Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
103
  • [awatar]
    agnesto
    Zacznę od razu szczerze, bez łagodnego wstępu. Bo tu wszelkiego wstępu brak. Ta powieść od razu się toczy... • Wciąga nas wir wody i wyjazd na ryby i dwóch pijanych towarzyszy, których trzeba pilnować, a przecież miało być odwrotnie. To on jest najmłodszy, to jego trzeba mieć na oku, bo to.. dziecko, dorastające, prawie dorosłe, ale jeszcze dziecko. A oni? Opiekunowie? Pijani i bełkoczący niemający orientacji gdzie są i co się dzieje. Tak się zaczyna „Młody Mungo”, a potem jest podobnie. Trudna droga, trudne życie, trudne czytanie i godzenie się na to, co spotyka tytułowego bohatera. Czytasz z wypiekami na twarzy, rozemocjonowany od treści i oburzony tym, co los zgotował postaciom. Matka pijana, rodzeństwo czasem pomaga, czasem odtrąca, a sam? Samemu można żyć i oddychać i samemu poznać miłość. Swoją miłość, jedyną, niezaprzeczalną, do końca. Miłość skrytą i ukrytą. • (…) Najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka, ale ta pustka w nim samym, kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia, ani serdecznego słówka, ani nawet iskry nadziei", gdy jest sam pośród ludzi i nie może powiedzieć, czego mu brak. Mungo jest outsiderem, samotnikiem, poszukiwaczem. Mungo jest chłopakiem, który igra z życiem, ryzykuje, ale walczy do końca. Nie wierzy we własne szczęście. Tam gdzie dorasta nie ma go. A może jest, a tylko o nim zapomniało? Szczęście... Zapytaj go, czym ono jest i czekaj na odpowiedź... Czekaj... Czekaj... • Bo co to jest szczęście? • Czytam tę książkę i czuję, że wiele w niej jest z autora, Douglasa Stuarta. Czuję podskórnie, że dzięki pisaniu zrzucił z siebie i uporał się z własnym dzieciństwem i dorastaniem. Czuję, że dzięki pisaniu zaakceptował i jednocześnie zamknął swój ból i odciął się od niego. Że dzięki pisaniu otarł łzy dorastania. Dziecko wychowane przez pijaną matkę, bo ojca nie zna. Był kiedyś, a teraz go nie ma i nie pytaj dlaczego i gdzie jest. Mungo bez wiedzy o życiu, o rodzinie, o czułości czy pragnieniach. Mungo to samotny ktoś, komu dano życie i powiedziano „Reszta należy do ciebie – sam siebie stwórz”. • Czytanie tej powieści boli. Dosłownie. Nie sposób stanąć obok fabuły i być biernym obserwatorem życia kogoś, kto nie ma rodziców, a ci, co go otaczają, dobrze mu nie życzą. Walczy o siebie i życie i odlicza każdy dzień, jaki ma jeszcze do przeżycia na tej ziemi. Personalizujesz się z Mungo i nie możesz sobie tego darować, bo wiesz, że nie powinieneś, a to silniejsze od ciebie. Wchodzisz w jego buty, ciuchy, zapachy... czujesz poniżenie i wstyd. • I czujesz tęsknotę za nim... • O tym jest powieść Douglasa Stuarta. O młodych, poturbowanych chłopakach, którzy nagle znaleźli się na dnie. Chcieliby się upić, totalnie zatracić i próbować egzystować, jakoś być – ale czy tak można? Czy to aby nie tchórzostwo? Ucieczka od prawdziwego życia i od prawdy jako takiej? • To powieść o młodych ludziach, którzy nie potrafią zlepić odpowiedzialności z tych skrawków siebie, jakie im jeszcze zostały. Dziurawe dłonie, niemoc i niezgoda na to, co jest, ale gdy pytasz ich jak ma być, to nie potrafią nic wydukać. Ma być inaczej i tyle, ale nad tym inaczej trzeba popracować i do niego dążyć. Odciąć się od zła i ludzi, którzy ściągają na dno. • I jak się dobrze zastanowisz, to dostrzegasz w „Młodym Mungo” beznadziejność, którą w ludziach wywołuje tęsknota za lepszym życiem. Ich codzienność przypomina cieknącą lodówkę, której nie potrafisz naprawić, choć naprawić się da – trzeba owo życie rozłożyć, rozkręcić, by potem wiedzieć, jak złożyć. • W tej powieści pada odczuwalny akcent na samotność. Milczenie z samym sobą, mówienie do nikogo konkretnego, patrzenie na nic i brak kogoś. Zawieszenie w pustce siebie, z której nie wyprowadzą żadne drzwi, nawet otwarte. • A miłość? Ona nie zawsze ratuje, nie zawsze zostaje do końca. Miłość nie wyciąga ręki, gdy jej najbardziej potrzebujesz... • agakusiczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Stąd dotąd. • Chyba tak powinna zacząć się dyskusja na temat tej powieści. • Tu się zaczęło, potem, długo potem się skończyło, choć – zdradzając rąbek końca – nie tyle skończyło ile dokonało. Sam Gus Landor, emerytowany konstabl i były ekspert wydziału kryminalnego, powiedziałby „Stąd dotąd. Jest morderstwo, potem następne i następne. I to ostatnie zamyka całą sprawę. Aktor schodzi ze sceny, krew zasycha, ciało spoczywa pod zmienią. Czysto”. Ale... czyżby to te słowa nie były bliższe panu Poe? Temu poecie i pijakowi jednocześnie, który towarzyszy Landorowi podczas pracy? Przecież to młody adept szkoły wojskowej, który swą inteligencją odbiega od reszty towarzyszy. To ktoś ponad nimi, ktoś, kto patrzy, obserwuje, słucha. Ktoś, kto topi codzienność w wieczornym kuflu piwa w pobliskiej karczmie. • Ta dwójka szuka sprawcy morderstwa, a może sprawców? Szuka motywów, śladów i przyczyn. Szuka też serca... Bo dlaczego sprawcy zależało na tym organie ludzkim, już martwym, a nie na ciele denata? Kto go potrzebował i do czego? I czy morderca był tą samą osobą, co złodziej serca? • Pytania się mnożą. Pytań przybywa, a odpowiedzi jako takich brak. Są poszlaki, są domysły, jest wiele dyskusji pomiędzy konstablem Gusem, a Poem. Wiele dociekań i dywagacji. I jest gra w uzupełnianie niedokończonego i nieczytelnego już tekstu z karteczki, jaką w garści ściskał denat. • Czyżby początek zawsze był końcem? • „Bielmo” to inteligentna powieść o podłożu kryminalnym. Brawurowa, inteligentna, błyskotliwa. I zaskakująca. Pomiędzy bohaterami toczy się gra słowna, przerzucanie między sobą podejrzeń, ale i obserwacja. Z mowy ciała bowiem, z małych gestów, można wyczytać to, co usta skrywają. Osoba Poe trafiła na rywala równego sobie, ale to w większej mierze sprawka autora. Bo to on odważnie i jakże precyzyjnie wykreował tak błyskotliwych bohaterów powieści. Jest doświadczony Gus Landor i nader inteligentny Edgar Allan Poe. Dwóch zawodników przy jednej grze. • Czytasz i czujesz, że to jedna z lepszych książek kryminalnych jakie czytałeś. • Zatapiasz się w atmosferze mrocznego lasu, chłodów poranka i surowości akademii wojskowej West Point. Liście szeleszczą pod nogami, gdy chodzisz pomiędzy drzewami i szukasz śladów zostawionych przez morderców. Rysujesz sobie schematy, skryty w kącie tawerny obserwujesz jej bywalców. Tropisz, jak pies. I to jest samo w sobie mistrzostwem pióra Louisa Bayarda. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Taka proza mnie pochłania, totalnie. • Pożera, by potem wypluć bez sił i patrzeć na moje zagubienie w rzeczywistości. • Takie są najczęściej powieści skandynawskie. Silne, mocne, szczere. Nie inaczej jest z II częścią sagi rodziny Kippo. • To jest książka z rodzaju tych, które ciężkim głazem osiadają w tobie. Osuwają się do brzucha, ciążą, przytykają oddech i spowalniają ruchy. Nie możesz sobie poradzić. • Janakippo i brorkippo. Rodzeństwo, które nie miało normalności już od momentu przyjścia na świat. Nie mieli nic z tego, co mieli inni. W ich domu był ojciec alkoholik, ktory i bil i gwałcił i molestował. Była matka, ktora nie reagowała na to, co się w domu działo. Cichła, usuwała się. Próbowała nie oddychać, jakby jej nie było...Matka, która była biernym świadkiem tragedii własnych dzieci, poniżanych przez rodzica. Sama też była bita i opluwana, ale na swój los się godziła - dlaczego? • U kippów jest zły dotyk... • Zły przyklad... • Złe dorastanie... • I zimno... • I brak łez, brak poczucia bycia kochanym... i potrzebnym... Nie ma rodzicielskich przytulań, ani rozmów, ani całowania w czoło. • wszystkiego brak • Brak ulepionej normalności i rodziny, to tylko mrzonki przesypujące się między palcami jak sól... • . • Wiele bólu schowanego dotychczas w ciałach i umysłach, dopiero po latach wypływa na wierzch. Jest list od nieżyjącej już matki, jest bror w sidłach sekty religijnej, jest nawiedzony kimmo, pastor sillas i jessy i john... i jana, która nie radzi sobie z zyciem, z codziennością i z uczuciami. Bezradność jest, jak choroba. Rozprzestrzenia się i bierze we władanie mało odpornych i słabych. Nie ma słów, którymi mogłaby sobie pomóc, nie ma przy sobie nikogo, z kim przebywanie choćby dałoby ratunek • .... • Mogłabym pisać i pisać bez końca. Pisać o odczuciach po lekturze, o przemyśleniach, ktore tkwią we mnie i które pewnie już zostaną, moglabym pisać o tych ludziach z powieści i próbować usprawiedliwiać ich decyzje i nieprzemyślane słowa... • Niesamowita historia • zatrważająca, pełna łez i jakiegoś niedowierzania, że samemu zaplątujesz sobie sznur na szyi...
  • [awatar]
    agnesto
    Mamusiu, jak wielki jest świat? do okna? do krzaczków? do ogrodzenia? a może jeszcze dalej...? • Mamusiu, jak wielki jest, powiedz... • Mały kotek zaczyna z ciekawością dopytywać kochanej mamy o szczegóły tego świata, bo jego póki co kręci się nie tyle wokół własnego - i mamusi - ogonka, ile zamyka się do powierzchni tego domu, w którym się urodził, i w którym dorasta. Jego świat ograniczają szyby w oknach, jednak widok zza owych szyb przyciąga i magnetyzuje. Kolory zza szyby coraz bardziej ciekawią. I słonko i księżyc, i dzień i noc... I to wszystko się zmienia i jest tyle kolorów i dźwięków i to wszystko coraz bardziej koteczka frapuje. Zaczyna zadawać pytania o świat. • Mamusiu, a jak jest wysoki? A jak głeboki? A czy można przebić głową na drugą stronę ziemi i zobaczyć co tam się dzieje? A gdzie słonko śpi...? • A ile trzeba by było mamusiu iść, żeby ten świat cały obejść? • Mały Koteczek, jak to dobre, kochane dziecko - dorasta i zaczyna być ciekawe. Dorasta i zaczyna pytać, a że to prawa wieku, to mamusia zachowując cierpliwość, odpowiada. Nie zna wszystkich odpowiedzi, ale na poznanie prawdy mały Kotek będzie miał czas, gdy dorośnie, póki co obrazuje mu świat i gwiazdy i wszystko co ich otacza, wedle swojego, matczynego oka. Próbuje ciekawskie dziecko zadowolić i dać mu jako taki obraz wszechświata, tak, by pojął swoim dziecięcym rozumkiem. A on się czuje dumny, że oto może doświadczyć takiej wiedzy, a przy okazji zaspokoić i siebie. • Bo jak wielki jest świat? Stąd dotąd, czy stąd aż tam hen hen? • A ziemia się kręci? I ja się też kręcę, choć stoję? • Miau, jakie to wszystko ciekawe i jakie ogromnie. Tak ogromne, że można tego objąć, ani obejść... • Piękna bajeczka o kotku i jego mamusi, ale to też bajka o dorastającym dziecku, które zaczyna tuptać koło nogi mamy, zaczyna zadawać pytania i coraz bardziej chce wiedzieć wszystko i jeszcze więcej i więcej. To bajka dla dzieciaczków, która na swój sposób zachwyca (szczególnie rysunkami Emilii Dziubak) i raduje. Bo nawet dorosły czytając ją będzie czuł w sobie ciepło rozlewające się po sercu. Ta bajeczka w jakiś magiczny sposób przyciąga każdego. • Mamusiu, powiedz, jak wielki jest świat? • Miau, miau...
  • [awatar]
    agnesto
    TAKICH książek szukam... • Surowych w treści, nasączonych bólem, samotnością i beznadzieją, z którą każdy radzi sobie na swój sposób. Najczęściej nie radzi sobie w ogóle. Albo chce, a nie potrafi wobec konfrontacji z życiem. • Jana nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Znajduje pracę, a jej spotkania z Johnem nie przypominają związku normalnych ludzi. to odrzucanie się i powroty, niszczenie siebie, ranienie, potem czuły dotyk. są piękne słowa przetykane milczeniem lub wypominaniem... każdy zadaje sobie i drugiemu ból... • jej brat Bror ucieka w alkohol. odwyk nic nie daje... stacza się, ale... poznaje kobietę i nieco się zmienia, jest szansa. bo szansa topi się ostatnia, a nadzieja na brzegu stoi... • i jest matka, chora na Alzheimera w ośrodku opiekuńczym • Ludzie bezradni wobec potężnej mocy codzienności. • strach, smutek, nowy dzień.... i wszystko zaczyna się od początku... • Matka nie rozmawiała nigdy z córką, a teraz siedzi w domu opieki, sama tkwi zamknięta w starczym.umyśle. nie odwiedzają jej, bo i po co? patrzyła na to, co robił ojciec, zgadzała się na bicie dzieci, po co do niej jeździć? po co? • teraz na wszystko jest już za późno. na wszystko jest za późno... dlatego Brora musi uratować, poki jest czas, póki ma siłę, póki jeszcze może... • Czytam ze smakiem, swoim tempem, dramaty bohaterów osiadają we mnie ciężką breją. Przyduszają mnie, zapychają ciało i myśli. Karin Smirnoff oszczędnością interpunkcji nadaje swoją powieściową muzykę... • agaKUSIczyta
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
90
  • Odyseja Asteriksa
    Goscinny, René
  • Asteriks Goci
    Goscinny, René
  • Spacer po lesie
    Parent, Joseph
  • Malczewski
    Szymalak-Bugajska, Paulina
  • Na domowym froncie
    Hannah, Kristin
  • Babetta
    Wähä, Nina
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo