera „Czarodziejskiej góry”, potrafił urzec wszystkich klubowiczów atmosferą nadmorskich miast z początku XX wieku. Mogliśmy poznać różne ciekawostki, np. jak odbywały się kąpiele w morzu (drewniane łazienki), jak wyglądały lecznicze kąpiele w Zakładzie Kąpieli Gorących w Sopocie. • Na pewno książka zachęca nieznających powieści Tomasza Manna do jej przeczytania, jak też do sięgnięcia do „EffiBriest” TheodoraFontane’a. Skłania też do poszukiwania w niej innych tropów literackich. • Piękna powieść – gorąco polecam.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    „Momenty były?”- można zapytać tak, jak w znanych rozmowach Marian Kociniak zwracał się do Andrzeja Zaorskiego, który odpowiadał: „Masz!!! Najlepiej jak on z nią…” itd. O tym, co może być dalej, trzeba przeczytać w powieści Grażyny Plebanek. • Autorka opisuje, nie szczędząc „momentów”, romans Jonathana i Andrei. Mężczyzna jest mężem prawniczki Megi robiącej karierę w Komisji Europejskiej. Mieszkają w Brukseli, mają dwójkę dzieci, którymi zajmuje się głównie Jonathan – autor trzech książek z bajkami, były dziennikarz, obecnie wykładowca kursu twórczego pisania. Andrea jest dziennikarką telewizyjną, partnerką życiową Simona Lloyda – ważnej figury w Komisji Europejskiej. • Jonathan i Andrea ukrywają swój związek, spotykają się w kościołach i parkach, a pod nieobecność Simona w mieszkaniu dziewczyny. • Zauroczenie nie mija, fascynacja seksem potęguje się, temperatura uczuć rośnie.. Mąż Megi dochodzi do wniosku, że kocha obie kobiety, czerpie energię ze stosunków z żoną i z kochanką.Megi zaczyna podejrzewać męża, ale ponieważ sama wcześniej go zdradziła, nie reaguje. • Romans kwitnie, a czytelnik poznaje też wielonarodowe środowisko pracowników Komisji Europejskiej. Uczestniczy w spotkaniach, wizytach i rewizytach organizowanych po to, by się na nich pokazać. Jeśli ktoś zostanie pominięty, to wielki afront dla niego (Megi nie zaproszono na przyjęcie do Simona i Andrei!). • Grażyna Plebanek pokazuje młodych ludzi, dla których nie jest problemem spakowanie się i wyjazd do innego kraju. Są dobrze wykształceni, znają języki, nie boją się nowych wyzwań. Małżonkowie są partnerami, nie dzielą obowiązków na kobiece i męskie. Jonathan „niedawno zrozumiał, że ma prawo do przeczuć, wrażeń, instynktów i porywów – mimo że jest mężczyzną”. • I to właśnie on – mężczyzna – jest w tej książce głównym bohaterem. Jego przeżycia i rozterki, uczucia, którymi darzy obie kobiety i swoje dzieci, są na pierwszym planie. • Ciekawym uzupełnieniem i właściwie podsumowaniem wydaje się pisana przez bohatera książka – tym razem dla dorosłych – „Psy P.” i antologia „O kochaniu” z tekstami uczestników kursu twórczego pisania. • To są zresztą bardzo ciekawe fragmenty powieści, Jonathan jako wykładowca podaje kursantom trafne wskazówki pomocne przy pierwszych próbach literackich. Mogą się przydać początkującym twórcom. • Język jest dużym walorem książki. Grażyna Plebanek bez wulgaryzmów i naukowych określeń przedstawia sceny erotyczne. Warto też poznać pozostałe powieści Plebanek, ale w nich „momentów” już nie tak wiele.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    W „Lali” Jacek Dehnel „oddał hołd wyjątkowej osobie obdarzonej wielkim poczuciem humoru”. Jest nią jego babcia Helena Bieniecka, primo voto Rogozińska, secundo voto Karpińska. • Książka składa się z opowieści babci Lali zaczynających się od słów: „Pamiętam, jak…”, by potem stopniowo przechodzić w „Nie pamiętam…”. Wtedy to wnuk zaczyna przypominać historie po wielekroć opowiadane przy rodzinnym stole. Cofamy się aż do prapradziadków autora, Leonarda Brokla i Wandy z Dziewiątkiewiczów. Pojawiają się różni przedstawiciele rodu i różne miejsca, a „narracja babcina wije się jak zielony groszek, wypuszczając coraz to nowe niespodziewane pędy chwytne”. Na początku może nawet czytelnikowi trudno jest uchwycić te powiązania, no ale, jak stwierdzi Lala, można przeczytać powieść dwa razy. • Siedziby rodu zmieniają się, bo Leonard Brokl co pewien czas bankrutuje. Jego córka Irena najpierw jest żoną lekarza , z którym ma Romusię. W kamienicy w Kijowie oprócz nich mieszkają też rodziny Karnauchowów i Korytków. • Los (miłość!) sprawi, że Irena Bieniecka i radca Walerian Karnauchow opuszczą swych współmałżonków i wezmą ślub, w którym uczestniczyć będzie ich córeczka Lala. • Kielce i Lisów to miejsca, gdzie upływa dzieciństwo i młodość Lali Bienieckiej. I tak na kolejnych stronach książki poznajemy losy babci Dehnela, kobiety obdarzonej silną osobowością, dowcipnej, mądrej i zaradnej. • Z pewnością miała niezwykłe i barwne życie. Jej wnukowi udało się pięknie je przedstawić. Powstała bardzo piękna opowieść, która przenosi czytelnika w świat sepiowych zdjęć (choć te niestety prawie się nie zachowały, bo Rosjanie palili nimi w piecu), porcelanowych serwisów (ten należący do Broklów zabrał enkawudzista, Polak!) i dworków (w Lisowie zostały fragmenty murów ). • Końcowe rozdziały książki pokazują odchodzenie babci, Dehnel uważa, że bez nich „Lala” nie byłaby pełna. Z pewnością tak jest, bo i w tej części udało się jej autorowi opisać nie tylko przykre i krępujące sprawy związane z fizjologią starej kobiety, ale zrobił to w dowcipny sposób, starając się uchwycić przebłyski świadomości babci, która wciąż zdaje się pamiętać o tym, co ważne i piękne. • Dla opiekującego się nią wnuka babcia jest centrum świata dzieciństwa i młodości. Jej dom i ogród w Oliwie to „rajskie miejsce”. Ma świadomość, że „wraz z babcią wszystko, co było tu piękne, odejdzie bezpowrotnie, jakby zwijało się za nią, tak jak na gotyckich malowidłach anioły zwijają kartonowy firmament”. • Bardzo młody pisarz pięknym językiem utrwalił w literaturze swą babcię. Czyta się „Lalę” z dużym zainteresowaniem, zadumą nad przemijaniem i refleksją, że samemu nie chciało się może uważniej wsłuchiwać w opowieści swych babć i dziadków.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
19
  • Kto to pani zrobił?
    Passent, Agata
  • Londyn NW
    Smith, Zadie
  • Judasz
    Oz, Amos
  • Uciekinierka
    Munro, Alice
  • Małe lisy
    Bargielska, Justyna
  • Opowieść o miłości i mroku
    Oz, Amos
Krystyna

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo