Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
101 102 103 104 105
  • [awatar]
    agnesto
    "Niezłomny" to filmowa biografia olimpijczyka z Berlina, Louisa Zamperiniego, który po latach staje się bohaterem wojennego dramatu. Za młodu chuligan i urwis, sprawca rodzicielskich problemów, wiecznie naganny i niepoprawny. Swoją energię spożytkowuje w sporcie. Zaczyna biegać i... co wszystkich zaskakuje, zdobywa medale i odznaczenia i stopniowo pnie się w górę. Ma tylko jednego bliskiego kolegę-przyjaciela, który wzbudza w nim pasję sportowca, zagrzewa do treningów, do walki, do posiadania własnych ambicji. Do bycia coraz lepszym, jak nie najlepszym. Lecz zaczyna się wojna, Zamperini zostaje powołany do wojska, do brygady lotniczej i podczas jednego z lotów dochodzi do awarii, samolot rozbija się nad oceanem i cała ekipa spada do wody. Tylko trójce udaje się wyjść cało na ponton i walczyć o życie i to też z różnym skutkiem. Po kilkunastu dniach, wyczerpanego ratują i zaciągają do obozu jenieckiego. I zaczyna się kolejny koszmar i walka o życie i własną godność. I wszystko w tym filmie byłoby ciekawe i wciągające, bo nie ma to jak ból i cierpienie wywołane traumą ogólno panującej wojny i zniszczenia lecz film Jolie jest jakby miałki i nader kiczowaty. Nadmiar ckliwości i prób ukazania ogromu cierpienia, co w pewnym momencie zaczyna być aż przesytem samym w sobie. Komizmem staje się pływanie trójki rozbitków na gumowych pontonach po wielkim ocenie. Atakują rekiny i nic się pontonom nie dzieje. A co lepsze, można rekina złapać gołymi rekom i zabić go ciosem w łeb. Twarze ludzi spalone słońcem, po niemal 43 dniach dryfowania po oceanie, nie przypominają wcale czarnoskórych. Nie są spieczone, ani obrzmiałe, co aż śmieszy. Pontony całe, rozbitkowie mają jedynie spieczone usta. Bez wody sobie radzą, nie są też nadmiernie wychudzeni. Zaskakuje fakt, że nikt z filmowców nad tym nie popracował. W obozie ckliwość goni ckliwość, co ma pewnie w zamierzeniu wywołać płacz widza, a co nie każdego wzrusza. Przesyt tego typu scen wywołuje u mnie śmiech. Jedynym plusem tego filmu jest to, że pokazuje prawdziwą historię człowieka, który zmarł niedawno, cała reszta to banał. Przykro to pisać, bo Jolie (i twórcy) włożyli dużo serca i pracy w produkcję "Niezłomnego" i pewnie Zamperini podczas premiery przeżywał cały dramat jeszcze raz, lecz to nie jest film dla jednego odbiorcy lecz dla ogromu.
  • [awatar]
    agnesto
    Audiobook jest perfekcyjny. Głos lektora, Pana Głowackiego, to wisienka na torcie. Powieść sama w sobie jest nijaka - Murakami bawi się jawą i snem, oscyluje na granicach i każe nam, czytelnikom, wybierać gdzie się obecnie znajdujemy. Czy tu, gdzie życie narzuca poranną pobudkę, wyjście do pracy, szukanie miejsca w restauracji na zjedzenie obiadu... Czy jednak "tu" jest gdzie indziej? Czy to Miu i Sumitre są w tym prawdziwym miejscu? "Sputnik Sweetheart" to powieść opowiadana przez narratora-mężczyznę, który wchodząc między Miu i Sumire musi znaleźć tą pierwszą. Ale po kolei - Sumire zakochuje się w Miu, ta daje jej pracę, razem wyjeźdżają w różne miejsca świata i pewnego dnia Sumire ginie...w Grecji. I wówczas wkracza On i pomaga Miu w poszukiwaniu. Bo to On kochał Sumire, lecz ona ulokowała uczucia w Miu. Miu zaś nie gustuje w kobietach... Zawiłość tych połączeń nie przeszkadza jednak w podjęciu działań. Nijakich, mówiąc szczerze, bo obydwoje nie spieszą się z odnalezieniem zaginionej uznając, że ot tak, po prostu, zniknęła nie wiadomo gdzie ani dlaczego. jakby to był naturalny wybór Sumire, z którym trzeba się pogodzić. Powieść nie jest niczym zachwycającym. Brak jej polotu, akcji, jakiegoś głębszego dna pełnego magii. Nie ma tu nawet iskry ciekawości. Lecz polubiłam Audiobooka - męski głos potrafi z nudnej książki stworzyć arcydzieło słuchowiskowe - i to jest magia.
