Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
wiesia_czyta
Najnowsze recenzje
1
...
19 20 21 22 23
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Bardzo nam się podobało, prawda, najdroższa? Tak mogłaby powiedzieć główna bohaterka debiutanckiej powieści Wandy Żółcińskiej, która zwraca się do… właśnie, do kogo? Kim jest najdroższa? Dlaczego Sonia (imię to pojawia się dopiero na przedostatniej stronie książki) szuka u niej akceptacji swych decyzji i wyborów? • Czy jest tak bardzo samotna i rozmawia ze sobą? A może to echa przeżyć z dzieciństwa? Dlaczego o matce bohaterka mówi „Ona”? O co chodzi w liście napisanym przez matkę? • Po lekturze powieści mam wiele pytań, pomimo że przeczytałam ją dwukrotnie. Nie ma w niej chyba oczywistych odpowiedzi. Przyznam, że mnie właśnie to bardzo się w „Najdroższej” podoba. Ta niep­rzew­idyw­alno­ść akcji, nieoczywistość postępowania głównej bohaterki, to jej rozedrganie wewnętrzne, niemożność podjęcia pewnych decyzji. • Autorka w jednym z wywiadów określiła Sonię jako osobę neurotyczną, skoncentrowaną na sobie, skłonną do wyolbrzymiania wszystkiego. Rzeczywiście, nie jest jej łatwo. Pracuje w korporacji, co nakłada na nią wiele obowiązków, opiekuje się matką chorą na Alzheimera, jest uwikłana w dwa związki, jeden z żonatym mężczyzną. • Boi się, że nie poradzi sobie, zapomni o czymś, nie dopilnuje. Myśli, czy zdać się na pomoc Augusta. A co w takim razie z Celestyńskim. Jak długo matka będzie mogła mieszkać sama, jak znaleźć dobrą opiekunkę, dobry dom opieki, co z kotem Myszonem? Ciągła gonitwa myśli, wspomnień z dzieciństwa, niełatwego i tajemniczego. • „Najdroższa” to świetna współczesna powieść, której bohaterka to przedstawicielka młodego pokolenia żyjącego często w ciągłym pośpiechu, w natłoku obowiązków, w napięciu i poczuciu winy, że wciąż z czymś się nie zdąża. Jest doskonale napisana, pięknym językiem świetnie oddającym nastroje młodej kobiety; krótkie, urywane zdania, dużo pytających, narracja pierwszoosobowa, oszczędne dialogi, niepokojąca okładka. • Warto zapamiętać nazwisko autorki, prawda, najdroższa?
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    „Ceremonia” to druga powieść Wandy Żółcińskiej. Pierwsza pt. „Najdroższa” ukazała się cztery lata temu. Bardzo mi się podobała, przeczytałam ją dwukrotnie i wciąż jeszcze zaglądam do niej niekiedy, czytając ulubione fragmenty. • Ponieważ już w 2015 roku autorka zdradziła, że pisze nową książkę, której bohaterka, jak to określiła, „będzie mocniej stąpała po ziemi”, czekałam na ten nowy tytuł. Wreszcie jest – „Ceremonia”. Kupuję, okładka nieszczególnie mi się podoba, ale nic to, najważniejsza zawartość. • W krótkich rozdziałach poznaję Elżbietę, zwaną Lizą czy też Bietką. Ma 35 lat, zajmuje się „weryfikowaniem jakości pracy szeregowych pracowników”, teraz dostaje nowe trudniejsze zadanie, ma obserwować dyrektorów dużej międzynarodowej firmy, w której dzieje się coś niepokojącego. Jeśli jej się uda zrealizować ten projekt, dostanie dużą premię. • Liza jest dziewczyną niezależną, ma swoje mieszkanie, przeżywa małe miłostki, nie jest z nikim związana. W wolnym czasie rysuje komiks o Albertynie, spotyka się z trzema przyjaciółkami, pomaga bratu, którego opuściła żona, zajmując się jego synem Olafem. Śledzi informacje o sologamii, powoli dojrzewając do tej myśli. • To tak w dużym skrócie zawartość tej powieści. Czytam o rozterkach Lizy, o jej problemach z nowym projektem, o relacjach z rodziną i przyjaciółkami i jakoś niestety nie jestem w stanie przejąć się tym. Powiedziałabym brzydko, że spływa to po mnie, żadnych większych czy nawet mniejszych emocji, zaangażowania w treść, zaciekawienia, jak potoczy się akcja. Nie znajduję nawet cząstki emocji z „Najdroższej”. Czy miałam za duże oczekiwania? Może, ale autorka rozbudziła je we mnie po swoim świetnym debiucie. • Reklamowanie tej książki jako pierwszej polskiej powieści o sologamii wydaje mi się nieco przesadne, ten temat się pojawia, ale nie dominuje. Poza tym Liza nie jest dla mnie wiarygodna w swoich odczuciach i jej końcowa decyzja też nie jest przekonywająca. Sologamia jest dla mnie nieco dziwacznym pomysłem, choć oczywiście jeśli komuś jest to do szczęścia potrzebne, proszę bardzo. • Pochwalę autorkę za język, ciekawe porównania, np. „wygląda jak średnio udana personifikacja przedwiośnia”, „życie podzielone na starannie wykadrowane kolorowe kwadraty”, oddanie korporacyjnej atmosfery czy konieczności wrzucania wszystkiego na MyOwn. Dobrze się też czyta tę powieść ze względu na krótkie rozdziały. Noszą one tytuły, które w dużym stopniu zdradzają ich zawartość. Dla mnie to jednak trochę za mało. Powtórzę raz jeszcze, „Najdroższą” Żółcińska postawiła sobie wysoką poprzeczkę, teraz niestety obniżyła ją. Szkoda, ale będę czekać cierpliwie wierząc, że powstanie kolejna powieść, która jej co najmniej dorówna.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Andrzej Bart w „Rewersie” przenosi czytelnika we wczesne lata pięćdziesiąte. Mamy więc rok 1952, ale co jakiś czas znajdujemy się w początkach XXI wieku. To jednak co najistotniejsze wydarzy się w przeszłości. • Miejscem akcji jest Warszawa, nad którą nie góruje jeszcze Pałac Kultury. Budowa dopiero się zaczyna i gmach ten odegra swą rolę w życiu bohaterki Sabiny Jankowskiej. Ta skromna redaktorka działu poezji w wydawnictwie „Nowina” dobiega już trzydziestki i wciąż, ku zmartwieniu matki i babci, nie ma adoratora.Pisarz pokazuje rodzinę, która w tamtych trudnych czasach jest właściwie nieźle sytuowana. Z pewnością ma na to wpływ pozycja brata Sabiny, Arkadego, który maluje propagandowe obrazy dla nowej władzy. Zapewnia mu to spokojne i w miarę dostatnie życie. Było wielu, którzy taką drogę obrali. Z drugiej strony Bart szkicuje sylwetkę poety Marcela Wodzickiego. Ten twórca nie chce iść na ustępstwa i pisać tak, jak życzy sobie władza. Tworząc smutne wiersze, nie realizuje hasła „Poezja w służbie narodu”. Nie będzie więc wydawany, może sobie pisać do szuflady. • Pojawią się też w „Rewersie” przedstawiciele nowej władzy. Świetna jest scena w pracowni Arkadego ze znanymi z gazet postaciami Zygmunta i Jana. Jak się okazuje, ten ostatni recytuje Verlaine’a w oryginale, bo przed wojną studiował w Paryżu! Zdobywa się na taką szczerość, bo, podobnie jak jego towarzysze, jest pod wpływem alkoholu. Można zatem i potańczyć przy jazzie, jeśli się uzna, że to „muzyka uciśnionych Murzynów”. • Czy więc Andrzej Bart pokazuje nam tylko to bardziej „ludzkie” oblicze stalinizmu? Otóż nie; zło się ucieleśni w postaci przystojnego Bronisława Falskiego vel Toporka. Wówczas to okaże się, że państwo wie wszystko o swych obywatelach i nic się przed nim nie ukryje. No i piękny romans, który „za chwilę” miał się zakończyć małżeństwem, znajdzie swój zupełnie inny finał. • Andrzej Bart napisał „Rewers” na podstawie scenariusza filmowego. Czytając, mamy wrażenie oglądania kolejnych scen filmowych, zwłaszcza że w powieści są zdjęcia. Na pewno warto poznać i książkę, i film. Chyba w takiej kolejności. Czarno-białe obrazy przeszłości przeplatają się z kolorową tera­źnie­jszo­ścią­. Te współczesne wydają się mniej interesujące. Cóż… starość nawet w kolorze nie wygląda najlepiej. Bart, pokazując bohaterkę po upływie pięćdziesięciu lat, chce, byśmy kogoś jeszcze poznali i dlatego „musimy czekać na Okęciu na opóźniający się samolot z Nowego Jorku”.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    W połowie grudnia 1506 roku z klasztoru Miraflores w hiszpańskiej Kastylii wyruszył kondukt z ciałem króla Filipa I Pięknego. Mimo iż zmarł on 25 września, jego żona Joanna rozkazała wydobyć zwłoki z prowizorycznego grobowca i ruszyła do Grenady, zatrzymując się w kościołach i klasztorach. Zazdrosna wdowa zakazała kobietom udziału w orszaku, nawet zakonnice nie mogły zbliżać się do trumny. Rozmawiała z trupem i tuliła go do siebie. Zyskała przydomek Joanna Szalona. • Taki jest kontekst historyczny powieści Andrzeja Barta, cała reszta to już zmyślenie autora. Zanim więc czytelnik „dołączy” do konduktu, będzie miał okazję „uczestniczyć” w swoistym castingu zorganizowanym przez Tajną Radę Sześciu w Watykanie. Ma on wyłonić spośród mnichów kandydata, który odwiódłby Joannę Kastylijską od pomysłu dalszej wędrówki z trupem męża. Zwycięzcą okaże się Juan de Valesco pokutujący w klasztorze za swe grzeszne życie. Czy powiedzie się jego ostatnia misja? Tego nie mogę zdradzić. Jest wszak w powieści ktoś, kto nieustannie kieruje czytelnikiem. To narrator, „panoszący się” niesamowicie, znający nawet fakty, których nie ma w książce. Wie, jakie są losy bohaterów, teraz i potem, podaje źródła, gdzie o nich pisano. Jednocześnie sam zdaje dokładnie sprawę ze swojego udziału w tworzeniu fabuły. Sporadycznie przyznaje się do niewiedzy, „nie chcąc rozbudzać niepotrzebnej nadziei na wszechwiedzę”. Można odnieść wrażenie, że bawi się z czytelnikiem, tryska humorem, ironicznie i dowcipnie relacjonuje zdarzenia z początku XVI wieku. • A w orszaku Joanny Kastylijskiej sporo się dzieje. Dołącza do niego specjalny wysłannik papieża Diego Herrera z don Juanem, urodziwa Maria, córka margrabiego Gonsalvo, w przebraniu męskim. Jest tam już Woodward, poseł Henryka, króla Anglii zain­tere­sowa­nego­ małżeństwem z królową Kastylii. Są inkwizytorzy: Quint, Barrionuevo i sam Generalny Inkwizytor Diego de Deza. Ten ostatni będzie bohaterem niesamowitej sceny w Białych Lochach, gdzie sądu nad nim podejmie się gospodarz zamku Gaspar Le Ferron, barwna i wyrazista postać. • Naprawdę trudno oderwać się od czytania, powieść fascynuje, oczarowuje i uwodzi. Liczne rozmowy przy stole intrygują, pozwalając śledzić zabiegi dypl­omat­yczn­eboh­aterów mających różne interesy w swej misji towarzyszenia królowej. Oprócz rozmów przy stole toczą się dyskusje na uboczu, spory w sprawach dotyczących roli Kościoła, papieża, poczynań inkwizytorów. Wiele z nich brzmi aktualnie, mimo że akcja powieści osadzona jest przecież w XVI wieku. • Przeplatają się wątki: polityczny, sensacyjny, miłosny, a nawet kryminalny. Mamy więc morderstwo, pojedynek, wielką miłość, pracownię alchemika Prelatusa i zaawansowane prace nad eliksirem życia. • Narrator ostrzega przed pechowym trzynastym rozdziałem, a w czternastym, kończąc powieść, chyba sobie trochę żartuje z czytelnika, a może i kpi z niego. Jest to oczywiście sympatyczne „mrugnięcie okiem” w stronę tych, którzy „wyruszyli” z orszakiem Joanny Kastylijskiej. Zapewniam, że naprawdę warto przeczytać powieść „Don Juan raz jeszcze”, a potem sięgnąć po „Rewers”, „Fabrykę muchołapek” czy „Rien ne va plus”.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Druga, po „Dyskretnym bohaterze”, książka Llosy, którą przeczytałam. Zachwyciła mnie jeszcze bardziej niż poprzednia. Niezwykła opowieść o dwóch postaciach, z których jedną, Paula Gauguina, znałam, natomiast o drugiej, Florze Tristan, nigdy nie słyszałam. Wybitny francuski malarz i jego babka, której nigdy nie poznał, urodził się bowiem cztery lata po jej śmierci, to postaci żyjące w XIX wieku. Ludzie poszukujący swego raju na ziemi, bo w ten niebiański mocno powątpiewali. • Llosa w kolejnych rozdziałach, na przemian, przybliża ich życie, a właściwie jego schyłek, choć retrospektywnie możemy poznać ich wcześniejsze losy. Flora Tristan to jedna z pierwszych feministek, bojowniczka o poprawę życia i o prawa kobiet i robotników. Miała nadzieję, że uda jej się zmienić świat, mocno wierzyła w słuszność swych wyborów. • Paul Gauguin także radykalnie zmienia swe ustabilizowane życie i w poszukiwaniu twórczych inspiracji wyrusza na Thaiti i Markizy. Czy wśród Maorysów znajdzie raj? Bardzo go poszukuje, bo wyspy Polinezji nie są już tak dziewiczym terytorium jak dawniej, powoli zaczyna tu wkraczać cywilizacja. • Llosa wspaniale opowiada o malarzu i rewolucjonistce. Narrację w trzeciej osobie często ubarwia bezpośrednimi zwrotami do Koke i do Flority, zadaje im pytania, zastanawia się nad ich wyborami. Dzięki takiemu zabiegowi stają się oni bliżsi czytelnikowi. Ich historia pochłania bez reszty. Chciałoby się sięgnąć do książek Flory Tristan, zwłaszcza „Wyznań pariaski”, bo „Jedność robotnicza” chyba niezbyt by mnie zainteresowała. • Opisy tworzenia przez Gauguina niektórych znaczących obrazów są niezwykle barwnie przedstawione przez Llosę, czuje się potrzebę obejrzenia ich i trochę szkoda, że nie znalazły się w książce. Trzeba odrywać się od czytania i poszukiwać w albumach malarskich lub w Internecie „Manaotupapau”, „Wizję po kazaniu”, „Żółtego Chrystusa” czy wielu jeszcze, których tytuły pojawiają się w książce. • „Raj tuż za rogiem” to wspaniała powieść o tym, jak można próbować urzeczywistniać marzenia, nie bać się wyzwań, podejmować trudne decyzje. To także poszukiwanie odpowiedzi, jaką cenę trzeba za to zapłacić.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
19
  • Kto to pani zrobił?
    Passent, Agata
  • Londyn NW
    Smith, Zadie
  • Judasz
    Oz, Amos
  • Uciekinierka
    Munro, Alice
  • Małe lisy
    Bargielska, Justyna
  • Opowieść o miłości i mroku
    Oz, Amos
Krystyna

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo