Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Iska

"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska

"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco

"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski

"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter

Najnowsze recenzje
1
...
54 55 56
...
96
  • [awatar]
    Iska
    „Nikt nie idzie” jest po prostu wulkanem emocji. Powieść, która hipnotyzuje w sposób niezwykle subtelny i delikatny, urzeka, daje do myślenia, ale…. Jest też bardzo szczera, momentami przesiąknięta bólem, rozpaczą, zwykłym ludzkim cierpieniem… Opowiada o rozstaniach i powrotach, o trudnych relacjach, ale też o miłości, tej bezgranicznej i tej nie do końca spełnionej. A może mówi również o przyjaźni? Tak. O dość specyficznej formie przyjaźni… Na pewno. • Małecki jak zwykle w kilku bardzo prostych, ale niebywale inteligentnych słowach spisał historię bardzo zwykłą, choć nadzwyczajną w swym wyrazie. Historia Olgi, która spotyka tajemniczego Chłopca z kolorowymi balonami jest intrygująca. Sama chęć poznania prze nią Klemensa już wzbudza w czytelniku ogromną ciekawość. Ale po co? W jakim celu? Dlaczego właśnie on? Tragiczne zrządzenie losu sprawia, że pragnienie Olgi zostaje „spełnione”. Wkrótce „porywa” Klemensa na chwilę… Na krótki moment, zamknięty we własnym świecie Klemens, staje się niejako „wypełnieniem” dla jej samotności. Olga próbuje poznać świat i życie dysfunkcyjnego Chłopca, jednocześnie analizując swoje dotychczasowe przejścia. I w jednej chwili wracają do niej niczym bumerang, jak dotąd nadal nieu­porz­ądko­wane­ sprawy związane z jej rozterkami miłosnymi. Olga nadal nie wie czy należy kochać i być kochanym… Ciągle zdaje się stać na rozstaju dróg i wszystko wskazuje na to, że tak to już w jej przypadku jest. Musi już tak być. Tak pozostanie – na zawsze. • Książka Małeckiego to historia trudnych wyborów, jeszcze bardziej skomplikowanych relacji, miłości, samotności i ludzkich wspomnień. Małecki jak zwykle prowokuje - formą, stylem, treścią…
  • [awatar]
    Iska
    „Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” to autobiografia niezwykła. Po wielu latach milczenia, strachu, próbie wymazania z pamięci okrutnych chwil ze swego wojennego życia Roma Ligocka zdecydowała się powrócić pamięcią do przeszłości i opowiedzieć całą swoją historię, dokonując jednocześnie swoistego rodzaju rachunku sumienia. • Autorka w swej książce opowiada o dzieciństwie, którego w zasadzie nie miała. Przeżyła je w getcie, którym rządził tylko i wyłącznie strach, lęk, obawa przed nadchodzącym jutrem. Jej dzieciństwo było czasem pełnym upokorzeń, ogromnej biedy. Nie ominęła ją również śmierć bliskich jej osób. Dzięki przychylności zupełnie obcych jej ludzi wraz z matką udało się jej przetrwać ten ciężki czas. Dalsze jej opisywane losy dotyczą życia powojennego. Dorastaniu razem z Romanem Polańskim oraz Ryszardem Horowitzem. Mowa tu o wielu jej pasjach: literaturze, sztuce, teatrze, aktorstwie. Ligocka otwarcie też opowiada o swej fascynacji komunizmem. Bardzo szczegółowo opisuje świat krakowskiej cyganerii artystycznej, swojej przyjaźni z Piotrem Skrzyneckim. Wspomina o swych licznych romansach, emigracji, a także karierze. Z wielkim bólem mówi również o bolesnych doświadczeniach. Trudnych relacjach z matką, wieloletnich zmagań z depresją, uzależnieniem od leków, a także problemami związanymi z dokonywaniem życiowych wyborów. Jej losy na pewno poruszają. Przeżyć wojnę to naprawdę straszna trauma. Po tego typu przeżyciach z całą pewnością trudno jest wrócić do „normalnego życia”, być żoną, matką, człowiekiem…. • Należy jednak być też nieco bardziej obiektywnym w odbierze tej autobiografii. Wiele osób doświadczyło tego, co Roma Ligocka, ale trzeba przyznać, że z autorką i tak los obszedł się nad wyraz łaskawie. Inni nie mieli, aż tak ogromnego szczęścia. Po wojnie wiodła przecież nawet „dostatnie” życie. Powinnam jej współczuć, ale jednak nie będę… Przykro mi… Kilka faktów z jej życia, do których autorka się przyznaje i mówi o nich wprost, niczego nie ukrywając, pozostawiły w mej pamięci niezatarte raczej złe wspomnienie o tej osobie. Jej pewne życiowe wybory są wręcz karygodne i uważam, że nie można ich usprawiedliwić traumą jakiej doświadczyła w dzieciństwie. Mimo mego osobistego ALE uważam, że autobiografia ta uznana jako zapis autentycznych przeżyć człowieka, który doświadczył tragedii II Wojny Światowej jest na pewno cennym źródłem tego typu doświadczeń.
  • [awatar]
    Iska
    "Ostatni obraz Sary de Vos" to opowieść o niespełnionej miłości, utraconych marzeniach, intrygujących dziełach sztuki, prowokującym pięknie i niezwykle inteligentnym oszustwie. • Akcja powieści rozgrywa się w trzech różnych płaszczyznach czasowych. Pierwsza jej część dotyczy złotego wieku XVII, gdzie w Amsterdamie tytułowa bohaterka pod wpływem impulsu tworzy swój pierwszy pejzaż zatytułowany "Na skraju lasu". • W dalszej kolejności autor przenosi nas w wiek XX, a dokładnie w jego połowę. W Nowym Jorku mieszka niejaki Marty de Groot, bogacz, który jest spadkobiercą obrazu Sary de Vos. Jednak dziwnym zarządzeniem losu pewnego wieczoru Marty orientuje się, że na jego ścianie w sypialni zamiast holenderskiego arcydzieła wisi doskonały falsyfikat. Robi wszystko by zdemaskować świetnego w swym fachu fałszerza. W ten sposób trafia na młodą studentkę Ellie, spod pędzla której najp­rawd­opod­obni­ej "wyszedł" jego obecny obraz. • Trzecią płaszczyznę czasową w powieści tworzy rok 2000. Akcja toczy się w Sydney, gdzie Ellie już jako uznana historyczka sztuki organizuje wystawę poświęconą malarkom holenderskim złotego wieku. Rzecz jasna nie może na niej zabraknąć obrazów słynnej, dzięki jej doktoracie, malarki Sary de Vos. Jak grom z jasnego nieba spada na Ellie wiadomość o falsyfikacie dzieła artystki, który właśnie leci do niej zza oceanu na wernisaż. Dochodzi do konfrontacji dwóch identycznych dzieł "Na skraju lasu". Ellie zatem musi w końcu zmierzyć się ze swoją przeszłością, od której w sposób tak nagły i gwałtowny kiedyś postanowiła uciec. • "Ostatni obraz Sary de Vos" to nadzwyczaj dobrze napisana, inteligentna oraz intrygująca powieść historyczno - obyczajowa, od której trudno jest się oderwać. Widać w niej, że autor posiadł dość konkretną wiedzę na temat sztuki wieku XVII, różnego rodzaju technik malarskich, jak i trików fałszerskich. Jego zaplecze warsztatowe godne jest uwagi i podziwu. Polecam zatem tą zaskakującą powieść.
  • [awatar]
    Iska
    Hmmm…. Złościmy się na dzieci, nie zdając sobie często z tego sprawy jaki to ma znaczący wpływ na ich rozwój psychiczny. Złość to duży problem. Pamiętajmy jednak o tym, że one też się często na nas złoszczą i odnoszę wrażenie, że właśnie o tym dość istotnym fakcie autorzy tego poradnika zapomnieli, albo świadomie postanowili przemilczeć to dla dobra sprawy. • Sięgnęłam po ten poradnik ze zwykłej ciekawości. Zdania na jego temat jak widzę są strasznie podzielone. Po jego lekturze wcale się już temu nie dziwię. • Z założenia miał on traktować o złość i o konsekwencjach jej stosowania wobec najmłodszych. W pewnym stopniu o tym właśnie mówi, ale… Odniosłam też wrażenie, że ta opisywana przez nich złość ma raczej skrajną formę agresji. Psychologowie, którzy radzą jak należy zmienić swój sposób postępowania, myślenia i komunikacji z dzieckiem są z całą pewnością „zagorzałymi fanami” bezstresowego wychowywania dzieci. Daje się to odczuć niemalże na każdej stronie tej książki. Owszem da się rozwiązać konflikty rodzinne bez złości i na pewno nie trzeba do tego zbyt wielkiego zaangażowania, jak wynikałoby z tej lektury. • Jeden fakt mnie oszołomił kompletnie. Mianowicie ten dotyczący temperamentu dziecka. Zdaję sobie sprawę, że dzieci są absolutnie różne, w różny sposób się rozwijają zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym, ale bez przesady… Moim zdaniem nie każdy rodzaj nieodpowiedniego zachowania dziecka należy tłumaczyć jego temperamentem czy potrzebami danego wieku. Powiem krótko. Jakbym miała stosować się w 200% do rad z tego poradnika to po pierwsze moje dziecko weszłoby mi na głowę raz raz. Po drugie gdybym za każdym razem, gdy dziecko zrobi coś źle świadomie bądź nieświadomie miała głaskać je po głowie i usprawiedliwiać sama przed sobą dane zachowanie jego temperamentem, bądź wiekiem to chyba oszalałabym w przeciągu miesiąca. Reasumują, nie uważam tej pozycji za publikację sztandarową w kwestii rozwiązywania konfliktów między rodzicem, a dzieckiem. Zresztą w zupełnie bezstresowe wychowywanie dziecka też jakoś nie do końca szczerze wierzę. • Myślę, że w przypadku tego poradnika granica między złością, a agresją i przemocą zwyczajnie nie istnieje. Tak samo jak zignorowane w nim zostały potrzeby rodziców. Zdaję sobie sprawę z tego, że rodzicem jest się przez 24 godziny na dobę , ale bez przesady… Naprawdę, bez przesady… Niektóre teorie na temat relacji rodzic-dziecko trącą tu nawet absurdem
  • [awatar]
    Iska
    Marcin Wicha laureat Literackiej Nagrody Nike 2018. Hmmm… • „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” to książka o zmarłej matce, mająca charakter krótkiej biografii, częściowo pamiętnika, wspomnień... A wszystko to widziane przez pryzmat przedmiotów po niej zachowanych. Jest to utwór prozatorski napisany w sposób niezwykły. Zawiera mnóstwo finezyjnych metafor opisujących zwykłe czynności z życia, sytuacje dnia codziennego, uczucia, emocje, ludzi, przedmioty, miejsca. • Autor porządkując rzeczy po swej zmarłej matce przedstawia czytelnikowi jej portret. Joanna była kobietą niezwykle hardą, twardo stąpającą po ziemi, żyjącą według własnego scenariusza. Nie pozwalała sobą manipulować, pomiatać. Była bardzo wyczulona na każde usłyszane słowo. Nigdy się nie poddawała, była zawsze nieustępliwa, bezpośrednia i do granic możliwości szczera w wyrażaniu własnych opinii oraz wydawaniu osądów. Momentami przyszło płacić jej za to wszystko jednak wysoką cenę. • We wspomnieniach Wichy brak sentymentalizmu. Kochał swoją matkę. Był dla niej czuły. Wykazywał się zrozumieniem, nawet w chwilach trudnych. I choć twierdzi, że go raczej nie znosiła, to on jako syn zrobiłby dla niej wszystko z czystej miłości. • „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” to specyficzny zapis „poszarpanych wspomnień” o bliskiej osobie, zawartych w „martwych przedmiotach”. Polecam zatem tą krótką, aczkolwiek bardzo wymowną w swej treści pozycję.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
80
  • Kawiarenka pod Ptasim Ogonem
    Rørvik, Bjørn F.
  • Sprej na komary
    Rørvik, Bjørn F.
  • Pójdę sama
    Wakatake, Chisako
  • Zbroja światła
    Follett, Ken
  • Prosialdo
    Rørvik, Bjørn F.
  • Antek z babcią na Dzikim Zachodzie
    Brunstrøm, Thomas
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo