Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Miejska Biblioteka Publiczna w Świeciu
[awatar]
Świecie MBP
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: +48 52 333 48 10
Województwo: kujawsko-pomorskie
Powiat: świecki
Adres: ul. Sienkiewicza 4
86-100 Świecie
E-mail: kontakt@bibliotekaswiecie.pl

Poniedziałek 09.00 - 15.00

Wtorek 09.00 - 19.00

Środa 09.00 - 19.00

Czwartek 09.00 - 19.00

Piątek 09.00 - 19.00

Sobota 09.00 - 14.00

„Mimozami jesień się zaczyna. Złotawa krucha i miła.", jak pisał Julian Tuwim, Czesław Niemen nadał tym słowom magicznego znaczenia. Jesień to najbarwniejsza pora roku, zauważyć można to, zwłaszcza w piękne, słoneczne dni. Ta złotawa, krucha i miła pora roku jest sprzyjającym czasem i barwnym tłem dla poezji. Nie bez przyczyny w tym czasie w naszym mieście, co roku odbywa się „Jesień poetycka”. Ta cykliczna impreza po raz kolejny zawitała również i do naszej biblioteki.

W środę 8 października w czytelni MBP w Świeciu odbyło się spotkanie autorskie z Jarosławem Jakubowskim, poetą, prozaikiem, dramatopisarzem i dziennikarzem.

Debiutował w 1996 roku tomikiem wierszy Wada wymowy. Później ukazały się kolejne: Pseudo, Ojcostych, Flow i Święta woda. W swoim dorobku literackim posiada również zbiory opowiadań: Slajdy, Oczy pełne strachu oraz powieść Cyryl, dlaczego to zrobiłeś?. Jest dwukrotnym laureatem nagrody Strzała Łuczniczki za najlepszą bydgoską książkę roku (za Pseudo i Slajdy). Jako dramaturg debiutował w 2007 roku w Laboratorium Dramatu w Warszawie czytaniem scenicznym sztuki Dom matki. Jego sztuki wystawiane były na polskich scenach m.in.: Generał, Życie, Koncert na rożek, bęben i violę, Wszyscy święci, Wieczny kwiecień, Człowiek, który nie umiał odejść, Licheń Story. Współpracuje z Dwum­iesi­ęczn­ikie­m Literackim „Topos”, od 2006 roku należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Na co dzień mieszka niedaleko, bo w Koronowie.

Spotkanie otworzyła promocja najnowszego zbioru opowiadań Oczy pełne strachu, jak się okazało było to pierwsze spotkanie promocyjne tej książki. Jak powiedział autor: Na ten zbiór opowiadań grozy składa 31 różnych historii, różnych bohaterów, a wątkiem łączącym jest pojęcie zła. Jarosław Jakubowski zaprezentował kilka opowiadań pochodzących z tego zbioru. Jak wspomniał: Są to historie z gatunku grozy zawierające wątki nadprzyrodzone. Temat zła – jest podstawowym tematem dla człowieka.

Pisarz opowiedział również o książce Slajdy, która zawiera wątki auto­biog­rafi­czne­, o zwariowanej powieści Cyryl, dlaczego to zrobiłeś, która jest jedną z jego z ulubionych książek.

Skoro „Jesień poetycka” nie mogło zabraknąć poezji. Jarosław Jakubowski jak większość poetów zaczynał od poezji lirycznej. Według niego: Poezja wyzwala uczucia, miłość, tęsknotę, żal, w zależności od nastroju. Powiedział również, że: w pisaniu są najważniejsze dwie rzeczy – pasja i systematyczność.

Można powiedzieć, że poezja zeszła na drugi plan, bowiem autor obecnie pracuje nad powieścią grozy. W trakcie spotkania można było nabyć książki Jarosława Jakubowskiego, a następnie zdobyć imienną dedykację od autora.

Spotkanie zakończyło rozstrzygnięcie konkursu prozatorskiego „Zdarzyło się w Świeciu”, którego zwyciężczynią została Anna Kleszewska.

Logo portalu

Logo portalu

Logo portalu

Oprac. Marcin Warmke

Komentarze (0)

Miejska Biblioteka Publiczna w Świeciu już po raz kolejny otrzymała dofinansowanie od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na realizację zadań w ramach PROGRAMU BIBLIOTEKI NARODOWEJ „Zakup nowości wydawniczych do bibliotek”. Świecka książnica zyskała dodatkowe środki finansowe, w wysokości 25.437 zł, dzięki którym wzbogaciła się o blisko 1000 woluminów i ok. 200 audiobooków, które trafiły zarówno do siedziby głównej, jak i do 6 filii MBP.

Zapraszamy, bo jest w czym wybierać!

„Zrealizowano ze środków finansowych Biblioteki Narodowej w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa”

Komentarze (0)

„Nieodgadnionych Beksińskich, ojca i syna, spotkało po śmierci coś wspaniałego. Otóż Magdalena Grzebałkowska napisała o nich wielką, głęboką i brawurową książkę reporterską. Złoty kruszec znalazł świetnego wydobywcę. Niech się chowa zmyślenie i powieści.” Zamieszczona na okładce opinia Mariusza Szczygła brzmi bardzo obiecująco i zachęca do czytania, natomiast po zakończeniu lektury można ją uznać za wyjątkowo trafną mini recenzję, do której nie trzeba już nic dodawać, gdyż oddaje to, co w tej biografii najcenniejsze.

Książka „Beksińscy. Portret podwójny” należy do tych, którym oddajemy się całkowicie, zarówno intelektem jak i emocjami, a po jej przeczytaniu długo jeszcze chcemy pozostać sami ze swoją wiedzą, plątaniną myśli, uczuć, napięć, nieskorzy do rozmowy o niej. Wiemy, że przeczytaliśmy tekst ważny i ciekawy, bo cóż może być piękniejszego niż odkrywanie nieznanego, niezwykłego świata, z reguły hermetycznie zamkniętego dla tzw. zwykłych zjadaczy chleba. Świata ludzi nieprzeciętnych i nieszablonowych, żyjących dla sztuki, w jej kręgu, niemieszczących się w typowych schematach życia społecznego, rodzinnego, po prostu codziennego, a jednak zmagających się z jego problemami, mających rodzinę, zadz­ierz­gają­cych­ pewne więzi społeczne, co w tym wypadku polega raczej na ich unikaniu.

Autorka opisuje rodzinny dom Beksińskich w Sanoku jak i ich późniejsze mieszkanie w Warszawie jako pewnego rodzaju labirynt (w dosłownym i przenośnym znaczeniu), w którym swobodnie poruszają się tylko jego mieszkańcy. Dla przybysza z zewnątrz to nieodgadniony skomplikowany układ, począwszy od ścian a na osobach skończywszy. Dla jego mieszkańców wszystko jest czytelne, zrozumiałe a nawet pedantycznie uporządkowane. Dom jest przede wszystkim pracownią, miejscem prób artystycznych i eksperymentów (czasami „wybuchowych”), uniesień, wzlotów, poszukiwań i rozczarowań Zdzisława. Mimo, że po narodzinach Tomka staje się domem trzy­poko­leni­owym­, wszystko jest w nim podporządkowane działaniom artystycznym, tym samym nie mieści się w żadnym schemacie, a jego atmosfera wyraźnie kontrastuje z mało­mias­tecz­kowy­m sanockim klimatem.

Beksiński – ojciec nade wszystko ceni sobie niezależność, wolność osobistą i twórczą. Beksiński – syn wyrasta w tej atmosferze. Beksiński – ojciec nie znosi narzucania mu czegokolwiek, musi więc zmagać się z absurdami PRL-u, ciągłym brakiem dostępu do materiałów plastycznych ale też po prostu z biedą, lecz Beksiński – syn nigdy tego nie odczuje. Ojciec gardzi głupotą i konformizmem, syn tym samym nasiąka tymi cechami, gdyż zawsze będzie próbował go naśladować. Kariera ojca, mimo utrudnień i niepowodzeń, z czasem rozwinie się, ale konflikt artysta kontra reszta świata trwał będzie stale. „Praca tylko wtedy może sprawiać przyjemność, gdy jest niepotrzebna, ale malowanie na terminy, wystawy, sprzedawanie, liczenie forsy – obrzydliwość” – tak malarz napisze w jednym z wielu listów do Marii Turlejskiej (doprawdy przebogata to korespondencja!). Wiadomo od wieków, że wszyscy artyści boją się uległości, sprz­enie­wier­zani­a się sobie, własnej niezależności, zdrady wobec sztuki i tyko ci, którzy pozostają wierni sobie i, oczywiście, mają wystarczająco wielki talent stają się znani, rozpoznawalni i pamiętani. Beksiński oprócz tego, że posiada te wszystkie cechy okazał się tytanem pracy, co też potwierdza jego wyjątkowość. Wielkie dzieła nie powstają przypadkiem czy mimochodem, a proces twórczy to wytężona, ciężka praca.

Tomek, moim zdaniem, odziedziczył (lub przejął) wiele tych cech po Zdzisławie, jednakże w przeciwieństwie do ojca, który mimo głowy w chmurach mocno stąpał po ziemi, już od wczesnego dzieciństwa stopniowo traci kontakt z rzeczywistością, alienuje się we własnym świecie fikcji, czemu sprzyja nadzwyczajna wyobraźnia. Rodzice, przyjaciele, koledzy Tomka dostrzegają, że szybko wpada w złość, że jest fantastą, ma wiele kompleksów, ale też nietuzinkowe, często szalone pomysły, ponadprzeciętną inteligencję i głęboką wrażliwość. Jest jak bohater romantycznych powieści, przeżywający wszystko ze zwielokrotnioną siłą, odczuwający ból świata, uciekający z niego w ułudę, tworzący własne wydumane, fikcyjne światy, w których czuje się lepiej, bo w tym realnym miłość przeradza się w zdradę, przyjaciele bywają zawodni, szara rzeczywistość dławi sztukę. Postać typowo werteryczna, to w zapamiętaniu oddająca się całkowicie temu co robi, to popadająca w duchowy i fizyczny bezwład, neurastenik skłonny zarówno do wybuchów furii, jak i do głębokiej melancholii.

W przeciwieństwie do wielu komentatorów jego śmierci nie będę nawet próbować rozważać problemu, na ile atmosfera domu, postawa ojca czy obojga rodziców miały wpływ na osobowość Tomka. Demonizowanie faktu, że Zdzisław nie znosił dotyku i nigdy nie przytulił syna uważam za wielkie nadużycie. Nie każda relacja ojciec – syn polega na wspólnym tarzaniu się po trawie, codziennym czytaniu – słuchaniu bajek czy wychodzeniu razem na lody. To nie byli tzw. grzeczni chłopcy. Ich relacje miały inny, często burzliwy charakter, czego możemy się dowiedzieć dzięki rzetelności i reporterskiej uczciwości autorki biografii. Dramat obojga Beksińskich polegał na tym, że nie potrafili wyrazić swych pozytywnych uczuć (Tomasz dopiero w pożegnalnym liście do ojca). Więź i miłość między nimi nietrudno jednak dostrzec we wspólnym przeżywaniu zdarzeń, sytuacji, we wzajemnej lojalności, mimo pozornej wrogości. Wieloletni przyjaciel Zdzisława powie autorce książki: „Odsłonił przede mną dramat ojca, który kochał to dziecko i chciał dla niego jak najlepiej, i mu nie wyszło. Gryzł się pytaniem, dlaczego mu nie wyszło”.

„Beksińscy. Portret podwójny” to wyjątkowa biografia – interesująca, wielowymiarowa i rzetelna, oparta na niewiarygodnej ilości materiałów źródłowych. Autorka odbyła też szereg rozmów z osobami wciąż żyjącymi, które znały Beksińskich. Mając do dyspozycji m. in. obszerną korespondencję, audio i videodzienniki, recenzje wystaw itd. dokonała starannej selekcji i stworzyła piękną i poruszającą opowieść. Zachowując doskonałą równowagę między własną narracją a cytatami ze źródeł sprawiła, że nasze zainteresowanie rośnie z każda stroną. Rzecz została też uporządkowana poprzez nadanie tytułów kolejnym fragmentom (nie do przecenienia, gdybyśmy chcieli wrócić do wybranych), ale ciągłość historii nie została przez to zaburzona. Toczy się jak życie, jednocześnie wieloma nurtami. Swoista klamra kompozycyjna: list ojca o śmierci syna i relacja o zamordowaniu ojca zamyka pomiędzy jedną a drugą śmiercią to, co najważniejsze – życie. Dramatyczne, szalone ale i zwyczajne, choć zdecydowanie więcej tu o sztukach plastycznych i muzyce niż o pierogach, zupie i wymianie mebli. Czytanie historii Beksińskich było dla mnie poruszającym przeżyciem. Moją uwagę pochłonęły niebanalne osobowości ojca i syna, ale z ogromnym zain­tere­sowa­niem­ zgłębiałam też wszystko, co dotyczy sztuki. Książka pokazuje, jak trudno być artystą niezależnie od czasów i okoliczności, jak wiele trzeba poświęcić, by uchronić swoją wolność twórczą ale i osobistą, ile trudu wymaga oddanie się pasji. Mimo że nie jestem znawczynią ani wielbicielką dzieł Zdzisława, nie słuchałam też „Trójki pod księżycem”, bardzo dobrze czułam się w towarzystwie, i ojca i syna. Autorka z talentem i taktem pokazała czytelnikom niedostępne na co dzień światy. Nie szukając sensacji i „newsów”, by nie budzić niezdrowych emocji stworzyła portret nie tyleż podwójny, co wielowymiarowy, bo życie człowieka to wiele opowieści, a próba zamknięcia go w pewnych ramach zawsze jest krzywdzącym kogoś nadużyciem.

Wiesława Richert
DKK w Świeciu

Komentarze (0)

Komentarze (0)

Logo portalu

1 września br. obchodzona była 75. rocznica wybuchu II wojny światowej. Tego dnia w 1939 r. o godz. 4.45. nastąpił atak niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein" na nasz kraj.

Działania wojenne nie ominęły naszego miasta i okolic, dlatego wrześniowe „Spotkanie z historią” było poświęcone Kampanii wrześniowej, w której ważną rolę odegrali ułani. Dzięki uprzejmości Pana Huberta Lemańczyka, leśniczego Nadleśnictwa Gródek, miłośnicy historii mieli okazję obejrzeć wywiad z jednym z ułanów, którzy brali udział w działaniach wojennych we wrześniu 1939 r. na naszych terenach. Należy dodać, że Pan Hubert Lemańczyk jest nie tylko leśniczym, założycielem Jeździeckiego Klubu Sportowego „Czarna Podkowa - Gródek”, ale również pasjonatem historii. Zaprezentowane wspomnienia ułana Krupy zostały zarejestrowane 25 listopada 2001 r. w jego domu. Urodził się w 1918 r., do wojska wstąpił jak miał 23 lata. Służył w kawalerii w Grudziądzu. Brał udział w walkach pod Chojnicami, gdzie unieruchamiając niemiecki pociąg pancerny zmuszono Niemców do odwrotu, a także w działaniach wojennych w okolicach Gródka. Obsługiwał on działo Bofors, które przebijało wszystkie pancerze. Jak wspomniał Pan Hubert Lemańczyk:

Polska kawaleria nie była bezbronna, a wspomnienia ułana Krupy to historia naznaczona, ludzi z losem. Ułan Krupa to żołnierz zaprawiony w boju, który ukrywając się przed Niemcami w lasach, w kartoflisku w okolicach Gródka niejedno widział, zatrzymał atak niemieckich czołgów na jeden dzień, nie wykonał tylko jednego rozkazu, nie zabił własnego konia Bartosza.

Dzięki zaangażowaniu takich osób jak Hubert Lemańczyk członkowie grupy „KAMUH” mieli okazję poznać historię niezwykłego człowieka, człowieka, który walczył o naszą wolność. Gródek to miejsce ważne na naszej lokalnej mapie, nie tylko dzięki najstarszej elektrowni, ale również należy pamiętać o wydarzeniach z września 1939 r. w tym miejscu. Dzięki uporowi Pana Huberta Lemańczyka powstał pomnik 44 ofiar niemieckiego nalotu koło Gródka, który miał miejsce 3 września 1939 roku. Odsłonięto go w 74. rocznicę tragicznych wydarzeń, przypomina także niezwykłą historię szczątków poległych, które dzięki Hubertowi Lemańczykowi zostały odnalezione i ekshumowane dopiero po 73 latach.

Oprac. Marcin Warmke

Komentarze (0)
WYDARZENIE
2014-10-8
T18:00
Miejska Biblioteka Publiczna w Świeciu 53.4096108664 18.4475560189 ul. Wojska Polskiego 141 86-100 Świecie

Logo portalu

Miejska Biblioteka Publiczna w Świeciu z przyjemnością zaprasza
na wieczór autorski Jarosława Jakubowskiego

Logo portalu

8 października (środa) o godz. 18:00.
Spotkanie odbędzie się w Czytelni świeckiej Książnicy.

Komentarze (0)

Obydwa świeckie kluby DKK już od kilku sezonów uczestniczą w „Warsztatach z literatury polskiej dla członków i moderatorów DKK”. Czytelnicy przybywają na nie licznie i aktywnie w nich uczestniczą. Tak było również 24 września br. w czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej. Tym razem warsztaty prowadziła pani Anna Marchewka - doktor Wydziału Polonistyki UJ, autorka rozprawy pt. „Wstyd w twórczości Ewy Szelburg –Zarembiny”, zajmująca się krytyką literacką, publikująca w „Lampie” i „Zadrze” specjalistka od literatury popularnej. Przedmiotem naszego spotkania była książka „Sońka” Ignacego Karpowicza. Wszyscy klubowicze przeczytali ją z ogromnym zain­tere­sowa­niem­ i emocjonalnym zaangażowaniem. Dzięki pani A.Marchewce mogliśmy przeżyć przygodę z książką jeszcze raz, znacznie pogłębiając jej odbiór, poszerzając nasz punkt widzenia poprzez poznanie kontekstów kulturowych, obyczajowych, literackich.

„Sońka” jest magiczną opowieścią o tytułowej bohaterce, kobiecie żyjącej od urodzenia w małej wsi na Podlasiu, doświadczającej dramatycznego losu w tym odległym miejscu, które zwykliśmy nazywać pograniczem. Osią narracji jest historia niezwykłej miłości Sońki – młodej dziewczyny stamtąd i Joachima - niemieckiego esesmana, najeźdźcy. Prowadząca warsztaty rozpoczęła je od podkreślenia wiel­owym­iaro­wośc­i opowieści Ignacego Karpowicza i jej zwodniczego charakteru. Uwodzi już sama okładka i ilustracje na wyklejkach do niej. Subtelność kolorystyki i ornamentów przykuwa uwagę , wabi pięknem ale okazuje się również symboliczna. Przemijają (przekwitają) nie tylko kwiaty ale i ludzkie życie, życie tytułowej bohaterki. Motywy (zdjęcia) wykorzystane przez projektanta okładki nawiązują również do silnej więzi bohaterki z naturą.
Przedstawiona w książce miłość i dramatyzm późniejszych zdarzeń uwodzą tak silnie, że możemy nie dostrzec innych warstw, równie godnych uwagi. Na pytanie prowadzącej : „O czym to książka?” pojawiło się wiele zróżnicowanych odpowiedzi. O miłości i cierpieniu, o zderzeniu dwóch światów – dawnego i współczesnego, o kobiecie i mężczyznach, o peryferiach i centrum kultury, o życiu i śmierci, zmyśleniu i prawdzie, o naturze i kulturze. Nietrudno dostrzec, że wiele z tych propozycji przywołuje kontrasty. Okazuje się ,że jest to bardzo ważny trop do pogłębionej interpretacji powieści. W dalszej, zręcznie prowadzonej przez panią A. Marchewkę rozmowie podążaliśmy tym tropem. „Sońka”, poza główną bohaterką pokazuje również inne ważne postacie. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się Igor/Ignacy - młody człowiek, który na pozór przypadkiem znalazł się w Królowym Stojle. Staruszka od pierwszej chwili obsadza go w roli słuchacza własnej przedśmiertnej opowieści, zdobywa nad nim przewagę. Mężczyzna pochodzi z podlaskiej prowincji, zdążył jednak przeistoczyć się w mieszkańca miasta, wielkiego miasta. Tam zdobył wykształcenie, debiutował jako pisarz i reżyser, osiągnął pierwsze sukcesy, niestety, przeżył także kryzys twórczy, poczucie pustki wiel­komi­ejsk­iego­ życia i wielką wobec tego bezradność. Sońka (Zofia - synonim mądrości) przekazując mu historię swojego życia powoduje, że młody człowiek zastanawia się nad własnym. Sońka Biała, Sońka Kulawa, szeptucha jest samoswoja, a więc nie zna duchowej pustki, nie kreuje świata na własne potrzeby, przyjmuje go takim jaki jest i dzielnie się z nim zmaga Obarczona tragicznymi wspomnieniami , nie skarży się , nikogo nie oskarża, nie ma żalu. Jej życie się dopełnia i najważniejsze, że ma komu przekazać swą opowieść. Przeszłość jest przez nią pielęgnowana, zarówno w pamięci, jak i poprzez przechowywanie przedmiotów. Wśród nich najważniejsza jest sukienka w niezapominajki, zachowana z niewypraną plamą krwi, traktowana jak relikwia. Igor/Ignacy słucha zdumiony głęboką mądrością życiową starej kobiety, której wypowiedzi nieodparcie mu się kojarzą z wielkimi poetyckimi i filozoficznymi autorytetami. Czy chodzi tu o postawienie znaku równości między prostą, czerpaną z życia i otaczającego świata mądrością a wiedzą nabywaną latami z wykorzystaniem całego dorobku ludzkości? Tego pytania nie udało nam się rozstrzygnąć.
W dalszej części warsztatów była mowa o kompozycji książki a bardziej szczegółowo o roli opowieści, przez którą jest zdominowana. Okazuje się, że znamy podobnie skonstruowaną prozę, choćby „Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesława Myśliwskiego czy „Prawiek i inne czasy” Olgi Tokarczuk. Z dużym zain­tere­sowa­niem­ rozmawialiśmy o pierwiastku kobiecym w „Sońce”, o jego silnej opozycji wobec męskiego. Temat ten okazał się bardzo bliski pani A.Marchewce ale i nam , tym bardziej, że w spotkaniu uczestniczyły prawie same kobiety. Warsztaty okazały się wyjątkowo interesujące, a po ich zakończeniu odczuliśmy pewien niedosyt, bo o książkach można przecież godzinami…Nie tylko „Sońka uwodzi. Pani Anna Marchewka jako prowadząca również. Ogromnie się cieszymy, że mogliśmy uczestniczyć w takim spotkaniu.
Oprac. Wiesława Richert

Logo portalu

Komentarze (0)

Logo portalu

Słowo „macocha” kojarzy się nam w większości dość nieprzyjemnie, przypomina nam bajki z dzieciństwa o Kopciuszku, bądź o Królewnie Śnieżce. Nie wszystkie jednak macochy kojarzą nam się z uosobieniem zła i okrucieństwa. Przed tymi paniami, które podjęły się tak trudnego zadania w życiu, jak wychowywanie nie swoich dzieci stoi trudne zadanie do wykonania. Wychowywać bowiem nie swoje dzieci, gdy biologiczna mama nie żyje jest ogromnym wyzwaniem. Dzieci zazwyczaj żyją wspomnieniami i ciągle przyrównują macochę do nieżyjącej matki, tak jak robiły to dzieci Piotra. Autorka „Macochy” Jadwiga Czajkowska opisała w swojej książce właściwie taką sytuację i problemy, na które napotykają po drodze przyrodnie mamy. Autorka książki sama jest macochą i historię Izy napisała z potrzeby serca. Bohaterka książki Iza wychodząc za Piotra – ojca Zosi i Tadeusza nie wiedziała co ją czeka, myślała, że miłość do ich ojca pokona wszystkie przeszkody. Rzeczywistość jednak ją przerosła, ponieważ dzieci Piotra nie akceptują jej ani jako macochy ani jako żony ich taty. Są wpatrzone w swojego tatę i zazdrosne o niego. Zdaniem klubowiczów „Macocha” to niezwykła powieść obyczajowa, którą czytało się bardzo szybko prawie jednym tchem ponieważ napisana jest bardzo przystępnym językiem. Klubowicze stwierdzili, że urzekła ich dobroć Izy ale problem mieli z Piotrem, który ich zdaniem okazał się właśnie takim „macochem”. Może nie jest to literatura z wyższej półki, mało wiarygodna, nierealna, bo która kobieta po krótkiej znajomości z mężczyzną obarczonym dwójką dorastających dzieci wpakuje się w takie kłopoty. Jednak nigdy nie możemy przewidzieć jak ułoży się nasze życie. Zdaniem klubowiczów w książce jest dużo mądrych życiowych przemyśleń, które można wykorzystać w wychowywaniu dzieci i w ogóle w życiu. Jest to powieść, która łamie stereotyp o prawdziwej miłości do dzieci innej kobiety.
Następne spotkanie DKK odbędzie się dnia 30.10.2014 r. Omawiać będziemy książkę Marioli Pryzwan „Anna German o sobie”.
Helena Białek moderator DKK w filii nr 5

Komentarze (0)

Logo portalu

Bibliotekę Publiczną w Grucznie odwiedziły dwie grupy dzieci z pobliskiego przedszkola. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się czym jest biblioteka, co się w niej znajduje oraz kto może korzystać z jej zbiorów i usług. Dodatkowo dzieci obejrzały zdjęcia z działań, które odbyły się w 2014 roku. Przedszkolaki ochoczo bawiły się zapamiętując prezentowane przez bibliotekarkę bajki, a później zgadując której brak. Oczywiście był też czas na wysłuchanie 3 interesujących historii z książki o czarownicach, smokach i wampirkach…
Pod koniec spotkania dzieci dorobiły środki kwiatkom spełniającym rolę wizytówek bibliotecznych. Na każdym z kwiatków pojawiły się różnobarwne motylki z zaproszeniem do biblioteki…
Opracowała: Lidia Heinrich-Weiner

Komentarze (0)

Logo portalu

W dniach 21-27 września br. obchodziliśmy Tydzień Zakazanych Książek. Jest to tydzień, w którym biblioteka prezentuje te książki, które z różnych powodów, w określonym czasie i kraju zostały umieszczone na liście książek zakazanych do czytania. Zakaz ten nie ominął również książek dziecięcych. Filia dla dzieci zaprezentowała wystawę kilkunastu „zakazanych” pozycji z literatury dziecięcej, opatrzonych krótką informacją dotyczącą powodu zakazu ich czytania.
Pomimo, że to nie pierwsza wystawa tego typu, to nadal wśród dzieci zdziwienie wzbudzają powody zakazu czytania. Największy dotyczył butelki wina, którą Czerwony Kapturek niósł w koszyczku dla babci.
Tekst Izabela Feddek

Komentarze (0)
1 2 3 4 5 6 7 8 9
...
23
Mrągowo BM
carens2
Asq
rudaroksa
DABUUTAD
mkucu
nephante
BibliotekarzMarcin
ArachnaLoo
kobiecaheca
kropelkaplus
tommax00
bjozovski
em.em
karczesia.97
czapiewskikazimierz

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
Dotacje na innowacje - Inwestujemy w Waszą przyszłość
foo