  • [awatar]
    agnesto
    Ten film to bardzo dobry obraz osoby, która niby ma wszystko, która osiągnęła prawie każdy cel i zdobyła prawie każdego faceta, która kosztowała zła i dobra i w pewnym momencie odkrywa, że jest zerem. Że została sama, że ma nałogi, że jest psychicznie wrakiem człowieka, i jedyne co jej zostaje, to ruszyć gdzieś, do przodu, gdzieś gdzie wyklaruje się jakiś sens swojego jestestwa. I rusza w dlugą wyprawę przez całe Stany Zjednoczone. Ma nadzieję, że będzie to lekiem na stres, na smutek, że puzzle jej rozbitego ciała jakoś się podczas wędrówki poukładają, że poradzi sobie ze śmiercią matki i że na nowo zweryfikuje siebie. Walka z tym, co ją spotyka podczas chodzenia, szukanie miejsca na nocleg, stawianie namiotu czy cowieczorna owsianka sprawiają, że Cheryl powoli wskakuje w inną skórę samej siebie. Bo niewidoczne zmiany jakie w niej zachodzą powoli zaczynają się ujawniać choćby podczas zwykłych kontaktów z ludźmi. Nie sposób zostawić całe życie w domu, zamknąć drzwi i iść z pustą głową. Nie, ta cały czas magluje wydarzenia z przeszłości, powracają obrazy radości i bólu jednocześnie. Cheryl była narkomanką, oddawała się nieznanym mężczyznom, niejednokrotnie budziła w spelunach i u boku kogoś, kogo imienia nawet nie kojarzyła. Upadek na samo dno i próba wyjścia z bagna, to jedyne co Cheryl musiała zrobić, bo życie stało na krawędzi. Film został nakręcony na podstawie ksiązki - biografii Cheryl Strayed, a w jej rolę wcieliła się Reese Witherspoon. Wiele retrospekcji pozwala nam poznać przeszłość wędrującej kobiety. Widać jak kochała swoją matkę i jak matka potrafiła żyć, pełna wesołości, radości, optymizmu. Dzieciństwo, tak pełne miłości, i dorastanie tak pełne narkotyków i świństw. Każdy w tym filmie zobaczy co innego, każdy będzie też starał się wyłapać jakiś swój biograficzny wątek, bo to jest film jakby o każdym z nas. Nie trzeba upaść na dno, by chcieć coś z sobą zrobić, by nadać sens jałowości istnienia. Bardzo dobra obsada, realizacja, idealne sceny konfrontacji oraz wieczne napięcie - czy uda się zrobić krok do przodu? Czy ten \"spacer\" ma sens\" Co się stanie, gdy się skończy? Gdy dojedzie do mety? Warto śledzić, myśleć i ocenić. Polecam.
  • [awatar]
    agnesto
    10/10 - za ciekawość 10/10 - fabułę i idealne zgranie każdej ze scen 10/10 - za wykreowanych bohaterów (jest i szajbuska, i emeryt policjant pan detektyw. i jest Jerome, czarnoskóry komputerowy pasjonat, co dorabia strzyżeniem trawnika u emeryta, i wiele innych postaci, które współgrają w sposób wręcz idealny ...) Tu nie ma pobocznych osób, wątków czy "zapychaczy" treści. To powieść IDEALNIE skrojona, perfekcyjna. Niezwykła. 10/10 - za zaszczepienie w czytelniku niezwykłej iskry i pasji słuchania, i słuchania... i wielką szkodę, że koniec musi kiedyś nadejść... King daje się smakowicie poznać od strony kryminału, co daje mu wielki medal na tym firmamencie. Wspaniały, wciągający, jakże pochłaniający. Lektor - Jan Peszek to idealnie dobrany głos do fabuły i treści. Nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu. To wręcz wykluczone. Pan Peszek powinien czytać wszystkie (ale to W S Z Y S T K I E ) powieści Kinga, i nie tylko. Uzurpuje sobie prawo do wyłączności, do zatopienia się w głosie, fabule i śledzeniu każdego kolejnego rozdziału. To wręcz niebywałe, jak się słucha tego audiobooka. On wprost żyje w słuchającym, zapuszcza korzenie. Sama treść "Pana Mercedesa" jest tak realistyczna, że aż możliwa... mówiąc przewrotnie:) Wspaniałe nagranie. Jan Peszek to jak wisienka na mega torcie. Uwielbiam Go.
  • [awatar]
    agnesto
    Co jest w tej książce najpiękniejsze? Co jest tym puntem, który zmusza do czytania i do jednoczesnego płaczu? To miłość Francesco. Nawet gdy Aury już przy nim nie ma, gdy została suknia ślubna rozpostarta na wieszaku między oknami, gdy została szafa pełna różnokolorowych rękawiczek nie-do-pary, gdy kuchnię zapełniają miski i naczynia, których używała Ona, a które teraz stoją wykorzystane... cały ten anturaż mimo wewnętrznego bólu jaki wywołuje, każe czytać i przeć do przodu. Francesco ciągle cierpi w samotności, ciągle szuka Aury w tłumie ludzi lub porównuje poznane kobiety do niej. Nie może sobie poradzić - co go samego dziwi - bez niej. On, prawie 50-latek tak bardzo tęskni za młodą nieżyjącą żoną. Bo dane im było tak krótko być razem i dane im było zakosztować słodyczy tego czasu i chyba stąd ten nieuleczalny ból, który pali wnętrze. Goldman nie byłby w stanie opisać takiej traumy, gdyby jej sam nie przeszedł, jak Drogi Krzyżowej. Nie sposób wiarygodnie pisać o takich cierpieniach, o samotności, o nałogach i dobrowolnej degeneracji samego siebie, gdyby nie fakt samego doświadczenia tego wszystkiego. Bo po co żyć? Gdzie szukać celu, skoro go już nie ma i nawet nie warto iść i poszukiwać, a wszystko tak bardzo przypomina to, czego już nie ma. Francesco w powieści-dzienniku czasem schodzi w retorykę i dywagacje na temat autorów, jakich lubiła Aura lub też w tematykę rozmów wykładowców z jej uczelni, co nie zawsze stanowi ciekawostkę dla czytelnika, lecz bierzmy poprawkę, że wspomniane dzieła czy też nazwiska dla nas obce, w Hiszpanii lub Meksyku są bardzo popularne. Dla mnie te momenty były częstokroć "nudne" (ale jest bardzo, bardzo mało i są znikome), ale piękno książki zostaje nienaruszone. Francesco wszystko pamięta. Słowa Aury, gesty, zachowanie, czasem tłumioną złość na matkę Juanitę. Wszystko odwzorowuje teraz, gdy już ukochanej nie ma, bo jedyne co ma, to wspomnienia. Ale czy one go budują, czy niszczą? Szukaj w powieści i sam odpowiedz sobie na to pytanie, które czasem zawisa eterycznie w powietrzu a czasem opada ciężką storą na głowę...
Ostatnio ocenione
1
...
4 5 6
...
91
  • Na domowym froncie
    Hannah, Kristin
  • Babetta
    Wähä, Nina
  • Galijskie początki
    Goscinny, René
  • Wpatrzeni w niebo
    Fryczkowska, Anna
  • Asteriks na igrzyskach olimpijskich
    Goscinny, René
  • Asteriks u Reszehezady
    Uderzo, Albert
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo