Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
worldbysabina
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5 6 7
  • [awatar]
    worldbysabina
    To przykre. Przykre, że wciąż są miejsca, w których kobieta jest niewiele warta, a jej los jest z góry przesądzony. I choć w naszym kraju nie jest idealnie, to cieszę się, że nie przyszłam na świat w państwach, w których żyją bohaterki tej książki. • Początkowo zastanawiałam się, czy i jak zrecenzować tę książkę. Streszczenie każdej z siedmiu historii wydaję się nie na miejscu. Są one na tyle krótkie, że gdybym to zrobiła, pewnie poznalibyście całą zawartość lektury. Z drugiej strony rzucenie w kąt swojej opinii na jej temat, też nie do końca mi odpowiadało. Cóż, mam nadzieję, że ostatecznie nie schrzanię tego... bo autorom już się udało. • "Urodziłam się dziewczynką" to zbiór kilku opowiadań napisanych przez różnych pisarzy. By opisać nam te przejmujące historie, wyruszyli w podróż do siedmiu różnych państw. Na miejscu mieli okazję spotkać się z ludźmi, których życie naznaczyło dramatycznym losem. Głównym założeniem książki było pokazanie kobiet, które są stłamszone w świecie zdominowanym przez mężczyzn. I tak poruszone zostają tu m.in. takie tematy jak: dyskryminacja, handel żywym towarem, nastoletnie ciąże, przemoc, prostytucja, antykoncepcja (a raczej jej brak). • Przy książkach, które są pisane na faktach (bądź też są nimi mocno inspirowane) zawsze mam problem z wystawieniem oceny. Bo jak może mi się podobać cudza krzywda? Jednak w tym przypadku uniknęłam tego niezręcznego uczucia. Książka jest na tyle... niedopracowana? A może źle "wymyślona" pod względem formy? Chyba i jedno i drugie, przez co nie mogła mi się spodobać. • Trzy pierwsze opowiadania swoją formą powaliły mnie na tyle, że zastanawiałam się, czy jest sens czytać dalej. Wtedy na ratunek przyszła mi Kathy Lette. Jej sposób przekazania historii Teresy z Brazylii najbardziej do mnie trafił. Wpływ na to w dużej mierze miał styl pisania autorki oraz sama tematyka tego rozdziału. • Niestety ten chwilowy błysk w moich oczach szybko zaginął, bo jak się później okazało, był to tylko krótki przerywnik, po czym wróciłam znów na stare tory. Tak sobie myślę, że gdyby "Urodziłam się dziewczynką" miało więcej stron, to może nie byłoby taką porażką. Opowiadania byłyby lepsze, a każdy z przypadków opisanych w książce mógłby zostać bardziej szczegółowo przedstawiony. • No i autorzy. Zdecydowanie ich tu za dużo co też mocno osłabia ostateczną ocenę książki. Postawienie na jednego, góra dwóch byłoby lepszym ruchem. Wprowadziłoby pewną spójność między opowiadaniami oraz pozwoliłoby na wyrównanie poziomu. Zamiast tego mamy jeden wielki misz-masz. • Na koniec zostawiłam perełkę. Jedno z opowiadań dotyczyło policjanta, któremu zaginęła córka. O ile rozwiązanie tej historii jest w pewnym sensie dramatyczne, tak kompletnie nie rozumiem, co robi w tym zbiorze? Oprócz płci nic nie łączy ją z pozostałymi opowieściami. Czułam, jakby została wpleciona tu na siłę, by wywołać szok, który może poprawi ogólną ocenę książki i zatuszuje resztę minusów. • Nie żałuje, że przeczytałam "Urodziłam się dziewczynką", ale żałuję, że pomysł na te książkę został tak kiepsko zrealizowany. Czuję ogromny niedosyt. Jakby pozwolono mi tylko musnąć dane historie, a nie tego się spodziewałam. • Recenzja pochodzi z bloga worldbysabina.blogspot.com
  • [awatar]
    worldbysabina
    "Królowa polskiego kryminału" - to chyba zbyt mocne słowa. • Rok 1993. Bliźniacy Marcin i Wojtek za sprawą powiązań rodzinnych wchodzą w świat pełen gangsterów. Szybko przekonują się, że jest on bezlitosny. Jeden nieprzemyślany ruch doprowadzi do utraty życia dwójkę nastolatków. Śledztwo zostaje zamknięte bez zatrzymania winnych. • Rok 2013. Sasza Załuska wraca do Polski po siedmiu latach. Profilerka otrzymuje zlecenie od właściciela klubu w Sopocie. Podejrzewa on, że ktoś chcę go zabić, a na głównego podejrzanego wybiera swojego wspólnika, byłego piosenkarza, który swoją sławę zawdzięcza przebojowi "Dziewczyna z północy". Pomimo niechęci Załuska postanawia podjąć się zadania. Początkowo prosta sprawa komplikuje się, gdy w klubie zleceniodawcy dochodzi do zabójstwa. Wszystko wskazuje na to, że aby rozwiązać zagadkę, trzeba cofnąć się do sprawy z lat 90-tych. • Z twórczością Pani Katarzyny Bondy miałam okazję spotkać się przy czytaniu książki "Sprawa Niny Frank (kilka słów na jej temat znajdziecie na moim instagramie). Seria "Cztery żywioły Saszy Załuskiej" niejednokrotnie przewijała się przez portale społecznościowe, a co za tym idzie, nie jest mi obca. Raczej trafiałam na pozytywny odbiór przez czytelników więc kiedy szał na tę serię trochę minął, postanowiłam zabrać się za pierwszy tom - Pochłaniacz. • Muszę przyznać, że merytoryczne przygotowanie autorki zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Pani Katarzyna Bonda świetnie oddała klimat funkcjonowania środowiska policyjnego w Polsce. Zadbała o szczegóły, dorzuciła takie smaczki jak chociażby dziedzina osmologii oraz pokazała blaski i cienie tych instytucji. • Historia zawarta na prawie siedmiuset stronach nie jest typowym kryminałem. Umieszczono w niej również spory wątek społeczno-obyczajowy. O ile czyta się to w miarę szybko, tak już natężenie wątków wprowadza takie zamieszanie, że naprawdę ciężko jest się połapać co, jak, gdzie i kiedy. Zdecydowanie jest tu za wiele dróg, którymi można było pójść, a wybranie ich wszystkich naraz utrudniało mi skojarzenie ze sobą podanych informacji. • Kolejnym minusem jest narracja wieloosobowa. Kompletnie nie sprawdziła się w "Pochłaniaczu". Przeskakiwanie między kolejnymi bohaterami dokłada dużą porcję chaosu. Szczególnie na początku miałam problem z połapaniem się, z czyjej perspektywy poznaję obecnie historię. Potem stopniowo zaczęłam się w tym odnajdywać (chociaż do ideału była jeszcze bardzo długa droga), ale końcówka... Kiedy w końcu ogarnęłam sytuację i mniej więcej trzymałam wszystkie wątki w ręku, Pani Katarzyna postanowiła zrzucić na mnie bombę z rozwiązaniami. Czułam się tak, jakby każde zakończenie biegło w zupełnie inną stronę, a ja stałam pośrodku i nie wiedziałam, w którą stronę mam iść, żeby na nowo złapać wszystkie sznurki. Z wielkim trudem usiłowałam przyswoić ten ogrom informacji, co odebrało mi całą radość z poznania zakończenia. • Co do naszej głównej bohaterki... Sasza mogłaby być tym punktem, który dodaję emocji i pozwala na bardziej dogłębne przeżycie historii opisanej w książce. Niestety nie zrobiła tego. W sumie nawet nie miała szansy, bo jej po prostu nie było, a przynajmniej nie na tyle, by móc ją bliżej poznać. Nie mogę nawet określić czy była dobrze, czy też źle zbudowana, bo w serii o Saszy Załuskiej, głównej bohaterki jest jak na lekarstwo. Finał jest taki, że oprócz informacji o "zmaganiu się z przeszłością" nie za wiele o niej pamiętam. Stała się szarą postacią, która nie zostanie w mojej pamięci na dłużej. • "Pochłaniacz" Katarzyny Bondy niesie ze sobą historię, która przeleciała przeze mnie jak woda przez sito, nie pozostawiając kompletnie nic. Zero jakichkolwiek emocji. Myślę, że na razie daruję sobie kolejne części serii "Cztery żywioły Saszy Załuskiej". • Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
  • [awatar]
    worldbysabina
    "Królowa polskiego kryminału" - to chyba zbyt mocne słowa. • Rok 1993. Bliźniacy Marcin i Wojtek za sprawą powiązań rodzinnych wchodzą w świat pełen gangsterów. Szybko przekonują się, że jest on bezlitosny. Jeden nieprzemyślany ruch doprowadzi do utraty życia dwójkę nastolatków. Śledztwo zostaje zamknięte bez zatrzymania winnych. • Rok 2013. Sasza Załuska wraca do Polski po siedmiu latach. Profilerka otrzymuje zlecenie od właściciela klubu w Sopocie. Podejrzewa on, że ktoś chcę go zabić, a na głównego podejrzanego wybiera swojego wspólnika, byłego piosenkarza, który swoją sławę zawdzięcza przebojowi "Dziewczyna z północy". Pomimo niechęci Załuska postanawia podjąć się zadania. Początkowo prosta sprawa komplikuje się, gdy w klubie zleceniodawcy dochodzi do zabójstwa. Wszystko wskazuje na to, że aby rozwiązać zagadkę, trzeba cofnąć się do sprawy z lat 90-tych. • Z twórczością Pani Katarzyny Bondy miałam okazję spotkać się przy czytaniu książki "Sprawa Niny Frank (kilka słów na jej temat znajdziecie na moim instagramie). Seria "Cztery żywioły Saszy Załuskiej" niejednokrotnie przewijała się przez portale społecznościowe, a co za tym idzie, nie jest mi obca. Raczej trafiałam na pozytywny odbiór przez czytelników więc kiedy szał na tę serię trochę minął, postanowiłam zabrać się za pierwszy tom - Pochłaniacz. • Muszę przyznać, że merytoryczne przygotowanie autorki zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Pani Katarzyna Bonda świetnie oddała klimat funkcjonowania środowiska policyjnego w Polsce. Zadbała o szczegóły, dorzuciła takie smaczki jak chociażby dziedzina osmologii oraz pokazała blaski i cienie tych instytucji. • Historia zawarta na prawie siedmiuset stronach nie jest typowym kryminałem. Umieszczono w niej również spory wątek społeczno-obyczajowy. O ile czyta się to w miarę szybko, tak już natężenie wątków wprowadza takie zamieszanie, że naprawdę ciężko jest się połapać co, jak, gdzie i kiedy. Zdecydowanie jest tu za wiele dróg, którymi można było pójść, a wybranie ich wszystkich naraz utrudniało mi skojarzenie ze sobą podanych informacji. • Kolejnym minusem jest narracja wieloosobowa. Kompletnie nie sprawdziła się w "Pochłaniaczu". Przeskakiwanie między kolejnymi bohaterami dokłada dużą porcję chaosu. Szczególnie na początku miałam problem z połapaniem się, z czyjej perspektywy poznaję obecnie historię. Potem stopniowo zaczęłam się w tym odnajdywać (chociaż do ideału była jeszcze bardzo długa droga), ale końcówka... Kiedy w końcu ogarnęłam sytuację i mniej więcej trzymałam wszystkie wątki w ręku, Pani Katarzyna postanowiła zrzucić na mnie bombę z rozwiązaniami. Czułam się tak, jakby każde zakończenie biegło w zupełnie inną stronę, a ja stałam pośrodku i nie wiedziałam, w którą stronę mam iść, żeby na nowo złapać wszystkie sznurki. Z wielkim trudem usiłowałam przyswoić ten ogrom informacji, co odebrało mi całą radość z poznania zakończenia. • Co do naszej głównej bohaterki... Sasza mogłaby być tym punktem, który dodaję emocji i pozwala na bardziej dogłębne przeżycie historii opisanej w książce. Niestety nie zrobiła tego. W sumie nawet nie miała szansy, bo jej po prostu nie było, a przynajmniej nie na tyle, by móc ją bliżej poznać. Nie mogę nawet określić czy była dobrze, czy też źle zbudowana, bo w serii o Saszy Załuskiej, głównej bohaterki jest jak na lekarstwo. Finał jest taki, że oprócz informacji o "zmaganiu się z przeszłością" nie za wiele o niej pamiętam. Stała się szarą postacią, która nie zostanie w mojej pamięci na dłużej. • "Pochłaniacz" Katarzyny Bondy niesie ze sobą historię, która przeleciała przeze mnie jak woda przez sito, nie pozostawiając kompletnie nic. Zero jakichkolwiek emocji. Myślę, że na razie daruję sobie kolejne części serii "Cztery żywioły Saszy Załuskiej". • Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
  • [awatar]
    worldbysabina
    "Królowa polskiego kryminału" - to chyba zbyt mocne słowa. • Rok 1993. Bliźniacy Marcin i Wojtek za sprawą powiązań rodzinnych wchodzą w świat pełen gangsterów. Szybko przekonują się, że jest on bezlitosny. Jeden nieprzemyślany ruch doprowadzi do utraty życia dwójkę nastolatków. Śledztwo zostaje zamknięte bez zatrzymania winnych. • Rok 2013. Sasza Załuska wraca do Polski po siedmiu latach. Profilerka otrzymuje zlecenie od właściciela klubu w Sopocie. Podejrzewa on, że ktoś chcę go zabić, a na głównego podejrzanego wybiera swojego wspólnika, byłego piosenkarza, który swoją sławę zawdzięcza przebojowi "Dziewczyna z północy". Pomimo niechęci Załuska postanawia podjąć się zadania. Początkowo prosta sprawa komplikuje się, gdy w klubie zleceniodawcy dochodzi do zabójstwa. Wszystko wskazuje na to, że aby rozwiązać zagadkę, trzeba cofnąć się do sprawy z lat 90-tych. • Z twórczością Pani Katarzyny Bondy miałam okazję spotkać się przy czytaniu książki "Sprawa Niny Frank (kilka słów na jej temat znajdziecie na moim instagramie). Seria "Cztery żywioły Saszy Załuskiej" niejednokrotnie przewijała się przez portale społecznościowe, a co za tym idzie, nie jest mi obca. Raczej trafiałam na pozytywny odbiór przez czytelników więc kiedy szał na tę serię trochę minął, postanowiłam zabrać się za pierwszy tom - Pochłaniacz. • Muszę przyznać, że merytoryczne przygotowanie autorki zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Pani Katarzyna Bonda świetnie oddała klimat funkcjonowania środowiska policyjnego w Polsce. Zadbała o szczegóły, dorzuciła takie smaczki jak chociażby dziedzina osmologii oraz pokazała blaski i cienie tych instytucji. • Historia zawarta na prawie siedmiuset stronach nie jest typowym kryminałem. Umieszczono w niej również spory wątek społeczno-obyczajowy. O ile czyta się to w miarę szybko, tak już natężenie wątków wprowadza takie zamieszanie, że naprawdę ciężko jest się połapać co, jak, gdzie i kiedy. Zdecydowanie jest tu za wiele dróg, którymi można było pójść, a wybranie ich wszystkich naraz utrudniało mi skojarzenie ze sobą podanych informacji. • Kolejnym minusem jest narracja wieloosobowa. Kompletnie nie sprawdziła się w "Pochłaniaczu". Przeskakiwanie między kolejnymi bohaterami dokłada dużą porcję chaosu. Szczególnie na początku miałam problem z połapaniem się, z czyjej perspektywy poznaję obecnie historię. Potem stopniowo zaczęłam się w tym odnajdywać (chociaż do ideału była jeszcze bardzo długa droga), ale końcówka... Kiedy w końcu ogarnęłam sytuację i mniej więcej trzymałam wszystkie wątki w ręku, Pani Katarzyna postanowiła zrzucić na mnie bombę z rozwiązaniami. Czułam się tak, jakby każde zakończenie biegło w zupełnie inną stronę, a ja stałam pośrodku i nie wiedziałam, w którą stronę mam iść, żeby na nowo złapać wszystkie sznurki. Z wielkim trudem usiłowałam przyswoić ten ogrom informacji, co odebrało mi całą radość z poznania zakończenia. • Co do naszej głównej bohaterki... Sasza mogłaby być tym punktem, który dodaję emocji i pozwala na bardziej dogłębne przeżycie historii opisanej w książce. Niestety nie zrobiła tego. W sumie nawet nie miała szansy, bo jej po prostu nie było, a przynajmniej nie na tyle, by móc ją bliżej poznać. Nie mogę nawet określić czy była dobrze, czy też źle zbudowana, bo w serii o Saszy Załuskiej, głównej bohaterki jest jak na lekarstwo. Finał jest taki, że oprócz informacji o "zmaganiu się z przeszłością" nie za wiele o niej pamiętam. Stała się szarą postacią, która nie zostanie w mojej pamięci na dłużej. • "Pochłaniacz" Katarzyny Bondy niesie ze sobą historię, która przeleciała przeze mnie jak woda przez sito, nie pozostawiając kompletnie nic. Zero jakichkolwiek emocji. Myślę, że na razie daruję sobie kolejne części serii "Cztery żywioły Saszy Załuskiej". • Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
  • [awatar]
    worldbysabina
    Charlie budzi się w miejscu, którego nie zna, wokół ludzi, których również nie zna, a na dodatek nie wie nawet, kim jest ona sama. Dowiaduje się, że nie tylko ona boryka się z tym problemem. Silas, który jak się okazuje, jest jej chłopakiem, również stracił pamięć. Nie wiedzą nic na swój temat ani co mogło ich doprowadzić do takiego stanu, za to pamiętają, jak prowadzi się samochód, znają cenę Land Rovera i pamiętają zapach lilii. Za wszelką cenę próbują odzyskać własną przeszłość i swoją osobowość. To, czego dowiedzą się o sobie, nie napawa optymizmem. Stopniowo układają w logiczną całość informację zdobyte na swój temat i wtedy... ich pamięć ponownie płata figle. Silas musi odnaleźć Charlie, by razem mogli się dowiedzieć, co się z nimi dzieje, ale kiedy nie wiesz, kim jest obiekt twoich poszukiwań, nie jest to takie proste, jakby mogło się wydawać. • "Never, Never" to moje pierwsze spotkanie z autorkami. Zarówno Collen Hoover, jak i Tarryn Fisher były dla mnie białymi kartkami czekającymi na swój debiut w moich skromnych progach. Jak im poszło? Mogło być lepiej... • Zanim zacznę marudzenie, muszę przyznać, że bardzo zaintrygował mnie pomysł na fabułę tej książki. Z wątkiem utraty pamięci spotkałam się również w książce Lidii Tasarz "Nić Ariadny" ale tam historia potoczyła się w bardziej normalny sposób. Autorki w "Never, Never" całą utratę pamięci otoczyły klimatem bardziej magicznym i zdecydowanie trudniejszym do wytłumaczenia. • Ten powiew świeżości z gatunku literatury młodzieżowej miał szansę na zdecydowanie wyższe noty. Zamiast tego, został stłamszony przez banalne rozwiązanie tej świetnej historii. Problemy Silasa i Charlie są tak dobrze poprowadzone, że nie można oderwać się od lektury w obawie przed wskazówkami, które mogą się czaić na każdej stronie. Kiedy poziom lektury jest tak wysoki, to z każdą stroną moje oczekiwania rosną w nadziei na taki finał, który wyrwie mnie z butów (szczególnie że w trakcie czytania sama snułam różne zakończenia tej historii). Przychodzi czas na trzecią część i okazuje się, że wystarczy pstryknąć palcami, by problemy same się rozwiązały. Serio? To po co było to wszystko? Jak można przy takim potencjale napisać kompletnie nieprzemyślane i niedopracowane zakończenie? Trzecia część "Never, Never" obniżyła moją ocenę, a dodatkowo nie dała mi odpowiedzi na wszystkie pytania. • O głównych bohaterach nie mogę powiedzieć zbyt wiele. W końcu oni sami niewiele o sobie wiedzą i dopiero w trakcie lektury poznają siebie (a my razem z nimi). Na pewno bliżej mi do Silasa niż do Charlie. Jego sposób bycia przypadł mi do gustu. Sama Charlie wydawała mi się zbyt roztrzepana. • Uroku ich raczkującej relacji dodają zabawne przepychanki słowne. Książka co prawda nie jest nimi jakoś specjalnie naszpikowana, ale są to fajne "smaczki" dodające uroku lekturze. • "Never, Never" autorstwa Colleen Hoover i Tarryn Fisher jest historią, która wciąga czytelnika na tyle mocno, że pragnie się rozwiązać tajemnicę utraty pamięci razem z Charlie i Silasem. W trakcie lektury czuła się jak jeden z bohaterów. Owiana tajemnicą pędziłam przez kolejne strony z kłębiącymi się pytaniami. Gdyby tylko finał nie okazał się dla mnie taką porażką i spłyceniem całej fabuły, książka mogłaby zająć bardzo wysokie miejsce w mojej liście przeczytanych książek na rok 2018. • Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5 6
  • Druga szansa
    Miszczuk, Katarzyna Berenika
  • Unorthodox
    Feldman, Deborah
  • Zodiaki
    Kucenty, Magdalena
  • Szept
    Noni, Lynette
  • Ugly love
    Hoover, Colleen
  • Ugly love
    Hoover, Colleen
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo