Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Jestem administratorem Portalu w.bibliotece.pl, przyjmuję na siebie nie tylko skargi i wnioski, ale także gratulacje i inne wyrazy ze strony bardziej lub mniej zadowolonych użytkowników.
Osobiście jestem miłośnikiem książek z gatunku fantasy, choć z uwagi na zawód wykonywany mam wrażenie, że znacznie częściej czytam literaturę techniczną z gatunku "tylko dla orłów" (na dodatek głównie online), w której fabuła jest zawarta w abstrakcie, nieciekawe, acz liczne wątki są często współbieżne i luźno związane z fabułą, a na koniec zawsze się okazuje, że winnym zbrodni jest example.com.
Najnowsze recenzje
-
Książka łatwa i przyjemna w odbiorze, ale czegoś mi w niej brakuje. Chyba jest zbyt statyczna - wszystko się dzieje w obrębie jednego miasta, a właściwie to jego kawałka (plus slumsy). Akcja też jakoś mocno nie porywa. W sumie, to wszystko co się w tej książce stało powinno starczyć na kilka rozdziałów, zatem traktuję ten tom jako wstęp do kolejnych. • Oceniam dobrze w nadziei, że kolejne tomy mnie nie zawiodą :)
-
10 lat czekała na mnie ta książka na regale (i to nie wirtualnym). Teraz, jak już przeczytałem, wiem dlaczego tak długo :-) • Zasadniczy problem tej pozycji to fakt, że ani nie jest to książka która służy do czytania - brak tu bowiem fabuły dłuższej niż 2 akapity, ani jako faktyczny leksykon przydatny gdy szukasz wiedzy na konkretny temat związany z fantasy - bowiem wybór haseł jest dość... kontrowersyjny. Krótko mówiąc - wiele haseł brak, wiele jest prawdopodobnie zbędnych i podpiętych pod fantasy jakby na siłę. • Drugi problem to klasyfikacja - co do fantasy należy, a co nie. Oczywiście ilu klasyfikujących tyleż i klasyfikacji, ale Sapkowski moim zdaniem sięgnął zdecydowanie za głęboko do mitologii. W efekcie więcej się tu dowiesz o świętach celtyckich, podaniach irlandzkich, wszechobecnym Królu Arturze i jego rycerzach okrągłego stołu, niż o zdobyczach nowożytnych autorów fantasy. Oczywiście są to bardzo ciekawe informacje i o wielu z nich wcześniej nie słyszałem, ale... nie tego się spodziewałem sięgając po tą pozycję (a wcześniej ją nabywając). • Z drugiej strony podoba mi się forma, jaką Sapkowski przyjął w tym "leksykonie". Jest to jednak nadal forma literacka, a nie suche encyklopedyczne wyłuszczenie faktów. Więc czyta się to przyjemnie, zwłaszcza że niektóre części (jak bestyariusz) napisane są językiem stylizowanym na "oryginalny" (czyli: z czasów gdy takie bestiariusze pisano ponoć na poważnie). • Podsumowując - pozycja odbiegła od początkowych oczekiwań i to znacznie, ale idealnie nadaje się do czytania, gdy masz np. tylko od czasu do czasu 5 minutowe chwile na lekturę. Na zwykłą książkę to za mało. Na tą - w sam raz :)
-
Prawdziwa historia Pink Floyd? Na pewno bardzo bliska prawdy i bez owijania w bawełnę, a tym bardziej uświęcania szanownych dżentelmenów z Cambridge. Po przeczytaniu człowiek się zastanawia, czy w ogóle bez kwacha, trawy albo Mandraxu powstałoby jakiekolwiek niezwykłe dzieło. • Opowieść prawdziwa bo pokazuje zespół nie tylko jako genialnych muzyków, ale przede wszystkim jako ludzi - ze swoimi słabościami, ale i ze swoimi zasadami. Poznajemy nie tylko ich, ale i ich przyjaciół, rodziny. Kto wiedział, że bezzębny przyjaciel z młodości zostanie po latach "pokojówką" Gilmoura i jego żony, a do tego dostanie w prezencie nowe zęby. Które jak to ma w zwyczaju zaraz straci w bójce w jakimś pubie, ale bogaty i sławny przyjaciel i tak o nim nie zapomni. Kupi kolejne :) • Warte przeczytania, a dla fanów Floydów to pozycja w zasadzie obowiązkowa. I choć tomiszcze to opasłe, czyta się błyskawicznie. Polecam!
-
Bardzo przyjemna w odbiorze książka. Co prawda czytałem ją w wersji oryginalnej, ale miło mnie wciągnęła. Specjalisty od szyfrów na pewno nie zaskoczy, a może i nawet zirytuje zdawkowa i trochę na skróty tłumaczona zasada działania omawianych technik, ale dzięki temu właśnie pozycja staje się dostępna dla laików. Ale przede wszystkim wszystko jest niejako opowieścią o szyfrach, ich rozwoju, znaczeniu, o wiecznej rywalizacji kryptoanalizy z kryptografią. • Warto przeczytać by się dowiedzieć, że dobry szyfr to nie ten, którego sposobu szyfrowania nikomu nie zdradziliśmy, ale ten, którego zasady są wszystkim znane, ale i tak nie są w stanie go złamać...
-
Jak dla mnie szczytowe osiągnięcie grupy Monty Pythona. I absolutnie nie obraża on mych uczuć religijnych, bo przecież opowiada on historię "alternatywną", dziejącą się obok. Po prostu historię dzieciaka urodzonego szopę obok, tyle że pochodzącego z "pokalanego" poczęcia. • Nie jest jednak łatwo przebrnąć przez ten film. Długo nie wiadomo o co właściwie chodzi i wielu może odpaść... z nudów. Bo i humor jest przyciężkawy. Ale to jest właśnie pozycja, którą nie tylko warto, ale też i obowiązkowo należy obejrzeć wiele razy. Bo w odróżnieniu od innych produkcji Monty Pythonów nie jest to zbitek skeczy, ale historia od A-Z, którą trzeba połknąć w całości by ją docenić. Jak dla mnie nie ma słabych punktów... noooo może jeden. Tą krótką wycieczkę w statku kosmicznym mogli sobie odpuścić, choć z drugiej strony jest ona jak najbardziej montypythonowa, taka "kompletnie z innej beczki", a co za tym idzie charakterystyczna dla nich. • Czy obraża, czy nie, to kwestia dyskusyjna. Ja uważam, że to po prostu humor, akurat w okolicach religijnych, ale Bóg ma poczucie humoru. Inaczej nie stworzyłby mrówkojada. • "Always look on the bright side of life". To najwspanialsza pointa, jaką mógł się zakończyć ten film. Wielu ludziom trudno jest zauważać tą jasną stronę mocy... :) • Szczerze polecam obejrzeć 3 razy. A potem jeszcze 30.
Należy do grup