Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
wiesia_czyta
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
23
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Niewielki tomik z czarno-białymi ilustracjami Kamila Targosza dobrze współgra z melancholijnym nastrojem, z poczuciem straty, z tęsknotą za tym, co odeszło. Stasiuk pięknie pisze o przemijaniu, wspomina bliskich, którzy odeszli, wraca w przeszłość. Czyli znów podróż, jak w wielu jego książkach, choć tym razem to podróż w czasie. • I tak zaczyna od wspomnienia o babce z Podlasia. Zapamiętał jej opowieści o duchach, a raczej tylko ich „aurę pozbawioną zdziwienia i wykrzykników”.Czytając o tym, uświadomiłam sobie, że i ja w dzieciństwie doświadczyłam czegoś podobnego. Pamiętam stare kobiety, które przy darciu pierza opowiadały o swoich spotkaniach z duchami. Rzeczywiście nigdy potem nie zdarzyło mi się słyszeć, aby ktoś tak po prostu zwyczajnie mówił o świecie niematerialnym. • Ma rację Stasiuk, pisząc, że powoli odchodzą ci, którzy na własne oczy widzieli świat duchów. A nas już od dawna straszą z ekranów telewizorów i z okładek książek różne zjawy i wampiry, czasem i duchy, ale z tymi dawnymi niewiele mają wspólnego.Wspomnienie babki to dla pisarza również pierwsze zetknięcie się ze śmiercią, która długo w jego dziecięcej świadomości ma właśnie jej twarz. • Refleksje na temat umierania dawniej i dziś pojawią się w opowiadaniu „Suka”. Jest ono dla pisarza okazją, by wraz z opisywaniem powolnego odchodzenia swego szes­nast­olet­nieg­o psa, zastanawiać się nad hospicjami, domami opieki, nad współczesnym postrzeganiem śmierci, a raczej może ukrywaniem jej, udawaniem, że jej nie ma. Starość, powolne umieranie, śmierć są przecież tak nieestetyczne, kompletnie nie wpisują się w ten nasz świat, w którym wszystko jest „super”, „ekstra” i wciąż zdarzają się niesamowite okazje, głównie dla młodych i pięknych… • Wie jednak Stasiuk, próbując porównywać odchodzenie dawniej i dziś, że nie da się wskrzesić tamtego świata z jego majestatem śmierci, czuwaniem przez trzy dni przy zmarłym, konduktami pogrzebowymi wyruszającymi z domów.Pisarz uświadamia nam, jak odsuwając od siebie „wizję człowieczeństwa w stanie umieralności”, nie potrafimy rozmawiać z osobami śmiertelnie chorymi. W opowiadaniu „Augustyn” przywołuje postać emerytowanego nauczyciela z powiatowego miasteczka, laureata jednego z konkursów literackich. Gdy doznał wylewu i leżał w szpitalu, a potem w domu opieki, Stasiuk odwiedzał go, ale rozmowy, jak sam przyznaje, najczęściej dotyczyły przeszłości, bo bezpieczniej się w niej poruszać. • Temat rozmów z tymi, którzy już wiedzą o swoim rychłym odejściu, powróci obszerniej w najdłuższym opowiadaniu pt. „Grochów”. Mnie podoba się ono najbardziej. Jest poświęcone zmarłemu przyjacielowi – Olkowi.Wspominając go, wraca Stasiuk do miejsc swego dzieciństwa i młodości, pięknie oddaje klimat ulic Garwolińskiej czy Makowskiej. Przenosi czytelnika w Bieszczady i na Węgry. Realistycznie i bardzo sugestywnie pokazuje obraz hali fabrycznej, brudnych i ciężkich od oleju drelichów i towarzyszące temu przekonanie, że nie chce powielić losu ojca. Chce uciec.Jednocześnie wspomina przyjaciela, pierwsze spotkanie z nim, wspólne wyjazdy.. Zastanawia się, dlaczego unikał rozmów o śmierci, dlaczego nie potrafił z nim na ten temat mówić. Czy dlatego, że „trudno jest z kimś dzielić powolną śmierć; zwłaszcza z kimś, z kim się tylko żyło”? • W „Grochowie” przeplatają się zdarzenia sprzed wielu lat i te teraźniejsze. Podążamy za pisarzem i jego przyjacielem, dając i sobie szansę na rozmyślanie o czasie, który minął, o zdarzeniach, które były naszym udziałem. Co się z nimi dzieje? Chyba rzeczywiście powracają, gdy stajemy się starsi… Gdy zaczynamy coraz częściej przypominać sobie to, co minęło. Chętnie powracamy myślami do czasów, gdy „nie byliśmy jeszcze śmiertelni”. • Zatem ruszajmy w podróż ze Stasiukiem, z nim zawsze warto.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Do Cheremca przyjeżdża ze Stanów sędzia Mike Murphy (dawniej Michał Dembina). Ma uczestniczyć w odsłonięciu pomnika ku czci pomordowanych Żydów, dawnych mieszkańców miasteczka. Co prawda pomnik był już wcześniej, ale napis na nim głosił, że to zbrodnia faszystowska. Nadszedł wreszcie czas, by przyznać, że to cheremczanie spalili swych sąsiadów w stodole. • Czytałam książkę Hena i wiedziałam, że sprawy, które w niej porusza są mi doskonale znane. Cheremiec to przecież Jedwabne, bracia Butrymowie wyróżniający się gorliwością i okrucieństwem to Laudańscy. Prezydent przepraszający w imieniu narodu za straszliwą zbrodnię to Aleksander Kwaśniewski, zaś w dziennikarce Ani łatwo rozpoznać Annę Bikont, autorkę książki „My z Jedwabnego”, o której też się wspomina. • Uważam jednak, że dobrze się stało, iż Józef Hen napisał o tym powieść. To ważny głos we wciąż budzącej emocje dyskusji na temat postaw Polaków wobec zagłady Żydów. W niewielkiej objętościowo książce udało się pisarzowi poruszyć wiele kwestii. Pokazał bohatera wracającego po ponad pół wieku do miejsca swego dzieciństwa, pamiętającego dawnych mieszkańców, zwłaszcza zaś przyjaciela Zygę Ehrlicha, z którym grał w pingponga. • To jego przede wszystkim pragnie uczcić, stojąc przed pomnikiem i słuchając pięknego śpiewu kantora. • W monologu wewnętrznym wspomina, jak bardzo chciał go uratować i choć udało mu się wydostać Zygę ze stodoły, to i tak zginął zastrzelony przez Waldemara Butryma. Obecnie jego syn Bolesław pragnie po części odpokutować winę ojca i chroni Michała Dembinę, by podczas pobytu w Cheremcu nic mu się nie stało. Bolesław Butrym będzie też wraz z nielicznymi mieszkańcami (głównie młodzieżą) porządkował cmentarz żydowski. • Z książki Hena dowiemy się także o ratowaniu Żydów, przechowywaniu ich przez niektórych mieszkańców Cheremca i okolic z narażeniem życia własnego i swych rodzin. Pojawi się Żydówka Fraj­ndla­Wajn­szta­jn ocalona przez panią Eulalię. Matka Bolesława Butryma uratuje Rutkę, z którą ożeni się jej syn, by dalej sprawować nad nią opiekę, choć ona sama nienawidzi swych żydowskich korzeni. • Jest w powieści stary ksiądz Ziemowit spowiadający się sędziemu z Brooklynu, obwiniający się o to, że nie zrobił nic, by zapobiec złu, nie przygarnął nikogo, nikomu nie otworzył drzwi. Teraz wie, że gdyby mógł cofnąć czas, wyszedłby naprzeciw oprawców z krzyżem. Żyjący wciąż stary Konstanty Butrym należący dawniej do Narodowego Hufca Patriotycznego nie uważa siebie za oprawcę, nie odczuwa skruchy, tłumaczy zbrodnię wolą bożą.. Ludzie pamiętają o tym, co się stało w 1941 roku, ale woleliby, aby było jak dawniej – pomnik ze starym napisem o zbrodni faszystów. • Przesłanie książki Hena jest czytelne i jasne. Trzeba pamiętać o niechlubnym udziale Polaków w zbrodniach przeciw Żydom, nie zniekształcać prawdy, oddać hołd ofiarom, dbać o cmentarze. Ładnie ujmuje to sędzia, mówiąc: „Chciałbym, żeby twarz Polski wyglądała przyzwoicie. Nawet gdyby ją trzeba było trochę uszminkować”. Powieść Hena jest ważna, warto ją poznać. Sprawa Jedwabnego może przestała już budzić emocje, jednak antysemityzm jest wciąż obecny. Pisarz określił go jako „chorobę trudną do wyleczenia, bo sprawia choremu przyjemność”. • Myślę, że „Pingpongista” chce pokazać jednak w miarę optymistyczny obraz i daje nadzieję, że ludzi z takim nastawieniem jest coraz mniej.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Akcja książki Zofii Borowskiej-Wyrwy „Skaza” obejmuje 6 lat II wojny światowej. Dokładne ramy czasowe to 27 lipca 1939 roku i 9 maja 1945 roku. Druga z tych dat jest dobrze znana, co kryje się pod pierwszą? Otóż żona majora Sobańskiego, Magda, pakuje się, by wyjechać, zamiast do modnego kurortu, do Złotnik, majątku wuja jej męża. • W tamtych stronach - okolice Pińczowa, Kielc, przyjdzie jej spędzić całą wojnę. Najpierw z rodziną Jastrzębskich, a potem niespodziewanie los postawi na jej drodze Niemca, Arnolda Neugebauera. Ten inwalida wojenny, odznaczony Krzyżem Żelaznym za zasługi na polu walki w I wojnie światowej trafi z rodzinnej Bawarii do Borzestowa. Mimo że musiał się zapisać do NSDAP, nie darzy sympatią Hitlera, w przeciwieństwie do swej żony i dzieci. • W Borzestowie jako oberleiter organizuje biuro urzędu admi­nist­rują­cego­ skonfiskowanymi majątkami. Znajomość z Magdą Sobańską i złączenie ich losów będzie miało związek z pomocą żydowskiej rodzinie Rosenbaumów. Babka Arnolda Neugebauera pochodziła z Pińczowa i była z domu Rosenbaum, co Niemiec skrzętnie ukrywa przed dziećmi. • I tak przeplatają się wątki, zdarzenia, sprawy. Jesteśmy w Niemczech, we Francji, pod Stalingradem, w majątkach ziemskich, na chwilę w Warszawie. Śledzimy losy ziemian Jastrzębskich i Kreczunowiczów, zaloty Johana Neugebauera i jego małżeństwo z Hildą von Rohde, działalność konspiracyjną Michała Jastrzębskiego i Magdy Sobańskiej. W fabułę włącza autorka informacje historyczne uzupełniane przypisami. • W tym natłoku zdarzeń umyka jej bardzo ważna data, 17 września 1939 roku i napad Sowietów na Polskę. Dosyć to dziwne, bo książka ukazała się w 2011 roku (można o tym napisać) i przecież jej akcja toczy się blisko wschodniej granicy. No cóż, nie da się na 440 stronach powieści zmieścić wszystkich ważnych wydarzeń II wojny światowej, ale pominięcie akurat tej daty, po tylu latach ukrywania, może zastanawiać. • Odnoszę też wrażenie, że Borowska-Wyrwa chciała za dużo opowiedzieć i stąd niektóre zagadnienia są tylko zarysowane i nie znajdują dalszego ciągu. Nie bardzo wiadomo na czym polega konspiracyjna działalność Michała Jastrzębskiego, więcej miejsca poświęcone jest jego staraniom o rękę panny z dworu w Smogorzowie czy opiece nad krewniaczką Magdą, która zostaje łączniczką ZWZ. Także jej działania są tu bardzo ogólnikowo ujęte, a nawet powiedziałabym nieco karykaturalnie. No bo zajęta pogaduszkami z przyjaciółkami sprzed wojny spóźnia się ponad godzinę na umówione konspiracyjne spotkanie (jak się okaże łącznik poczeka!). Ma się wrażenie, że te treści zostały jakby „na siłę” włączone w fabułę. Jest takich zresztą więcej, podczas gdy zagadnienia istotne są często potraktowane powierzchownie. Tytułowa „skaza” chociażby; syn Arnolda, Johan, który dowiaduje się dość nieoczekiwanie o prababce Żydówce, raczej łatwo przechodzi nad tym do porządku dziennego. Nie skontaktuje się z ojcem, nie zarzuci go pretensjami o ukrywanie takiej prawdy. A przecież tak zależało mu na przyjęciu do SS i udowodnieniu, że jego przodkowie byli aryjskiego pochodzenia, nieskażeni krwią żydowską. • Cóż, tak jak pisałam wcześniej, chyba pisarka za wiele chciała opowiedzieć. Mnie ta powieść się nie podoba. Jej mankamentem jest też niestaranne wydanie; różna czcionka, błędy ortograficzne. Są błędy rzeczowe, np. sprawa zabrania przez Magdę Sobańską na wyjazd do Złotnik jedwabnej sukienki, raz jej nie ma, potem nagle „cudownie” jest, i skąd, skoro nie została spakowana! Bohaterka wyjechała z Warszawy w lipcu, potem pojawia się informacja, że w sierpniu! • Nie podoba mi się język, przesadne, wydumane sformułowania, powtarzanie treści. Może podam przekład, żeby nie być gołosłowną: „Johan opancerzył twarz maską śmiertelnej powagi, ale jego serce skowyczało z bólu” czy „ręka drżała febrycznie”. • Odwołując się na koniec do opinii klubowiczów, muszę stwierdzić, że były one podzielone, chyba po równo. Połowa podzielała wyrażone przeze mnie zdanie, inni bronili powieści, podkreślali ciekawe treści, ukazanie tematyki wojennej bez okrucieństw i drastycznych scen, sposób przedstawienia bohaterów, zwłaszcza sylwetki tzw. dobrego Niemca, Arnolda Neugebauera, wzbogacenie wiedzy historycznej na temat II wojny światowej. • Co do języka raczej się zgadzaliśmy. Pozostawia wiele do życzenia, choć czytanie może przebiegać lekko i łatwo, jeśli nie zirytujemy się zanadto, gdy natrafimy na przykład na takie zdanie:”- To tylko jeden Bóg wie- odrzekła Kreczunowiczowa, wyciskając zapłakane oczy.” Słowo „wyciskając” podkreślone zostało przez użycie większej czcionki!!! • Ja raczej nie polecam powieści „Skaza” Zofii Borowskiej-Wyrwy. Skłaniałabym się zdecydowanie do zaproponowania tego samego tytułu, ale autorstwa Magdaleny Tulli czy Josephine Hart.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Piotr Paziński w „Pensjonacie” ożywia świat swojego dzieciństwa. Przyjeżdża do żydowskiego domu wypoczynkowego, w którym, jako mały chłopiec, często przebywał ze swoją babcią.Opuszczony, niszczejący budynek z nielicznymi pens­jona­rius­zami­ zaczyna zapełniać się obrazami z przeszłości. Narrator prowadzi nas przez puste pokoje, korytarze, świetlicę i za chwilę słyszymy już gwar budzącego się do życia pensjonatu. • Pan Leon z panem Abramem spierają się na temat „boskiego aktu stworzenia”, toczą się dyskusje o rewolucji, o asymilacji, doktor Kahn częstuje landrynkami. Rozlega się dzwonek wzywający na posiłki.Po ogrodzie spacerują starzy ludzie, którzy przyjeżdżają tutaj, by poczuć się u siebie, być wśród swoich. Jednak pan Chaim zauważa, że „nigdy nie jesteśmy u siebie, zawsze w drodze”. • W niewielkim stopniu pojawia się w książce temat Holokaustu. Pan Chaim opowiada o „sośnie, najsmutniejszym drzewie”, bo często właśnie wśród tych drzew dopełniał się los wielu Żydów (wspomnienie Róży z Hrubieszowa).Żydzi, którzy ocaleli z zagłady, często nie wyjeżdżali, uważając, jak pan Abram, że „ktoś musi pilnować kości”.Smutek i świadomość przemijania towarzyszą czytelnikowi „Pensjonatu”. • Pięknym, metaforycznym językiem autor opowiada o świecie, którego nie ma. Jego część zachowała się w pudełku pani Teci wypełnionym starymi gazetami, widokówkami, listami i zdjęciami. Niektóre są już zamazane i nieczytelne, ale „tli się w nich jeszcze drobna cząsteczka zapomnianego życia”.„Czas nie zna nawrotów, a ślady przeszłości rozsypują się prędko, jak drobiny popiołu wzniecone wiatrem, lecące ku czterem krańcom niewidzialnego świata”.Dzięki Piotrowi Pazińskiemu te „drobiny” zostały zatrzymane, uwiecznione w książce. Odbieram „Pensjonat” jako swego rodzaju hołd złożony pokoleniu Żydów, którzy przeżyli wojnę i zostali w kraju. • „Ostatni z łańcucha pokoleń” sprawił, że powstała ważna książka zatrzymująca w pamięci świat podw­arsz­awsk­iego­ pensjonatu z lat sied­emdz­iesi­ątyc­h XX wieku.
  • [awatar]
    wiesia_czyta
    Zainteresowałam się tą powieścią dzięki książce Patricka Deville „Viva”. Nie słyszałam wcześniej o „Pod wulkanem”, które określane jest mianem arcydzieła literatury światowej. • Czytało mi się trudno; długie zdania, mnóstwo dygresji, cofania się w czasie. Wiele tu odniesień literackich i historycznych, nie wszystkie potrafiłam odczytać. Jednak stopniowo wnikałam w ten powieściowy świat, zanurzałam się w egzotykę meksykańskich krajobrazów. Lowry w sposób niesamowity kreśli słowami poszczególne obrazy, zdawało mi się, że widzę cantinas, gdzie główny bohater Geoffrey Firmin, częściej nazywany Konsulem, wypija kolejne szklanki mescalu i tequili, dwa wulkany: Popocatepetl i Ixtaccihuatl, u podnóża których rozgrywa się akcja – jeden dzień z życia Konsula. To szczególny dzień w Meksyku – Dzień Umarłych obchodzony jako radosne święto z zabawą i tańcami, barwnymi korowodami i czekoladkami w kształcie szkieletów, czaszek czy karawanów. • W tej scenerii poruszają się bohaterowie, oprócz Konsula, jego była żona Ivonne, która właśnie do niego wróciła, jego brat Hugh, przyjaciel Jacques Laruelle. Poznajemy też ich wcześniejsze losy, bo, jak już pisałam, moc tu retrospekcji i wspomnień. • Przejmujące są refleksje Konsula, człowieka pogrążającego się w pijaństwie, jego samotność, mimo otaczających go ludzi, niemogących mu jednak pomóc. Obrazy drogi przez las w czasie burzy, nocą, gdy Ivonne i Hugh szukają Konsula to absolutne mistrzostwo opisu. Zresztą, cała powieść taka jest, trzeba tylko nie poddawać się początkowym trudnościom w czytaniu. • Świat lat trzydziestych, wojna domowa w Hiszpanii, rewolucja meksykańska, ukrywający się Trocki, malowidła Riwery na Pałacu Cortesa, Frida Cahlo, echa rodzącego się nazizmu w Niemczech – „to świat rozpada się, eksploduje…” • Czytałam w czasie epidemii koronawirusa, czy nasz świat też właśnie się rozpada…
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
19
  • Kto to pani zrobił?
    Passent, Agata
  • Londyn NW
    Smith, Zadie
  • Judasz
    Oz, Amos
  • Uciekinierka
    Munro, Alice
  • Małe lisy
    Bargielska, Justyna
  • Opowieść o miłości i mroku
    Oz, Amos
Krystyna

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo