Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Katherine_Parker
Najnowsze recenzje
1
...
39 40 41 42 43
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [Link] • Nagła i samobójcza śmierć Meg wstrząsnęła dosłownie wszystkimi, a już zwłaszcza jej najlepszą przyjaciółką Cody, z którą znała się praktycznie całe życie. Nikt nie spodziewał się, że tak pełna życia i dobroć osoba jak Meg może zmagać się z wewnętrznymi demonami, z którymi nie będzie miała już siły walczyć, że będzie chciała zakończyć swoje dotychczasowe życie. Cody jednak najbardziej boli to, że przyjaciółka nic jej o tym nie powiedziała, że nie wiedziała, jak Meg bardzo cierpi, że nie mogła jej pomóc, gdy ta najbardziej potrzebowała jej wsparcia. Samo samobójstwo dziewczyna zaplanowała w każdym najdrobniejszym szczególe - udała się do jednego z moteli, który znajdował się w miejscowości, gdzie studiowała, zostawiła obok siebie szczegółowy list, wyjaśniający policji co zrobiła, dla pokojówki, która znalazła jej ciało pozostawiła napiwek, mający wynagrodzić jej szokujące odkrycie oraz instrukcje, co ma zrobić, gdy już ją znajdzie, a prędzej przygotowała listy pożegnalne dla rodziców i Cody, których wysłanie zaplanowała z dużym wyprzedzeniem. Nie było więc wątpliwości, że Meg planowała to już od bardzo dawna. Jakiś czas po odkryciu tej strasznej i szokującej prawdy, Cody została poproszona przez rodziców zmarłej przyjaciółki o udanie się do jej akademika i zabranie jej rzeczy. Sprawa Meg spędza jej jednak sen z powiek, dlatego bohaterka postanawia sama odkryć przyczynę postępowań przyjaciółki. • Muszę przyznać, że jestem tą książką troszkę zawiedziona. Po przeczytaniu tylu wspaniałych powieści z pod pióra Gayle Forman, czytając Byłam tu trochę się wynudziłam. Najgorszy moim zdaniem był początek, gdyż choć prezentował sobą ciekawą historię został przedstawiony w dość pospolity sposób. Obawiałam się, że tak będzie przez całą powieść, jednakże z czasem akcja trochę bardziej się rozkręciła i dale czytało mi się dosyć dobrze. • Główną bohaterką jest tutaj niejaka Cody, która po śmierci swojej najlepszej i jak dotąd jedynej przyjaciółki zaczyna popadać w rozpacz, a wszystko bez Meg powoli przestaje mieć dla niej sens. Dziewczyna nie może pojąć, dlaczego jej tak pozytywnie nastawiona do świata przyjaciółka postanowiła popełnić samobójstwo. Obwinia się częściowo za to, co się stało i za to, że nie była w stanie odwieźć Meg od jej pomysłu. Nie da się ukryć, że Cody bardzo zagubiła się po śmierci Meg i nie bardzo wiedziała, jak ma poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. W końcu doszła do wniosku, że jedynie odkrycie prawdy pomoże jej zaznać spokój, jednak nie dopuszczała do siebie wiadomości, że czasem po prostu jest lepiej zostawić jakąś sytuację niewyjaśnioną. • To, co spodobało mi się w przypadku Byłam tu, to jak zawsze w przypadku książek Gayle Forman, ogromne grono wspaniałych i mający jakiś wpływ na nasze życie bohaterów - tych ważnych i tych mniej ważnych. Każdy z nich ma jakiś wpływ na poznawaną przez nas historię i życie głównego bohatera i gdyby któregoś z nich zabrakło całą fabuła nie byłaby już taka wyjątkowa. Ciekawe jest to, że autorka pisząc tą powieść zainspirowała się prawdziwymi zdarzeniami. Dzięki temu zyskała ona w moich oczach jeszcze bardziej. • Jak już wspominałam sama fabuła nie jest zła, lecz została przedstawiona w trochę nudny sposób. Sięgając po Byłam tu liczyłam zdecydowanie na coś bardziej ciekawego, Nie oznacza to jednak, że książka mi się nie podobała i odradzam wam sięgnięcie po nią. Wręcz przeciwnie, myślę, że warto zapoznać się z tą smutną i ściskającą za serce historią prawdziwej przyjaźni, gdyż może ona zdecydowanie nas wiele nauczyć. Bardzo spodobał mi się tu wątek miłosny, jaki przedstawiła nam autorka, oraz sam wątek śmierci samobójczej Meg, który z czasem rozwijającej się fabuły zaskakiwał mnie coraz bardziej. Pod sam koniec nie dowierzałam, że coś takiego mogło mieć miejsce. Tak więc jak sami widzicie, książka nie należy do tych tragicznych, ma bardzo wiele zalet, dla których zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Mimo, iż uważam ją za najgorszą z twórczości autorki, to jednak z całą pewnością dalej będę wyczekiwać na jej kolejne powieści by móc się przekonać, czy nadal będzie znajdowała się ona w gronie moich ulubionych autorów.
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [Link] • Harry Potter to zwykły chłopiec, który już od małego doświadczył wielkiego nieszczęścia - jego rodzice bowiem zginęli, ponoć za sprawą wypadku samochodowego, przez co Harry musi mieszkać ze swoim okropnym wujostwem i ich rozpieszczonym i lubiącym znęcać się nad słabszymi synem Dudley'em. Fakt, że Harry'emu zawsze zdarzają się jakieś dziwne i niew­ytłu­macz­alne­ rzeczy niestety nie poprawia sytuacji. Pewnego razu, chłopiec dostaje tajemniczy list, który wuj Vernon stara się ukryć przed nim za wszelką cenę. Gdy z czasem listów przychodzi coraz więcej, zdesperowany wuj Vernon postanawia wywieźć rodzinę w najodleglejsze miejsce w okolicy - do starej chaty na morzu, gdzie z pewnością nie przyjdzie żaden list. To jednak nie uchroniło ich przed tajemniczym Rubeusem Hagridem, który przybył do Harry'ego, aby osobiście dostarczyć mu ów list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, gdyż jak się okazuje nie jest on zwykłym chłopcem, a czarodziejem. • Harry'ego Pottera z całą pewnością nie trzeba nikomu przedstawiać i chociaż nie każdy zapoznał się jeszcze książkową serią, czy też jej ekranizacjami, z pewnością słyszał o tym chłopcu. Na blogu pojawiła się już kiedyś recenzja pierwszego tomu serii przygód o tym czarodzieju, a że dzięki uprzejmości wydawnictwa Media Rodzina miałam przyjemność zapoznania się z wersją ilustrowaną tej powieści, to właśnie na tym skupię się najbardziej w dzisiejszym poście. • Krótko przypomnę jednak moją opinię na temat Harry'ego Pottera i Kamienia filozoficznego. Z tym, że jest to chyba jena z najlepszych książkowych (a także filmowych) serii świata z całą pewnością nie można się kłócić. Sama fabuła jest po prostu niesamowita, J.K. Rowling wykazała się istnym geniuszem literackim wymyślając taki fantastyczny świat, w którym nie jeden czytelnik bardzo chciałby się znaleźć. Wszyscy wykreowani przez nią bohaterowie są po prostu nie do opisania (nie ważne, czy jest to taka postać jak Harry Potter, czy też ktoś mniej ważny), autorka spisała się po wręcz idealnie przy tworzeniu ich. Każdy z nich jest inny i każdy wnosi sobą coś nowego i wyjątkowego do całego klimatu. Dodatkowo to, co z całą pewnością zasługuje na wielki plus, to niesamowity styl, jakim posługuje się autorka. Bardzo podoba mi się to, że pierwsza część serii jest pisana w stylu nawiązującym do wieku bohatera. Nie obeszło się tu również bez wielu licznych zabawnych fragmentów (moje ulubione to te z udziałem Dursley'ów). Jeśli więc chodzi o samą fabułę, bohaterów i styl z całą pewnością książka zasługuje na miano jednej z najlepszych. • Teraz chciałabym się skupić na aspekcie wizualnym powieści. Już sama okładka przykuwa wzrok czytelnika - ja sama zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. To jednak, co skrywa środek to po prostu istna magia! Wszystkie ilustracje, autorstwa Jim'a Kaya są fantastycznie wykonane i idealnie pokazują to, o czym czytamy na kartach książki. Od żadnej z nich wprost nie idzie oderwać wzroku, a każda kolejna jeszcze bardziej nas zaskakuje. Autor skupił się na nawet najdrobniejszym szczególe - każdy z nich jest idealnie dopracowany, żaden nie został pominięty. Choć sama bardzo przyzwyczaiłam się już do filmowych pierwowzorów bohaterów książki i ich twarzy muszę przyznać, że swoimi ilustracjami Jim Kay idealnie trafił w moje wyobrażenia. Co prawda znalazło się kilka drobnych różnic, ale jest ich tak mało, że można przymknąć na nie oko. W tych ilustracjach spodobało mi się to, że nie są one przesadzone, czytaj prze­kolo­ryzo­wane­. Kolory nie są zbyt jaskrawe (idealne dla dzieci), a wszystko przedstawione jest tak, jak zaplanowała sobie J.K. Rowling. • Harry Potter i Kamień filozoficzny w wydaniu ilustrowanym to na prawdę świetny pomysł na przedstawienie książki, który został zrealizowany wprost idealnie. To cudowny dodatek do lektury, który z całą pewnością umili czas każdemu czytelnikowi. Szczerze mówiąc, choć bardzo się staram, nie mogę znaleźć tu chyba żadnych poważnych wad, co dowodzi tylko temu, że całość została starannie przemyślana i przygotowana z największym zaangażowaniem. Cena może wydawać się trochę wysoka, ale powiem wam, że zdecydowanie warto odmówić sobie jakąś zwykłą powieść, by móc za to zapoznać się z tym ilustrowanym arcydziełem. Pozycja ta z całą pewnością warta jest każdych pieniędzy. Jest to moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla każdego wielkiego fana Harry'ego Pottera! W czeluściach internetu przeczytałam, że mają zostać wydane kolejne części Harry'ego w wersji ilustrowanej (mam nadzieję, że w Polsce wydawnictwo Media Rodzina również się na to skusi). Ja sama więc czekam na ten moment z wielką niec­ierp­liwo­ścią­!
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [Link] • Po trzyletniej rozłące, kiedy to ojciec Eden postanowił porzucić swoją dotychczasową rodzinę i zacząć wszystko od nowa, dziewczyna odstaje od niego telefon. Ojciec zaprasza ją, aby spędziła dwa miesiące wakacji w jego nowym domu w Kalifornii, wraz z nim i jego nową rodziną - żoną Ellą oraz przyrodnimi synami Chasem, Jamiem oraz Tylerem. Mimo początkowych oporów i ostrzegań ze strony matki przed "ojcem dupkiem" Eden postanawia dać mu jeszcze jedną szansę. Gdy jednak tylko spotyka go na lotnisku wie, że nie była to zbyt mądra decyzja. W domu w Santa Monica Eden dowiaduje się, że jej nowi przyrodni bracia to wcale nie małe dzieci, których się spodziewała. Jej uwagę od razu przykuwa pozujący na twardziela i buntownika Tyler. Od początku bardzo intryguje ją jego zachowanie oraz gra emocji. Wszystko to coraz bardziej ją do niego przyciąga, chociaż ten od samego początku traktuje Eden jak popychadło. Z czasem jednak zaczyna rozkwitać pomiędzy nimi zakazane uczucie. • W przypadku książki Czy wspominałam, że Cię kocham? muszę przyznać, że od samego początku niesamowicie intrygowała mnie jej okładka i w sumie to głównie dzięki niej zwróciłam uwagę na tą powieść. Byłam również bardzo ciekawa twórczości Estelle Maskame, o której wcześniej w ogóle nie słyszałam, a interesujący opis książki utwierdził mnie już tylko w przekonaniu, że koniecznie muszę zapoznać się z Czy wspominałam, że Cię kocham?. • "Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować." • Na kartach powieści poznajemy niejaką Eden Munro, która pełni tu rolę zarówno głównego bohatera ale również i narratora. Postać tą polubiłam już od pierwszych rozdziałów i wiedziałam, że z całą pewnością się zaprzyjaźnimy. W wielu bowiem sytuacjach myślałyśmy bardzo podobnie, sama tak jak Eden, jestem też niezwykle ciekawska i w wielu przypadkach postąpiłabym dokładnie jak ona. W książce poznajemy również wiele innych ciekawych postaci, a dzięki temu, że główna bohaterka sama dopiero się z nimi zaznajamia, możemy postawić się na jej miejscu. Nie ulega dyskusji fakt, iż tak jak Eden, mnie również od samego początku bardzo zaczął intrygować Tyler - najstarszy z przyrodnich braci dziewczyny. To postać niezwykle tajemnicza, którą ciężko od razu poznać, gdyż wiele ukrywa. Chowa na prawdę sporo asów w rękawie, które mogą czytelnika bardzo zaskoczyć. • Sama historia, jaka została przedstawiona w Czy wspominałam, że Cię kocham? niezwykle przypadła mi do gustu, gdyż jak dotąd nie czytałam powieści, gdzie miłość rozkwitałaby między przyrodnim rodzeństwem. Motyw ten bardzo przypadł mi do gustu i czytają nie mogłam doczekać się, aby poznać dalsze losy bohaterów i zobaczyć jak autorka sobie z tym wszystkim poradziła. Fabuła jest niezwykle wciągająca i szczerze mówiąc bardzo trudno jest się od niej oderwać. Rzadko zdarza się, aby jakaś powieść zaciekawiła mnie już kilkoma swoimi pierwszymi zdaniami - tej książce jak najbardziej się to udało. Estelle Maskame bardzo dobrze poradziła sobie w wykreowaniem wszystkich poszczególnych bohaterów, oraz z obmyśleniem samej historii. W dzisiejszych czasach trudno o oryginalność, w szczególności jeśli chodzi o powieści, jednakże jej zdecydowanie udało się stworzyć coś nowego. Jeśli chodzi o styl pisarski, jakim posługuje się Estelle Maskame, niezmiernie mi się on podobał. Nie był zbyt przytłaczający i trudny, tylko lekki swobodny i przyjemny, a mimo to nie taki całkiem zwyczajny. Czytając powieść z perspektywy Eden nie czułam się, jakbym poznawała pamiętnik jakiejś głupiutkiej nastolatki, tylko historię dojrzałej młodej kobiety, która ma swoje problemy i zmartwienia i stara się je rozwiązać. Dla mnie znaczy to bardzo wiele i cieszę się, że autorce udało się to osiągnąć. • Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się zapoznać z tą niesamowitą powieścią, jaką jest Czy wspominałam, że Cię kocham?. Posiada ona wiele na prawdę mocnych zalet, które z pewnością nie jednego z czytelników zachęcą do zapoznania się z fabułą. Mnie niezwykle podobało się zakończenie, którego szczerze mówiąc trochę się nie spodziewałam. Dzięki niemu nie mogę doczekać się, gdy wydawnictwo Ferria Young wyda kolejną cześć serii Dimily, po którą z całą pewnością sięgnę. Tak więc słowem podsumowania, jak najbardziej zachęcam was do zapoznania się z historią Eden, gdzie podczas jednych wakacji zmieniło się całe jej życie. Jestem przekonana, że wielu z wam historia spodoba się tak samo jak mi. Zdecydowanie polecam!
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [Link] • Po śmierci ukochanej matki, Emily postanawia przeprowadzić się z rodzinnego miasta do Nowego Jorku, aby być bliżej swojego chłopaka Dillona. Wprowadza się do swojej najlepszej przyjaciółki ze studiów, znajduje pracę na lato i stara się zacząć życie od nowa. Pewnego razu, zupełnie przypadkiem poznaje niezwykle przystojnego mężczyznę, o którym nie wiedzieć czemu nie może zapomnieć. Gdy ów mężczyzna imieniem Gavin pojawia się więc w restauracji, w której pracuje Emily i to w dodatku jak się okazuje specjalnie, aby ją spotkać, bohaterka wie, że znajomość ta bardzo namiesza w jej dotychczasowym życiu. Emily jednak nie spodziewała się, że Gavin to najlepszy przyjaciel jej chłopaka i właściciel pewnej potężnej firmy, a fakt, iż Gavin również nie może zapomnieć o dziewczynie tylko jeszcze bardziej wszystko pogrąża. • Przyznam się szczerze, że gdy tylko usłyszałam o Collide wiedziałam, że jest to książka, po którą muszę jak najszybciej sięgnąć. Niezwykle zaciekawił mnie jej opis oraz wspaniała okładka. Trochę czasu zajęło mi jednak znalezienie chwili na jej przeczytanie, a przez ten okres, po przeczytaniu licznych opinii na jej temat, zdążyłam się na nią bardzo nastawić. I to chyba był mój błąd, gdyż nie ukrywam, że jestem tą pozycją troszkę rozczarowana. • Jej głównymi bohaterami są Emily oraz Gavin. Ciekawe jest to, że historii przedstawionej w Collide nie poznajemy tylko za pośrednictwem jednego z nich. Ich opowieści przeplatają się ze sobą nawzajem, dzięki czemu możemy poznać od razu zarówno punkt widzenia Emily, jak i Gavina. Z początku trochę mi to przeszkadzało, gdyż wszystko, co przeczytałam zaczęło mieszać mi się w głowie, co powodowało nie mały zamęt. Z czasem jednak przyzwyczaiłam się do tego sposobu narracji i nie zwracałam już na niego uwagi. Jeśli jednak mam być szczera, wolałabym, żeby książka napisana była z perspektywy jednego bohatera, albo ewentualnie, aby każdy z nich miał swoje osobne rozdziały. Z pewnością ułatwiłoby to czytanie. Bardzo spodobały mi się jednak postaci głównych bohaterów. Zapewne wielu czytelników zapoznając się z opisem Collide i czytając fragment "W nowym Jorku poznaje Gavina - seksownego, czarującego playboya. Już podczas pierwszego, krótkiego spotkania udaje mu się rozpalić zmysły Emily. " myśli sobie, że jest to kolejna powieść gdzie mężczyzna bawi się uczuciami kobiety, a dopiero później dostaje jakiegoś wielkiego olśnienia i postanawia się dla niej zmienić. Wręcz przeciwnie. Choć Gavin jest owszem typem mężczyzny, który raczej nie poświęca czasu stałym związkom z pewnością nie zalicza się do tego wyżej przedstawionego przeze mnie typu bohatera literackiego. Mężczyzna od samego początku pragnie znaleźć tą jedyną, zależy mu na założeniu rodziny oraz ślubie. Po prostu ma pecha w miłości i nie może nikogo takiego znaleźć. Jak dla mnie więc jest to bardzo miły powiew świeżości w świecie romansów - bardzo chętnie zapoznałabym się z innymi takimi powieściami. • Autorka przedstawiła bardzo fajną i przemyślaną historię. Fabuła bardzo mi się podobała i z wielką niec­ierp­liwo­ścią­ czekałam, jak cała sytuacja rozwinie się dalej. Sama książka jest bowiem niezwykle wciągająca, przez co zdecydowanie nie można się od niej oderwać. Jednak to, co mi się tu nie podobało to styl pisarki autorki. Gdybym nie była aż tak ciekawa tej książki, za pewne zrezygnowałabym z niej już po pierwszych stronach. Została ona bowiem napisana bardzo prosto i nies­komp­liko­wani­e. W niektórych momentach strasznie denerwował mnie dobór słów lub opisy sytuacji. Nie wiem, czy jest to wina polskiego tłumaczenia, czy po prostu autorka postanowiła to wszystko tak przedstawić, ale strasznie mnie to denerwowało. Choć jak mówiłam wcześniej sama historia oraz bohaterowie bardzo mi się podobali styl, w jakim została napisana książka zdecydowanie zasługuje na wielkiego minusa. • Podsumowując więc, Collide to bardzo interesująca książka, w której niestety nie obyło się bez licznych wad. Mimo wciągającej fabuły, która z całą pewnością zasłużyła sobie na duży plus, styl jakim posługuje się autorka pozostawia wiele do życzenia. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że z kolejnymi książkami się on poprawi. Oczywiście sięgnę po dalsze kolejną cześć serii Collide - zdecydowanie nie mogę odpuścić sobie poznania dalszych losów Emily oraz Gavina. Mimo moich narzekań książkę jak najbardziej polecam, bo szkoda byłoby sobie ją odpuścić. Nie nastawiajcie się jednak na nią jakoś specjalnie, gdyż może spotkać was nie małe rozczarowanie. Jest to przyjemny lekki erotyk, który idealnie nadaje się na leniwe wieczory. Tak więc mimo wszystko polecam.
  • [awatar]
    Katherine_Parker
    RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [Link] • Nastoletniego Oza spotyka najgorsza rzecz, jaka może tylko przytrafić się osobie w jego wieku - zostaje zmuszony do przeprowadzki z rodzinnego miasta pod Londynem na wieś. Chłopak musi poradzić sobie z byciem "tym nowym" w szkole, gdzie wszyscy się już dobrze znają. Oz ma jednak tego pecha, że choć bardzo nie chce, ciągną się za nim liczne nieszczęścia. Nie wiedzieć czemu, całkowicie przypadkiem pakuje się w tarapaty, których skutki ciągną się za nim bardzo długo. Tak więc nic dziwnego, że już pierwszego dnia w nowej szkole Oz zostaje przezywany Pantalonem, a jedna z najg­roźn­iejs­zych­ dziewczyn w szkole postanawia mieć go na celowniku. Gdyby tego jednak było mało, przez niego jego mama łamie rękę, co uniemożliwia jej pracę nad rzeźbami na zbliżającą się wystawę, a Oz odkrywa, że jego siostra jest w ciąży. Tak, bycie Ozem nie zalicza się do łatwych. • Po zapoznaniu się z powieścią 15 dni bez głowy Davea Cousinsa, która mówiąc krótko bardzo mnie oczarowała, wiedziałam, że nie mogę odpuścić sobie Czekając na Gonza. Szczerze mówiąc jednak, książka ta, w porównaniu do 15 dni bez głowy trochę mnie zawiodła. Nie mówię jednak, że książka była zła. Wręcz przeciwnie, bardzo miło spędziłam czas w jej towarzystwie, Odnoszę jednak wrażenie, że powieść ta skierowana była bardziej do nieco młodszych czytelników. Sam główny bohater - Marcus 'Oz' Osbourne, za którego pośrednictwem zapoznajemy się z całą historią był bardzo zabawny, lecz miejscami nieco dziecinny. Mimo to w jego towarzystwie bardzo dobrze się bawiłam i nie raz śmiałam się z jego zachowania, czy tekstów, które kierował do rodziców, czy tytułowego Gonza. Myślę, że to właśnie dzięki niemu nie zdecydowałam się jednak na porzucenie książki w połowie. Gdyby nie on powieść ta nie byłaby już taka interesująca. • Od początku Czekając na Gonza Oz kieruje swoje słowa, do tego tytułowego bohatera. Czytając więc mamy wrażenie, jakbyśmy zapoznawali się z listem, jaki chłopak napisał do niego. Bardzo spodobał mi się ten pomysł, dzięki temu książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie. W czasie rozwijającej się fabuły poznajemy, co tak na prawdę działo się w życiu głównego bohatera, od momentu, gdy dowiedział się o tajemniczym Gonzie. Jak wspomniałam wcześniej, chłopak wpada wówczas w liczne tarapaty, które mają skutek w dalszym jego życiu. Czasem całkiem przez przypadek, czasem przez swój niewyparzony język Oz staje się ofiarą wielu zabawnych dla czytelnika sytuacji, które przez dalszą część książki stara się rozwiązać. • Czekając na Gonza to przyjemna książka, która na pewno spodoba się nieco młodszym czytelnikom. Czyta się ją bardzo szybko, a dzięki humorowi, który towarzyszy nam przez cały czas, bardzo miło spędza się w jej towarzystwie czas. Sama historia jest dla mnie dosyć interesująca, więc nie żałuję, że zdecydowałam się na zapoznanie z książką. Raczej jednak nie sięgnę po tą pozycję ponownie, gdyż zdecydowanie wolałabym poświęcić czas innym książkom. Jeśli jednak nie macie akurat niczego interesującego w tej chwili do czytania, polecam wam zapoznanie się z Czekając na Gonza.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
42
  • Idealni rodzice
    Davis, L. G.
  • Tajemnica domu w Bielinach
    Miszczuk, Katarzyna Berenika
  • Terapeutka
    Paris, B. A.
  • Verity
    Hoover, Colleen
  • Musisz mi uwierzyć
    Kent, Minka
  • Idealna rodzina
    Jewell, Lisa
Należy do grup

grejfrutoowa
ilona3
Betik

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo